GONIEC: Pani Izabelo, bardzo miło spotkać się z Panią po 14 latach.
Pamiętam, że wówczas podczas wywiadu zrobiła to na mnie wrażenie, iż pani interesowała się filmem, ale z wykształcenia była chyba po studiach. forensic science. Coś związanego z policją, ze śledztwem, badaniem zwłok…

Izabela Ciesinska: Studiowałam na Florydzie forensic i profile investigation, to było bardziej forensic investigation i profilowanie złych ludzi.

– To niech pani powie, jak to się zaczęło.
– Przyjechałam tutaj mając siedem lat. Wyjechaliśmy z Polski, jak miałam pięć. Mieszkaliśmy w Austrii i wtedy, jak miałam siedem, przyjechaliśmy tutaj.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

– Nagle zmieniła pani zainteresowania, stwierdziła, że nie będzie jednak profilowała złych ludzi?.
– Ja chciałam rysować, już kiedy byłam mała. Ale wie pan, rodzice chcieli jak najlepiej dla mnie szczególnie tata. Tato nie za bardzo chciał, żebym była artystą. To wspierał mnie w tenisie. Zostałam tenisistką, która grała tournamenty i w ten sposób skończyłam na Florydzie, gdzie studiowałam forensic, a tata chciał, żebym w tym kierunku poszła, to wytrzymałam, aż dopóki miałam 23 lata.
No bo w teorii to wszystko dobrze wygląda, ale później jak poszłam na studia, w środku studiów, musieliśmy iść do kostnicy, zobaczyć te ciała. I wtedy zobaczyłam rzeczywistość, szczególnie dzieci i zdecydowałam, że to nie dla mnie. Bardzo szanuję ludzi, co to robią, bo potrzebujemy ich, ale naprawdę coś się zmienia w duszy i w sercu, żeby to wytrzymać.

– Gdy się widzi ofiary przestępstw?
– Straszne.

– Robiła pani filmy? Było interesująco?
– Było przygodowo. Ale męczące zaczęło to być, bo filmy są bardzo drogie i jak nie masz możliwości nazbierać tych pieniążków, to musisz pracować dla innych ludzi. Idąc po drabinie, czasami musisz akceptować projekty, które w mojej opinii nie zawsze mają wartość i definitywnie kreatywnie nie wypełniają człowieka, który chce coś tworzyć.
Chyba w 2014 roku było moje ostatnie doświadczenie z filmem. Chcę wrócić do filmów, ale tym razem z moimi własnymi pomysłami. Teraz mam lepszą wizję, jakie ja chcę robić filmy i jakie filmy będą lepsze dla świata niż to, co robiłam.

– No właśnie, jakie pani chce robić filmy? Bo spotykamy się tutaj dlatego, że pani przeżyła w swoim życiu pewnego rodzaju zwrot. Czy tak? Jak to było? Proszę o tym opowiedzieć.
– To była długa droga, a ten ostatni adventure w filmie do tego się przyczynił, bo w tym czasie byłam ateistką i to taką naprawdę oddaną ateistką.

– Oddaną? To znaczy co? Myślała pani, że ten świat jest absolutnie ograniczony do sfery materialnej? Nie ma żadnej sfery duchowej?
– Odnalazłam ten new atheist movement, gdzie ci co to znają, wiedzą o jakich ludziach mówię. Bardzo mądrzy ludzie i bardzo elokwentnie mówią Jak jesteś młodym człowiekiem, zagubionym, to jak odkrywasz ten nowy ateizm? Czułam, że odkryłam źródło mądrości, jak słuchałam tych ludzi.

– Mówi się potocznie złapać Pana Boga za nogi… Tylko, że ateiści nie wierzą w Boga.
– Haha. To było dla mnie stymulujące intelektualnie, bo były nowe pomysły. Fascynowałam się tym ale 5 lat później znalazłam się na brzegu czarnej dziury.

– W jaki sposób?
– Desperacja. Tam nic nie ma, tam nic nie ma. Po prostu człowiek nie ma wartości. Co było przełomowe dla mnie to jak doszłam do punktu, gdzie mi zaczęli wmawiać, że nie ma wolnej woli, że wszystko już jest określone, predeterminowane. Jest kilku bardzo znanych ateistów, co to bardzo popierają i ja po prostu moralnie czułam taki bunt w sobie, jak to możliwe?

– Nie, ma wolnej woli. To znaczy, że nic ode mnie nie zależy. Mogę robić, co chcę też, niezależnie od tego, co zrobię, to i tak nie ponoszę odpowiedzialności…
– I jeszcze ci tłumaczą, że to było zdecydowane w momencie big bangu. To już wtedy było zaplanowane, że my tę kawę będziemy pili. I nie tylko to, że ja już wtedy było zdecydowane, że jak ktoś popełni przestępstwo, to pomimo to, że on nie jest moralnie odpowiedzialny, to i tak powinniśmy go do więzienia wsadzić.
No i doszłam do tego punktu.

– Że to się nie składa?
– Że się nie składa i w sposób, jak oni to tłumaczą, to jak mam sobie sama z tym poradzić. Doszło do punktu desperacji, bo nie mamy wyboru. Musimy wsadzać kryminalistów do więzienia, ale oni nie są winni.

-Oni musieli to zrobić?
– Dokładnie tak.

– Nawet ci najwięksi mordercy, Hitler musiał, zabić miliony ludzi, bo to tak było określone wcześniej.
– I że ten, który rani dzieci, to też nie ma wyboru.

– Pedofil też nie. Ale to jest strasznie. Ciężka teoria, trudna do uniesienia, bo to oznacza, że wszystko, co robię, nie ma żadnego znaczenia. Nie ma znaczenia to, czy ja pomagam innym ludziom, czy ich zabijam, bo ja nie ponoszę za to odpowiedzialności.
– Jeszcze gorzej, że ta cała egzystencja nie ma sensu. Nawet najpiękniejsze rzeczy, które tworzymy, nie mają sensu. Zginą, A ja w to nie wierzę, jak patrzę się na piękne kreacje ludzkie. Notre Dame, ludzie poświęcili swoje życie…

– Kilka pokoleń ludzi.
– Dla mnie to ma bardzo duże znaczenie. Dużo z tych ludzi tworzyło, żeby honorować Boga.

– Na chwałę Bożą. W naszej cywilizacji, bardzo często te najpiękniejsze rzeczy były tworzone jako dar dla Pana Boga. Mam talent i podarowałem go Bogu, na chwałę Bożą, żeby inni ludzie też widzieli. Pani wymieniła Notre Dame; kościoły w Krakowie w starych europejskich miastach, które były budowane przez wiele pokoleń, dzisiaj działają na ludzi, dzisiaj nawracają ludzi.
– Bo to jest to źródło, to jest to źródło życia, to źródło tej największej kreacji, która jest w nas. I jak odłączy się człowieka od tego, to znajdzie się w tym punkcie, gdzie ja się znalazłam, gdzie po prostu nie tylko będzie intelektualny konflikt, moralna desperacja, ale wszystko straci sens.

– Wtedy zostają narkotyki, wtedy zostaje ucieczka w coś. Do adrenaliny, w przyjemność, w jakiś hedonizm. Taki z dnia na dzień. I praktycznie nie ma tej głębszej przyjemności, bo człowiek nie widzi sensu. To piękne, że pani przez to przeszła i nie wpadła do tej dziury.
– Tak, bo ja nigdy nie szłam za tymi wypełnieniami. Ja zostałam z moim własnym mózgiem i tą ciemną rzeczywistością. I w takim stanie pojechałam do Kalifornii nagrywać ostatni film. Była bardzo interesująca przygoda, ale nie wiem ile ludzi przejechało z Toronto do Kalifornii samochodem.

– Na pewno wielu kierowców dużych ciężarówek.
– Droga z Toronto przez Ohio i Farmland nie jest interesująca, ale jak wjedziesz do Arizony to widzisz coś, co automatycznie na Ciebie działa. Ja, pięć lat ateistka, wyjechałam do Arizona z moimi znajomymi, 5 minut później wierzyłam w Boga, jak zobaczyłam te skały, które tak z taką siłą wyszły z tej ziemi, to zrozumiałam, nie, to jest niemożliwe, co mnie tam uczą w tym new atheism, jest to po prostu niemożliwe. Powtarzałam tylko jedno zdanie; There is a God, There is a God…

– Powiem pani, że nie trzeba daleko jeździć. Kiedyś jechałem tutaj na rolkach w Toronto i nagle doznałem takiego olśnienia, że jakież to jest wszystko piękne, przecież kosmos jest pusty, a ja tutaj jestem w tym miejscu. Jest piękna przyroda, śpiewają ptaki, jest błękitne niebo. Jestem w tym wszystkim ja i to jest cudowne. I dostałem po prostu taki dar od Boga,  takie uderzenie, coś, co pamiętam do dzisiaj, a to była moja zwykła, godzina porannej jazdy na rolkach. Myślę, że Pan Bóg każdemu daje tego rodzaju łaskę. Tylko człowiek musi się otworzyć. I musi tego nie odrzucić, musi to dostrzec.
– I dzięki Bogu, ja nie wiem, co spowodowało, że ja byłam w stanie ten moment przyjąć do siebie, ale to był chyba ten pierwszy moment, gdy zrozumiałam, że musi być Bóg.
Ale droga do Niego była dosyć długa, bo tak naprawdę musiałam przejść przez dużo fałszywych teorii. Nie byłam gotowa na chrześcijaństwo, pomimo to, że się urodziłam, jako katoliczka, nie byłam gotowa, naprawdę przyjąć to do siebie. To było bardzo abstrakcyjne dla mnie. Spędziłam chyba dobre sześć lat, szukając Boga w innych źródłach i nie były to dobre źródła. To są te źródła, przed którymi nas ostrzegają.
– To jest tak, że człowiek bardzo często urodził się koło studni i nie wie, że tam jest woda. Szuka w innych rzeczach, ponieważ to mu się wydaje zbyt trywialne, takie banalne, takie płaskie, szuka w innych religiach i ruchach, buddyzm i tak dalej, że tam jest ta, prawda,  a my jesteśmy tacy bardziej siermiężni i mniej wyrafinowani. A to wszystko płynie stąd, że nie znamy własnej kultury, nie znamy własnej wiary, nie znamy własnej religii. To dlatego, że wielu z nas na katechezę nie chodziło, a też jeżeli ktoś chodził to te katechezy nie były dobre. Słucham panią dalej, bo to jest bardzo interesujące.
– Dokładnie u mnie ten punkt załapał, który pan powiedział.  Fascynowałam się innymi rzeczami, już wiedziałam, że Bóg jest, ale nie znałam Jego formy. I nie mówię, że my jako chrześcijanie znamy Jego formę, bo my wiemy, że On jest tajemnicą, ale mamy bardzo dużo wiedzy, którą tak naprawdę powinniśmy lepiej znać, a nie znamy. I nie obwiniam nikogo, bo nasz Kościół i nasze szkoły próbują nas nauczyć.
Ale zrozumiałam, że moja droga była potrzebna, bo ja zrozumiałam w końcu, dlaczego odeszłam od naszej pięknej kultury i chrześcijańskiej, katolickiej religii; bo ja jej tak naprawdę nie rozumiałam. I jak czegoś nie rozumiesz, to jak możesz to szanować?
Przez te drogi szukając Boga ostatecznie wróciłam do chrześcijaństwa, bo zrozumiałam, że te inne rzeczy oferują mi jak zrobić sama z siebie Boga. A tym ja nie byłam zainteresowana. Spróbowałam to i zrozumiałam, że lepiej, żebym nie była żadnym Bogiem, bo nic dobrego tutaj nie zrobię. To taki humble experience, to było i zrozumiałam, że muszę się oddać temu kompletnie. No i przeszłam przez tę amerykańską formę chrześcijaństwa, prosperity gospel która ma dużo do dodania, ma dużo pozytywnych rzeczy, ale też jest taka, powiedzmy przechodzi punkt, że nie wystarcza. Jest może bardziej materialna. I zrozumiałam, że jedyny sposób zrozumieć, to ortodoksyjny sposób,  oddać się i zrozumieć te fundamenty. I w ten sposób wróciłam do bardziej  fundamentalnej formy chrześcijaństwa.
I w tym czasie się odezwał się mój wydawca i to jest katolicki wydawca i dojdę do tego, że oni mi dali inspirację, żeby wejść głębiej.
– Pani katolicki wydawca? To pani wcześniej już wydawała z nimi? 
– Wydawałam książeczki jako ilustrator i pracowałam w generalnym markecie. Jak już zaczęłam się nawracać do chrześcijaństwa, jeszcze nie miałam takiego ortodoksyjnego, konserwatywnego poglądu na to, jeszcze szukałam, ale już wiedziałam, że chrześcijaństwo to jest mój dom i zaczęłam pisać chrześcijańskie bajeczki dla dzieci.
Powracając do mojego poprzedniego punktu, zrozumiałam, że ja odeszłam, bo nie rozumiałam naszych fundamentów i zrozumiałam, że muszę wykorzystać mój talent, żeby kreować bajeczki dla dzieci, które pomogą i zrozumieć naszą piękną religię na poziomie dziecka.
I to nie znaczy, że oni muszą znać tę historię. Oni muszą przerobić tę historię, przemyśleć same, żeby to im weszło w serce. Jak to dziecko pięcioletnie, 6-letnie może wziąć tę lekcję z Biblii i zastosować do własnego życia?
Zrozumiałam dlaczego ja nie rozumiałam naszej historii. Bo tłumaczyli mi Biblię ale co to dla mnie znaczyło, jak miałam 8 lat.
Napisałam tę pierwszą książeczkę. Wysyłałam to chyba tylko do trzech wydawców i odezwał się do mnie katolicki Ascension Press i jak mieli pierwszą rozmowę ze mną. zapytali się o moją wiarę i tak naprawdę nie miałam nic dobrego im do powiedzenia, bo byłam taka generalna chrześcijanka, co nie znała swojej własnej wiary, ale szukałam i jak postawili mi parę pytań, to muszę powiedzieć, że pierwsze interview nie poszło najlepiej.
Zadzwoniłam do mojej mamy i powiedziałam, Mama, chyba nie dostanę tego kontraktu. I proszę sobie wyobrazić tydzień później zadzwonili do mnie i zaoferowali mi ten kontrakt. I byli tacy przyjemni ze mną nic na mnie nie wymuszali. Takie dobre te panie były.
Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego one są takie inne niż reszta ludzi, których znam? Co w nich jest? I zdecydowałam wstąpić do katolickiego kościoła w moim sąsiedztwie Holy Rosary Parish. Piękny kościół, co wygląda jak byłby wybudowany w wiekach średnich.
To już był pierwszy znak dla mnie, że ci ludzie wiedzą co robią. I jak usłyszałam mojego księdza, jak mówił, to się czuło jakby to był moment, gdzie ja zrozumiałam, że jestem głodna, po prostu głodna. I to mnie wypełniło i mnie wypełniło w taki sposób, gdzie miałam ten ogień przez cały tydzień i nie mogłam się doczekać, aż wrócę w następną niedzielę.
I to było to! Przełomowy moment, kiedy zrozumiałam, że muszę głębiej to wszystko spojrzeć i dalej jestem na tej drodze. Nie jestem jeszcze głęboko, ale codziennie próbuję głębiej doświadczać.
– Ta droga się nie kończy. Myślę, że święci ludzie mają zwątpienia. Matka Teresa miała czarne noce, dlatego, że mamy wolną wolę i dlatego, że świat  dookoła na nas nastaje. 
To jest dla mnie fascynujące, że pani wyszła z tego przemysłu rozrywkowego, filmowego, z tego przemysłu, w którym nie ma Boga,   te książeczki dla dzieci, które są, nie wiem, Disney i tak dalej, bardzo często są od tej strony ilustracyjnej brzydkie. One są takie. Trudno mi znaleźć słowo, demoniczne nawet czasem. Można też odnosić wrażenie, że jesteśmy świadkami pewnej walki duchowej, że jest po prostu walka dobra ze złem, która się dzieje od początku świata i że człowiek w tej walce musi się sam odnaleźć   wybrać dobro, żeby wygrać. Dlatego, że za niego Pan Bóg już zwyciężył i on musi się na to zwycięstwo otworzyć.
To są fascynujące rzeczy, które pani mówi, bo to znaczy, że Pan Bóg do czegoś panią powołał, po prostu, jak każdego z nas. I ta książeczka, którą pani teraz właśnie na dniach opublikowała…
– Już jest opublikowana oficjalnie w zeszły piątek.
– O osiołku, który odnajduje swoje powołanie? To tylko tyle zdradzimy, bo jest to bardzo związane z czasem, który się właśnie teraz rozpoczyna z Wielkim Postem, z właśnie z tym, czego świadkami będziemy w Niedzielę Palmową 
– Czego się nauczyłam pracując w filmach, że na pozór ci ludzie myślą, że znaleźli swoje powołanie. Ja byłam jednym z nich, ale tak naprawdę to nie było ich Boskie powołanie. To było ich personalne wypełnienie  własnych ego, nadrabianie jakiś tam braków, które myślą, że mają? Szukają pieniędzy, szukają władzy. Niektórzy szukają hedonizmu, a to jest bardzo dobre miejsce dla wypełnienia narcystycznych dążeń.
– Jeden z bardzo znanych księży w Polsce, który zanim został księdzem pracował z rave parties. mówił, że to jest takie nieprawdopodobne uczucie wypełniające człowieka, jak zmieniał częstotliwość, bitu podczas rave parties, kontrolował tysiące ludzi, tysiące ludzi nad którymi panował przy pomocy swojej muzyki, przy pomocy tego, że grał ten albo inny rytm. I to jest właśnie to szatańskie uczucie, w każdym z nas, że będziesz „jak Bóg” w Jego mocy, będziesz mógł zmieniać wszystko; dzisiaj się mówi, że nawet człowieka będziemy mogli zmienić jego genotyp; będziemy robili fuzję człowieka i maszyny, że się samozbawimy. Wyeliminujemy cierpienie, śmierć. 
I pani właśnie przeszła tę drogę od czegoś takiego, bo pani była w tym biznesie.
– Tak. I zauważyłam to, co pan teraz powiedział. A i też mi to dało motywację, żeby wrócić do dziecięcych książek i kreować bajeczki, które przypomną dzieciom, żeby nie szły za wypełnianiem swojego własnego ego i za dawanie ludziom to, co oni chcą. Bo ludzie będą chcieli różne rzeczy, będą chcieli, przemoc w filmach, seks,  straszne rzeczy, nie?
Żyjemy w czasach, gdzie dzieci biorą telefon, wchodzą na Instagram, widzą najbardziej patologicznych ludzi na tej planecie, co osiągnęli stanowisko w sposób, który prawdopodobnie nie chcemy nawet wiedzieć jak.
I ci ludzie mają właśnie taką władzę, jak pan powiedział nad milionami ludźmi, gdzie formują kulturę. I dzieci niestety widzą idola w tych ludziach i odmalowują zachowanie i marzenia, które ci patologiczni ludzie wysyłają na świat.
Jak robili niedawno sondaż, to zapytali się młodych dzieciaków, co one chcą zrobić jak dorosną. I większość z nich powiedzieli I want to be famous, że chcą być słynni. Nawet nie było pytania w jaki sposób osiągną tę sławę, tylko im zależało na tym, żeby osiągnąć sławę. Zrozumiałam, że jest bardzo ważne, żeby uczyć dzieci, że to nie chodzi o sławę, to nie chodzi o władzę. To chodzi o zrozumienie kim jesteś, co ci Bóg dał, żebyś ty użyła do służenia swej społeczności. I jak to dobrze zrobisz, to może Bóg ci nawet da sławę, żebyś poszła i zbudowała Notre Dame albo Kaplicę Sykstyńską, jak  jesteś stanie.
– Ale to przede wszystkim daje szczęście.  To daje poczucie spełnienia własnego życia, losu. I wie pani, jedną z najważniejszych rzeczy na świecie. Pozbawia człowieka strachu,  lęku przed przyszłością i lęku przed śmiercią. Człowiek zaczyna być szczęśliwy, bo wie, że ten świat ma sens.
– Tak, bo teraz czujesz, że nie jesteś jak ten chomik w kółku, co biegnie za czymkolwiek. Świat ci powiedział, że ma wartość. Czujesz się teraz jako żywe źródło, przez które przepływa kontrybucja dla Boskiego Stworzenia? Każdy z nas ma coś do dodania do tego pięknego ogrodu, który On zbudował, a jesteśmy tylko w stanie dodać to jak zrozumiemy to, co mały osiołek zrozumiał, że mamy jakieś predyspozycje i mamy jakieś przeznaczenie. I on musi zrozumieć swoje predyspozycje, wytrenować swoje predyspozycje, żeby mógł wypełnić swoje naturalne przeznaczenie, które Bóg mu już napisał.
Ludzie tego nie rozumieją. Mamy ludzi, którzy nie potrafią robić muzyki, a chcą być muzykami i wtedy oni robią bardzo złe rzeczy na świecie, żeby osiągnąć, forsować to, a nie rozumieją, na co tak naprawdę byli stworzeni.
– Rozpoznać swoje przeznaczenie to jest właśnie zadanie dobrych wychowawców, którzy w tym pomagają,  dobrych nauczycieli, którzy pomagają dziecku  zrozumieć po co są,  i po co jest życie i rozpoznać to, do czego zostali powołani. 
Ale to są wszystko,  stare rzeczy. Przecież to w naszej cywilizacji funkcjonuje od setek lat. Jedni są powołani do tego, żeby być podróżnikiem, odkrywać nowe lądy, inni są do tego, żeby być księdzem, jeszcze inni do tego, żeby pomagać innym ludziom w jakiejś rzeczy,  do wychowywania własnych dzieci. 
Dobrze, że każdy w czymś się dobrze czuje i jeżeli to  to jest dobre,  dobre rezultaty, i że inni ludzie też to widzą i są z tego zadowoleni  to jest właśnie znajdywanie tej swojej ścieżki w życiu.  
Mówi pani piękne rzeczy. Bardzo się cieszę, że mogliśmy dzisiaj rozmawiać.
Bo też myślę, że bardzo potrzeba ludziom, którzy szukają inspiracji innych ludzi i bardzo potrzeba świadectw ludzi, którzy przeszli tę ścieżkę, bo świat w którym żyjemy, który nas otacza, absolutnie takich inspiracji nie daje, bo to jest kultura masowa, bo to jest ta kultura, która jest właśnie w tych telefonach. Tak jak pani to bardzo dobrze opisała,  to robi dzieciom fałszywy obraz tego, czym jesteśmy, gdzie jesteśmy i kim jesteśmy, także. Tak że to jest bezcenne, że pani się zdecydowała podzielić tą  swoją ścieżką, jedną z tych dróg, które dają prawdziwe szczęście, które pozwalają człowiekowi spokojnie spać i spokojnie żyć w bardzo niespokojnym świecie. Zachować spokój, spokój ducha.
– Co będzie, to będzie naszym zadaniem jako chrześcijańską kulturą, to pomóc dzieciom zrozumieć dokładnie to, co Pan teraz powiedział.
Bo młody człowiek jest głodny i jest głodny wartości. On chce być pożyteczny. I musimy znaleźć sposób, żeby młodym ludziom pomóc zrozumieć, że ambicje, które mają, że to jest bardzo dobre. Ale właśnie w płytkich rzeczach nie znajdą tego pokoju.
Nie wiem, jak to im wytłumaczymy, ale myślę, że właśnie trzeba ich złapać.  Musimy kreować dobrą sztukę.
– To jest dlatego takie ważne,  że młodzież to jest przyszłość i dlatego szatan atakuje młodych ludzi. I że ci młodzi ludzie, jeżeli zrozumieją to, co my rozumiemy po przejściach, drodze życia, wcześniej, to będzie w stanie o wiele więcej zrobić dobrego. Jest bardzo wiele przykładów młodych ludzi, którzy są bardzo pożyteczni dla Pana Boga. 
– To jest nasz czas teraz, bo dwudziesty wiek żeśmy troszeczkę się zagubili, bo wyszło radio, wyszedł film, a chrześcijańska kultura jest bardzo dobra w klasycznej sztuce. I jak wyszły te nowa media, my żeśmy zapomnieli, że jesteśmy bardzo dobrymi artystami. Ja bym powiedziała najlepszymi artystami, co zbudowali cywilizację, z której cały świat korzysta.
Teraz jest czas, żeby coraz więcej chrześcijańskich artystów pokazało swoje możliwości pisania książek. Rysujmy piękne obrazy, róbmy piękną muzykę, budujmy piękne budynki, bo naprawdę jest ich brak. W ten sposób młode dzieci. Już się wychowają z pięknymi książkami, z piękną muzyką. I jak takie dziecko nagle usłyszy dzisiejszą modną piosenkę, to po prostu nie będzie konkurencji.  To dziecko będzie w stanie rozpoznać prawdę dobro i piękno.
– Dlatego, że nasza współczesna kultura jest  często efektem manipulacji, że ci, którzy manipulują, działają na bodźcach, instynktach, które mamy w sobie. Dlatego seks. Dlatego jest bit, który człowiek w naturalny sposób czuje. 
To są wszystko mechanizmy, które zostały przez tych, którzy chcą nami manipulować, zarządzać, kontrolować one zostały  dopracowane. Dlatego jest tak trudno się wyzwolić i dlatego jest tak ważne to, co pani robi. Właśnie, żeby pokazać, że jest coś innego, że to jest ta prawda i że to jest piękno i że jeżeli pójdziemy tą drogą, to zostaniemy zaspokojeni, bo tak jak mówię, przestaniemy się bać i przestaniemy być w depresji, przestaniemy iść ślepą uliczką. 
Człowiek w dzisiejszym świecie, którego wypełniają te wszystkie hedonistyczne rzeczy jest nakierowany na siebie i w końcu się w tym wszystkim gubi. Dopóki ktoś nie odkryje Pana Boga, to ma trudno.
– Ma trudno. Ale dlatego to powołanie chcę wysłać do młodych chrześcijan, do różnych chrześcijan, żeby właśnie zaczęli kreować rzeczy, które nasze wartości wystawią na świat, bo to się może bardzo szybko zmienić na dobre. Degradacja nastąpiła bardzo szybko, tylko w kilka generacji. To dobro też może nastąpić szybko i my mamy kompletną możliwość, żeby kreować bajki dla dzieci i filmy, które są takie same dobre jak Disney i Pixar. Ich głębia będzie jeszcze lepsza bo my mamy właśnie te wartości, które są w stanie wypełnić ich właśnie w ten sposób.
Ja bym chciała, żeby coraz więcej chrześcijan kreowało sztukę w swoich dziedzinach. Jak  nas będzie więcej  to  myślę, że dosyć szybko odwrócimy tęv  kulturę, bo dzieci będą miały ten kontrast. Jak będzie dobra chrześcijańska muzyka, to dzieci nie będą słuchały tej przeciętnej muzyki i dzisiaj będą w stanie odrzucić ją. Będą miały porównanie, że zrozumieją jak coś nie jest piękne, to po co ja mam tego słuchać…
– Dziękuję bardzo. Miejmy nadzieję, że tak się stanie.  
– Książeczkę można kupić w Kanadzie, na Amazon Indigo.
– Piękny prezent właśnie na Wielki Post na Niedzielę Palmową.
– Dziękuję bardzo.