Ks. Karol Tomasz Stehlin – niemiecki prezbiter, był przełożonym Bractwa Świętego Piusa X w Europie Środkowej i Wschodniej (do 2014), przełożony Bractwa Świętego Piusa X w Azji do 15 października 2018. Ponownie pełni funkcję przełożonego Domu Autonomicznego w Warszawie od października 2018. Ks. Karol Stehlin przybył do Toronto, aby głosić rekolekcje, korzystając z okazji przeprowadziliśmy z nim kolejny już wywiad.

Goniec: – Proszę księdza, jest mi niesamowicie miło rozmawiać z księdzem ponownie tutaj u nas, w Toronto. Dużo czasu upłynęło, wiele lat minęło i też zmieniła się sytuacja i Kościoła, i nas wiernych w Kościele. A co się zmieniło z Bractwem Św. Piusa X? Jak to wygląda dzisiaj?

Ksiądz Karol Stehlin FSSPX: – My jesteśmy zawsze tacy sami. Jesteśmy sługami Pana Jezusa Chrystusa, który jest zawsze ten sam, wczoraj, dziś i na zawsze.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Oczywiście, okoliczności się zmieniają, życie się zmienia pod względem zewnętrznych wpływów, natomiast człowiek, który karmi się z wiecznych prawd, z wiecznych źródeł, wszystkie zewnętrzne sprawy przeżywa, natomiast do końca nie daje się w to wciągać i przezwycięży te wszystkie punkty kryzysowe.

        Rzeczywiście, można spokojnie powiedzieć, chociaż z przerażeniem, że ten kryzys potęgował się w ostatnich trzech latach z każdego punktu widzenia. Z punktu widzenia Kościoła Katolickiego i o tym tylko mam kompetencje mówić, bo kryzys ekonomiczny, polityczny, czy sanitarny i tego typu rzeczy; tutaj kapłan może mieć swoje zdanie, ale nie ma kompetencji, natomiast z punktu widzenia duchowego, religijnego jesteśmy właściwie w obliczu takiego skrajnego upadku wszystkiego, co jest religijne, wartościowe, związane z naszą katolicką religią, że można spokojnie powiedzieć, że czegoś takiego świat jeszcze nie widział.

– Jak katolik ma się w tym odnaleźć, skoro nawet chcąc pozostawać wiernym Kościołowi, doznaje  pewnego zamieszania. Mówi się, że nie ma jednego Kościoła, bo jest Kościół „niemiecki”; inny kościół  jest w Afryce, inny w Ameryce Południowej. Sam jadąc czasem do Stanów Zjednoczonych idąc do kościoła katolickiego odnoszę wrażenie, że jestem w świątyni jakiejś innej wiary.  Bardzo to różnie wygląda, co katolik w takiej sytuacji powinien robić, jak to jest z tymi prawdami, których jeszcze ludzi w moim wieku uczono na katechezie?

– Jeśli człowiek patrzy tylko i wyłącznie na te zjawiska zmian, odpowiedź nie jest łatwa i prosta, natomiast zasadniczo jest to bardzo proste, ponieważ nie my jesteśmy mistrzami naszej religii; tego w co wierzymy, nie stwarzamy naszej wiary i z tego powodu nie ma czegoś takiego, że jest Kościół taki i Kościół siaki; taka religia i inna religia, że wszystkie religie są równe, jak dzisiejsza najwyższa głowa Kościoła mocno twierdzi, i co wprowadza największe zamieszanie.

        Podkreślam, to zamieszanie tych wszystkich religii, wobec których mówi się, że wszystkie są „mniej więcej prawdziwe” i każda może prowadzić do zbawienia to jest post-herezja, która przenika i przesiąka Kościół już od soboru watykańskiego II, więc już ponad 60 lat.

– Czy papież może być heretykiem? Uczono mnie, że jednak jest coś takiego, jak nieomylność papieża; że papież w sprawach wiary jest nieomylny, że jest tutaj Duch Święty. Gdzie jest Duch Święty w tym wszystkim?

– To bardzo ważne rozumieć, jaka jest władza Kościoła. Ale pozwolę sobie jeszcze wrócić do odpowiedzi na ten pierwszy punkt, który jest niezwykle ważny, i tutaj musimy mieć jasność.

        Możemy patrzeć na zjawisko religijne z punktu widzenia socjologicznego, że mamy tutaj takie różne opcje religijne, to jest po prostu socjologia, niech będzie jaka jest, natomiast z drugiej strony, jeśli my patrzymy na to z punktu widzenia Pana Boga, jeśli  jestem katolikiem, chrześcijaninem, otwieram Pismo Święte, otwieram jakiekolwiek słowo Pana Jezusa, czytam to, co Apostołowie nam głosili, potem wszyscy Ojcowie Kościoła, wszyscy Doktorzy Kościoła, wszyscy papieże i to jest po prostu niesamowite, dlatego że tutaj mamy jedną i tę samą naukę, jeden i ten sam przekaz.

        Jest jeden Kościół – to Królestwo Chrystusa, które Chrystus założył na ziemi, jest zjednoczone w samej wierze i ta wiara nie może się zmienić, bo ona nie pochodzi od człowieka, który jest  zmienny, ale pochodzi od Chrystusa, który jest Bogiem, który jest niezmienny. I to jest bardzo ważne, żeby teraz zrozumieć, że ten zamach na Chrystusa, na jego naukę, został dokonany, gdy w pewnym momencie soboru watykańskiego II stwierdzono; nie, tak już nie jest, teraz zmienimy tę sprawę i wprowadzimy tak zwany ekumenizm, czyli nowe spojrzenie na inne religię, które teraz mają też mieć udział w prawdzie.

        A Pan Jezus Chrystus powiedział, idźcie na cały świat, nawracajcie wszystkie narody, jest jedna prawdziwa religia, jedna wiara, jedna prawdziwa doktryna, a wszystko inne jest fałszywe, ponieważ nie można dwom panom służyć; albo Chrystus, albo nie. Jeżeli Chrystus mówi, jestem jedyną prawdą, to nie może być inna prawda, która jest przeciwna Chrystusowi. Jeśli Chrystus, na przykład, ustanowił tajemnice siedmiu sakramentów to nie może być, że ktoś przychodzi i mówi, że teraz są trzy. Jeżeli Pan Jezus dał ogromną władzę swojej własnej matce i nazywa ją Matką Bożą; Niepokalane Poczęcie i tak dalej, a inny mówi, nie, to albo katolik ma rację, albo drugi ma rację, który to neguje, ale nie jeden i drugi zarazem.

        I to jest ten wielki problem. Kryzys w Kościele polega na tym, że właściwie sami – czy to jest atak ze strony masonów, atak ze strony wrogów Kościoła, którzy chcą niszczyć Królestwo Boże, to rozumiemy, bo to jest diabeł, który za tym stoi. Zawsze chciał wszystko zniszczyć; natomiast w momencie, kiedy ten kryzys, ten zamach, ten liberalizm, albo ten duch masoński, wchodzi w same głowy tych, którzy mają prowadzić ludzi do Pana Boga, mają być przedstawicielami Chrystusa, a stają się zdrajcami Chrystusa. To jest istota kryzysu.

        Ci, którzy mają prowadzić do Chrystusa, na czele papież, potem biskupi, potem kapłani, jeśli oni albo lekceważą to, nie mówiąc jeszcze żadną herezją, to oczywiście piastują jeszcze swoją funkcję, ale nie wykonują jej poprawnie. Natomiast, jeśli papież, biskupi i kapłani zaczynają mówić wręcz przeciwne nauki,  to powinni być osądzeni przez odpowiedni trybunał. I taka jest nauka Kościoła. Kapłan, który głosi herezję będzie osądzony przez biskupa i wyrzucony. Biskup, który to samo, robi będzie sądzony przez papieża i będzie wyrzucony, jeżeli tego nie przyjmuje. W taki sposób mamy historię Lutra, który był kapłanem, mamy historię biskupów w czasach Reformacji, którzy dołączyli do protestantyzmu i zostali ekskomunikowani. Muszą być osądzeni przez kompetentną władzę.

        Najwyższą władzą w Kościele jest papież. Aby stracić urząd, według nauki Kościoła, to nie można być tylko heretykiem, ale trzeba być notorycznym heretykiem, wielokrotnie upominanym przez kompetentną władzę. Skoro tego nie ma w przypadku papieża, to może się zdarzyć, że papież rzeczywiście jest heretykiem, ale jego nikt nie może osądzać, bo nie ma wyższej instancji. Tak Pan Bóg ustanowił Kościół.

        Więc jest taki wielki problem. Nie jest  problem w tym,  żeby spytać czy papież nie jest papieżem, czy stracił już papiestwo, problem jest ten że najwyższa władza przyczynia się do niszczenia Kościoła.

        Jest papieżem, to jest nasze przekonanie, to jest teologicznie uzasadnione.

        Dam przykład. Masz rodzinę i w tej rodzinie masz tatę. Tata jest ojcem rodziny. Tata zwariuje i zaczyna czynić i mówić rzeczy, które niszczą rodzinę. Każe swoim dzieciom robić rzeczy, które są okropne. Co możemy robić? Dzieci muszą stwierdzić, tata zwariował, muszą właściwie się mu sprzeciwiać, ale nie mogą powiedzieć, że on już nie jest naszym tatusiem. To jest problem.

        Natomiast ten kryzys, który jest, że najwyższa władza Kościoła przyczynia się do jego niszczenia. I to mamy do czynienia z ostatnimi papieżami, mniej więcej w różnym stopniu, ale najgorsze to jest obecnie, kiedy obecny papież… I podkreślam, ja modlę się za niego codziennie, ja proszę Pana Boga, Boże ratuj mojego duchowego tatusia, pokaż mu, że jest w zupełnym błędzie i prowadzi ludzi na manowce. Prowadzi ludzi do błędu, do piekła, ponieważ zachęca ludzi do okropnych grzechów przez swoje zachowanie,  przez oficjalne dokumenty.

        Deklaracja z Abu Zabi; jak wszystkie religie na świecie są wspaniałe, Fratelli tutti, tak samo, i to jeszcze jako encyklika… On w tym momencie, zamiast przedstawić naukę Kościoła, przedstawia czystą naukę masońską, nawet przez tytuły tej  encykliki.

        To jest takie zgorszenie i potem taki odjazd, że ludzie są zdezorientowani aż do głębi serca. Zamiast głosić  Królestwo Chrystusa i cały ten świat nadprzyrodzony, czyli pomagać ludziom, aby poszli do nieba,  uniknęli tego piekła, które jest właściwie największym zagrożeniem; ta walka duchowa, że diabeł istnieje,  żebyśmy z grzechami walczyli, tego już w ogóle nie ma.

        Jest tylko tak naprawdę jeden wielki temat w Kościele, to jest ekologia,  ratunek „matki ziemi”, czysta woda i  lasy, by tak współpracować, aby ratować tę „matkę ziemię”. I tutaj robi się taki idol, że Ojciec Święty wprowadza nawet taką boginie Paczamama do samego Watykanu i mówi to jest przyszłość Kościoła. Nie chcę powiedzieć, że on adoruje bożków, ale widzi w tym wszystkim symbol, któremu musimy dać cześć, tak jak prymitywne ludy oddawały cześć, że oni lepiej ratują „matkę ziemię” niż katolicy. Więc teraz mamy się nawrócić do pogaństwa, tak to jest przedstawione, że tutaj z naszej wiary katolickiej już nic nie zostanie i ludzie, którzy idę za taką ideologią to właściwie kończą w niewierze, w panteizmie. Papież praktycznie już nic nie mówi o wierze katolickiej, i z tego powodu możemy tylko powiedzieć; ludzie, musimy się nawrócić do Pana Jezusa Chrystusa! On jest naszym Panem i do papieża musimy powiedzieć, Ojcze Święty nawróć się do Pana Jezusa Chrystusa, opuściłeś Go i zdradzasz Go.

– Gdzie szukać tego twardego gruntu? Bo Kościół i my katolicy jesteśmy teraz  atakowani, tak jak byliśmy na przestrzeni różnych wieków, ale w dzisiejszych czasach ten atak, tak jak ksiądz mówił, jest wewnątrz Kościoła, czyli Kościół jest miękki, nie stawia oporu takiego jak dawniej, nie daje katolikom oparcia przeciwko atakom zewnętrznym. W takim kraju, jak Kanada widzimy to bardzo dobrze; mamy narzucane wychowanie dzieci, które idzie przeciwko wierze katolickiej, mamy różnego rodzaju rzeczy w sferze publicznej, o których  mówi się nam, że jako katolicy nie możemy ich krytykować, że musimy je przyjmować. Jak w takiej sytuacji sobie poradzić? Jakie można dać rady zwykłemu człowiekowi?

– Musimy najpierw zrozumieć na czym polega istota chrześcijaństwa; jestem katolikiem, jestem chrześcijaninem, jestem członkiem Kościoła; Kościół katolicki, składa się, z jednej strony, z ludzi, którzy albo rządzą Kościołem, albo są członkami Kościoła. Te osoby, niestety, mogą błądzić, mogą być świętymi, oby byli, mogą być dobrymi, ale też mogą być złymi i ci źli zawsze istnieli.

        Zaczęło się od jednego apostoła,  Judasza, i potem cały czas w historii Kościoła tak to się kontynuuje. W tym momencie, w którym jesteśmy w tej chwili, ta ludzka część Kościoła, szczególnie w hierarchii oprócz takich niewielu wyjątków przyczynia się po prostu do trendu całkowitej niewierności wobec Jezusa Chrystusa. Tych ludzi, niestety, czy jest to papież, czy to są biskupi, czy kapłani, nie możemy już słuchać, ponieważ oni zdradzają Chrystusa. Ale dokąd iść?

        I tutaj jest ta druga część. Kościół Święty, właściwy, jak mówiliśmy już nie jest tylko zgromadzeniem jakiegoś obozu, jakiś ludzi, Kościół Święty ma swój bardzo ważny fundament; ci wszyscy ludzie są tylko narzędziami kogoś, kto stoi za nimi I ten, który tym rządzi, to jest Pan Jezus Chrystus.

        I już powiedziałem dwukrotnie, że on jest zawsze ten sam. Jezus Chrystus przekazał nam swoją naukę, która jest zawsze ta sama i nawet hierarchowie i rządzący Kościołem dzisiaj nie mogą temu zaprzeczyć. Oni wiedzą, że ta wiara katolicka, którą my jeszcze dzisiaj znamy w kościołach, wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego… no  wierzę, czy nie wierzę? Jeśli wierzę, to przyjmuj po prostu ten skład wiary i studiuj go, wróć do tej niezmiennej nauki Kościoła.

        Dlatego katolik zdezorientowany przez te tysiące różnych opcji, które mu są przedłożone nie znajduje już żadnego spokoju. Pan na początku powiedział, że gdy idzie do kościoła w Stanach Zjednoczonych… i to jest typowy teraz znak, że dzisiaj, każdy kapłan ma swoją własną opcję, swoją własną wiarę i dlatego ludzie są już przyzwyczajeni słuchać  sprzeczności. Sprzeczności nie mogą stwarzać żadnego fundamentu do życia.

        Wcześniej tak nie było. Wszyscy kapłani, biskupi, papieże, mimo tego że wszyscy byli grzesznikami i każdy miał swój temperament i może nawet paskudny temperament i charakter, ale każdy przyznawał się do tej samej nauki, bo to nie jest nasza nauka, tylko Chrystusowa i do tej nauki musimy wracać, czyli do nauki 2000 lat Kościoła katolickiego.

        To jest bardzo proste, otwieraj, po prostu,  książkę albo dzieło jakiegokolwiek świętego, od apostołów przez wielkich Ojców Kościoła, przez wielkich mistrzów życia duchowego, aż do naszych świętych, Maksymiliana Kolbego, do tych, którzy stworzyli chlubę katolickiej Polski. Czytaj od nich. Oni mówią dokładnie to samo; Maksymilian Kolbe, jak święty Franciszek, jak Pan Jezus Chrystus. Tu masz jedną, wielką jedność i nasza młodzież dzisiaj, z którą bardzo często pracuję, oni po prostu odkrywają teraz, wobec tego zamętu, akurat tę władzę, tę siłę Kościoła katolickiego przez czytanie tych nauk Kościoła. Oni czytają świętego Tomasza z Akwinu i tych wszystkich Doktorów Kościoła, którzy mają tak precyzyjną, tak jasną, tak przejrzystą naukę, że wszystko tam się trzyma i jest tak logiczne, że to jest niesamowita katedra, i to jest zupełnie sprzeczne z tym pluralizmem, z tą bylejakością, gdzie każdy gada co chce.

        Dzisiaj według tych ideologów każdy może wierzyć w co chce, a to nie jest dobrze. Z tego powodu musimy wracać do nauki Chrystusa – to jest pierwsza rzecz. Potem musimy wracać do życia Chrystusa; przyszedłem, abyście życie mieli i obfitsze łaski mieli. Jakie to życie Chrystusa? Jakie to życie nam dał? Własne życie. I w jaki sposób Pan Jezus Chrystus oddał swoje życie przez właściwie swoje 33 lata życia na ziemi, przez śmierć na krzyżu? Dał nam przykład, a na końcu umarł na krzyżu, zostawił nam taki skarb, który nazywał swoim testamentem i ten skarb – powiedział – musimy przyjąć. I to jest Chrystus, to są sakramenty święte i wszystkie te środki zbawienia, w których najważniejszym jest Msza święta.

        Gdy w tym momencie patrzysz na Mszę świętą, to też masz coś takiego, jak po prostu taka kontrowersja.

– Zastanawiam się czasami, czy ona jest ważna?

– No o to chodzi. I teraz widzimy taką zbieżność; mówiliśmy o tym „odjeździe” od wiary katolickiej po soborze watykańskim drugim, przez wprowadzenie ekumenizmu, wolności religijnej, ideologii masońskiej – bardzo wyraźnie, bo te wszystkie nowinki, które zostały wprowadzone przez sobór i po soborze, powtarzam nowinki,  pochodzą  wszystkie z kręgów masońskich. Bez żadnego wyjątku. I z tego powodu zmieniono wiarę, też modlitwę, dlatego trzeba było zmienić po soborze też Mszę świętą.

        Msza święta, która zawsze była ta sama, wszędzie na świecie, nazwana była Mszą Świętą Wszechczasów, została zmieniona w taki ryt, tak zwana nowa msza, która została sfabrykowana z udziałem protestantów, i w tym momencie nastąpił kolejny zamęt, ta nowa msza jest też po prostu taka wielobranżowa. Każdy może odprawić tę mszę jak chce i każdy może podczas tej mszy zrobić tak naprawdę co chce. Ta nowa msza staje się odbiciem, albo symbolem tej nowej nauki, nie katolickiej już, gdzie wszystkie religie są równe, gdzie już nie prosisz Pana Boga o żadne nawrócenie, a przede wszystkim w tej nowej mszy nie prosisz Pana Boga, abyś był zbawiony, uratowany od wiecznego zatracenia i abyś był doliczony do grona świętych w niebie, abyś dobrze toczył  bój z diabłem i jego wszystkimi wojskami, szczególnie przeciwko wszystkim herezjom, i tym wszystkim, którzy chcą zgubić nasze dusze; tego wszystkiego w nowej mszy nie ma. I dlatego w nowej mszy to wszystko staje się płytkie i tylko właściwie doczesne; abyśmy mieli mniej głodu na ziemi, abyśmy się kochali, abyśmy po prostu dobrze żyli, rączki sobie podali, i tak dalej.

        Ta ewolucja, ten odjazd od Chrystusa jako jedynego Zbawiciela, to już zaczęło się mocno od Pawła VI, który wprowadził Novus Ordo, a potem te wszystkie nowoczesne sprawy dotyczące właściwie przede wszystkim uznania wartości innych religii, wprowadzenie do mszy elementów judaistycznych, kabalistycznych, protestanckich i tak dalej.

        W tym momencie jesteśmy na takim dnie, że właściwie obecny papież, który przyjmuje wszystko, absolutnie wszystko, to właściwie deklaruje tylko jedną wielką, nieubłaganą wojnę z tradycją katolicką i z tradycyjną Mszą świętą, której zabrania coraz bardziej, poprzez ten najnowsze motu proprio i to jest kolejny cios w to, co  zostało z katolickiej tradycji.

        Trzeba wiedzieć, że Benedykt XVI, poprzedni papież próbował tutaj wprowadzić pewną równowagę i  dał nowe możliwości do odprawiania tradycyjnej mszy i  wiele ludzi, miliony ludzi z tego korzystało; wielu kapłanów było szczęśliwych i wróciło do tradycyjnej formy Mszy św., co spowodowało bardzo dużo dobrego, dużo ludzi wróciło do wiary, a teraz to zostało odczytane tylko jako wielka pomyłka i teraz właściwie to zostało skasowane. To, oczywiście, jest bardzo wielkie zło i teraz stoimy przed samymi gruzami.

– Wracając jeszcze do naszej dzisiejszej  sytuacji, mówi się, że chrześcijanin, katolik powinien nadstawiać drugi policzek, mówię o tym konflikcie z władzą państwową, z tym co jest w przestrzeni publicznej. Jak powinni się zachowywać katolicy? Milczeć, protestować, czy… Co robić w sytuacji, kiedy to na nas się nastaje, pali się kościoły,  mówi się nam, że jesteśmy gorsi, stajemy się – jak wiele razy w historii obiektem różnych ataków, wyszydzania, pomniejszania, co katolik wtedy powinien robić, powinien się tylko modlić, czy coś jeszcze?

– Najważniejszą rzeczą w tych sprawach to jest to, że musimy wiedzieć, że Pan Bóg to wszystko wie. Pan Bóg to wszystko przewidział i musimy też wiedzieć, że jesteśmy też tutaj w czasach,  które Pan Jezus zapowiadał, są to czasy ostateczne, to czasy, o których na przykład święty Louis-Marie de Montfort bardzo pięknie pisze, że diabeł będzie podwajał swoje wysiłki, aby zniszczyć Kościół całkowicie i zniszczyć wiarę na ziemi.

        Pan Jezus to powiedział i dlatego zbiera się na frontalny atak wobec tych, którzy jeszcze wierzą.

        I teraz jaka reakcja na to? Przeciwstawmy się temu diabłu mocni w wierze, przeciwstawić się musimy, ale pierwsza rzecz to jest ta moc w wierze. Nie ma sensu, abyśmy wypalali się i krzyczeli jak demonstranci na ulicach, kiedy wiemy bardzo dobrze, że to nic nie daje, a człowiek straci siłę i na końcu po jakiś kilku takich próbach i tak będzie zmiażdżony, to po co to wszystko? Zamiast  tego człowiek musi się umocnić w wierze.

        Co robili w czasach prześladowania chrześcijanie, w jaki sposób najwięksi święci czasów prześladowań, a to byli Ojcowie Kościoła, oni budowali się w wierze i tę wiarę mocną przekazali i to jest właściwie ten problem. Wróg ma dlatego tyle możliwości, bo my nie wiemy już kim jesteśmy, nasze młode pokolenie nie zna swojej wiary i teraz, jeśli ten atak nastąpi i my tylko czujemy się oszukani, czujemy że coś jest nie tak, i będziemy krzyczeć, a nie mamy żadnych prawdziwych argumentów;   musimy przeczyć temu mówiąc, to jest zło, to jest złe, i to jest zło dlatego że tak, tak i tak i dlatego że  jest taki logiczny ciąg, tak jak ojcowie i doktorzy kościoła  robili. I dlatego, że tak jest, to mamy taki środek zaradczy, musimy to to i to zrobić…

        Jeśli człowiek tego wszystkiego nie ma, to całe jego bieganie kończy się niczym, kończy się rozpaczą i zniechęceniem.

        Dlatego lepiej przede wszystkim pamiętać, priorytety; jeśli wiara jest atakowana, zachowuj swoją wiarę. Im bardziej ludzie chcą tobie to odbierać, robić zamęt, tym bardziej musisz być oczytany, musisz mieć lekturę duchową;   jeśli nie znasz tych wzorców, żywotów świętych, przykładów świętych, to szybko giniesz.

        Druga rzecz, ta walka jest nadprzyrodzona, to nie jest walka między partiami, nie jest walka między klubem mocnych i klubem słabszych, jakąś większością czy mniejszością, my jesteśmy po prostu śmieszną kroplą w porównaniu z tymi mocarstwami, które rządzą światem, więc tymi samymi broniami nie da się walczyć.

        Święty Maksymilian Kolbe powiedział, że tutaj są ogromne wojska, a nasza siła, nasza potęga to jest Niepokalana. Niepokalana na końcu zwycięży; „Moje niepokalane serce zatriumfuje”. Oczywiście, jeśli miałbyś działać tylko środkami doczesnym, no to co to jest taka Matka Boża, ale jeśli człowiek tylko trochę się zajmuje tym, co Ona robiła w takich miejscach, jak Fatima, Lourdes, jak Ona rzeczywiście zwycięża tego wroga; jak żadnymi środkami ludzkimi Maksymilian Kolbe pokonał świat i uratował miliony dusz; to jest ten teren walki, gdzie musimy działać, bo inaczej z tymi banerami, że my chcemy tego, my chcemy tamtego, to będą się z nas śmiać.

        Jak długo możesz krzyczeć?  Stracisz  duchowe siły. I to jest też zwycięstwo diabła.

– Ksiądz przez długi czas był w Polsce, potem był w Azji, teraz znów wrócił do Polski. Mówiło się, że w Polsce jest lepsza sytuacja Kościoła, religii, katolików, ale wypadki minionych lat pokazują, że ten atak na Kościół, i na wiarę jest iście diabelski, jak się popatrzy i posłucha tego co tam ci ludzie krzyczą, co malują na murach kościołów, no to widać, że to zło dotarło do Polski dużą falą. Jak Polska powinna się bronić, bo też słyszymy, że w Polsce są różne „kościoły”, mówi się, „toruński”, „łagiewnicki”, też są podziały w polskim kościele, który dawniej wydawał się  jak skała. Jeszcze, pamiętam, w czasach, kiedy były prześladowania polityczne, to Kościół był taką ostoją Polski, wiary, tradycji.

– Teraz tego już nie ma, katolicy w Polsce, tak jak na całym świecie są pod wpływem tego, o czym mówiliśmy na początku, to jest całkowity zamęt. Zostaje jeszcze uczucie religijne wśród ludzi, które jeszcze może jest trochę większe niż w innych częściach świata; takie uczucie, które przejawia się przez zachowanie folkloru czy obrzędów, obchodów,  jest o wiele więcej takiego zainteresowania religijnego niż na przykład, w innych krajach świata, natomiast to powiedziawszy, to ten „Kościół polski”  to jest fikcja.

        To jest tak podzielone, że też w Polsce każdy kapłan robi co chce, mamy te wszystkie opcje. Pan sam to powiedział, to tylko takie podsumowanie, „kościół toruński”, „kościół łagiewnicki” i tak dalej. Można powiedzieć, są biskupi na skrajnej lewicy, a inni na prawicy. Katolicy są skłóceni ze sobą i nie ma tutaj żadnej siły, aby się temu złu oprzeć, ponieważ powinni być zjednoczeni.

        Gdyby Episkopat Polski – może teraz mógłby to jeszcze zrobić – a 10 lat temu na pewno mógł to zrobić, jednym głosem powiedział, my nie przyjmujemy tutaj żadnych nowinek…

        Ja pamiętam, kiedy przyjechałem do Polski w 1996 roku została po raz pierwszy wprowadzona masowo pornografia, wcześniej w Ruchu czegoś takiego nie można było kupić i wtedy po prostu sam widziałem te szmaty za grosze. Było dwóch biskupów i całe ruchy młodzieżowe nawet charyzmatyczny, które chciały wezwać do bojkotu. Jeden biskup już nie pamiętam, który, powiedział, że gdyby wtedy wszyscy biskupi w Polsce, jednym głosem powiedzieli, bojkotuj prasę, nie kupujemy nic, to wtedy tego by nie było. Nic nie mogliby zrobić. Ale jedni tchórzliwie, a drudzy postępowi, że „każdy może wybierać, co chce”, spowodowali, że nie było żadnego oporu.

        Z tego powodu zostało to wprowadzone, potem wszystkie te aberracje przyszły powoli z zachodu, a potem dżender, a potem usprawiedliwienie homoseksualizmu.

        Muszę powiedzieć, że Jan Paweł II jeszcze pod tym względem trzymał pewne rzeczy w normach, ponieważ chciał jeszcze Polskę uratować, chociaż z punktu widzenia moralnego, nie chciał żadnych tych homoseksualistów, więc widać jaka władza w Kościele była w Polsce, aby to wszystko jednym głosem, jednym ruchem zatrzymać. Władza kościelna, hierarchia coraz bardziej stawała się uległa tej całej ideologii, która przychodziła z zachodu; nie protestowali, nie walczyli, nie przeciwstawili temu nauki Kościoła katolickiego, tylko no trudno, każdy może wybrać.

        Wtedy tamci coraz bardziej podnosili głowę, aż na końcu stali się agresywni, kiedy byli wystarczająco silni z pomocą zachodu, to  LGBT zaczęli tak krzyczeć, że nawet biskupi zaczęli po raz pierwszy w historii od soboru watykańskiego wprowadzać suplikacje na msze w niedzielę. Było to tak straszne z tymi masowymi atakami LGBT i w tym momencie widzimy, że ten „Kościół polski” już nie istnieje. Istnieje tylko jeden katolicki Kościół właściwy, nie z powodu tych ludzi, którzy są mniej lub bardziej wierni, ale to jest znowu to, co powiedziałem, to jest Pan Jezus Chrystus, i  ci którzy idą za Nim ze wszystkimi świętymi, cała tradycja.

        W tym momencie stawiamy temu opór, ale duchowy. Ten opór duchowy nie przyjmuje tych rzeczy i kontynuuje katolicką tradycję. Ja bym powiedział, że katolicka tradycja w Polsce da się szybko odtwarzać, bardzo szybko.

– Jest do tego gleba?

– Absolutnie, były nawet takie inicjatywy, na przykład różańca do granic, miliony ludzi odmawiało różaniec, ale czy to musi być świecki, który to prowadzi? I właściwie z oporem władz Kościoła, i  kapłani się z tego wycofali. To jest smutne że to są inicjatywy szlachetnych świeckich, którzy mają więcej wiary w Polsce niż sami duchowni. To właściwie ten problem, to widać, jeśli  przyszedłby jakiś nowy, powiedzmy, kardynał Hlond, albo nowy Maksymilian Kolbe, który zjednoczyłby poważną grupę Polaków, aby znowu modlili się, ale to jest tylko możliwe, jeśli wracają do tradycji, jeśli wracają do niezłomnej wierności,do Chrystusa i do Maryi, a więc, precz z ekumenizmem, koniec z tą ekologią, koniec z tym kompromisem. A cała historia nowoczesnego zachowania Kościoła aż nawet do kręgów konserwatywnych to jest kompromis, kompromis, i kompromis. I to jest przeciw Chrystusowi.

        Więc tylko ci, którzy chcą iść bezkompromisowo po stronie Chrystusa, oni zwyciężą, bo to są ci, o których Matka Najświętsza powiedziała, że oni zachowują niezłomną wierność, bezkompromisową i ci ludzie robią ogromnie dużo.

        W tej chwili mamy od dwóch lat z polskich kapłanów, to jest nowe zjawisko, przychodzą do naszego bractwa, 13 kapłanów, oni skończyli z kompromisem i chcą zachować wierność Chrystusowi w katolickim kapłaństwie, tak jak Pan Jezus Chrystus i cały Kościół przez 2000 lat im kazał. I tutaj rozwija się to życie kapłańskie i ogromnie dużo dobrego robią. W taki sposób widzę rozwiązanie.

– Ksiądz będzie tutaj głosił rekolekcje, o czym będą?

– Dajemy dużo takich konferencji, dajemy cały czas. Chcemy po prostu w tych konferencjach zwracać uwagę na ogromną ważność Matki Najświętszej w obecnych czasach. Niepokalana, która jedynie może nam pomóc, to jest nasza ostatnia nadzieja i ona daje nam z powrotem ten grunt, ten fundament, czyli tę niezłomną wierność tej jedynej katolickiej prawdzie, którą jest Chrystus.

        Przez Maryję do Jezusa, przez Chrystusa do Ojca. Właściwie ten ratunek polega na tym,  byśmy się naprawdę nawrócili i powrócili do tych zdrowych, wspaniałych, fascynujących wzorców, zasad, którymi Kościół się karmił przez 2000 lat. W tym widzę ratunek Kościoła i to chciałbym wiernym przekazać.

– Jak jest z sakramentami w bractwie czy normalny katolik, będący na łonie Kościoła może przyjmować sakramenty, uczestniczyć w sakramentach?

– Tak, oczywiście, nawet gdyby nie było żadnego pozwolenia, to jest prawo Kościoła katolickiego, zawarte w prawie kanonicznym, że wierny ma zawsze bezwzględne prawo wymagać od swoich kapłanów, aby dali mu naukę zdrową czyli naukę katolicką oraz pewne środki zbawienia.

        Jeśli możesz udowodnić, że jak jest diecezja w jakimś kraju i  już nie dostaną tej zdrowej nauki, ale jakąś hybrydę ekologiczną albo ekonomiczną, to  mają prawo zwracać się do kapłana, który głosi tę niezmienną, tę tradycyjną naukę. Mają to prawo, mimo tego, że biskup nas wyrzuca.

        Ponieważ to prawo jest ważniejsze, bo wierni mają zbawić swoją duszę. Biskup nie będzie na moim miejscu na sądzie ostatecznym, to ja jestem tutaj odpowiedzialny. I mam obowiązek iść do tych katolickich kapłanów, którzy dają zdrową, niezmienną naukę i środki do zbawienia, sakramenty święte. Dlatego mają prawo zwracać się do nas, a my dostaniemy tym samym przez Kościół święty prawo, choć nadzwyczajne, aby im pomóc i udzielać im wszystkich sakramentów, o ile jesteśmy ważnie wyświęconymi kapłanami Kościoła katolickiego.

        Natomiast może, żeby uspokoić tych, którzy patrzą nie tak głęboko, Ojciec Święty jakimś cudem, parę lat temu był rok miłosierdzia, to on udzielił wszystkim kapłanom naszego bractwa uniwersalną jurysdykcję, czyli mamy prawo udzielać sakramentu spowiedzi na całym świecie, bez granic.

        Dlaczego papież nam to dał, nie wiemy, on to dał prawdopodobnie, bo wiedział, że nie zgadzam się z nimi ale ten margines może też przeżyć. Papież nadał nam też możliwość abyśmy ważnie udzielali sakramentu małżeństwa, pod pewnymi warunkami, jednak to nam dał.  Już wcześniej pytano przed tymi rozporządzeniami papieża, pytano w Rzymie czy ktoś może uczestniczyć w naszych Mszach świętych i komisja Ecclesia Dei w 2003 roku dała odpowiedź że można, o ile uznamy papieża. My uznajemy papieża, nie ma żadnego problemu, nigdy nie było problemu dla nas i w tym momencie można uczestniczyć i też drugie pytanie, można też nawet na tacę dać.

 – Proszę księdza, bardzo dziękuję no i cóż zapraszamy wszystkich, przez media społecznościowe można posłuchać, można uczestniczyć.

– Też chciałbym zachęcić; mamy strony internetowe, mamy dwa kanały YouTube, gdzie co niedzielę kazania naszych kapłanów są nagrywane i takie konferencje, wykłady wszelkiego rodzaju po polsku, a także w różnych innych językach.

– Czyli, jeśli ktoś szuka jakiegoś twardego gruntu pod nogami..

– Znajdzie.

rozmawiał Andrzej Kumor