Wiedza o deportacjach Polaków w głąb sowietów przed 17 września 1939 r. i obywateli II Rzeczypospolitej, po napaści i zajęciu przez bolszewików 17 września 1939 r. wschodnich terenów II Rzeczypospolitej, jest ciągle powierzchowna.  Według najbardziej wiarygodnych szacunków, dokonanych na polecenie rządu RP na uchodźstwie w tamtym czasie, liczba deportowanych Polaków po 17 września 1939 r. liczy się w setkach tysięcy i jest wielokrotnie  wyższa  niż  liczba Polaków wypędzonych przez Niemców zarówno z terenów wcielonych, jak i z tzw. Generalnego Gubernatorstwa.

Najbardziej złowrogą datą dla Polaków była sobota 10 lutego 1940 r. Tylko tego dnia – według ówczesnych szacunków – wywieziono na Sybir ponad 220 tysięcy obywateli polskich – urzędników państwowych, działaczy samorządowych, osadników wojskowych, leśniczych i gajowych z rodzinami.

Polskie tradycje sybirskie sięgają głęboko w przeszłość.  Za pierwszych sybiraków uznaje się konfederatów barskich, ale z pamiętników dowiadujemy się, że trafili tam już wcześniej zwolennicy króla Stanisława Leszczyńskiego.  Legendę i pamięć polskiego Sybiru podtrzymywała polska literatura i malarstwo.  Najbardziej znany fragment literacki, przywoływany dziś przez sybiraków, to słynna scena więzienna z „Dziadów” cz. III Adama Mickiewicza – relacja świadka o wywożeniu kibitkami na Sybir młodych Polaków.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Rosyjskie wywózki na Sybir w carskich czasach były mimo wszystko skierowane przeciwko bezpośrednim uczestnikom powstań.  Wiek XX, wiek bolszewizmu, przyniósł nowy rodzaj „deportacji”, bez precedensu w historii świata!  Wywożono nie tylko rzeczywistych czy domniemanych przeciwników politycznych państwa, lecz całe narody!  Nie tylko mężczyzn uczestniczących w powstaniach, lecz całe rodziny – także dzieci, kobiety, ludzi starych wykorzeniono z ziemi ojców i popędzono w nieznane, na zatracenie.  W niemieckim państwie Hitlera i w sowieckim państwie Stalina deportacja służyła dezintegracji narodów i grup społecznych uznanych za niepożądane, wrogie.  Ludzie ci, przed unicestwieniem, mieli być jeszcze użyci jako niewolnicza siła robocza.  Wyroki na setki tysięcy rodzin wydawały nie sądy, lecz sowieckie biuro polityczne, a wykonawcą była policja polityczna z NKWD.

We wrześniu 1939 r. bolszewicy wzięli do niewoli kilkadziesiąt tysięcy oficerów i obywateli ze wschodniej części II Rzeczypospolitej. Proces ich weryfikacji trwał do początku marca 1940 r.

 

        3 kwietnia 1940 – Kozielsk

5 marca 1940 r. komisarz spraw wewnętrznych Sowietów Lawrientij Beria napisał do Stalina, że polscy jeńcy wojenni i więźniowie polityczni są zatwardziałymi i nierokującymi nadziei poprawy wrogami władzy sowieckiego ludu pracującego.  Zaproponował ich likwidację czyli wymordowanie.  Wniosek podpisał Stalin oraz jego zbrodniczy kompani, ówcześni przywódcy Sowietów:  Kliment Woroszyłow, Wiaczesław Mołotow, Anastas Mikojan, Michaił Kalinin i Lazar Kaganowicz.  Było to więc klasyczne ludobójstwo, dokonane przez państwo na obywatelach sąsiedniego państwa. Miesiąc później rozpoczęła się najohydniejsza w dziejach nowożytnej Europy zbrodnia wojenna i zbrodnia ludobójstwa na bezbronnych jeńcach i więźniach politycznych. Większość zamordowanych trzymana była w obozach specjalnych NKWD, „rozładowywanych” 3 kwietnia (Kozielsk), 4 kwietnia (Ostaszków) i 5 kwietnia (Starobielsk) 1940 r.

Najpierw bolszewicy oddzielili i  zamordowali w nieznanym miejscu 200 naszych księży, kapelanów Wojska Polskiego.  Wywieziono ich w Wigilię Bożego Narodzenia 1939 r.!  Z „rozładowanych” obozów oraz z więzień na Kresach bolszewicy zamordowali w ramach zbrodni katyńskiej – w kwietniu i w maju 1940 r. – 21 857 oficerów i więźniów politycznych, w 97 proc. Narodowości polskiej.  Ta dokładna informacja pochodzi z notatki szefa KGB Andreja Szelepina dla Nikity Chruszczowa (1959), więc możemy ją w pełni uznać za wiarygodną.

W Kozielsku było około 4,5 tys. Oficerów, wśród nich generałowie Bronisław Bohaterewicz, Henryk Minkiewicz, Mieczysław Smorawiński i Jerzy Wołkowicki, kontradmirał Ksawery Czernicki, około stu pułkowników, trzystu majorów, około tysiąca kapitanów i rotmistrzów, ponad 2 tys. poruczników, podchorążowie.  Mordowano ich w lesie katyńskim i w siedzibie NKWD w Smoleńsku.

Wśród więźniów Kozielska byli nauczyciele – 535,  inżynierowie – 265 i technicy – 65, urzędnicy – prawie 400, lekarze – 243 i farmaceuci – 50 Ci ostatni mogli służyć także obywatelom sowieckim!  Cierpienie nie rozróżnia narodowości.  Mogli, ale byli Polakami, to podlegali likwidacji.

 

        4 kwietnia 1940 – Ostaszków

Obóz specjalny NKWD położony był na wyspach jeziora Seliger, 300 km na północy zachód od Moskwy.

Obóz znajdował się w pomieszczeniach poklasztornych.  Warunki były trudniejsze niż w innych obozach.  Zanim nastąpiła zbrodnia, umarło tu 92 Polaków. Konwoje z obozu docierały na miejsce zbrodni od 4 kwietnia do 16 maja 1940 r. Jeńców mordowano w siedzibie NKWD w Twerze. Ponad 6 tys. zamordowanych Polaków zastało zakopanych pod Kalininem, w Miednoje. Jeńcy byli prowadzeni piechotą do stacji kolejowej Soroga, potem jechali do Tweru.  W piwnicach NKWD identyfikowano każdego, potem skutego prowadzono na rzeź.  W celi z drzwiami obitymi wyciszającym wojłokiem, zabijano ich strzałami w tył głowy.  Ciała zamordowanych wleczono na ciężarówki i wywożono do Miednoje.  Z ciężarówek kapała po drodze krew.  Na terenie letniskowym NKWD, w lesie, koparka kopała doły o głębokości do 6 m. Po zasypaniu ich, przygotowywała „grób” na następny dzień. Miednoje nie doczekało się odkrycia w czasie wojny, jak las katyński. Niemcy nie doszli do tego miejsca.

 

5 kwietnia 1940 –  Starobielsk

Ten obóz specjalny NKWD położony był na południowy wschód od Charkowa.  W sześciu podobozach Sowieci trzymali ponad 5,5 tyś. Polskich oficerów – głównie z garnizonu lwowskiego.  W chwili „rozładowania” było ich około 4 tys., ci zostali zamordowani.  Było tam ośmiu znanych polskich generałów: Stanisław Haller, Leon Bilewicz, Aleksander Kowalewski, Kazimierz Łukoski – Orlik, Franciszek Sikorski, Konstanty Pilsowski, Leonard Skierski i Piotr Skuratowicz.  Wśród oficerów rezerwy byli pracownicy naukowi, lekarze, prawnicy, inżynierowie.

Mordowano Polaków w Charkowie, w siedzibie NKWD przy placu Dzierżyńskiego. Konwoje z obozu docierały w wagonach, od stacji przewożono ofiary na miejsce zbrodni samochodami.  Działo się to od 5 kwietnia do 12 maja 1940 r.  Po identyfikacji jeńcom wiązano z tyłu ręce i wprowadzano do sali, gdzie strzałem w tył głowy lub w kręgi szyjne pozbawiano ich życia.  Ciała zamordowanych, z zawiązanymi na głowie płaszczami wojskowymi, były w nocy wywożone ciężarówkami i w tajemnicy zakopywane pod Charkowem, niedaleko wsi Piatichatki.

Każdy z tych dni jest wspomnieniem ich śmierci oraz czasem modlitwy za nich.  Zbrodnie sowieckie na Polakach odbywały się i przed, i po zbrodni katyńskiej, ale ta właśnie zbrodnia – zrządzeniem Opatrzności – stała się znana na całym świecie jako świadectwo zbrodniczego komunizmu sowieckiego.

Jej wyjątkowość polega też na wieloletnim międzynarodowym kłamstwie – z udziałem rządów i elit intelektualnych tzw. wolnego świata.

Jest wielu Rosjan, którzy rozumieją polski ból i którzy nie chcą, by współczesna Rosja była ideowym następcą zbrodniczego państwa.  Pozostaje nadzieja, że to oni będą mieli decydujący wpływ na swoje państwo i na stosunki z Polską.  I są, niestety,  „Polacy”, którzy mają „dość Katynia” i mówią, że nie należy się „upierać” przy określeniu tej zbrodni jako „ludobójstwa”! Tak się dzieje, ponieważ  Stalin z całym zbrodniczym systemem  Rosji sowieckiej, z pomocą „demokracji zachodniej”  ugrał najwięcej ze skutków  II wojny światowej. Ten diabelski bolszewicki system nigdy nie został rozliczony ani potępiony. Polska i świat, mogły tylko i wyłącznie stać się prawdziwymi demokracjami wolnego świata, gdyby Stalin z całym systemem żydo – komuny zostałby starty z powierzchni świata. Pokolenie powojenne, przez 50 lat było zalewane propagandą komunistyczną. Tragedią naszą jest, że część naszego społeczeństwa, poszła na lep propagandy bolszewickiej. Lecz sądzę że największe spustoszenie, zostało dokonane przez Lenina i kontynuowane przez Stalina, przez wprowadzenie do wnętrza Kościoła, cichej agentury bolszewickiej. Lenin mówił wprost, że Cerkiew Prawosławna służyła carom i będzie służyła nam, lecz Kościół katolicki, jest Kościołem wojującym i atakowanie Kościół  z zewnątrz nic nie da. Wiemy, że do  Soboru Watykańskiego II, każdy Papież potępiał herezię  modernizmu w Kościele. Papież Paweł VI był pierwszym Papieżem, który nie potępił modernizmu w Kościele i od 1967 roku następuje powolne zmienianie przekazu katechetycznego i liturgicznego na naturalistyczny. Atak na Kościół katolicki jest prowadzony na wielu frontach, jednym z bardzo ważnych w PRL, był wydział tzw. obyczajowy. Po 1989 r. Kościół nie dokonał lustracji wśród duchownych i do chwili obecnej płacimy wielką cenę, przez utratę młodego pokolenia w Kościele.

Stowarzyszenie Józefa Piłsudskiego

„Orzeł Strzelecki” w Kanadzie

Komendant Grzegorz Waśniewski