Odkrycie na poziomie niższym nawet od banału, brzmi: współczesny świat oszalał. Zatem drapał go drapak, tak powiedzmy, skoro i tak normalny bywał nieczęsto. Ów świat. Wręcz okazjonalnie.

        Lecz oszalały świat, który z potęgi własnego szaleństwa sprawy sobie nie zdaje, wydaje się najprostszą z recept wiodących ludzkość w otchłań. Toć to gwarancja tragedii. Niemalże. Jeśli zaś wspomniany świat wie, że oszalał, czyli że oszukuje nas, zafałszowując siebie samego, wówczas dramat i tragedia w jednym czają się tuż. Ponieważ oznacza to, że kości zostały rzucone. Że porwał je nurtu Rubikonu, którego wszakże odwrócić się nie da, podobnie jak nie da się wrócić do 9. stycznia 49. roku przed Chrystusem – to jest na dobę przed wspomnianym rzucaniem. Czymkolwiek tam wtedy rzucano i dokąd.

JAK DO PADLINY

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Mowy nie ma, stało się, Pompejusz czeka i popręg zaciska. Czy tam inne sznurowadła na łydkach. Czy tam przy sandałach. I rzecz jasna, że nie chodzi o Pompejusza.

        Chodzi o Putina, a zaczniemy od pytania, jak właściwie powinniśmy rozumieć Rosję i Rosjan, by było to rozumienie właściwe? W znaczeniu prawdziwe? W sensie, że zgodne z rzeczywistością? Proszę bardzo, oto esencja właściwego rozumienia Rosji i Rosjan: sumienia spróchniałe, podniebienia czarne, dłonie czerwone. Dosłownie, jak w tytule. Do czego należy dodać, co w tytule zmieścić się już nie mogło, mianowicie zdruzgotane kręgosłupy moralne i horrendalne wręcz deficyty przyzwoitości – bo przez kremlowską propagandę wysysanej do sucha z rosyjskich charakterów na podobieństwo drapieżnika, wysysającego szpik z kości ofiary. I tu musimy koniecznie pamiętać, że drapieżnika nie da się ucywilizować. Że do drapieżników się strzela.

        Wiktor Jerofiejew, znany z poematu prozą “Moskwa-Pietuszki”, ale również z “Encyklopedii duszy rosyjskiej”, esencję zamyka jednym zdaniem: “Do kultu jednostki ciągnie nas jak do padliny”. W innym miejscu rozwija temat: “Trzeba pamiętać, że wszystkie wartości ogólnoludzkie w Rosji runęły dwa razy – w latach 1917 i 1991 – i nie zostały odbudowane ani ogólnie przyswojone. (…) Jestem przekonany, że gdyby były wolne wybory, mielibyśmy u władzy nacjonalistyczno-faszystowski rząd a ja emigrowałbym z Rosji”. I na koniec: “To nie władza radziecka narzuciła siebie narodowi, lecz naród zgodził się przyjąć i znosić władzę radziecką”.

KATASTROFA HUMANITARNA

        Wiemy – w znaczeniu Zachód wie, że imperium sowieckie rozpadło się. Że mur berliński runął, a żelazna kurtyna zapadła się w nicość. Rosjanie też to wiedzą. Pytanie, czy rzeczywiście wiemy to samo, tyle samo i tak samo, skoro to, co wiemy, interpretujemy aż tak odmiennie? Dla nas, dla Europy, upadek ZSRR oznaczał odzyskanie wolności przez wspólnoty, deptane po II wojny światowej buciorami barbarzyńców “made in SSSR”. Nota bene za zgodą Zachodu, w tym USA. Z kolei dla Rosji to samo stanowiło: “Rozpad historycznej Rosji, nazywanej Związkiem Radzieckim” – jak ujął sedno Putin, dodając w komentarzu: “Staliśmy się zupełnie innym krajem. To, co zostało zbudowane w ciągu ponad tysiąca lat, zostało w dużej mierze utracone”. I dalej: “W państwach powstałych po rozpadzie ZSRR, 25 milionów Rosjan zostało odciętych od swojego kraju, co było poważną katastrofą humanitarną”.

        Agent służb specjalnych, KGB, GRU, FSB – czy jak to się tam nazywało czy tam jak tam nazywa się to dzisiaj – nie może za Związkiem Radzieckim nie tęsknić. To pewne, że dyktator ukierunkowany na zdobycie pozycji nowego (i nowoczesnego) cara, człowiek pragnący odbudowy imperium w granicach sprzed 1997 roku (ultimatum z grudnia 2021 roku mam nadzieję pamiętamy?), będzie przedstawiał rozpad ZSRR jako: “Największą katastrofę geopolityczną dwudziestego wieku”. Wreszcie, że będzie podtrzymywał tezę, iż obywatele państw położonych przy granicach Rosji: “Są integralną częścią rosyjskiej historii i kultury”. Do czasu, póki świat nie zobaczy i nie spróbuje rozliczyć rosyjskich zbrodni.

HORDY PUTINA

        Powyższa konstatacja rodzi jednakowoż wątpliwość, czy w takim razie można w ogóle liczyć na kapitulację Kremla? Czy da się pokonać Rosję putinowską? Otóż można liczyć i da się Rosję pokonać. Jak? Na parę sposobów. Jak konkretnie? A jak zmuszono do kapitulacji III Rzeszę? Jak pokonano hitlerowskie Niemcy? Albo inaczej zapytam: czy można zakończyć wojnę na Ukrainie nie wypowiadając wojny Rosji? O, to jest pytanie.

        A czy Rosja to Putin i jego hordy? Jeśli tak, bez wypowiedzenia wojny Rosji, wojny na Ukrainie zakończyć się nie da. A jeśli Rosja to więcej niż Putin i jego hałastra? Wtedy wojnę na Ukrainie można zakończyć, nie wypowiadając wojny Rosji. Ale musieliby to zrobić Rosjanie – osobiście. Własnymi rękoma. Własnymi rękoma, powtarzam, Rosjanie musieliby zakończyć projekt imperialny pt. “Rosja”, raz na zawsze i koniecznie prędko. Jak najprędzej. Korzystając z nadarzającej się okazji. Tu akurat zgadzam się z paroma przynajmniej analitykami wojskowości – albowiem rozważanie, czy Putin zaatakuje Zachód jeśli upadnie Ukraina, również uważam za rodzaj czczej poznawczo, myślowej ekwilibrystyki. Zabawy dla przedszkolaków. W piaskownicy, gdziekolwiek. Ale rodzaj zabawy. Pewnie, że zaatakuje.

        Sankcje gospodarcze, prawdę powiedziawszy, to również zabawa. Decyzję, by zakazać importu rosyjskiego węgla, Unia podjęła 7. kwietnia. Ale… zakaz wejdzie w życie najwcześniej w sierpniu. Mało tego, bo rakiety Putina tak naprawdę finansują surowce pt. rosyjska ropa i rosyjski gaz. Tymczasem bez gazu Niemcy czeka zapaść w przemyśle, a Niemców kryzys gospodarczy.

OSTRZA SANKCJI

        Dlatego za surowce energetyczne Unia nadal płacić będzie Rosji. Stąd pytanie w tonie ironicznym: jaki kształt przyjmą wymierzone w Rosję sankcje gospodarcze, przyjmowane przez Zachód, jeśli tenże Zachód nadal zamierza zaostrzać pakiety retorsji, kar i napomnień w tempie, w którym czyni to od dwóch miesięcy?

        Odpowiem poważnie: tempo inflacji obietnic rośnie prędzej niż tempo inflacji pieniądza. Jeszcze dwa, trzy tygodnie, jeszcze miesiąc czy dwa, podobnego potrząsania szabelką, a rzeczywiste intencje Zachodu wypłyną na wierzch niczym oliwa. Przestaniemy dostrzegać wspomniane ostrza. Tak naostrzone zostaną, że widać ich już całkiem nie będzie. Na powierzchni pozostanie oliwa, tłusta, brudna, bezwartościowa i nie do odzyskania żadnym sposobem. Co wtedy?

        A niby co miałoby się wtedy stać? Oczekiwanie na reakcję świata deklarującego gromko troskę, powiedziałbym, że zatroskanego o los Ukrainy wręcz nieobliczalnie, świata oburzonego do kości, do imentu, do dna i kawałek głębiej, świata przerażonego okrucieństwem wojny, bandyckimi zachowaniami najeźdźcy, czy tam barbarzyńskim odwetem najechanego, czy tam innymi zbrodniami tego czy tamtego – i temu podobne, niewiarygodne poznawczo, pierzaste wykrzykniki, zawsze jawić mi się będą jako naiwność, przerażająca tym bardziej, im bardziej człowiek wydaje się rozumny, niosący na barkach ambicje do inteligencji, a w głowie hołubiący aspiracje do przyzwoitości. Jak mówię o naiwności tego rodzaju, jest to poziom przedszkolnego Jasia. Tego z grupy młodszej.

UDAWANIE PAŃSTWA

        Senator McCain (USA) zauważył przed laty, że Rosja to udająca państwo stacja benzynowa. Jeszcze wcześniej, odpowiadając prezydentowi Bushowi (juniorowi), zachwycającemu się publicznie dostrzeżoną jakoby w oczach Putina demokracją, ten sam senator odpyskował, iż on widzi w oczach prezydenta Rosji co najwyżej trzy litery: KGB. Diagnoza uważam, trafiona w punkt. Rosja to mafia udająca państwo, to państwo udające imperium, to nikczemność w masce sprawiedliwości. Plus żądza mordu, wdrukowana w umysły sfory rosyjskich żołdaków, trzymanych na łańcuchu Kremla. Przepraszam, spuszczonych z łańcucha właśnie, a nie trzymanych. Żołdaków rodem z Jakucji. Czy tam z innej jakiejś Buriacji.

        No dobrze. A jeśli Rosjanie mają gdzieś, jak traktuje i co myśli o nich świat, postrzegany w wymiarze globalnym? Ewentualnie, jeśli proputinowska machina propagandowa poradzi sobie z mieszaniem w łepetynach Rosjanek i Rosjan? Dlaczego, weźmy dla przykładu, zabić trzeba wszystkich Ukraińców? Posłuchajmy: “Mój pradziadek walczył w II wojnie światowej i do 1953 r. ganiał po ukraińskich lasach złe duchy faszystowskie, zwane banderowcami. Teraz jestem następcą tej tradycji”. Albo coś takiego (“ekspert z politechniki”, prawdopodobnie inżynier): “To są naziści. Kijów należy potraktować bombą atomową”. Albo to: “Nie mieliśmy wyboru. Gdyby Rosja nie zbombardowała Ukrainy, Ukraińcy zbombardowaliby Rosję. A teraz, gdy zginęło tak wielu naszych chłopców, musimy iść dalej. Aż do zwycięstwa”. Albo to świadectwo miłości: “Możesz gwałcić Ukrainki, tylko mi tego nie mów”. I tak dalej, i tak dalej. Cywilizacja po rosyjsku to żadna cywilizacja, to barbaria.

ROSJA TO ŚMIERĆ

        Wszystko powyżej, to ledwie przykładowe wypowiedzi, wskazujące, że zdecydowana większość Rosjan podchwyciła i popiera ideę Putina, zdefiniowaną sloganem “Rosja wstaje z kolan”. Rosja wstaje z kolan, ponieważ Rosję drażni “niechęć Zachodu do Rosji”. I weź coś z tym zrób.

        Teraz posłuchajmy drugiej strony. Jedna z mieszkanek Charkowa, Sum czy może Mariupola, opowiedziawszy dziennikarzom, jak to rosyjscy żołnierze grabią, gwałcą dzieci i kobiety, jak mordują Ukraińców, jak polują na cywilne samochody by rozjechać je czołgami, nie oglądając się na rodziny wewnątrz, stwierdziła: “Są ludzie i są Rosjanie, bo Rosjanie to nie są ludzie. To potwory, które chcą nas wymordować”. Inna kobieta, zapytana, czy ma wciąż siłę oglądać drastyczne fotografie, dostępne w Internecie, odparła: “Całemu światu te zdjęcia z Ukrainy rekomenduję. Niech świat patrzy. Rosja to śmierć. Ani światu, ani nam, nikomu, nie wolno zapomnieć czegoś, co niewybaczalne”.

        Podsumowując: im szybciej maleje odległość między barbarzyństwem a cywilizacją, im głębiej istoty ludzkie skundlone kulturowo wkraczają na obszar przynależny człowiekowi białemu, tym prędzej rośnie w nich, nieuświadomiona racjonalnie, potrzeba wyrównania poznawczych dysonansów – bez wątpienia rojących się przed ich wzrokiem bardziej, niż stada kuropatw na rodzimym stepie. Czy co tam roi się barbarzyńcom na ich barbarzyńskich stepach. Czy tam w tajgach. Skundleni, opętani poczuciem naruszenia barbarzyńskiej przestrzeni egzystencjalnej, panowie barbarzyńcy znają tylko jedno skuteczne lekarstwo na ów poznawczy dysonans: obcych należy upodlić. Do spodu. Następnie spopielić ich truchła. Już nie w paleniskach parowozów, jak to onegdaj bywało, tylko w profesjonalnych krematoriach “made in Germany”. Kompetencje to podstawa skuteczności, nieprawdaż? By po dobrze spełnionym obowiązku walki z faszyzmem, słać do domu paczki z “trofiejnym”.

***

        Zaiste rozum barbarzyński, lub czym tam barbarzyńcy rozum zastępują, zwija się w sekundzie, gdy jeden z drugim zetknie się z normalnością. Co ja mówię – wystarczy, by drugi z pierwszym nadmiernie zbliżyli się do normalności. Cóż innego jeśli nie szaleństwo, wynikające wprost z tego rodzaju konfrontacji mentalnej, każe rosyjskiemu najeźdźcy, w miastach ukraińskich gwałconych i mordowanych jak ukraińskie kobiety i dzieci, obsmarowywać lustra i ściany mieszkań, pytaniami retorycznymi w rodzaju: “Kto wam pozwolił tak pięknie żyć?!”.

Krzysztof Ligęza

Kontakt z autorem: widnokregi@op.pl