Premier Włoch Giuseppe Conte oznajmił w sobotę, że zatwierdził nowy pakiet środków, które mają pomóc osobom najbardziej dotkniętym przez epidemię koronawirusa. Pakiet obejmuje m.in. dostarczanie talonów na zakupy i paczki żywnościowe.

We Włoszech w ciągu ostatniej doby zmarło 889 osób zakażonych koronawirusem. Łącznie w kraju zanotowano dotąd 10 023 zgony z powodu epidemii, najwięcej na świecie. Liczba potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem wzrosła do 92 472.

Widać pierwsze dramatyczne skutki kryzysu gospodarczego wywołanego walką z koronawirusem. W Palermo policja z żandarmerią wojskową ochrania sklepy spożywcze i apteki. Grupy przestępcze organizują się przez media społecznościowe i kradną artykuły pierwszej potrzeby. Eksperci przewidują, że to dopiero początek.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

„Południe Włoch przed poważnym problemem. Zaczęły się ataki na sklepy, kradzieże, wymuszenia. Ludzie robią zakupy i mówią – nie mam jak zapłacić. Dochodzi do zorganizowanych form napaści – grupy rewolucyjne skrzykują się przez sieci społecznościowe by dokonać kradzieży” – alarmuje na Twitterze Tomasz Łysiak.

„Przed supermarketami stoją teraz patrole policji (…) W Kampanii, Apulii, na Sycylii nie ma dnia by nie było jakiejś kradzieży czy ataku z bronią na jakąś aptekę. W Palazzo Chigi jest specjalny raport ostrzegający o możliwych buntach i rewoltach, zorganizowanych i spontanicznych, które mogą być podsycane przez zorganizowaną przestępczość” – pisze.

Za sytuację odpowiada nie tylko paraliż wywołany walką z koronawirusem, ale faktem, że blisko 80 proc. ludzi pracuje tam na czarnym rynku lub na umowach śmieciowych. Większość utrzymuje się z turystyki, która dzisiaj upada. W momencie stagnacji przejadają oszczędności, a kiedy one się kończą pozostaje kradzież. Aktywna jest również mafia i gangi. Dramat sytuacji ukazują niektóre wpisy z mediów społecznoścowych: „przykładem film ojca, który mówi, że gdy nie będzie miał już jak zdobyć chleba i Nutelli na kanapkę dla córki, to po prostu pójdzie zaatakować sklep” – podaje Tomasz Łysiak.

Dziesiątki skarg dziennie zgłaszali obywatele, którzy po zrobieniu zakupów wychodzą z supermarketów, a tam czekają już na nich złodzieje” – czytamy. „Agrigentooggi” uważa, że media głównego nurtu nie przedstawiają pełni sytuacji gdyż boją się wzmożenia paniki.

za pr i pch24