Negocjacje między władzami Toronto a związkiem zawodowym reprezentującym pracowników miejskich wykonujących prace w terenie utknęły w martwym punkcie. Miasto stwierdziło, że robi co może, ale część spraw pozostaje nierozstrzygnięta. Dotyczą one zabezpieczenia pracy, pensji, dodatków i urlopów rodzicielskich.

CUPE 416 reprezentuje około 5000 osób. Twierdzi, że walczy z groźbą prywatyzacji. Przewodniczący Eddie Mariconda uważa, że miastu zależy na tym, żeby zlecać usługi na zewnątrz.

Władze miastsa wystąpiły do ministerstwa pracy o wydanie “no board report”. Jest to dokument wydawany w sytuacji, gdy związek zawodowy i pracodawca nie mogą się porozumieć w normalnym procesie negocjacji. Po publikacji dokumentu, CUPE 416 będzie mógł oficjalnie rozpocząć strajk w trzecim tygodniu lutego.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU