Burze śnieżne sparaliżowały Manitobę. Prowincja ogłosiła w wielu miejscach stan wyjątkowy. Prądu nie miało m.in. całe miasto Portage la Prairie. Przywracanie zasilania w najbardziej poszkodowanych rejonach może potrwać kilka dni. Dyrektor naczelny Manitoba Hydro Jay Grewal mówił podczas konferencji prasowej w niedzielę po południu, że straty w niektórych miejscach są bezprecedensowe. Są tereny, na których więcej słupów wysokiego napięcia leży niż stoi. Do tego uszkodzone są 44 stacje przekaźnikowe transmitujące sygnał telefonii komórkowej. 86 stacji korzysta z zasilania awaryjnego.

Minister ds. ludności rdzennej Eileen Clarke mówiła, że około 5000 osób mieszkających w rezerwatach może wymagać ewakuacji.

Prowincja ogłosiła stan wyjątkowy w niedzielę rano, dzięki czemu Manitoba Hydro mogło poprosić o pomoc w przywracaniu zasilania operatorów energetycznych z Saskatchewan, Ontario i Manitoby. Tego samego dnia stan wyjątkowy ogłosiło miasto Winnipeg, co otwiera furtkę do ubiegania się o odszkodowania. Usuwanie szkód będzie kosztować dziesiątki milionów dolarów.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Śnieg zaczął padać w czwartek i padał przez dwa dni. Był świeży i ciężki. Do tego doszedł zamarzający deszcz i silny wiatr w południowych częściach prowincji.

Od czwartku do niedzieli zasilanie przywrócono u 217 000 klientów Manitoba Hydro. Na naprawę sieci oczekiwało wciąż 32 000 mieszkańców. Największym wyzwaniem jest dowóz sprzętu na poszkodowane tereny. W najgorszym momencie nieprzejezdnych było 2700 kilometrów dróg.

Rząd federalny i Kanadyjski Czerwony Krzyż pomogły ewakuowanym Indianom z 16 rezerwatów. Ludność rdzenna trafiła do Winnipegu, Brandon i Dauphin.