Tadeusz Bejt z prawej, wiosną 1944 r,

W czasie przesłuchania na Rakowieckiej w 1947 r. zeznał (IPN BU 0259/240):
„W roku 1943 zdałem maturę. Przez okres okupacji byłem w Warszawie. Pracowałem u Czaplickiego i Czychrina, gdzie jeździłem na rykszy.
W roku 1944 kupiłem sobie własną rykszę. Podczas powstania jako członek organizacji A.K. byłem przy dowództwie obwodu, przy płk. Radwanie na ul. Mazowieckiej Nr 7. 9 września 1944 r. zostałem wysłany jako łącznik na ul. Kopernika do oddziału Ka—Be, gdzie zostałem wzięty do niewoli.
Z Pruszkowa Niemcy wywieźli mnie do Koningsberg Neumark.
Stamtąd przewieźli mnie do Braudenburg Bryst, potem do Juteberg skąd chciałem uciec do Polski, lecz zostałem złapany i osadzony w karnym obozie Spergau, gdzie w maju 1945 zostałem wraz z innymi uwolniony przez wojska amerykańskie.”

Siostra Tadeusza, Halina

Siostra Tadeusza, Halina, zapamiętała spotkanie w 1946r, kiedy opowieść brata o przeżyciach wojnnych zapisała we wspomnieniach następująco:
„W tym czasie przebywaliśmy z mężem i dziećmi w Grójeckim powiecie. Byliśmy mocno zaangażowani w A.K. była to placówka zrzutów.
Najbliższa rodzina spotkała się u nas na Boże Narodzenie i Tadeusz opowiedział o swym niebezpiecznym przejeździe przez miasto. Mąż mój stwierdził, że najwyższa pora, aby Tadeusz oddał swe młode siły i umiejętności A.K.
Będąc na Pawiaku w 1940 roku zaprzyjaźniłam się z Marylą Miłobędzką, która pracowała w Komendzie Głównej A.K. Była szefem kurierów, których wysyłała w różne strony Polski. Chętnie przyjęła ofertę mego brata i oświadczyła, że właśnie takich pilnie potrzebuje.
Od tej chwili, a był to początek 1944 roku przestał jeździć na rykszy. Chodził na wykłady tajnej szkoły rolniczej i na szkolenia wojskowe.
Po Wielkiej Nocy w połowie kwietnia wyjechał wraz z kolegą na wschód, do oddziałów A.K. na Wołyniu. W pasach mieli złote dolary dla naszej armii. Dwie pary kurierów wysłanych poprzednio zginęło w czasie drogi. Tej parze udało się dotrzeć do celu. Przeszli przez linię frontu na tereny zdobyte przez armię czerwoną i dotarli do zgrupowania A.K. dowodzonej przez Tadeusza Rychtera. Radio Londyn zawiadomiło szyfrem o ich sukcesie odpowiednie władze.”

Zdjęcie domu na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie z 1940 roku, w którym mieszkał śp. Tadeusz Bejt z siostrą Marią i matką Anną Bejt. Fotografia z albumu niemieckiego oficera w kolekcji IPN BU 3562/3 str 196

O mieszkaniu u matki w Warszawie pisała Halina Świętorzecka:

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

„Tadeusz był przez całe dwa miesiące w Powstaniu i również silnych wrażeń mu nie brakowało. Podobno przebywał w jakimś domu trafionym bombą czy pociskiem, którego połowa łącznie z klatką schodową runęła. Trzeba było używać drabin do ludzi na ziemię.

Innym razem zasypany w piwnicy w jakimś ważnym towarzystwie raczej starszych panów. Gdy dom się walił było strasznie dużo pyłu w powietrzu. Tadeusz wiedzę z wyszkolenia przeciwgazowego zastosował w tym momencie. Zmoczył uryną chustkę do nosa i nią zakrył twarz. Piwnica była pozbawiona światła, wyjścia i kontaktów ze światłem. Dla jego skromnej osoby, nie podejmowano by trudnej akcji ratowniczej, ale podobno w grupie zasypanych były znacznie ważniejsze. Akcję podejmowano, a po kilku godzinach pracy przerwano. Nadzieja przychodziła i odchodziła, a w tym czasie starsi panowie, mając płuca pełne pyłu od walącego się domu kaszleli, krztusili się, rzęzili i umierali. Umierali też na atak serca z braku powietrza. Po nocnej przerwie akcję ratowniczą znów podjęto z uwagi na ważność tych osób. Żywym był jedynie Tadeusz, jak O. Kolbe. W bunkrze głodowym, w którym wszyscy go wyprzedzili.”

„W ostatnich dniach powstania Tadeusz był w mieszkaniu mojej Matki na Krakowskim Przedmieściu, w domu, gdzie znajdowała się restauracja ‘Pod karasiem’. Dosłownie naprzeciw naszych okien był pomnik Kopernika, a za nim po przeciwnej stronie ulicy budynek zajęty przez żandarmerię niemiecką.

Z tego mieszkania na początku Powstania siostra moja została wyprowadzona w pierwszych dniach sierpnia i przez kilka dni była żywą osłoną czołgów niemieckich, które atakowały Stare Miasto.
Taka Żywa kurtyna z młodych polskich dziewcząt byłą używana. Siostra zostawiła mieszkanie otwarte, a po dwóch miesiącach powstania było w idealnym porządku, nie splądrowane.
Resztki naszych domowych skarbów tam się znajdowały: srebra, obrazy zwinięte, wyjęte z ram, albumy naszej młodości, dywany. W szafach wszystko nietknięte: nowe koszule mego męża odebrane ze szwalni tuż przed powstaniem. Tadeusz ubrał się w jedną z nich, a kilka innych wziął z czystym sumieniem dla kolegów i dołączył do nich.”

Powstańcze Biogramy – Tadeusz Bejt (1944.pl)
Tadeusz Bejt – Wikipedia, wolna encyklopedia