W czasie kryzysu covidowego, ludzie pozapominali o zwykłych troskach. Trzeba było zrobić zapasy –  na wszelki wypadek mieć zapas masek, rękawiczek, chusteczek, odkażaczy do rąk. Przede wszystkim należało się izolować. Od innych, a po jakimś czasie i od siebie. Pokryć nasze emocje i odczucia takim filtrem jak cling wrapem.

        Po co nam one? Tylko przeszkadzają w dostosowaniu się do dziejących się zmian rewolucyjnych. A po jeszcze nie całkiem przeszłym covidzie wybuchła wojna. Nie łudźmy się. To nie jest wojna lokalna między Rosją, która napadła na Ukrainę. To jest wojna globalna próbującej utrzymać i rozszerzyć swoje  imperium Rosji z krajami NATO.

        Krajom NATO chodzi o osłabienie Rosji do tego stopnia, że na polu walki zostanie tylko Pacyfik z Chinami, bo flanka europejska zostanie całkowitym sojusznikiem. I nie łudźmy się, ta wojna nie potrwa krótko. Pamiętacie 1939? Wtedy też  wszyscy liczyli, łącznie z nami, że za miesiąc/dwa cała sprawa się skończy. Przede wszystkim Niemcy liczyli na szybki podbój (po polskim blitzkrieg) na podbój całej Europy i podzielenie się nią z Rosją Sowiecką. To przecież oba te państwa napadły na nas, i było im dobrze, a miało być jeszcze lepiej. Nam mniej, nam coraz gorzej.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Wojna Niemiec o podbój całej Europy odbywała się głównie naszym kosztem i na naszym terenie.

        Ekspansja Rosji Sowieckiej na Zachód odbywała się także naszym kosztem.

        Jakoś tak historycznie działania wojenne wielu wojen, nawet nie naszych, czy tylko częściowo naszych, odbywały się na naszym terenie. Słynny wiek 17 pozostawił po sobie takie spustoszenia wojenne, że chyba nigdy nie zdołaliśmy ich odrobić.  Bo tak w wieku 17 na naszym terenie miały miejsce następujące wojny: dwie wojny polsko-tureckie, wojna trzydziestoletnia, wojna polsko-rosyjska, wojna północna (której częścią był Potop szwedzki), powstanie Chmielnickiego.

        Z przerażeniem patrzę na to, co dzieje się dzisiaj na Ukrainie i nie mogę oprzeć się porównaniu, że w obecnej wojnie Ukraina została poświęcona na teren walki bezpośredniej, tak jak my kiedyś. Przynajmniej Ukraińcy mają gdzie uciekać, głównie do Polski, natomiast takiej furtki my w 1939 i całej sześcioletniej 2-giej wojnie światowej nie mieliśmy. Ewakuacja rządu polskiego przez Zaleszczyki do Rumunii dotyczyła bardzo małej grupy. Nie było wtedy dla nas rozpostartego skrzydła, pod które mogliśmy się schronić ratując życie.

        Obecnie świat nie może się nadziwić, że tyle milionów uciekinierów z Ukrainy znalazło schronienie w Polsce bez konieczności obozów dla uchodźców. Jeśli historia kołem się toczy, to zawracamy do czasów, kiedy Kozacy i sicz zaporoska byli poddanymi króla polskiego. Potem co prawda po powstaniu Chmielnickiego przeszli pod panowanie Rosji, a potem pod tureckie, ale w końcu okazało się, że najwięcej wspólnego mają z tą częścią cywilizacji, z której kiedyś  wyszli. Tak jak powrót syna marnotrawnego do domu?

        Na styku cywilizacji różnice są bardziej jaskrawe. Rzeczpospolita Obojga Narodów była wybieralna, liberalna, tolerancyjna. Państwo Ruskie zaś charakteryzowało się samodzierżawiem, absolutyzmem, prawosławną wyłącznością religijną wspierającą carów. Duch wolności i swobody, jak i pomocy innym jest także różny w tych jakże odmiennych cywilizacjach.

        U nas się nie kapuje i nie morduje na taką skalę. Jak jesteśmy przy morderstwach to znamienne jest, że coraz częściej i z coraz bardziej autorytatywnych źródeł padają oskarżenia Putina za morderstwa, także za Katastrofę Smoleńską. Ostatnio były sekretarz Pentagonu Christopher Miller wypowiedział to o czym i tak wiedzieliśmy, że strącenie samolotu w Smoleńsku w kwietniu roku 2010 było morderstwem Putina. Ale, czy tylko Putina? Przecież ktoś z naszych maczał w tym palce, i to na jego rękach jest krew kolejnych elit polskich bestialsko zamordowanych, aby ktoś inny mógł nami rządzić. Ta osoba, agent obcego wywiadu (pewnie podwójny), ostatnio zrobiła się znów bardzo aktywna. Wypowiada się wszędzie. Ma zamiar przejść kolejną podłogę partyjną w poszukiwanie złotego jajka dla siebie? A kysz! My wiemy, i my nie chcemy. Sami potrafimy się rządzić, i to nieźle. Co jest dobrze widoczne wśród tych 20 milionów Polaków mieszkających poza Polską. I przyjdzie kryska na matyska.

        My w Kanadzie będziemy bardziej aktywnie głosować, żeby przypadkiem żaden inny pupilek i uczeń wielkiego resetu Klausa Schwaba nie został wybrany; a w Polsce, żeby osoby wielokrotnie skompromitowane nie przecisnęły się ponownie przez sito wyborcze. Czas, aby mądrość ludowa w postaci takich powiedzeń jak oliwa sprawiedliwa, kradzione nie tuczy, czy poznaj drugiego po czynach jego, weszły ponownie w życie.

        A jeśli już jesteśmy przy kradzionym, to ono jednak tuczy. Największe i najdroższe luksusowe jachty świata należą do nowo wzbogaconych Rosjan, tzw oligarchów.  A wy myśleliście, że dorobicie się takich jachtów ciężką i uczciwą codzienną pracą? Naiwniacy (ja też). Ale my takie harowanie mamy zapisane w genach. Tak nas ćwiczono od wieków, a jeśli ktoś podniósł głowę i próbował się wstać z klęczek, to go skazywano na banicję, albo sam wyjeżdżał, bo nie mógł takiego upodlenia dłużej znieść  No i wyjeżdżaliśmy – albo nas wywożono, albo prowadzono na pohybel. W teorii systemu emocjonalnego takie zdarzenia miały destruktywny wpływ na następne generacje. To już prawda potwierdzona, że łatwiej się uczyć tego co znali nasi dziadkowie. Podobnie jest z przekazem emocjonalnym do pokoleń następnych. To po naszych przodkach odziedziczyliśmy także strach przed wojną. To ten strach jest w nas genetycznie zapisany. Wyssaliśmy ten strach z mlekiem matki – a nie jakieś inne złośliwości o nas wypowiadane przez nam nieżyczliwe grupy.

        Dostałam życzenie Wielkanocne od starego kolegi ze studiów  – pisujemy od lat do siebie. W  tym roku napisał mi, że dobrze jednak wybrałam osiadając w Kanadzie, bo jest to z dala od wojny. Niewielu tak myślało wyjeżdżając. Wyłoniło się takie nowe kryterium oceniania naszych decyzji: jak najdalej od wojny.

        Stany Zjednoczone zapowiadają, że wojna skończy się pod koniec  roku 2022. Historii jednak podpowiada, że ta wojna (tak jak i wiele innych, szczególnie tych o zasięgu światowym) będzie znacznie dłuższa i pochłonie znacznie więcej ofiar. Obym się myliła.

Alicja Farmus

Millbridge, 18-ty kwietnia,

Śmigus-Dyngus, 2022