Skomplikowany powrót z sanatorium w niedzielę nie zmienia planów na poniedziałek. Czwarty grudnia to Barbary. Sąsiadki zostały zaproszone jeszcze przed wyjazdem do Cieplic. Więc nie ma wysypiania się. Obiady w tym kraju w dalszym ciągu podają koło pierwszej, więc pełna mobilizacja od rana. Targ, Społem, piekarnia u Jaromina.
Odkryliśmy świetnego rieslinga mozelskiego za niecałe dwadzieścia złotych. Jeśli chodzi o mnie, to jeszcze wącham, ale paniom pójdzie lepiej.
Od czasu wyjazdu do Kanady, nigdy nie byliśmy w Polsce tak długo. No i Pani Basia wraca do korzeni. Wszystkie najlepsze psiapsiółki z podstawówki zostały odnalezione na WhatsAppie jeszcze przed przyjazdem, teraz kolej na integrację.
Wizytuje nas i Basia i Mirka. Będą też rewizyty.
Jednak wcześniej grom z nieba. Zmarł niespodziewanie brat Mirki, Zbyszek Paliński, 62 lata. Znany w Rybniku karateka, założyciel szkoły sportowej i trener Karate Kyokushin. Fakt, że trenował policjantów i pracowników ochrony o czymś świadczy.
Całe chyba Dojo zjawi się na mszy u Franciszkanów a potem na cmentarzu.
Już też rozpoczął się Adwent. Między innymi oznacza to spotkanie rycerskie w Sanktuarium Świętego Jana Pawła II-go w Krakowie. Najważniejsza część to rekolekcje. Tym razem naukami dzieli się z nami Ojciec Michał Legan, OSPPE.
Majątek i uczta, czyli jeszcze jedno spojrzenie na przypowieść o Synu Marnotrawnym. Z początku jestem sceptyczny, bo słuchałem już kilku rozważań na ten temat; wszystkie na poziomie, ale czy można coś jeszcze dodać? No i pomylę się, bo można, i to w sposób zwalający z nóg.
Kościół i sala rekolekcyjna są pełne. Prawie dziewięciuset rycerzy, ich małżonki i młodzież.
U Pana Boga nigdy nie jest za późno; wiedział to już św. Augustyn. Dostajemy szansę w każdej chwili od nowa; zapraszam do obejrzenia i odsłuchania.
Rycerskie Rekolekcje Adwentowe z o. Michałem Leganem – Kraków 2023

Ponowne zaprzysiężenie rządu, i od razu widać, że pan Tusk ma plan, bo Pan Kamiński ląduje za kratkami, razem z Panem Wąsikiem.
Ja tam pana Tuska rozumiem. Sytuacja przypomina zachowanie moich ważniejszych szefów. Takich nie widywało się codziennie, ale jedno było pewne; na kolejnym spotkaniu zapytają o temat, na który rozmawialiśmy sześć miesięcy temu.
No i Pan Tusk zachowuje się podobnie. Jak odchodził z urzędu, to Pan Kamiński był w więzieniu. No i teraz, jak wrócił, dba o to, aby było po staremu.

Gazety codzienne przekrzykują się w tytułami, nawet prawie proroczymi.
Brakuje czasu, aby to śledzić, i może o to chodzi. Element zaskoczenia jest często czynnikiem decydującym.
Zaskoczeniem jest atak na siedzibę telewizji i PAP. Zaskoczeniem jest postawienie w stan likwidacji tych instytucji po roszadzie budżetowej Pana Prezydenta.
Wiele rzeczy można dowiedzieć się ze strony internetowej Sejmu. Jak na razie, wszystkie uchwały i ustawy są tam odnotowywane.
Już wspominałem, że zaprzysiężenie nowego gabinetu było niezbędne, aby pan Tusk mógł stawić się na szczycie EU jako szef rządu. Główny cel to pozytywne odpowiadanie na wszelkie unijne potrzeby. Jako, że pochłonęliśmy już kilka milionów Ukraińców i kraj się jak na razie nie zawalił, nie powinno się nic szczególnego wydarzyć, jeśli zaadoptujemy dodatkowe dwa tysiące uchodźców rocznie, tych skierowanych przez Unię.
Tak się złożyło, że nasz dobry znajomy paryski, Pan Krzysztof Walendzik, też czasami parający się dziennikarstwem, właśnie podesłał mi kilka fotek ze spaceru nad Sekwanę w okolicy stacji metra Sully – Morland. Załączam zdjęcie. Namioty pod mostem. Tak wygląda zaawansowana integracja w Paryżu.
Widać też, że pan Tusk przestudiował, i to chyba dogłębnie, „Sztukę Wojny”. Trzeba przed tym skłonić głowę, nawet jeśli z tym rządem się nie sympatyzuje.
Prawica i jej różne odgałęzienia zachowują się natomiast jak zając, nad którym właśnie pochylił się zgłodniały wilk. Zastygli w bezruchu. Przecież on przyjdzie po nich po kolei. Wyciągnie z tych norek i udusi. Jego jedyny problem to niewystarczająca ilość gwardii przybocznej. Nie może uporać się ze wszystkim i ze wszystkimi na raz. Czekanie równoznaczne jest ze współpracą.
Tym, którzy chcą się szybko podszkolić, a nie mają czasu na zgłębienie Machiavellego, czy Sun Wu i Sun Bina, polecam YouTube i filmiki o lwach, czy panterach polujących na antylopy. Ekspresowe kursy survivalowe i to za darmo.
Bardzo niepokojące jest expose nowego Premiera; wspomnę tylko jedną sprawę. Pan Tusk zaczął od lasów i mówił o nich ponad osiem minut. Musi to być bardzo ważny temat, skoro pan Premier tak mocno się nad nim pochylił i skoro przemawiając do narodu po raz pierwszy od ośmiu lat, wybrał to na początek. Nie zrozumiałem o co naprawdę chodzi, ale skóra mi cierpnie.
Kilka razy przekładana wizyta u okulisty. Pani doktor stwierdziła już wcześniej, że oprócz podwyższonego ciśnienia w lewym oku, mam raczej zaawansowaną zaćmę, szczególnie w prawym. Zalecony jest zabieg. Wyznacza mi termin na początek stycznia.
Oczy to jedno, ale myśl o dodatkowym rowerze jakoś mnie nie opuszcza. Odkrywam Deporvillage, sklep internetowy.
Bianchi Oltre to maszyna szosowa. Pani Basi też się podoba. Jesteśmy podobnego wzrostu, więc możemy jeździć na rowerach podobnych rozmiarów.
Bianchi to oczywiście świetny rower, ale w Bianchi najważniejszy jest kolor. Celeste; blado niebieski z odcieniem zieloności. Prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalny kolor roweru na świecie.
Złośliwi twierdzą, że powstał dzięki nadwyżkom takichże farb w powojennych magazynach wojskowych, chociaż istnieją także bardziej romantyczne teorie.
Nowy Oltre ma dwie innowacje, których brak w naszych rowerach w Toronto. Elektroniczne przerzutki i hamulce tarczowe. Te technologie dopiero co wchodziły do użytku kilkanaście lat temu, gdy my kupowaliśmy tamte rowery. W kolarskim świecie liczy się też to, na czym zdecyduje się pojechać elita z Tour de France i z kilku innych wyścigów podobnej rangi. Jednym z elementów dojrzałości technologii jest niezawodność. Rower nie może zawieść w najcięższych warunkach tamtych wyścigów.
W obecnej chwili to już standard, a to oznacza też w miarę masową produkcję i cenę, do której można podejść. No i Shimano 105 Di2, to wersja z taką technologią dla osobników z nie całkiem grubym portfelem, chociaż ceny tych rowerów mogą i tak przyprawić o zawrót głowy tych, którzy podobne sprawunki załatwiają np. w Canadian Tire.
No i zamawiam. Europa woli przelewy od kart kredytowych. Przy okazji odkrywam, że istnieje przelew SEPA, który jest o wiele bardziej przyjazny, niż transfery międzynarodowe w banku kanadyjskim, który znam. Nie obędzie się jednak bez niespodzianki. Jakieś pięć minut po naciśnięciu klawisza klawiatury, odzywa się telefon. Numeru nie znam, ale wyświetlacz pokazuje, że to z Bydgoszczy. To nasz Bank Pocztowy, który ma tam siedzibę, a pani pyta, czy ja właśnie wykonałem tą transakcję? Potem pyta czy to na zakup krypto walut? Dogadujemy się, że to chodzi tylko o rower.
Website obiecuje dostawę w 48 godzin, ale to chyba w Hiszpanii; już wiem, że centrala jest w Madrycie.
Jakiś tydzień później pojawia się DHL z wielkim pudłem. Kierowca pomaga mi je wnieść do mieszkania. Wszystko dobrze spakowane, żadnych dziur czy wgłębień. Odrywam wielkie zszywki, robię zdjęcia każdego etapu wyjmowania ramy – jeszcze nie wiem, że za tydzień czy dwa, te fotki bardzo mi się przydadzą, bo odbędzie się proces odwrotny.
Zakładam koła, aby rama nie stała na widelcach.
Oltre jest piękną maszyną, ale powoli dochodzi do mnie, że przerzutki są mechaniczne i tych tzw. Di2 tu raczej nie ma! Najwyraźniej, w informacjach na stronie jest bałagan, a jest to bałagan na kilka tysięcy złotych.
Następnego ranka zaczynam przymierzać się do ramy i siodełka. Chcę sprawdzić, gdzie będzie siodełko, gdy postawię stopy na pedałach. Trudność w tym, że nie chcę montować niczego na stałe, bo to może utrudnić potencjalny zwrot. Wyniki nie są zachęcające. Rama ma rozmiar 53 i jest chyba na mnie i na Panią Basię za duża. Niby tak nie wygląda, ale fizyki nie da się oszukać. Patryk radził, że powinniśmy mieć ramę 51, ale jakoś nie byłem o tym przekonany.
Kilka dni później dogaduję się ze sklepem rowerowym w mieście, że oni spojrzą na rower. W mroźny, ale słoneczny poranek maszerujemy do sklepu. Na szczęście to tylko około kilometra. Niosę rower na ramieniu, aby kółka nie dotykały ziemi. Werdykt mechanika jest jednoznaczny. Trzeba ten rower zwrócić.
Debatujemy prze telefon z Patrykiem i głos młodszej generacji, robiącej zakupy internetowe częściej niż my, okazuje się bezcenny. Zwracam rower, bo nie odpowiada specyfikacji ze strony internetowej, co jest zgodne z prawdą. Mam sporo szczęścia, bo firma bez problemu przyjmuje reklamację i kurier odbierze pakunek na ich koszt.
Znowu przyjeżdża DHL. Kierowca odbiera paczkę a mnie nagle przychodzi na myśl, aby go spytać, ile kosztuje taka przesyłka do Madrytu. Jakieś dwa tysiące!
Na rachunku była kwota ok. 170 zł.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Leszek Dacko