Należy uczyć się od mistrzów, którzy nigdy nie odpuszczają. Nie zapominają i drążą bez względu na wszystko. Drążą, bo są przekonani, że mają rację, wierzą w sukces, i wierzą w siebie. Nie czekają aż ktoś coś za nich załatwi. Czyli nie stosują naszej zasady, aby siedzieć w kącie, i czekać aż nas ktoś dostrzeże – no i oczywiście z tego kąta wyciągnie. Znacie to?

Bardzo, ale to bardzo podziwiam takie grupy, które potrafią wytrwale i efektywnie chodzić koło swoich interesów i je załatwiać na swoją korzyść. My za to często załatwiamy czyjeś interesy na swoją niekorzyść.
Przykłady? Nasza ostatnia pomoc Ukrainie i Ukraińcom – nawet programy szkolne zmieniono, żeby było bez urażania gości. Sami za to siebie możemy urażać i obrażać bezkarnie. I tak na nic protesty najwyższych autorytetów naukowych w zakresie dydaktyki i historii, jak na przykład profesor UJ Andrzej Nowak w sprawie drastycznej zmiany i okrojenia nauczania historii Polski. Przyjechał walec (Unii Europejskiej) i wyrównał. Nowa minister Edukacji Narodowej Barbara Nowacka jest z zawodu i wykształcenia informatykiem i specjalistą od zarządzania. Ile wie o edukacji i metodach nauczania? To, że mało to nie szkodzi, bo wie jak efektywnie wdrażać rekomendacje wyższych (tak, tych z Unii Europejskiej). Zapewne też z racji swojego wykształcenia i zawodu uważa, że nauczanie historii jest niepotrzebne. I tyle. Została ministrem edukacji jako snajper do ustrzelenia programów – i to zrobi za nagrodę. Tak jak snajper.
A u nas w Kanadzie wcale nie jest lepiej. Nasz dochód na jednego Kanadyjczyka spadł do dochodu z roku 2014. Chyba wszyscy to odczuwacie? I jak myślicie czy to się poprawi, jeśli kanadyjskim ministrem d/s finansów jest historyczka i dziennikarka? Tak – o słynnej Christi Freeland mówię. Tej samej, które wybielała społecznościowe teksty o SS Galizien. A jak już o SS Galizien mowa, to pomnik SS Galizien w Oakville na cmentarzu św. Wołodymyra został ostatnio odtransportowany do remontu. Nie wiadomo, czy po tym remoncie powróci na cokół. I co myśleliście, że wszystkiego tego dowiedziałam się z powodu nieustannych działań w obronie prawdy jakichś polonijnych organizacji, na przykład Kongresu Polonii Kanadyjskiej? Jest mi naprawdę przykro, ale nie – żadna polonijna organizacja nie zajęła się protestem w sprawie pomnika SS Galizien w Oakville. Zdaje się, że dochodzenie do prawdy, i obrona tej prawdy w interesie naszej społeczności polonijnej i Polaków nie leży w interesie żadnej organizacji polonijnej, ani Polonii. A dlaczego? Bo są to organizacje słabe. A dlaczego? Bo nie są wspierane ani członkostwem w organizacjach, ani donacjami biznesowymi. Po całym dniu pracy i w niedzielę po kościele i obiedzie z rodziną można zrobić tylko tyle i tyle, i nic więcej. Jeśli modelu od dołu do góry nie wzmocnimy jako społeczność, to i marnie rysuje się nasza przyszłość.
O poddaniu pomnika SS Galizien (odpowiedzialni i wykonawcy okrutnych mordów na Polakach na Wołyniu i w Galicja Wschodniej) remontowi dowiedziałam się z National Post (11 marca, 2024). Pomnik z cmentarza św. Wołodymyra w Oakville upamiętniających żołnierzy ukraińskich walczących u boku Hitlera został (na razie) usunięty. Przez wiele lat (od 1980) pomnik ten był solą w oku grup żydowskich, podkreślających udział oddziałów SS Galizien w mordowaniu Żydów.
Pisałam o tym skandalicznym pomniku w numerze 29 Gońca z zeszłego roku, dodatkowo skandalicznym, bo żadna z polonijnych organizacji nie protestowała przeciwko takiemu gloryfikowaniu Ukraińskich oddziałów, odpowiedzialnych między innymi za bestialskie wymordowanie 28 lutego 1944 roku we wsi Huta Pieniacka (Galicja Wschodnia) około 1000 Polaków. Duża część z mieszkańców Huty Pieniackiej zginęła w płomieniach podpalonego kościoła katolickiego, gdzie szukali schronienia. Żadne organizacje polonijne nie protestowały wtedy, żadne nie poruszają tematu pomnika glorii SS Galizien w Oakville obecnie. Tak jakby to nie było na naszym terenie. Nasze milczenie, oznacza zgodę. Oznacza zgodę na zapomnienie o ofiarach, oznacza zgodę na wymazywanie naszej historii.
Co prawda ci, od których powinniśmy się uczyć wytrwałości w dochodzeniu swojej prawdy często w swoim niezłomnym wytrwaniu wchodzą w nasze interesy, bo my czekamy w kącie, aż nas ktoś dostrzeże. I pomoże, i ocali – a jak nie to wszyscy są winni dookoła tylko nie my.
12 marca doszło do niesłychanego wydarzenia by polityk PIS (prezydent Duda) i polityk PO (premier Tusk) spotkali się w Białym Domu w Waszyngtonie z prezydentem Joe Bidenem. Ta podróż naszych polityków odbyła się z okazji 25 rocznicy przystąpienia Polski do NATO.
Tak ma marginesie, to Canada jako pierwsza ratyfikowała przystąpienie Polski do NATO. Ministrem Obrony Narodowej Kanady był wtedy Art Eggleton, wielki przyjaciel Polonii. Pamiętam (byłam wtedy prezesem Kongresu Polonii Kanadyjskiej, Okręg Toronto) jak na uroczystościach upamiętniających Mord w Katyniu, Eggleton zaanonsował, że Kanada jako pierwszy członek NATO ratyfikowała wejście Polski do NATO. Zażartował, że Kanada z reguły nie jest pierwsza w takich sprawach, ale tym razem była, dzięki dużemu zaangażowaniu w sprawę Polonii, a także innych polityków, nie tylko szczebla federalnego. To wtedy byliśmy reprezentowani w parlamencie federalnym przez Jesse Flisa, w senacie przez Stanleya Haidasza, a w radzie miejskiej Toronto zasiadał niestrudzony dla polskiej sprawy Chris Korwin-Kuczyński. Prezesem Zarządu Głównego Kongresu Polonii Kanadyjskiej kierował Andrzej Garlicki. Ach, chwilo pamięci świetności i znaczenia Kongresu Polonii Kanadyjskiej trwaj. Prezydentem RP był Aleksander Kwaśniewski.
12 marca 1999 r. w miejscowości Independence w USA ministrowie spraw zagranicznych Polski, Czech i Węgier złożyli na ręce sekretarz stanu USA Madeleine Albright dokumenty potwierdzające wstąpienie Polski do NATO. Ważne dla naszego kraju chwile. Ci (tak jak ja) wyjeżdżający z Polski trochę wcześniej w najśmielszych marzeniach nie przewidzieli takiego obrotu historii. To ważna data.
Ale, ale zastanowiłam się nad tym, gdy w Gazecie Wyborczej przeczytałam o tej obecnej wizycie polskich polityków w Waszyngtonie ‘Trwaj chwilo, jesteś piękna’. Coś mnie tknęło i zaczęłam szperać. Oprócz spraw oficjalnych, podawanych do wiadomości publicznej, w czasie takich wizyt omawiane są także sprawy poufne, a których ani mru, mru nie wychodzi na zewnątrz. Czasem jednak wychodzi. I tak ‘poufnie’ zostały drążone odszkodowania z Polski za mienie bezspadkowe dla dzieci ofiar żydowskiego holocaustu.
Tak, ta słynna ustawa JUST 477 dalej żyje, choć jest o niej cicho. Możemy być pewni, że to chodzi o nasze omamienie. Tak jak skutecznie wyciszono nas w sprawie reparacji ze strony Niemiec. Chodzi o to, żeby tych ostatnich (reparacji od Niemców za ofiary i zniszczenie kraju i wymordowanie ludności w bestialskiej wobec nas II Wojnie Światowej) nie dostać, a te poprzednie, nie spowodowane przecież przez nas, wypłacić.
A wszystko to za cichym przyzwoleniem naszego rząd, i rozrabianiu nas na kogel mogel przez prowokowanie do wyładowywania energii na rzeczy mało istotne. Więc miejcie się na baczności i nie dajmy się ponownie wykiwać.

Alicja Farmus Toronto, 18 marca, 2024

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU