Goniec: Pana partnerka ma polskie pochodzenie?

Fernando da Silva: Tak, jest Polką. Urodziła się w Warszawie.

– Przepraszam za pytanie, a Pan gdzie?

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

– Urodziłem się w Toronto w 1963 roku.

– Jak to się stało, że mieszka Pan w Warszawie?

– W zasadzie całe życie mieszkałem w Toronto, a mam pochodzenie portugalskie. Mój ojciec przyjechał do Kanady w 1953 roku. Miał 19 lat. Potem w 1962 wrócił do Portugalii i znalazł dziewczynę; poślubił moją mamę, przywiózł ją do Kanady i ja urodziłam się w 1963 roku.

        Byłem żonaty z portugalską dziewczyną przez około dwadzieścia pięć lat sprawy się tak ułożyły, że się rozstaliśmy i poznałem Grażynę. Bardzo dobrze się nam układało. Poznałem Grażynę w 2002 roku i jestem z nią do dziś. Byłem wychowywany w Toronto.

– Czy kiedykolwiek odwiedziłeś Portugalię w tym czasie?

– Tak. Kilka razy. Pojechałem tam, gdy miałem 10 lat w 1973 roku.

– Podobało ci się bardziej niż w Kanadzie?

– Pojechałem do Portugalii gdy była jeszcze pod dyktaturą. To było tuż przed rewolucją. Więc kiedy tam pojechałem, kraj nie był jeszcze  poddany „aktualizacji”. Kraj był wciąż zacofany. Ale jeśli chodzi o kulturę, jedzenie, klimat było to niezwykłe. Kochałem to.

Jakieś trzy lata temu, trzy czy cztery lata temu córka Grażyny wyszła za mąż; postanowiliśmy trochę po podróżować. Pojechaliśmy właśnie do Portugalii, pojechaliśmy do Lizbony; jeździliśmy na różne wakacje.

        Grażyna w końcu mówi do mnie:  chciałabym, żebyśmy pojechali do Polski, odwiedzili moją mamę, która ma 88 lat. Powiedziałem, OK, zróbmy to. Więc trzy lata temu postanowiłem pojechać z Grażyną do Polski.

        Wychowując się w Toronto, miałem bardzo, powiedziałbym, negatywne, słabe wyobrażenie o tym, co uważałem za Polskę. Myślałem, że jest tam zimno. Myślałem, że…

-Podzielał Pan stereotypy, które Kanadyjczycy mają o Polsce, że jest zimno, że jest na końcu świata i że – jak to powiedziałeś w odniesienia do Portugalii – „wymaga aktualizacji”, jest zacofana?

– Dokładnie tak. Tak właśnie myślałem. Kiedy więc przybyliśmy na Lotnisko Chopina,  nie mogłem w to uwierzyć…

        Pojechaliśmy do mieszkania mamy Grażyny. Jedziemy tak około 20 minut. Nie mogłem uwierzyć taka liczba budynków, czyste ulice,  ludzie przyjaźni.

        Odnosili się z szacunkiem. Pierwszą rzeczą, która mnie uderzyła był szacunek. Nawet dzieci zwracają się do ciebie, proszę pana. Byłem pod wielkim wrażeniem. To było moje pierwsze wrażenie. Szacunek.

         Młodzi ludzie mówią „Dzień dobry”, proszę Pana. „Dobry wieczór”, gdy wchodzimy do widny, na korytarzu.  Tego nie ma w Kanadzie, zwłaszcza w mieście takim jak Toronto, wszyscy zajmują się sobą.

– Nie sądzi Pan, że tutaj w Kanadzie po prostu to straciliśmy, że kiedyś tak było? I teraz dopiero jest inaczej?

– Tak, w późnych lat 80. 90.  zaczęło się zmieniać. Powiem, kiedy to zaczęło się zmieniać; gdy rząd kanadyjski –  nie jestem rasistą, daleko jestem od tego, ale gdy zaczęli zmieniać prawa imigracyjne. Zaczęli sprowadzać ludzi z innych części świata.  Europejczycy już nie przyjeżdżali. Bardziej mieszkańców Azji Południowej.   Mam na myśli dużą zmianę, a na

– Ale Azjaci z Azji Południowej czy Chińczycy też się okazują szacunek. Może więc tempo tej imigracji było zbyt szybkie, ludzie przestali czuć się powiązani.

– Tak. Myślę, że była i inna rzecz, że ci, którzy przyjeżdżali dawno z Europy, zwykle jechali w te same rejony. Polacy w okolice Roncesvalles, Portugalczycy Dundas i Bloor. W zasadzie pozostawali w swoich społecznościach. W latach 90. to się zmieniło, więc nie było już tej łączności, związków między rodzinami.  I wszyscy stali się bardzo zajęci.

– A więc takie było Pana pierwsze wrażenie, podczas pierwszej wizyty w Polsce a co potem się wydarzyło?

– Takie było wrażenie, szacunek ludzi, drogi czyste.

        Choć powiem, że taksówkarze są szaleni. Jeżdżą za szybko tak, jakby każdy walczył o miejsce na drodze. To było drugie wrażenie.

        I zauważyłem, że było dużo piekarni; na każdym rogu była polska piekarnia.

        Powiedziałem o tym mojej dziewczynie Grażynie,. powiedziałem: Słuchaj, muszę tam wstąpić. I tym trzecim wrażeniem była ilość rodzajów chleba, jaką wypiekają w Polsce. Jest pysznego chleba. Różne rodzaje, które przykuły moją uwagę.

        A potem poszliśmy do restauracji. Jedzenie jest niezwykłe! Nie tylko polskie, tradycyjne, jedzenie, ale przez ostatnie 35 lat bardzo szybko dostosowali się również do kuchni zachodniej, co uważam za bardzo, bardzo interesujące. A kiedy idziesz do restauracji, wiele z tych młodych ludzi mówi po angielsku. To zwróciło moją uwagę, że ulice są bardzo dobrze zorganizowane. System jest zorganizowany

Mówi Pan  o Warszawie?

Tak, i wtedy. Dużo chodziliśmy po mieście i coś, co przykuło moją uwagę, to, że szliśmy pewnymi ulicami Warszawy, gdzie niektóre budynki mają dziury po kulach.

        Tak. I są tablice, o tych co zginęli. I kwiaty. Bardzo duży patriotyzm

         A potem kolejna rzecz,  rzecz, która mnie najbardziej porwała, po prostu powaliła mnie z nóg, kiedy Grażyna zabrała mnie na grób swojego ojca, który zmarł 12 lat temu.

        Nie mogłam uwierzyć! Jak piękne, jakie pełne szacunku, jakie zadbane są cmentarze. O mój Boże. Marmurowe nagrobki, piękne tablice. Absolutnie przepiękne. Byliśmy na Dzień Wszystkich Świętych, 1 listopada. Nie mogłem uwierzyć, że było tyle ludzi. W Kanadzie, w Ontario też są tablice ale w Polsce nie chodzi się po grobach.  Mają te piękne marmurowe grobowce.

– Z szacunku dla zmarłych.

Tak. Uważam, że to piękne. Więc tak, więc te rzeczy zaczęły przyciągać moją uwagę.

        Ludzie, jedzenie, sklepy, oferta alkoholi, którą masz idąc do sklepu. Na stacji benzynowej, można kupić piwo, można kupić alkohol, można kupić wino.  Dwadzieścia cztery godziny dziennie, siedem dni w tygodniu. A jedzenie  j  jest niezwykłe.

– Tak od pierwszego wejrzenia zakochał się Pan w Polsce?

– Potem spotkaliśmy się z innymi ludźmi, byli bardzo, bardzo przychylnie nastawieni do mnie.

        I zaczynali mówić o historii Polski, zmaganiach Polski, wojnach Polski.  Byli bardzo patriotyczny.  Ludzie są bardzo, bardzo patriotyczni. Myślę, że to fantastyczne. I wiele się nauczyłam dzięki Grażynie. Pokazała mi wiele filmów o tym, przez co Polska przeszła przez wieki. I to, co zauważyłem, że to są ludzie, którzy potrafią przetrwać; przeszli przez wojny, z Niemcami, Rosjanami, Turkami. Widziałem te piękne konie, które mieli,  ci żołnierze mieli te wielkie skrzydła z tyłu.

        Jak oglądałem te filmy o historii Polski, dostaję gęsiej skórki, przez co ci ludzie przeszli. A dziś nadal tu są. Nadal trwają. Polska kultura nie umarła i nigdy nie umrze!

        To piękna kultura. Kocham ją.

– Bardzo dziękuję za tę opinię, bo jestem Polakiem,  a ta kultura i naród polski są ciągle atakowane; dla niektórych ludzi, w dobie globalizmu to znak przeszłości, że Polacy powinni być bardziej obywatelami świata.  Ale nadal uważamy, że dobrze jest pielęgnować swoją przeszłość i patriotyzm.  Nie ma to nic wspólnego z nacjonalizmem. Zakochał się Pan w Polsce i zdecydował się przeprowadzić do Polski?

– A więc trzy i pół roku temu, wybraliśmy się w naszą pierwszą podróż do Polski, a ja przez trzy tygodnie zakochałam się. A Grażyna pyta ty tak mówisz poważnie? Naprawdę tak bardzo ci się podoba?

        Całe życie pracowałem dla TTC, byłem operatorem TTC przez 32 lata, i właśnie przeszedłem na emeryturę. Byłem na emeryturze, moje poprzednie małżeństwo dobiegło końca.

        Więc odwróciłem się i mówię: Wiesz co, Grace? Chciałbym się przeprowadzić. Myślę, że Kanada się dla mnie skończyła. Nie podoba mi się to, co się dzieje. Nie podobają mi się zmiany. Jestem na emeryturze i mogę mieszkać gdziekolwiek zechcę; mogę mieszkać w Portugalii, ale mogę mieszkać w Polsce i chciałbym spróbować.

        Grażyna spojrzała na mnie zdziwiona. Ma tu rodzinę. Ma córkę. Mówię, myślę, że Polska jest na dobrej drodze. Gdy tam byliśmy widziałem dźwig przy dźwigu, piękne budowane domy.  Polska będzie potęgą w Europie i  zachodnie firmy inwestują w Polsce.   I wiesz co? To świetna okazja, by tam być.

        Tutaj w Ontario nie jestem zadowolony z tego, co się dzieje. Myślę, że jesteśmy na tyle młodzi, że możemy spróbować przez kilka lat. Odwróciła się  i mnie zszokowała i mówi dobrze sprzedajmy dom i jedziemy do Polski.

        Jej córka, jej córka, która właśnie wyszła za mąż i miała dziecko, uważała: „Nie ma mowy, żeby moja mama mnie zostawiła i przeniosła się do Polski.

        A ja powiedziałem jej córce, Viktorii, przeprowadzamy się, bo naprawdę nam się tam podoba.  A ona na to, zaraz wrócicie.

        Cóż, minęły już prawie trzy lata i absolutnie uwielbiamy tu mieszkać.  Odkąd się wyprowadziliśmy byliśmy w Kanadzie trzy razy.

        W Polsce chodzimy na bazary, kupujemy świeże warzywa z lokalnych targów. Kiedy wróciliśmy po przeprowadzce tutaj, poszliśmy do Longo’s. Pojechaliśmy do Loblaws. Byliśmy rozczarowani.  Od razu stwierdziliśmy, że jakość warzyw jest  słaba. Ludzie dotykają wszystkiego. W sklepach ludzie nie są grzeczni. Ludzie dotykają jabłek, winogron, bananów.

        Sklepy nie są tak czyste jak u nas w Polsce. W Polsce idziesz do sklepu. Wszyscy szanują się nawzajem, warzywa są świeże. Jest pewien poziom szacunku. Dało nam to poczucie,  że podjęliśmy właściwą decyzję.

        Poszliśmy w Kanadzie do Wal-Martu, kasjerzy nie są przyjaźni. Półki są brudne. Wchodzimy do centrum handlowego tutaj, w Polsce. Dziewczyny sprzątają sklep. Wszystko ładnie ułożone. Półki są uporządkowane.

        Mieszkając, przyzwyczailiśmy się do tego. Każdemu, kto mieszka w Ontario, polecam wyjechać na tydzień do Polski i pojechać do centrów handlowych i zobaczyć, jak ludzie się ubierają i jak się zachowują. Będą zszokowani. Natychmiast nawiążesz kontakt wzrokowy z kimś  powiedzą ci Dobry wieczór, dobranoc.

        W Mississaudze idziesz na Square One nawiązujesz z kimś kontakt wzrokowy. To patrzą na ciebie jakbyś był kosmitą z przeszłości. Nie ma kontaktu. Sklepy są zdezorganizowane.

        To jest jak dzień i noc, kiedy  idziesz na bazar, idziesz do centrum handlowego, idziesz do apteki, idziesz do lekarza. A potem, kiedy jedziesz do Ontario i idziesz do tych walmartów, idziesz do Longo, idziesz do Square One i idziesz na parking i widzisz jacy są ludzie, jak ludzie się zachowują, wiesz  od razu; mój Boże, to nie jest Europa. Europa jest znacznie lepsza. Przykro mi to mówić. Europa jest znacznie lepsza. Owszem jest tam wiele miejsca by coś poprawić. Ale kiedy z Europy wracasz do Ameryki Północnej, to jest tak, jakby dzień i noc.

– Oczywiste pytanie, co Panu się nie podoba?

– Wiedziałem, że pan mi je zada. Jest tu dużo biurokracji, jest dużo procesów biurokratycznych. Tak samo jest w Portugalii. To taki europejski styl Jeśli chcesz uzyskać jakiś dokument od rządu, jest

– Jest to skomplikowane?

To nie jest tak skomplikowane. Widzisz, mam przewagę, byłoby to dla mnie koszmarem, gdybym był sam. Ale Grace mówi po polsku.

– A czy brak znajomości polskiego to jest duża przeszkoda na co dzień?

– Jest to dla mnie przeszkodą, jeśli mam do czynienia ze starszymi ludźmi, ale jeśli mam do czynienia z młodymi, to oni mówią po angielsku. Myślę, że w ciągu następnych pięciu, sześciu lat to już nie będzie problem.

        Ale uważam, że najtrudniejszą częścią jest proces biurokratyczny. Jest dużo biurokracji,  żeby coś zrobić. Musisz przejść przez wiele różnych procedur.

        Podczas gdy w Ontario – pochwalę za to Ontario można szybko załatwić coś na skróty. W Polsce, nie ma dróg na skróty. Musisz przejść przez cały proces; na przykład idziesz do sklepu i  żeby coś zwrócić w Polsce, to może stać się wyzwaniem.  Od razu pytają, a dlaczego, a co się stało.

Więc jest Pan emerytem? Jak wygląda Pana dzień?

– Mój dzień jest właściwie bardzo interesujący. Kiedyś wstawałem bardzo wcześnie, więc mogę wstać około szóstej. Robię sobie filiżankę kawy. Włączam telewizor, oglądam wiadomości zagraniczne, potem wstaje Grażyna i jemy śniadanie. Zwykle jemy polskie śniadanie, bo się do tego przyzwyczaiłem. Potem idziemy na spacer , a potem idziemy na bazar. W Ontario, w Kanadzie, lodówki są większe, więc ludzie robią zakupy na tydzień. Idą do supermarketu, kupują hurtowo, idą do Costco, kupują hurtowo, zabierają do domu, wkładają do zamrażarki,  do lodówki i żyją na tym przez tydzień lub dwa. Tutaj, w Polsce robimy zakupy co dwa dni, dostajemy  świeże warzywa. Po co kupować hurtem pomidory, skoro można kupić dwa lub trzy?

– Chodzą Państwo na nogach czy jadą samochodem do tego sklepu?

– Właśnie kupiłem tutaj samochód. Mamy ładną Toyotę. Więc jedziemy i wszystko mamy lokalne. Spacerujemy po mieście. Chodzimy do restauracji, chodzimy do muzeów, poznajemy historię Polski.

        I wierz lub nie,   zanim się człowiek zorientuje,  nadszedł czas na kolację. Potem oglądamy telewizję, a następnego dnia zaczyna  się wszystko od nowa.

– Ale czy mają Państwo grono przyjaciół? Nie mówi Pan po polsku, więc jak to jest z kontaktami towarzyskimi?

– Mama Grażyny ma 88 lat, więc ją odwiedzamy. Grace ma też znajomą, która przeniosła się stąd do Polski, z Montrealu.

– Czy istnieje społeczność emigrantów, takich którzy mieszkali kiedyś w USA lub Kanadzie?

– Ja się w to nie angażuję robi to Grażyna, ale  na Facebooku jest grupa utrzymują kontakt. Grażyna ma tu przyjaciółkę z dzieciństwa. Chodzili razem do szkoły, gdy była mała, ona  wyjechała do Montrealu, założyła rodzinę i potem zrobiła to samo, co Grace. Postanowiła wrócić. Ma na imię Iwona. Postanowiła opuścić Montreal i przeprowadziła się tutaj, mówi po francusku. Mieszka w tym samym budynku co babcia Grace. Więc to jest kontakt Grace. Zapraszamy się na obiady, my idziemy do ich domu, oni przychodzą do nas.  Grace ma tu kuzynów. Byliśmy w Krakowie, który jest pięknym miastem. Nawiązujemy nowe przyjaźnie. Mamy krąg przyjaciół.

– Dziękuję za rozmowę, myślę, że to źle dla Kanady, że  wielu europejskich imigrantów, nawet w drugim lub trzecim pokoleniu, wraca do ojczyzny swoich dziadków czy rodziców. Dzieje się tak w polskiej społeczności. Dzieje się tak we włoskiej społeczności. Dzieje się tak i w chorwackiej społeczności. Wszyscy wracają z podobnych powodów.

– Absolutnie. I powiem to tylko dla ciebie, dla twojej informacji. Dzieje się tak również w społeczności portugalskiej. Jest wielu Portugalczyków, którzy odnieśli sukces, drugie  pokolenie, trzecie pokolenie Portugalczyków, takich jak mój ojciec. Wielu z nich zaczyna widzieć co się dzieje. Wielu z nich wraca. Wielu ludzi dokonuje takich wyborów.

– To też bardzo ciekawe, bo ludzie tacy jak ja, którzy wychowali się w komunistycznej Polsce, widzą teraz komunistyczne tropy tu w Kanadzie; ten sam sposób myślenia, te same mechanizmy w życiu społecznym. I to jest bardzo smutne i niepokojące.

Bardzo uprzejmie to pan ujął, ale powiem to bardziej otwarcie. To moja opinia. Nie obchodzi mnie, czy jesteś w centrum, z lewej, czy z prawej strony,   ale to co się teraz dzieje w Ameryce Północnej?! Ludzie muszą zacząć się budzić. To nie są żarty.  To jest bardzo, bardzo poważne.

        To, co się dzieje z tymi szczepieniami? Te nakazy, te przepisy? To, co dzieje się ze społeczeństwem?  Straciłem wiarę w media, dziennikarstwo. Ludzie tracą kontrolę nad rzeczywistością? To przerażające i wcale się nie poprawia. To, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych… To nie jest rząd. Ten prezydent, nie jest prezydentem. To wstyd, zobacz, co się dzieje z Rosją i Chinami. Patrzą na tego człowieka, który jest prezydentem Stanów Zjednoczonych. Myślą, że jest klaunem. W wszyscy mówią: Nie mów tak. Nie wolno o tym mówić. Jesteś urodzony jako chłopiec lub dziewczynka.  Możesz to zmienić. Możesz mieć operację zmiany płci. Możesz robić, co chcesz, ale urodziłaś się jako dziewczynka lub chłopiec to fakt biologiczny. A teraz mówi się nam: Nie, nie możesz o tym rozmawiać. Nie możesz o tym mówić.

– Ludzie boją się mówić, co myślą. I to jest jeden z tych śladów, które pamiętam z PRL-u. Podwójne mówienie i podwójne myślenie. Że inaczej rozmawiasz z rodziną, z zaufanymi ludźmi, a inaczej publicznie, używasz innego języka. I to się dzieje właśnie tutaj, w Kanadzie, na moich oczach. Dlatego mówię, że widzę te same znaki. Bo bez krytycznego myślenia, bez edukacji, bez ludzi wyrażających swoje opinie, nie ma tam demokracji. To nie ma sensu. i kraj upada.

– Jako obywatel polski, który wyszedł z komunizmu widzi pan ślady tego, co pan zostawił   i wiele tysięcy takich jak pan mówi: O mój Boże, to się znowu dzieje.

– To jak krąg historii. System, z którego uciekłem, złapał mnie w kraju, do którego uciekłem.

– To przerażające. I chciałbym ci powiedzieć, życzę ci szczęścia, bo ja straciłem wiarę w wolność mediów, wolność informacji. Co się stało z dobrym, uczciwym dziennikarstwem?! Co się stało z dobrym reportażem? Gdzie są uczciwe opinie?! Jeśli wyrazisz swoją opinię, powiedzą ci, że jeśli nie zrobisz tego w taki a nie inny sposób, zostaniesz zwolniony. Co się stało z wolnością wypowiedzi?

– Zostaniesz zwolniony albo wezmą cię do sądu…

– Bardzo Panu dziękuję za bardzo przyjemną rozmowę.

– Dziękuję.