Rzeczywiście trudno dzisiaj dzieciom zazdrościć chodzenia do szkoły; muszą tam siedzieć zamaskowane i rozsadzone, wśród nauczycieli, którzy do końca nie wiedzą na czym stoją i pryncypałów którzy wychodzą z siebie, żeby zrozumieć co teraz mogą, a czego nie mogą.

Patrząc na to zamieszanie trudno mieć dobre zdanie o ministrze edukacji i związkach zawodowych które przy okazji usiłują podbić stawkę. Szkoły od dawna nadają się do reformy, nie dlatego że są niedofinansowane, nie dlatego że nie ma kto uczyć, tylko dlatego że wypuszczają coraz gorzej wyedukowany „materiał ludzki”; zajmują się bzdetami zamiast uczyć tego co będzie najbardziej istotne w nadchodzącej wojnie; nie kształcą zdolności, które są najbardziej potrzebne – inżynieryjnych, technicznych, matematycznych, chemicznych, biologicznych, ale też – opanowane przez domorosłych ideologów – nawet nie uczą historii tego kraju, która mogłaby zjednoczyć to społeczeństwo.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Jak pisałem nadchodzi wojna i przygotowanie młodych ludzi trzeba jej podporządkować.

Andrzej Kumor