W miniony weekend 17-18 września, na Jeziorze Ontario, odbyły się regaty Zawisza Cup oraz Memoriał Marka Gosienieckiego zorganizowane przez Zawisza Czarny Yacht Club. Gospodarzem imprezy był FPYC (Fifty Point Yacht Club), urocze i malowniczo zlokalizowane miejsce w południowej części parku Fifty Point Conservation Area w Stoney Creek. Do rywalizacji zgłoszono osiem jachtów z okolic Toronto oraz jeden gościnnie z Polski. Regaty rozegrano w systemie PHRF. Różne jachty mogły startować razem. W tej sytuacji miejsce na mecie wcale nie oznaczało miejsca w ogólnej klasyfikacji. Większe i z założenia szybsze łódki musiały oddawać czas jachtom wolniejszym. Wszystkie jachty płynęły na białych żaglach, czyli bez spinakerów.

zdjęcia Mateusz Bartoszek

 

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Frekwencja dopisała, nie przeszkadzał spory dystans (około 25 mil morskich), który musiały pokonać niektóre jednostki, aby uczestniczyć w regatach. Jachty, które dopłynęły poprzedniego dnia w piątek miały trudną przeprawę, fale dochodzące do 2 metrów wysokości, wiatr 15-18 węzłów ze wschodu. Pięć godzin płynięcia i zmagań w takich warunkach nocą bardzo dało się we znaki. Członkowie FPYC doskonale zareagowali kontaktując się z jednostkami zmierzającymi do portu, przez radio doradzili którą stronę wybrać i jak najlepiej wpłynąć bezpiecznie. Wejście do przystani też nie należało do najłatwiejszych z powodu wąskiego gardła i praktycznie widocznego tylko zielonego światła na latarni na lewo od wejścia. Trzeba w takich sytuacjach podejmować szybko decyzje, w pewnym momencie nie ma odwrotu, gdyż fale i wiatr po prostu wpychają do środka i nie ma czasu się wycofać. Pełne skupienie przy wejściu to wpłynięcie bezpieczne do przystani.

 

Sobota 17 Września- Zawisza/Sprinter Cup

Po uroczystym otwarciu regat załogi wypłynęły na jezioro. Prognozy słabo wiatrowe sprawdziły się, natomiast kierunek nie do końca, zamiast zachodniego od brzegu, wiał tak jak poprzedniego dnia, od jeziora. Na początku wschodni a później od południa, została martwa fala ok 1 metra. Temperatura ok 25*C i bezchmurnie. Po południu fronty zaczęły walczyć między sobą i wiatr przesuwał się bardziej na południe, czyli zaczął “kręcić” w prawo i wzmagał się. Wyglądało na burze, ale przeszło bokiem.

Rozegrano 4 krótkie wyścigi po “śledziu”. Start, pod wiatr, z wiatrem i tak 2 razy. Meta na dole kursu, na tej samej wysokości co start. Pierwszy i drugi wyścig bardzo słabo wiatrowy 4-6 węzłów ze wschodu. Od samego początku liderem był największy jacht J-35 “Perryeah”. Czterokrotnie przekraczał metę na pierwszym miejscu przed Kirby25 “Ruby Tuesday” i Beneteau Figaro One “Hultaj”, aczkolwiek te dwie łódki wymieniały się miejscami. Następna CS30 również była blisko ale nie mogła wskoczyć do pierwszej trójki…po linii wodnej. W pierwszym wyścigu po starcie, J35 popłynął w lewo na prawym halsie i tam zrobił zwrot, dostał piękny szkwał i wpłynął pierwszy na górny znak. Zaraz za nim Figaro też z lewej strony a następnie Kirby25 z prawej strony i CS30 znowu z lewej. Z wiatrem J35 był nie do objechania, Kirby25 i Beneteau walczyły między sobą a CS30 kontrolował sytuację z tyłu. Reszta jachtów walczyła zaciekle ale zostawała w tyle. Drugi i kolejne wyścigi taktycznie wyglądały podobnie, natomiast dystans między łódkami był różny. Po dwóch wyścigach komisja regatowa czekała aż się wiatr ustawi, przestawiała boje i linę startu gdyż wiatr dalej kręcił. Trzeci i czwarty wyścig, już przy zdecydowanie silniejszym wietrze 8-12 węzłów bardziej z południa, pozwalał na lepszą zabawę. Jachty pływały dynamiczniej a taktyka i umiejętności pokazały kto najszybciej pływa. Sytuacja na mecie pierwszej czwórki praktycznie się nie zmieniała. Reszta łódek troszkę się wymieszała.

Po długim dniu na wodzie, zmordowani wróciliśmy do klubu. Niektóre jachty powyżej 4.5′ zanurzenia miały problem przepłynąć przez wejście do przystani nie zahaczając kilem o mieliznę. Trzeba wspomnieć, że wcześniej rano kilka łódek stanęło na płyciźnie i potrzebowały asysty motorówek zęby wyjść z mielizny. Po tym doświadczeniu większość stosowała technikę dociążania jednej burty żeby keel był troszkę wyżej i żeby prześlizgnąć się nad mułem. Niestety i tak parę łódek się zawiesiło. Około 6 po południu żeglarze zgromadzili się w umówionym miejscu na zabawę i poczęstunek. Grał i śpiewał zespół z Białego Żagla oraz Arek Wlizlo nasz znany szantyman.

Po skorygowaniu czasów Jerry Bulkowski odczytał wyniki i zakończył regaty

Wyniki po przeliczeniu:

1. Kirby25 “Ruby Tuesday”- R.Bartlewski, B.Kwasek, I.Mazur, J.Mazur

2. J-35 “Perryeah”- M.Kasprzycki, M.Janus, A.Janus, K.Janus, C.Day

3. Beneteau Figaro One “Hultaj”- S.Kuczynski, A.Jastrzebska

4. CS 30 “Rode Crew”- J.Lewandowski, R.Chuchala, A.Chuchala, E.Syta-Szreder, D.Klys

5. Hunter 260 “Yoyo- G.Dziewierz, E.Dziewierz, M.Dziewierz, M.Kwiatkowski, P.Kwiatkowska

6. Catalina 315 “Varsovia”- G.Krolicki, B.Krilicki, P. Rydy

7. Call 33 “Arrggh&Arrggh”- P.Skawina, P.Gumula, A.Zaranek, A.Wrobel

8. Hughes 31 “Apropos”- W.Kubara, A.Piernicki, D.Matysiak

9. Grampian 26 “Suntrek”- A.Nielubowicz, A.Korzeniowski, P.Kaczor

 

Dużą niespodzianką był start “Hultaja”. Szymon Kuczyński jest utytułowanym żeglarzem. Przepłynął samotnie Atlantyk na 5 metrowej łodzi własnej konstrukcji oraz opłynął świat dookoła kilkukrotnie. Otrzymał mnóstwo nagród za osiągnięcia żeglarskie. Oczywiście uwielbia się ścigać, co było widać na regatach.

Tutaj jeden z wielu linków: https://sailing.org.pl/article/zeglarstwo-morskie/szymon-kuczynski–zeglarz-i-cyklista

 

Należałoby nadmienić, ze podobnie jak w poprzednich polonijnych regatach w załogach startowała młodzież w wieku od 9-13 lat, z czego jesteśmy bardzo dumni.

 

Niedziela 18 września- Memorial Marka Gosienieckiego

Wyścig długodystansowy około 9 mil morskich. Start na przedłużeniu wejścia do FPYC z metą w Hamilton. Wiatr 12-18 węzłów zachodni, temperatura powietrza 24*C, wody około 20*C. Fale do 1m. Komisja regatowa wystartowała nas o 11:30. Zapowiadał się emocjonujący wyścig. Łódki wystartowały na lewym halsie. Najwyżej “Hultaj” i kolejno poniżej Kirby25, Hunter 260, Cal 33 “PJ Project” i Rode Crew. Po niedługim czasie ‘Hultaj” pierwszy doszedł do szkwału i przyspieszył, Kirby trzymało się za nim w rufie, ale dużo wolniej. Cal 33 i CS30 popłynęły dużo niżej i z podobną prędkością co Kirby, a Hunter zamykał peleton. Wiatr był dosyć porywisty, w najmocniejszych szkwałach czuć było jak łódka traci sterowność i wyostrza do wiatru. Ciągła praca szotem grota i genuy aby płynąc jak najszybciej. Kurs na wiatr. Po niespełna półtorej godzinie na boi zwrotnej znalazł się “Hultaj” z ogromną przewagą około 15 minut, drugi dopłynął Cal 33, następnie Kirby , CS30 i Hunter 260. Niestety wszystkie łódki poza pierwszą musiały dosztukować przed boją ze względu na ciągłe zmiany wiatru. Tylko “Hultaj” dal radę jednym halsem po wiatr. Tu mała dygresja jeżeli chodzi o Beneteau Figaro One. Te łódki są stworzone do wyścigów długodystansowych, lubią pływać w przechyle, a na półwiatrach ze spinakerem osiągają 18 węzłów. Przystosowane do pływania solo. Na wyposażeniu mają balasty wodne, które ułatwiają prowadzenie łódki. Szymon z Anią usprawniają łódkę, ale jak sam Szymon mówił jeszcze trochę “serca” trzeba włożyć żeby sprzęt pozwolił osiągnąć wyznaczone cele. Po boi zwrotnej to już kilkanaście minut dzieliło nas od mety i bez większych przygód jachty zakończyły regaty około 13:20.

Wyniki Regat po przeliczeniu:

1. Beneteau Figaro One “Hultaj”- S.Kuczynski, A.Jastrzebska

2. Kirby25 “Ruby Tuesday”- R.Bartlewski, B.Kwasek, I.Mazur, J.Mazur

3. Catalina36 “PJ Project”- I.Zubko, P.Gumula, P.Skawina, R.Skawina, A.Wrobel, Y.Pavlowa

4. CS 30 “Rode Crew”- J.Lewandowski, R.Chuchala, A.Chuchala, E.Syta-Szreder, D.Klys

5. Hunter 260 “Yoyo- G.Dziewierz, E.Dziewierz, M.Dziewierz, M.Kwiatkowski

Po regatach jachty wróciły do macierzystych portów szczęśliwi po udanych zawodach. Oficjalne wyniki i rozdanie nagród odbędzie się na balu kapitańskim 12 Listopada 2022 roku. Więcej informacji na stronie: www.zawiszaczarny.ca

 

Stopy wody pod kilem