Czy raczej Ltd. Czy tam precyzyjniej, bo w samo sedno: z nieograniczoną co prawda, lecz nieodpowiedzialnością. Ale zacznijmy od początku.

Persony nie wiedzieć czemu wciąż nazywane dziennikarzami, dajmy na to Kolenda-Zaleska Katarzyna, czy tam Żakowski Jacek, a za nimi rozmaici zalesko-żakowskopodobni, odrzucili pozory i, by tak rzec: w pełnym świetle dnia, wzięli się za tresurę tak zwanego elektoratu przy pomocy batów. „Dziennikarka” Zaleska „zniknęła” swego rozmówcę z anteny, ponieważ odpowiedzi udzielane na jej pytania przez swojego gościa gościa uznała za kompromitujące i niewłaściwe. Nacisnęła zatem odpowiedni guzik, czy tam klawisz, i pana posła natychmiast „wsiorbała” czarna dziura „dziennikarskiego obiektywizmu”.

Mówią, że wzmiankowanemu siorbaniu towarzyszyło gargantuiczne mlaśnięcie, zaś nieprzejednani kontestatorzy „dobrej zmiany” dodają, że mlaśnięcia tożsame w charakterze niosły się po zaprzyjaźnionych redakcjach przez dobrych parę dni. Takie smaczne było to zniknięcie. Czy raczej: że tak smacznie sprokurowała je „nasza Kasia kochana”. Czy raczej ich.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

CZĘŚĆ TĘPA

Tytułem niezbędnej kontry, parę ciekawszych opinii w tej sprawie. Paczuska Marzena: „Przerwanie rozmowy na żywo z politykiem to ryzykowna zagrywka TVN w kampanii wyborczej. Żalek ma prawo do swoich poglądów”. Jak widać, nie ma. W każdym razie nie w TVN.

Migalski Marek: „On jednak nie powiedział, że osoby LGBT to nie ludzie. Powiedział: „LGBT to nie ludzie, to ideologia”. To głupia i bardzo niezręczna wypowiedź, ale nie można jej traktować jako odbieranie przez niego osobom LGBT statusu ludzi”. Ktoś inny przywołał ducha, przytaczając słowa zmarłego przed paroma laty księdza Jana Kaczkowskiego w brzmieniu: „Katolik nie może być antysemitą, antygejem, antykimkolwiek, bo bycie ‘antyktosiem’ oznacza, że pogardzamy drugim człowiekiem, a tego czynić nie wolno”. Do zmarłego dołączyła Wielowieyska Dominika: „Mówienie, że LGBT ‘to nie ludzie’, jest podłością”, zaś Bortniczuk Kamil odwinął wszystkim krytykom: „Jacek Żalek powiedział w TVN, że LGBT to nie ludzie, a ideologia, po czym tępa część Twittera twierdzi, że odmówił gejom, lesbijkom etc. człowieczeństwa… Co oni zrobili z logiką?”. Pytanie retoryczne. Nie można zrobić czegokolwiek z czymś, o czym nie wie się, że istnieje, do czego przydaje się ludziom rozumnym i jak to właściwie pisać.

NIE MA RÓWNOŚCI

Powyższe, środowiskom ze znacznymi deficytami rozumności, wyjaśnił w prostych słowach Czarnek Przemysław (sztab wyborczy Andrzeja Dudy): Spacerowanie z dzieckiem po ulicy to prawo człowieka, a bieganie z genitaliami na wierzchu żadnym prawem człowieka nie jest. I żadnej równości tu nie ma”. O, to, to. Na koniec przytoczmy wypowiedź bohatera całego zamieszania: „To nie dziennikarstwo tylko przejaw zaangażowania politycznego. TVN od dawna uchodzi za największą opozycyjną partię polityczną w Polsce. Szkoda, że w TVN język propagandy wyparł język dialogu i poszukiwania”.

Druga z postaci wymienionych na wstępie, to jest Żakowski Jacek, poszedł na całość, wywalając kawę na ławę zaiste w trybie przedwyborczym: „Tusk na białym koniu nazywa się Trzaskowski”. Chwilę potem rozmaici adwersarze przeszli do bzdurzeń o winie i dłoniach we krwi – i tak dalej, i tak dalej. Przy tej okazji przypomnę więc, com wieszczył, mianowicie, że końcówka kampanii prezydenckiej to będzie rzeź: „W zwarciu obie strony idą albowiem na całość, poprawnie definiując konieczność dziejową Anno Domini 2020: albo, albo. Albo my was, albo wy nas. To znaczy pewnie, rozmawiajmy, zgoda jest najważniejsza, a jednocześnie przyznajemy unisono: w tych wyborach jeńców brać nie będziemy”.

DOBRO I ZŁO

No i nie biorą, nie biorą. Powiedziałbym: słowność przedwyborcza jak u niewielu, rzadko kiedy. Która to konstatacja pozwala mi z kolei przejść do tematu ataków na Kościół katolicki pod pretekstem „troski o ofiary pedofilów”. Otóż we wspomnianym kontekście powiem tak: mądrością, która jest komuś potrzebna, należy dzielić się niezwłocznie. Natomiast kiedy ktoś nie wie, że potrzebuje mądrości, wówczas najlepiej jest milczeć, mądrość zachowując dla siebie. Sytego albowiem jedzenie nie zachwyci, wartości strawy nie doceni żarłok, nasycić się pokarmem zdolny jest tylko człowiek głodny – i tyle powiedziawszy, zapytam: czy Kościół katolicki jest zły?

Nonsens, prawda? To jakby utrzymywać, że Chrystusa nie zamordowano, że to On był mordercą. W takim razie, może źli są kapłani? Nie są. Wszelako – uwaga, uwaga – wszelako są, w znaczeniu, że są w ogóle. I tu właśnie, nie gdziekolwiek indziej, leży to truchło, ów pies pogrzebany, stąd bije – zatrute wpierw Oświeceniem, a następnie kulturowym marksizmem – źródło niechęci wszelakiej do Kościoła i ludzi Kościoła. Są i trwają – kapłani, siostry zakonne, mnisi, ludzie świeccy w Kościele prawdziwie zakochani – trwają i w czasach teraźniejszości odsyłającej rozumność na śmietnik historii, ciągle dobro nazywają dobrem, a zło złem. Busole. Latarnie. Drogowskazy.

LUDZIE BEZROZUMNI

Cała reszta to dramatyczne konsekwencje wspomnianej wyżej epoki i jej następstw, proste w sumie, choć odłożone w czasie o parę stuleci i wiele pokoleń, w czasie których tym i owym udało się zamienić ludzi w tłum. W stado. Boć większość ludzi współczesnych to właśnie stado i niewiele ponad. Stado zaś nie zmierza już tam, gdzie woda czysta i trawa zielona, jeszcze tego by brakowało, by stado chodziło samopas, tylko zagania się je przed telewizory, te współczesne poidła i koryta dla tumanionych medialnie. W końcu po to się stado tresuje, by zmusić do pracy, ograbić z jej owoców i nauczyć oglądać telewizję, beztrosko cieszyć mrugającymi kolorowankami. Oto konsekwencja w postaci fundamentu nowoczesnej socjotechniki: bardzo z siebie zadowolony niewolnik, nieświadomy swego zniewolenia.

Uprzejmie proszę o zadanie sobie pytania, jak można myśleć o bliźnich, którzy traktują przeniewierców w sutannach niczym egzemplifikację współczesnego Kościoła? Po mojemu, tylko źle. Wypada za te słowa przeprosić – przepraszam oczywiście – ale ja o takich ludziach nie potrafię myśleć inaczej. W moich oczach są to persony najwyraźniej wyzute z odrobiny rozumności.

GŁUPOTA WYUCZONA

I druga strona tego samego medalu: żaden człowiek nie jest głupcem z natury. To oszuści, złodzieje oraz bandyci przerabiają ludzi na głupców, ponieważ mogą ich wtedy kontrolować, niewolić i bezkarnie okradać. Proszę spróbować przyjąć tę perspektywę, a spora część obrazu współczesnego świata natychmiast stanie się przejrzysta stuprocentowo. Jeszcze inaczej: póki pozwalasz ludziom złej woli traktować siebie jak osła, póty jak osła ludzie złej woli będą cię traktowali. Pozwól im na to dostatecznie długo, a mało, że za osła robić będziesz w ich oczach, to sam staniesz się osłem we własnych.

***

Szanowni Państwo, ponieważ kilka ostatnich felietonów cyklu rozkołysało ocean zainteresowania ze strony Państwa do poziomu nawałnicy, w każdym razie z mojej perspektywy, pragnę podziękować serdecznie za nadesłane uwagi, zauważając, że co drugie pytanie kierowane do mnie streścić można do postaci: „Kto, jeśli nie Andrzej Duda?”. Ponieważ nie mogłem zareagować od razu, zainteresowanych odpowiedzią na tak sformułowaną wątpliwość zapraszam w to samo miejsce, za tydzień.

Krzysztof Ligęza

Kontakt z autorem:

widnokregi@op.pl