6 tego maja odbyła się w TVP debata przedwyborcza na prezydenta RP, w której uczestniczyło 10 kandydatów. Każdy z nich zdobył wystarczającą liczbę podpisów wymaganych, żeby móc kandydować w wyborach. Osoby które uczestniczyły w debacie to: Andrzej Duda (PiS), Małgorzata Kidawa-Błońska (PO), Robert Biedroń (SLD); Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL), Szymon Hołownia, Paweł Tanajno, Krzysztof Bosak (Konfederacja), Marek Jakubiak, Stanisław Żółtek; Mirosław Piotrowski.

Z pozoru debata wyglądała jak konkurs pod tytułem 9-ciu na jednego, jeden na 9-ciu. W konsekwencji pojawiło się pytanie, o to kto wygrał debatę?

Czy jednak jest to dobrze postawione pytanie?
Co jest wspólnym mianownikiem debaty, mianownikiem który gdzieś tam zarysowany jest w podświadomości Polaków? Myślę że po ponad 4 latach rządów PiS’u jest nim świadomość, że podniósł się im poziom życia; że mogli żyć lepiej już od ponad 10 lat, gdyby nie 80 do 100 miliardów złotych z VAT’u i akcyzy, które nie trafiły do budżetu i były wytransferowane z Polski. Paradoksalne jest przy tym to, że większość Polaków jakoś nie łączy tego, że VAT był wytransferowany z Polski za rządów Donalda Tuska, czy tym bardziej rządów koalicji PO-PSL. Po prostu Polacy przyjęli do wiadomości to, że za rządów PiS’u im się poprawiło i teraz boją się, że ten wyższy status życia mogą utracić.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Drugim paradoksem jest to, że zagrożenie utraty wyższego statusu życia tak samo łączą z możliwością dalszych rządów PiS’u, jak i rządów PO. Jest to myślenie w jakimś stopniu irracjonalne biorąc pod uwagę dokonania PiS’u. Niestety PiS nie potrafił przemówić, czy też trafić do umysłu Polaków w sprawie afery VAT’u i akcyzy w taki sposób, by połączyć w świadomości przeciętnego Polaka groźbę utraty wyższego statusu życia z rządami Platformy Obywatelskiej.

Przeciętny Polak myśli, że afera z wypływaniem miliardów złotych wydarzyła się raz i się więcej nie powtórzy. Dlatego też w taki sam sposób przeciętny Polak postrzega PiS, jak i Platformę Obywatelską. Przeciętny Polak uważa że obie te partie, oba te ugrupowania, mogą pozbawić go upragnionego lepszego standardu życia. Można powiedzieć, że minęło zaledwie 4 lata od rządów PO, które spowodowały ze Polakom faktycznie mogło się żyć lepiej dużo wcześniej i Polacy i jednocześnie o tym fakcie bardzo szybko zapomnieli. To zachowanie Polaków jest paradoksalne, ale niestety ma miejsce.

Paradoks jest taki, że groźbę obniżenia poziomu życia Polacy postrzegają tak samo w rządach PiS’u jak i PO, to zjawisko bezczelnie wykorzystują politycy różnych opcji politycznych, również tych reprezentowanych w debacie,która miała miejsce 6tego maja.

Żeby się nie pogubić w analizie, dla uproszczenia tych 10 kandydatów można zakwalifikować do trzech grup.

Pierwszą grupę nazwałbym NIEZDECYDOWANI. Do niej należy Andrzej Duda (PiS).

Druga grupa pod nazwą WYRACHOWANI tworzą: Małgorzata Kidawa-Błońska (PO), Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL), Robert Biedroń (SLD), Szymon Hołownia.

Trzecia grupa 5 kandydatów to grupa którą nazwałbym ENTUZJAŚCI. Do niej należą: Krzysztof Bosak (Konfederacja), Marek Jakubiak, Mirosław Piotrowski, Stanisław Żółtek, Paweł Tanajno.

Podział dyskutantów na 3 grupy łączy się z ich stosunkiem do spraw polityki międzynarodowej, do sprawy pojmowania wolności i swobód obywatelskich, w tym wolności ekonomicznej, oraz do sprawy światopoglądu w sprawie aborcji i małżeństw osób tej samej płci.

Zjawiskiem, które łączy Polaków w postrzeganiu zagrożenia utraty poziomu życia jest postrzeganie ewentualnych sojuszników. Po jednej stronie jest Unia Europejska z Niemcami, a po drugiej stronie są Stany Zjednoczone z Izraelem.
I tu zaszło następne zjawisko, które jakby umknęło uwadze politykom związanym z obozem PiS’u i samemu prezydentowi Andrzejowi Dudzie.
O ile do czasu uchwalenia przez USA ustawy 447 dotyczącej wymuszenia na Polsce spłaty odszkodowań z tytułu pożydowskiego mienia bezspadkowego, USA były postrzegane przez Polaków jako w miarę równy partner, a kto wie może nawet i bezinteresowny sojusznik Polski, o tyle od czasu uchwalenia tej ustawy, USA i Izrael są postrzegane jako jedna całość, konglomerat interesów Izrael-USA. A ta całość nie jest widziana jako sojusznik Polski.
Na przykład Izrael nie jest częścią NATO. Wojny prowadzone przez Izrael nie są prowadzone w jakiejkolwiek zbieżności z racją stanu Polski.
Na to wszystko nakłada się jeszcze to, że coraz częściej się słyszy w prywatnych wypowiedziach Polaków kwestionowanie szczerości deklarowanej przez prezydenta USA Donalda Trump’a antyrosyjskości USA.
Jednym słowem, w coraz większych kręgach polskiej opinii publicznej kwestionowane jest całe spektrum utrzymywania bliskich stosunków z USA. Przeciętny Polak pyta się o koszty przyjaźni z konglomeratem Izrael-USA.
To stanowisko szerokich kręgów społeczeństwa polskiego widać po rosnącej popularności ruchu politycznego Konfederacji. Ta sprawa postrzegania konglomeratu USA-Izrael przez coraz większe kręgi społeczeństwa polskiego nie jest przez PiS i prezydenta Dudę przyjmowana do wiadomości.

Tutaj wracamy do tego, jaka jest polityka międzynarodowa obozu prezydent Andrzej Duda – PiS. W skrócie, jest to polityka lawirowania między Niemiecką Unią Biurokratów Europejskich (EU), a konglomeratem USA-Izrael, z przechyłem na sympatyzowanie z tym ostatnim konglomeratem. Ponieważ sprawa lawirowania między tymi dwoma konglomeratami nie jest dobrze wyjaśniona Polakom więc też nie jest dobrze zrozumiana przez Polaków. To wzbudza wśród potencjalnych wyborców PiS podejrzliwość wobec kandydatury prezydenta Dudy. Inna sprawa to ta, że bliższa jest „koszula ciału”, czyli znany „nie-przyjaciel” Berlin jest bliżej, a inny „przyjaciel” Jerozolima jest dalej. Przy wszystkich ułomnościach popularność konglomeratu Niemiecka Unia Biurokratów Europejskich (EU) odbiera punkty konglomeratowi Izrael-USA, co z kolei skutkuje tym że Andrzej Duda i PiS tracą na popularności.

Sprawy poglądów na wolność, w tym ekonomiczną i światopogląd jakie reprezentują trzy grupy kandydatów?

Wolność ekonomiczna pojmowana na co dzień to mniejszy udział państwa w życiu obywateli i biznesu, to mniejsze podatki. Niestety, na co dzień przeciętny zjadacz chleba nie kojarzy dobrej pracy sądów z wolnością i poszerzaniem swobód obywatelskich.
Pierwsza grupa debatujących, a więc Andrzej Duda i reprezentowany przez niego obóz PiS podjął się nadludzkiego wręcz zadania reformy sądownictwa. Niestety, wydaje się, że opinia publiczna nie wynagradza w sposób proporcjonalny za włożoną w sprawie reformy sądownictwa pracę tak Andrzeja Dudy, jak i PiS’u. Z drugiej strony, zabrakło w debacie jakiegoś pytania ze strony prowadzącego o sprawę stosunku do sądownictwa. Być może takie pytanie dałoby do myślenia widzom i dodało punktów Andrzejowi Dudzie.

Jak wiadomo, drugi obóz kandydatów liberalno-lewicowych jest zdecydowanie przeciwny reformie sądownictwa, a więc jest przeciw powiększaniu swobód obywatelskich tak w odniesieniu do biznesu jak i osób indywidualnych.
Dlaczego tak jest? Powodów jest kilka. Przede wszystkim decyduje tu pochodzenie ludzi, którzy nadają ton w tej grupie WYRACHOWANYCH. To są jeszcze ludzie, którzy byli ukształtowani w Polsce Ludowej; ćwiczeni w tym, by nie myśleli samodzielnie, bo Związek Radziecki za nich myśli i myślał.
Drugim powodem jest to, że ci ludzie w większości przypadków reprezentują tych, którzy wzbogacili się na rozpadzie i podziale majątku po komunizmie.
Trzecim powodem jest to, że liberałowie nauczyli się dobrze żyć na koszt państwa i przy administracji. Rozrost administracji wcale nie przeszkadza tej grupie ludzi, a wręcz przeciwnie, jest jej sojusznikiem.

Jeśli chodzi o grupę ENTUZJAŚCI, o trzecią grupę kandydatów, to pojmuje ona wolność dosłownie jako ograniczenie administracji państwowej i ograniczenie opiekuńczej roli państwa. Z drugiej strony, grupa trzecia jest bierna w sprawie reformy sądownictwa. Nieliczne osoby z grona Konfederacji na temat reformy sądownictwa się wypowiadają, a jeśli już to robią to na zasadzie kibica, a nie jako członka dyskusji politycznej.

Grupa trzecia w sprawie bardzo trudnej reformy sądownictwa postępuje trochę według hasła: gdzie się dwóch bije tam trzeci korzysta. Oczywiście, można powiedzieć, że jest to nieuczciwe, ale z drugiej strony w czasie debaty nikt się na temat reformy sądownictwa nie wypowiedział, i nie padło pytanie na ten temat. Zabrakło w mowie końcowej Andrzeja Dudy wypowiedzi na temat wysiłku włożonego w reformę sądownictwa, w której on sam bierze udział.

Kwestia światopoglądu i podejścia do spraw religii.
Andrzej Duda jasno określił się w tej sprawie podczas debaty mówiąc że nie podpisałby ustawy zezwalającej na małżeństwa osób tej samej płci.

Osoby z grupy drugiej unikały jasnej deklaracji w tej sprawie, ale brak jasnej deklaracji oznacza właśnie, że są one za liberalizacją prawa dotyczącego aborcji, oraz legalizacji małżeństw jednopłciowych.

W grupie ENTUZJASTÓW światło reflektorów skierowane było na Krzysztofa Bosaka. Przy czym Krzysztof Bosak, paradoksalnie, nie musiał nic mówić, ponieważ opinia publiczna wie, jakie jest stanowisko Konfederacji w sprawie aborcji i w sprawie małżeństw jednopłciowych. Tutaj wystarczy, że Krzysztof Bosak był i powtórzył to samo co on i Konfederacja mówiła od zawsze.
Zaryzykuję twierdzenie, że Krzysztof Bosak wznosi się na fali zmiany światopoglądowej mającej miejsce wśród młodszych często już kilkunastoletnich i dwudziestoletnich wyborców. Przy czym nieważny jest tutaj stosunek do religii, czy też wartości religijnych.
Przytoczę zdarzenie niemalże sprzed 30 lat. Spotkałem na raucie kanadyjskiego pisarza, który przyjaźnił się ze Sławomirem Mrożkiem. Ten mój przygodnie poznany znajomy zanim przyznał się do tego, że Sławomir Mrożek jest jego kolegą wypytywał mnie na temat Mrożka; czy jest w Polsce znany, jak bardzo jest znany, itd. Po chwili opowiedział mi historię, jaka go spotkała.
W połowie lat osiemdziesiątych odwiedził go w Toronto Sławomir Mrożek. Idą sobie razem ulicą w śródmieściu Toronto i w pewnej chwili Sławomir Mrożek mówi do niego: Do you know where is a difference between European man, and man in America?
I nie czekając na odpowiedź: “Man in Europe lives for a woman, and man in America lives for another man”.

Otóż, dzisiaj w Polsce mamy do czynienia z takim niepisanym sprzeciwem w stosunku do rozluźnienia moralności mającego miejsce w świecie Zachodu. Powiedziałbym, że paradoksalnie to kobiety w Polsce są tą stroną bardziej konserwatywną, stroną sprzeciwiającą się liberalizacji przepisów dotyczących aborcji i małżeństw tej samej płci.
Młode dziewczyny chcą być matkami, chcą mieć mężów, chcą mieć mężczyzn, którzy by je bronili.
Liberalizacja, małżeństwa tej samej płci postrzegane są jako coś, co pomniejsza pulę mężczyzn, którzy są materiałem na mężów i ojców. I tutaj Krzysztof Bosak wraz z innymi członkami Konfederacji postrzegany jest jako ten, który broni tego, czego kobiety pragną.
Entuzjaści-Konfederacja dostała w tej debacie w tej materii dużo punktów na kredyt.

Podsumowanie.
Grupa NIEZDECYDOWANI w tej debacie nie uzyskała zdecydowanej przewagi wizerunkowej nad grupą WYRACHOWANI i nad grupą ENTUZJAŚCI.
Było to trochę z winy zadawanych pytań ze strony prowadzącego. Między innymi zabrakło pytania o stosunek w sprawie wprowadzenia waluty euro w Polsce. To pytanie pomogłoby Andrzejowi Dudzie zaprezentować się jako zdecydowany obrońca polskiej racji stanu.
Z drugiej strony, w minucie podsumowującej Andrzej Duda również zapomniał odnieść się do kwestii wprowadzenia euro w Polsce. Nie przypomniał też o tym że sprawa reformy sądownictwa tak naprawdę rozszerza zakres swobód obywatelskich i zakres wolności tak biznesu, jak i osób indywidualnych.

Grupa WYRACHOWANI, nie odniosła w debacie wizerunkowego zwycięstwa, ale odniosła zwycięstwo innego typu, udało jej się w tej debacie ukryć jej prawdziwe intencje.
Ukryła to, że jej celem jest by doszło do drugiej tury wyborów. I po to między innymi w tej debacie brała udział formalnie rezygnująca z kandydowania na urząd prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska. Chodziło to, by zachęcić twardy i duży elektorat partii PO, PSL, SLD i Szymona Hołowni do wzięcia udziału w wyborach. Później już, w drugiej turze wyborów chodziłoby o to, żeby przerzucić głosy tego twardego elektoratu, tych 4 ugrupowań, na tego jednego z tej grupy WYRACHOWANI, tego który przejdzie do drugiej tury wyborów.
I tutaj niestety w tej rozgrywce WYRACHOWANYM sprzyjają dziennikarze i media. Media przytaczają bowiem wyniki badania opinii publicznej pod kontem popularności indywidualnych kandydatów. Te wyniki sugerują olbrzymią przewagę Andrzeja Dudy i ponadto również sugerują że wygra on w pierwszej turze wyborów. Jednak jeśli weźmie się pod uwagę wyniki sondaży opinii publicznej poszczególnych partii, to tu okazuje się że partie SLD, PO, PSL mają mniej więcej taką samą popularność wśród potencjalnych wyborców, jak PiS.
Zadaniem WYRACHOWANYCH było więc w tej debacie umotywowanie swoich twardych elektoratów do pójścia na wybory. W tym samym czasie poprzez krytykowanie wszystkiego co robi PiS zrobienie takiego zamętu w głowach, by zniechęcić tych niezdecydowanych do wyborów aby w ten sposób doszło do drugiej tury. W ten sposób kto wie, może i do wygrania ich kandydata w wyborze na prezydenta.
I to ukrycie prawdziwych intencji WYRACHOWANYM się tej debacie udało.

Grupa ENTUZJAŚCI.
Tu zwycięstwo odniósł Krzysztof Bosak. Dzięki tej debacie pokazał się jako szef całej tej grupy 5 osób. Najlepiej formułował myśli i był najbardziej wyrazisty. Mógł podobać się młodszym wyborcom.
Prowadzący debatę nie zadał mu potencjalnie niewygodnego pytania w sprawie reformy sądownictwa, lub sprawy przyjęcia przez Polskę euro. Przede wszystkim jednak Krzysztofowi Bosakowi udało się zaprezentować jako przywódcę dobrze zorganizowanej i zdolnej do przejęcia władzy w Polsce partii. Konfederacji mimo tego że jest w niej wielu ponadprzeciętnie inteligentnych ludzi daleko jeszcze do tego, by być sprawną organizacją-partią.
Dzięki tej debacie Krzysztofowi Bosakowi udało się pokazać że taka partia istnieje, a ponadto że jest on liderem całej grupy ENTUZJAŚTÓW.
Janusz Niemczyk