GONIEC: Która to już jest akcja?

Tomasz Skawiński: – To już 13. akcja ogólnoświatowa „40 dni dla życia”, a my, w Mississauga mamy ją po raz 9.

Akcja zaczęła się w środę i trwa przez 40 dni do 1 listopada.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        – Czym różni się dzisiaj, czy jest inaczej w tym roku?

– Jest inaczej z wielu względów; po pierwsze,  widzimy że jest większa otwartość tutaj w Polonii, ponieważ jest mniej różnych spotkań grupowych, przynajmniej do tej pory tak było, więc ludzie potrzebuję kontaktów z innymi.

Nasza grupa pro-life z Maksymiliana Kolbe modli się co sobotę rano przez cały rok, nie tylko jak jest „40 dni dla życia”, więc zauważyliśmy, że więcej ludzi chętnie przychodzi na modlitwę z tego względu, że potrzebują się po prostu pomodlić razem.

Jeśli chodzi o tę kampanię „40 dni dla życia”,  mamy w Mississaudze coraz więcej  obostrzeń, 2 lata temu zaczęły się bubble zone, więc musieliśmy się przenieść, staliśmy kiedyś przy samej klinice, byliśmy tam bardziej widoczni dla osób które wchodzą. Musieliśmy stanąć dalej, co nie jest problemem, dlatego że jesteśmy tutaj bardzo widoczni dla osób przejeżdżających.

Ze względu na koronawirusa mamy teraz social distancing, ale wykorzystujemy to w tym sensie, że jak jesteśmy bardziej rozciągnięci, to też nas bardziej widać, więc też nam to nie przeszkadza i oczywiście przestrzegamy tutaj wszystkich wymogów sanitarnych; mamy oznaczane miejsca na ulicy do dystansowania, nasze zaplecze, które jest w kościele świętej Katarzyny Sieneńskiej – tam są sanitizery i instrukcje, jak się należy zachowywać.

Oczywiście wszystkie te wymogi spełniamy, nie przejmujemy się, ale musimy robić swoje, musimy się modlić.

        – Jak się zmieniła sytuacja, jeśli chodzi o dokonywanie tak zwanej aborcji w Kanadzie, w związku ze tymi, że sytuacja w służbie zdrowia jest też inna i teraz większy nacisk położono na tak zwaną aborcję chemiczną.

– To jest bardzo niepokojące, bo jak szpitale były praktycznie zamknięte, nie były dokonywane  żadne operacje, to aborcja nadal trwała – kliniki prywatne były otwarte. Lobby aborcyjne uznało, że oni są tak zwanym essential service, czyli że są niezbędną placówką, która musi świadczyć usługi i było to przykre, że przez cały ten czas aborcja trwała.

        – Przypomnijmy że kościoły nie były uznane za takie i w tym czasie były zamknięte.

– Właśnie, kościoły były zamknięte, więc też  było w tym czasie ograniczenie tutaj do 5 osób na zewnątrz i trwała nasza mniejsza pięcioosobowa grupka tutaj przez cały czas tej pandemii, tak że też modliliśmy się, żeby ta modlitwa była kontynuowana. Dziękujemy  Panu Bogu za tę łaskę, że tak mogło być, że dał odwagę ludziom i siłę  żeby tutaj trwać.

– Pytałem o sytuację w Kanadzie, bo chyba jest trochę gorsza od strony prawnej, wycofano już w ogóle tę ustawę, która przez cały ten czas wisiała w porządku prawnym, od kiedy zakwestionował ją w latach osiemdziesiątych Sąd Najwyższy, co praktycznie sprawiło, że Kanada jest krajem, gdzie można zabijać dzieci nienarodzone do momentu kiedy się żywe nie urodzą.

        Czy widzi Pan jakąś zmianę świadomości?

– Trudno powiedzieć, wśród młodych ludzi dużą robotę zrobił film Unplanned, który był wyświetlany w zeszłym roku, również w naszej parafii; kilka młodych osób dołączyło po tej projekcji do nas, do naszej grupy. Młodzież była bardzo poruszona tym filmem, był bardzo mocnym świadectwem.

Prawnie sytuacja w Kanadzie jest bardzo zła, bo nie ma żadnej ochrony prawnej tak, jak pan powiedział, do momentu porodu, a też zdarzają się przypadki, że jak się urodzi dziecko, które jest niechciane, to zdarzają się przypadki że jest pozostawiane na śmierć. Generalnie, jak się dziecko urodzi to „staje się człowiekiem”, wtedy dopiero uzyskuje status człowieka, natomiast wiemy, że są niestety takie przypadki, że takie dziecko nie otrzymuje pomocy, mimo tego że się urodziło. Tak że modlitwa jest bardzo, bardzo potrzebna tutaj, w tym kraju.

– Gdzie się zgłaszać, żeby jeszcze się z państwem modlić tutaj? Czy można jeszcze się zgłaszać, czy jest jakaś określona liczba?

– Oczywiście! Chodnik jest bardzo długi, więc jak tylko zachowamy należyty dystans to możemy utworzyć tutaj piękny łańcuch, a mi się wydaje, że mamy dobrą reklamę w parafii, w tym sensie, że mówi się o grupie pro-life; nasi kapłani, dzięki Bogu, mówią że jest taka wspólnota; że jest teraz, w tej chwili taka kampania „40 dni dla życia”; mamy zeszyt wpisów, gdzie osoby mogą się zgłaszać.

Może nie każdy czuje się na tyle odważny żeby tutaj stać, zwłaszcza jeśli się nie modlił ale też może ofiarować swój post, modlitwę czy to w kaplicy adoracji czy osobistą. Zachęcamy, żeby się włączać w tę akcję.

Można zgłaszać się do kapłanów, można się zgłaszać do nas, nasz e-mail jest w biuletynie można napisać e-mail kolbe.prolife@gmail.com

Najbezpieczniej jest zawsze zgłosić się do nas w sobotę rano po Mszy św., zawsze ktoś tutaj przyjeżdża .

Wszystkich zapraszamy

        – Państwo modlą się tutaj przez cały rok?                 

– Tak. W każdą sobotę mamy taki utarty schemat. Zaczynamy Mszą świętą o godzinie 8.,  przyjeżdżamy później tutaj samochodami, mamy dogodny parking przy kościele św. Katarzyny przechodzimy tutaj i stoimy około godziny.

Odmawiamy różaniec, odmawiamy modlitwę w intencji życia.

   – Czasem ludzie, którzy bronią życia, nie czuję odzewu, myślą że to jest tak trochę w pustkę, jak to było w Państwa wypadku, czy jest jakiś odzew?

– Zawsze, każda modlitwa przynosi owoce, wiadomo że tak po ludzku chcielibyśmy zobaczyć te owoce od razu, więc jak była bodajże 1. czy 2. kampania to prosiliśmy o taki znak, żeby Pan Bóg dał potwierdzenie, że ta modlitwa jest wysłuchiwana.

I został zostawiony piękny list na zakończenie, jak już kampania się skończyła, kiedy sprzątaliśmy pomieszczenie, w którym mamy te wszystkie plansze, napisy, to został tam właśnie zostawiony taki list, świadectwo młodej kobiety, która tutaj w tym bloku mieszkała  – zobaczyła że był taki deszczowy, zimny, wietrzny dzień, pomyślała, że wtedy nas na pewno nie będzie i wtedy dokona tego procederu i zobaczyła, że bardzo dużo ludzi stało tutaj, a te plansze wiatr  porywał i miotał i to poruszyło jej serce i  zachowała to dziecko.

To było piękne świadectwo. Są takie świadectwa. Były jeszcze inne listy kobiet, były kobiety, które podchodziły do nas, gdy staliśmy bliżej kliniki i też nam dziękowały, że potrzebowały znaku, że byliśmy dla nich tym znakiem. Tak że Pan Bóg dał nam dużo znaków i świadectw, że mamy się modlić, że ta modlitwa jest ważna.

•••

Nie czuje Pani zmęczenia, że akumulatory się wyczerpują, że ta cywilizacja nas ignoruje; ignoruje te wezwania do ochrony życia, już nie tylko poczętego, ale również ludzi starszych, jak to jest?

Halina Paliga – Ta prawda, jest nas powoli coraz mniej, kiedyś to było tak, że cały tydzień był zajęty, ludzie przychodzili całymi rodzinami, tam staliśmy przed kliniką, a w tej chwili no niestety już trzeba dalej. Chyba ludzie też się boją,  bo było dużo takich incydentów, ale nadal jesteśmy i to najważniejsze. W sobotę zawsze praktycznie od rana jesteśmy, nasza grupa pro-life jest tutaj. Powiem szczerze, że nie jestem taka odważna, ale razem w grupie jakoś nie mam absolutnie tego strachu, a poza tym, tak sobie myślę, że Pan Jezus powiedział że to wszystko co uczynicie, maluczkim mnieście uczynili, więc tak sobie myślę, że to jest takie minimum, które ja mogę zrobić dla Pana Boga, to jest takie naprawdę minimum, przyjść tutaj i pomodlić się raz na tydzień.

        –         Czy są jakieś przejawy sympatii, albo wrogości od kierowców przejeżdżających samochodów?

– Ostatnio szczerze powiem, że zauważyłam raczej wyrazy poparcia. Kiedyś było więcej tej wrogości,  teraz może ludzie się przyzwyczaili, że tu stoimy, nie wiem, ale raczej więcej jest takich przyjacielskich gestów.

•••

Małgorzata Baniak: – Uważam, że to jest wielki problem dzisiejszych czasów, zabijanie dzieci nienarodzonych, to III wojna światowa.

        – Od jak dawna Pani tutaj przychodzi?

–  Od roku uczestniczę we Mszy świętej w parafii Maksymiliana Kolbe i później spotkamy się tutaj na modlitwie i wierzę, że nasze modlitwy będą wysłuchane, bo to jest bardzo potrzebne.

        – Czy zawsze Pani miała takie przekonania, czy też coś tknęło w pewnym momencie?

– Zawsze. Dziecko, rodzina to podstawa. To, co stworzymy w rodzinie, taki będziemy mieć świat.

        – Nie sądzi Pani, że ta cywilizacja śmierci to jest samobójstwo naszej cywilizacji?

– To jest wielki problem.

        – Co zrobić, żeby młodzi ludzie dostrzegli ten problem?

– Przede wszystkim utrzymać silną rodzinę, rozmawiać z dziećmi, musi być czas dla rodziny, gdzie są małe dzieci, trzeba poświęcać dzieciom czas, nie można zostawiać ich samych. I modlitwa.

•••

        – Od jak dawna tutaj?

Krystyna Dzikowska: – Od początku, od kiedy tylko tutaj w Mississauga zaczęliśmy te „40 dni dla życia”.

        – Zawsze Pani miała takie przekonanie, że trzeba bronić życia, czy też był taki moment w życiu, kiedy Pani postanowiła to zacząć robić?

– To znaczy zawsze słyszałam Ojca Świętego Jana Pawła II, jak  nawoływał, żeby stawać w obronie życia. To mnie też tak tknęło i również te, wiele lat temu był tam u nas w parafii ksiądz, który właśnie robił  duchowe adopcje, ja sobie pomyślałam, że chodzimy na pielgrzymki, to zrobimy adopcję duchową i kapłani zgodzili się na to, już od 24 lat.

Bo cywilizacja śmierci jest taka, że jeżeli nie będziemy nic mówić, będziemy się bać, to po prostu wszyscy zapomną, że trzeba życia bronić, że to będzie normalne, dlatego my też modlimy się za te dzieci nienarodzone, żeby zniszczona została w ogóle ta aborcja, żeby się nie bać, żeby być świadkami dla tych, którzy może myślą, że to jest tylko dla jednostek, dlatego, że kiedy w USA powstała taka grupka ludzi po tym, jak wprowadzono aborcje, zaczęły jednostki, w 2004 powstał „40 Days for Life”, a dzisiaj już ogromne tłumy uczestniczą w Marszu dla Życia.

        – Czy nie sądzi Pani, że nadal nie jesteśmy zauważani, że politycy nas ignorują, że nie ma tej reprezentacji?

– Tak ignorują nas, ale już są te przebłyski,  pojawiają się tacy, którzy odważnie zaczynają mówić publicznie i to już jest dobry znak, dlatego że jeszcze wiele lat temu nie pomyślelibyśmy, że prezydent Stanów Zjednoczonych może wyjść i bronić życia i mówić na ten temat otwarcie; że u nas nikt się nie odważy, a już jednak było dwoje kandydatów w Partii Konserwatywnej, którzy publicznie wypowiedzieli się przeciwko aborcji.

Sami musimy również się wypowiadać przeciwko, że nie zgadzamy się z cywilizacją śmierci, że to jest złe.

Ludzi nas tu widzą, niektórzy, może z ciekawości, szukać będą, dlaczego my tutaj stoimy. Zaczyna się od małej grupki i musimy być cierpliwi, bo cierpliwi mogą więcej niż siłacze.

         – Pani powiedziała o strachu, nie sądzi Pani, że sytuacja jest coraz bardziej agresywna, że jesteśmy świadkami niszczenia kościołów, figur świętych, nawet ataków personalnych, co Pani by powiedziała tym ludziom, którzy mówią „ja się boję”?

– Jeżeli my się wszyscy poddamy, to oni zrobią z nami co zechcą.  Bo tak brzmią mi w uszach słowa Ojca Świętego, który nawet napisał to też w „Ewangelii Życia”, że potrzebna jest wielka mobilizacja modlitwy za życie na całym świecie i powiedział, niech każda wspólnota, niech każda rodzina, niech każdy chrześcijanin zanosi modlitwę do Boga,  a On Dawca Życia, przyjdzie nam z pomocą.

Dlatego my ufamy, że jeżeli my będziemy trwać na modlitwie, będziemy odważnie przeciwstawiać się, że przyjdzie moment, kiedy więcej ludzi będzie uświadomionych, bo jest ich coraz więcej i więcej, bo to widać.

Bóg zwyciężył, Jezus zwyciężył dlatego czekamy na to zwycięstwo i ufamy, bo musimy być cierpliwi i nie poddawać się, nie można poddać się strachowi.

•••

        – Pan to zaczął?

Andrzej Kowalewski – tak mówią.

Dlaczego?

– Jeździłem na takie akcje do Toronto i tam się zapoznałem  z tą sprawą i to mnie bardzo bolało, że jak to jest, że zabija się nienarodzone dzieci. Więc postanowiłem, zapytam się czy w Mississuadze też coś takiego jest i znalazłem że jest taka klinika aborcyjna i stwierdziłem na pewno że faktycznie, że jest tam również przerywanie ciąży.

No i później zaangażowałem się, przychodziłem tutaj na tę ulicę zaraz koło kliniki modliłem się   przeważnie chodziłem w soboty, bo w tygodniu nie miałem czasu, a później próbowałem coś w kościele rozgłaszać, u nas u świętego Maksymiliana Kolbe i bardzo mi pomógł ówczesny proboszcz o. Sowa i powoli, powoli zaczęła się ta wiadomość rozchodzić, moje koleżanki i koledzy zaczęli przychodzić, stopniowo.

Dużo pomogła mi też jedna Włoszka z parafii św. Piotra i Pawła; ona też tutaj ze mną na początku przychodziła, chodziliśmy tam  na 4. piętro, tam gdzie właśnie się to wszystko odbywa, teraz to jest zabronione, przedtem rozmawialiśmy z tymi kobietami, które przychodzą, miałem pełno broszurek, wtedy było OK, można było to rozdawać, uświadamiać ludzi.

        – Bo praktycznie tutaj nie ma żadnego poradnictwa…

–  Nie ma, później poznaliśmy grupę Magnificat. Grupa Magnificat przyszła tutaj za jakiś czas, później nam stworzyli te „40 Days for Life”.

Na początku nie było nas dużo.

        – Pan jest optymistą?

– Ja bym nie chciał doczekać 10. rocznicy, ja bym chciał żeby to w tym roku już ta klinika została zamknięta, żeby już więcej nie zabijano nienarodzonych dzieci. Mam nadzieję, że może w tym roku nas Pan Bóg wysłucha i może   aborcja zostanie tutaj zakończona w tej klinice, przestaną być zabijane nienarodzone dzieci. Daj Boże żeby tak było. Daj Boże, żeby nie było 10. rocznicy…