Tytuł wypowiedział zaniepokojony wydarzeniami marcowymi w 1968 roku towarzysz Wiesław, czyli 1-szy Sekretarz głównej (wyżej już tylko był Kreml w Rosji Sowieckiej) polskiej partii komunistycznej (oficjalna nazwa Polska Zjednoczona Partia Robotnicza – PZPR). Jeśli chodzi o tę partię, to choć była robotnicza z nazwy to robotnicy mało do niej należeli – nie więcej niż 10%. Robotnicy wiedzieli, że próbuje ich się zmanipulować, żeby skorzystać z ich siły, i jak to dzielny lud polski, po prostu nie dali się nabrać. Więc kto należał do PZPR? Trudno dociec. Oficjalnie dostępnych materiałów brak, a te nieoficjalne zapewne zostały spalone, bo i po co komu wiedzieć kto zacz do partii należał? Wiadomo, że ponad 3 miliony.

        Więc w jednym ze swoich długaśnych przemówień, bardzo aktorsko i z gestykulacją ten właśnie Władysław Gomułka określił wydarzenia marcowe ‘ni pies, ni wydra, podobne do świdra’. Bardzo mądrze, bo nie obrażało nikogo. To także tego komunistycznego polityka oskarżano o antysemityzm (sic!), bo wydał rozkaz wydawania paszportów na Zachód wszystkim Żydom, którzy chcieli wyjechać. Polacy byli z tego paszportowego rozdawnictwa wykluczeni. Niektórzy za paszport wygrzebywali swoje zapomniane, i ukrywane, szczególnie w czasie 2 giej części wojny, żydowskie pochodzenie – to także umożliwiło im wyjazd i wolność.

        Gomułkę przed zarzutami antysemityzmu (coż za absurd, skoro jego żoną było Żydówka Liwa Szoken, potem Zofia Szoken, potem Zofia Gomułka – ciągle ta sama osoba tylko różnie się zwała) obroniła sama Golda Meir (urodzona w Kijowie) długoletnia premier Izraela, sprowadzając te zarzuty antysemityzmu do poziomu absurdu.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Skoro akurat Żydzi dostawali paszporty na wyjazd z Polski, a nie Polacy, to nie był to przejaw antysemityzmu. A ciekawe czego? Zapewne antypolonizmu? Ni pies, ni wydra.

        Moi znajomi z Górnego Śląska w tym samym czasie ‘uciekali’ z komunistycznego raju w zaplombowanych wagonach z substancjami trującymi wywożonymi do Niemiec. Ilu z nich dojechało do celu martwych? To zapomniane ofiary komunizmu.

        Oni byli Ślązakami, a to jeszcze gorzej. Do dzisiaj wolno się z nich naśmiewać.

        Tak jak i z ludności z innych regionów Polski, i byłej Polski, i tych wywiezionych na nieludzką ziemię: do Kazachstanu, na Syberię, do Birobidżanu. A czy wiecie, że językiem urzędowym w autonomicznym obwodzie żydowskim jest jidisz? Birobidżan jest stolicą Żydowskiego Obwodu Autonomicznego powstałego w 1934 roku. Leży na Dalekim Wschodzie, przy granicy z Chinami.

        Jeśli więc spotykacie się z teoriami próby wywozu Żydów z gett na Wschód, to zapewne o Birobidżan chodziło. Tylko… Logistycznie ze względu na odległość (pociąg jechał ponad dwa tygodnie) było to niemożliwe. Więc ten, ani pies, ani wydra dobrze oddaje to czym jest właśnie tocząca się wojna hybrydowa na granicy Unii Europejskiej z Białorusią.

        Określenie wojna hybrydowa nie jest nowe. Zaczęto je stosować powszechnie w wojnie Rosji z Gruzją (od 2008 do dzisiaj, zamieszana jest Osetia Południowa i Abchazja); potem w wojnie na Ukrainie (trwa nadal);  a teraz na granicy Polski i Białorusi, Litwy i Białorusi, oraz Łotwy i Białorusi.  Chodzi o wymuszenie zniesienia sankcji EU w stosunku do Białorusi, głównie za łamanie praw człowieka, i nawoływanie do niezależnych, demokratycznych wyborów.  Dodatkowo Polska udzieliła schronienia wielu Białorusinom: sportowcom, politykom, działaczom polonijnym.  Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej nabrzmiewa z godziny na godzinę, z coraz liczniejszymi potencjalnymi punktami zapalnymi zasilanym coraz większą liczbą starających się o sforsowanie granicy Polski, aby dostać się do Niemiec. Uchodźcy, głównie z Bliskiego Wschodu (Kurdowie, Syryjczycy, Irakijczycy, Afgańczycy), ale i z Afryki dolatują samolotami do Mińska. Kto ich wyposaża w namioty i śpiwory? Kto ich podwozi pod granicę?  Kto im daje wizy do Białorusi? A przede wszystkim, tak jak i w marszu najeźdźców w 2014 roku poprzez Grecję i Włochy, kto finansuje ich loty, telefony komórkowe, i podobne wyposażenie?

        Kilkutysięczne już tłumy pod granicą obstawia białoruskie wojsko. Po co? Żeby im nie pozwolić wrócić do Mińska, czy żeby ich pchać na siłę przez graniczne druty kolczaste?  Nie wiadomo. Biedni ludzi. Patrzę i widzę jak ich beznadziejna sytuacja jest wykorzystywana do rozgrywek politycznych. Podobnie jak my w historii wielokrotnie byliśmy wykorzystywani. Chociażby przez Napoleona. Walczyliśmy wytrwale w kampanii włoskiej, potem przelewali krew na Haiti tłumiąc bunty niewolników, po to aby uzyskać Księstwo Warszawskie? Nawet nie królestwo, bo królestwo raziłoby ruskiego cara. Większość legionistów została na Haiti, bez możliwości powrotu.  Taki los ich spotkał, za walkę za wolność waszą – naszej nie doczekali.

        Wojna hybrydowa mająca na celu wywołanie chaosu, stanu zagrożenia, podziału i generalnie osłabienia Polski, dostała dodatkowo wzmocnienia ze strony Bawarii, gdzie media zapodały w fake news, że z Monachium podjadą autobusy pod granicę, żeby tych biednych zziębniętych uchodźców zabrać. Tylko… Na taką akcję potrzeba zgody rządu federalnego. A dzięki takim pogłoskom niewątpliwie rośnie natężenie emocji po obu stronach. Ktoś orkiestruje te fake news i akcje, i ktoś to robi za czyjeś pieniądze.  Ktoś komu zależy na rozwałce całego społeczeństwa, po to aby zbudować nowe.

        Chodzi o zastraszenie strony polskiej. Jeśli wojsko białoruskie zwiozło pod granicę całe ciężarówki gruzu to po co? Rzucanie takim gruzem jest niebezpieczne, i może wywołać panikę i strach po stronie polskiej. A rzucanie gruzu to przecież nie strzelanie. Tak sobie sprytne dranie wymyślili!

        Przedstawiciele Polski Litwy i Łotwy ustalają wspólny plan, łącznie z uruchomieniem artykułu 4. NATO dotyczącym ścisłej wymiany informacji. Budowa płotu w najbliższym czasie. Czy EU pokryje koszty płotu?  Zobaczymy.

        Więc wojna hybrydowa trwa, na wielu frontach. I bez względu na terminologię, pamiętajmy, że Rzym upadł w roku 476 naszej ery. Upadł, bo przez wiele lat był osłabiany nacierającymi z północy plemionami germańskimi, potem najazdem koczowniczych Hunów, następnie najazdem Wandali z Afryki (stolica Kartagina). Ostatni cesarze, obojętnie jak by nie rządzili, nie byli w stanie zapobiec upadkowi Cesarstwa Zachodnio Rzymskiego w roku 476 naszej ery. A ostatni cesarz Auguścik (Romulus Augustulus) i tak nie byłby w stanie niczego zrobić – bo już było za późno. I tak to na gruzach milionowego niegdyś Rzymu, pojawiły się dzikie zwierzęta. Ludność została zdziesiątkowana, do czego w dużym stopniu przyczyniły się choroby zakaźne. Czy i nas to czeka?  Jeśli się nie będziemy potrafili obronić…

Alicja Farmus

 Toronto, 15 listopada, 2021