Konsekwentne  i całkowite  zastępowania kłamstwem prawdy nie spowoduje, że kłamstwa będą teraz akceptowane jako prawda, a prawda będzie oszkalowana jako kłamstwa, ale że sens prawdy pozwalający nam na recepcję świata realnego – gdy kategorie prawdy i fałszu stanowią intelektualne narzędzie do tego celu – jest niszczony.

        Hannah Arendt: O kłamstwie i polityce

 

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Jeśli wiara wprowadza nas w sferę zwątpienia wówczas najwyższy czas oddać się logice i racjonalności. Wiara w jednego człowieka mającego zbawić Ojczyznę takiej właśnie podlega erozji. Myślę o Mateuszu Jakubie Morawieckim. Mija już miesiąc (dzisiaj Trzech Króli 2023), kiedy to redaktor Leszek Szymowski opublikował – najpierw na fejsbuku, potem na jutjubie: „UJAWNIAM! PREMIER MORAWIECKI BYŁ (JEST?) NIEMIECKIM AGENTEM! SĄ TECZKI WSPÓŁPRACY ZE STASI!” [Leszek Szymowski TV: https://www.youtube.com/@leszekszymowskitv].

        Więc minął miesiąc. Za innym obserwatorami polskiego życia politycznego należy powtórzyć twierdzenie, że „polskie media pracują w służbie ciszy”. Żaden z oficjeli opozycji parlamentarnej (z wyjątkiem Koła Konfederacji) nie zająknął się na ten temat. Policja polityczna nie nęka redaktora Szymowskiego – ciągle chodzi po ulicach zamiast siedzieć w więzieniu. Widać, że w warszawskim  życiu i politycznym, i policyjnym, ciągle obowiązuje pojęcie prawdy zdefiniowane przez Arystotelesa. Redaktor Leszek Szymowski wyjaśnia:  Dzisiejszy premier był dwukrotnie zarejestrowany przez STASI (policja polityczna działająca w Niemieckiej Republice Demokratycznej przed upadkiem muru berlińskiego – wyj. WJD) jako tajny informator. Jednak szczegółów współpracy nie można poznać ze względu na utajnienie jego teczek. Aktualnego prezesa RM – według Szymowskiego –  zarejestrowano do współpracy w 1989 roku jako źródło o pseudonimie „Student”. Podane są jego personalia, w tym nazwisko i imię (Morawiecki Mateusz), data urodzenia (28 czerwca 1968). Redaktor Leszek Szymowski znalazł drugi wpis z danymi osobowymi pana premiera – tu jako „Jakob”. W obu przypadkach przy nazwisku Morawieckiego sporządzona jest adnotacja ‘Inofizielle Mitarbeiter’ co znaczy ‘nieoficjalny współpracownik’. Tak w STASI określano informatorów najwyższej kategorii. Odpowiadało to tajnemu współpracownikowi (TW) w polskiej Służbie Bezpieczeństwa”. Redaktor Szymowski dwukrotnie składał w Berlinie wniosek o odtajnienie teczek  IM „Student” i „Jakob” i za każdym razem  uzyskał odpowiedź „ABSAGE” czyli „Odmowa”.

        Tydzień później po opublikowaniu informacji o panu premierze – ‘Inofizielle Mitarbeiter’  – Koło Konfederacji  zorganizowało w budynku sejmu RP konferencję prasową. Grzegorz Braun raczył zauważyć: Mija kolejny dzień od publikacji red. Szymowskiego nt. rejestracji @MorawieckiM przez STASI – tymczasem w-wskie ośrodki władzy i propagandy utrzymują w tej sprawie ciszę w eterze: żadnych komentarzy, żadnych pytań, żadnych wezwań na przesłuchanie. Potem podsumowuje na tłiterze:  Czy @PREMIERRP @MORAWIECKIM ma w biografii krępujące ‘kompromaty’  zapisane w tajnych aktach sowiecko-niemieckiej bezpieki? Gdy @KONFEDERACJA_ pyta o bezpieczeństwo Pl??, Władze i służby milczą, a dziennikarze nie mają żadnych pytań. HTTPS://T.CO/39IJLPIERP — Grzegorz Braun (@Grzegorzbraun_) DECEMBER 9, 2022

        A przypomnijmy jak podejrzliwy był choćby Janek Kloss. Z półsłówek, ze strzępów informacji potrafiłby zbudować nawet i pocisk V-3. A tu mowa o agenturze? Sprawa do wyjaśnienia – tyle przypadków i dziwnych wypadków z panem premierem w kadrze. Sama historia rodzinna „oficjalnych antykomunistów” i ta patriotyczna retoryka nijak się mają do „poznawanych owoców”. Warszawska Abwehra nawet nie broni wspomnianego VIP-a. „Kropki” różnych zdarzeń i poczynań wyglądają niczym puzzle. Po łebkach tylko, w skrócie bo wszystko można znaleźć w najnowszych zdygitalizowanych archiwach RP.

        Swój publicystyczny niepokój ujawniłem kilka razy w Debacie wiele lat temu. Trudno było nie zauważyć kontrastu między słowem głoszonym a praktyką wielkiego sternika z Wrocławia. Pytałem, czy Premier Konrad Morawiecki jest EHM (Ekonomista od brudnej roboty)? Popatrzeć należy na dorobek Johny Perkinsa. “Ekonomiści od brudnej roboty” – pisze John Perkins – są wysoko opłacanymi profesjonalistami, którzy wyduszają z różnych krajów świata miliardy dolarów. Narzędzia ich pracy stanowią kłamliwe sprawozdania finansowe, fałszowane wybory, przekupstwo, wymuszenia, seks i morderstwa. Wtedy też zostałem ofuczany , że czepiam się ludzi sukcesu, których stać na markowy garnitur z jedwabiu.

        Wspominałem również o doktrynie Szkoły Chicagowskiej tzw. szoku ekonomicznym, koncepcji dostępnie opisanej w pracy Noami Klein – The Shock Doctrine  (2007). Mimo, że nie wchodzi się do tej samej rzeki – po raz pierwszy wciągnął nas tam Leszek Balcerowicz – scenariusz przedstawiony w książce odpowiada rzeczywistości dzisiejszej RP, którą kieruje nowy ekonomista. W skrócie: oczekiwanie na kryzys, a czasami jego generowanie, a potem kuracja szokowa. Inżynierowie społeczni w polskim krajobrazie nie reprezentują polskiej racji stanu i wszystko to dokonuje się na żywej tkance polskiej państwowości by cel „miski ryżu” dziennie jak najszybciej przybliżyć ciągle cierpliwym rodakom.

        Premier Morawiecki (bankier z wykształceniem historyka) opowiadał o nowoczesnych technologiach w polskiej gospodarce… miraż auta elektrycznego. Nie każdy uświadamia sobie, że premier przejmując władzę zlikwidował odnawiającą się polską informatykę [poszukajcie sobie nazwisko: Andrzej Targowski – to początki za komuny – i jego „Informatyka klucz do dobrobytu, (Informatics a Key to Prosperity. 1971 – Warszawa)]. Otóż na początek premier zdymisjonował minister cyfryzacji Annę Streżyńską, która swym autorytetem zawodowym – nie pozycją w politycznej hierarchii – zbudowała zespół zajmujący się nowoczesnymi technologiami w informatyce-komunikacji. Choćby takim zagadnieniem jak blockchain technology, która wyznacza przyszłość informatyki i komunikacji w skali świata. Technologia blockchain pozwala na budowę łańcuchów komunikacyjnych teoretycznie i praktycznie niemożliwych do skorumpowania. Jej zastosowanie w finansach, komunikacji, wojskowości dostrzega się każdego dnia. Np. waluta elektroniczna (Bitcoin), jak telefonia  zabezpieczona, itd. Nie minęło wiele czasu, a  – Sirin Labs, start-up z Tel Aviv zajmujący się cyberbezpieczeństwem wypuścił na rynek ‘Finney’, pierwszy komercjalny  ultra-bezpieczny blockchain smartphone (www.jpost.com/Israel-News/Israel-based-Sirin-Labs-unveils-worlds-first-blockchain-smartphone-573260).

        Demolując kopalnie i polską energetykę wandale myślą, że Polacy zapomnieli o mapach profesora Juliana Sokołowskiego. Choćby o tych złożach geotermalnych. Przykład Torunia pokazuje możliwości, choć zdaję sobie sprawę, że to w tym wypadku jest to przykład demoralizującej korupcji.

        A co stało się choćby z polskim grafenem?

        Tak w skrócie: Nasz kraj do tego wyścigu przystąpił z ‘pole position’. W 2011 roku zespół naukowców z ITME  (Instytutu Technologii Materiałów Elektronicznych) pracujących pod nadzorem prof. Włodzimierza Strupińskiego znalazł sposób na produkcję grafenu w ilościach przemysłowych. (…)  Od kilku lat atmosfera wokół polskiego grafenu staje się jednak coraz gęstsza. Na początku ubiegłego roku „Rzeczpospolita” podała, że firma Nano Carbon, która miała zajmować się komercjalizacją grafenu, wyprzedaje urządzenia. Nazywany „ojcem polskiego grafenu” prof. Strupiński opowiadał Rzeczypospolitej: Ostatnio nawiązałem też kontakt z Chińczykami. Jak już wspomniałem, opanowali oni już produkcję grafenu metodą, którą wcześniej sam opatentowałem. Nie mają jeszcze  produkcji komercyjnej, więc patent nie został naruszony, ale udało im się wdrożyć metodę, której wcześniej nikt nie był w stanie powtórzyć. Dlatego zaprosili mnie do współpracy i będę pracował z Chińczykami, a nie z polskim ITME, co jest swoistym absurdem (https://spidersweb.pl/bizblog/polski-grafen-porazka: Rok 2020 będzie należał do grafenu. A Polska? Dawno pogodziliśmy się z porażką).

        Czy też macie wrażenie – pyta @SokoKalina, która nie jest samotną wyspą w cyberspace – że od lat kolejne rządy tylko symulują, że chcą coś zrobić dla dobra państwa, a wciąż jest w sumie burdel na kółkach? Bantustan? Państwo z paździerzu? Przez ponad 30 lat można było wiele zrobić. Jakbyśmy byli ograniczani w działaniach przez jakichś ‘mocodawców’. Ludzie mądrzy i otwarci na debatę jeśli chcą, to w swej niezłomności wskażą  i wskazują węzły do przecięcia. Coś dojrzewa w narodzie?  Dostrzegają, że niemiecki plan ’Mitteleuropa’ – konstruujący peryferyjność gospodarek Europy Wschodniej w relacji do gospodarki Rzeszy niemieckiej nie jest li tylko historycznym faktem. Jeśli pan premier Morawiecki nie dostrzega tych oczywistości, to albo nie może albo nie chce. W każdym razie Viktor Orbán nieładnie potraktowany przez pana premiera z Warszawy tak to wyjaśnia: Bruksela chce Europy bez państw narodowych, bezpaństwowej elity, sojuszu wielonarodowych lobby i koalicji finansowych spekulantów. Raj George’a Sorosa.

        I ta cała rozrzutność publicznych pieniędzy. Dewastacja polskiej gospodarki według instrukcji Klausa Schwaba czy nowa khmeryzacja Yuvala Noaha Harariego. Zabijanie rodzimego przemysłu zbrojeniowego i tych małych przedsiębiorstw rodzinnych, dewastacja gospodarstw rolnych.  I jeszcze wojna na Wschodzie, która mogłaby przykryć grzechy małych ludzi, którym zawierzono państwową nawę. I to piłowanie gałęzi, na której wszyscy siedzimy. Możliwe, że taka jest agenda pana Morawieckiego zamieszkała w jego duszy albo też mieszka tam od dawna. Bo przecież nie zajął stanowiska zgodnego z polską racją stanu również w takich sprawach: wyjaśnienie zbrodni w Jedwabnem i dalej za tym nadchodzące widmo amerykańskiej ustawy 447; wciąganie Polski do wojny poza wschodnimi granicami; wasalizacja i poddaństwo Kraju w stosunku do tzw. sojuszników; odrzucenie pamięci o Rodakach tych, którzy żyją poza granicami RP i tych, którzy tam zostali na zawsze jako ofiary zbrodni antypolskich; masowa śmiertelność ludności polskiej pozbawionej ochrony zdrowotnej nazywana eufemistycznie ponadstatystyczną śmiertelnością i wynikający z tego oddolny ruch Norymberga 2

        Listę można wydłużać. Każdy przykład wyciągnięty na powierzchnię staje się ową „kropką” w tej układance. Łączmy owe „kropki”. Może taki Prezydent Białorusi ma w swym tłicie coś więcej do powiedzenia? Aleksander Łukaszenko: Dopóki Polską rządzą niepolacy, to Polska nie jest krajem dla Polaków. Białoruś jest krajem Białorusinów i dla Białorusinów i nie będzie nam tu zarządzał jakiś Soros, czy Rothschild, Rockefeller, Gates, nie będą nam zarządzać polityką strachu.

        Więc jak to było / jest z tą historią o nielojalności?

WJD

PS 1: Casus ministra spraw zagranicznych Krzysztofa Skubiszewskiego, czyli TW „Kosk”, trzymanego na smyczy przez niemieckich sojuszników pokazuje mechanizm uzależnienia się od… wybór jest szeroki. Ś.p. Skubiszewski przewodził warszawskiemu MSZ od 12 września 1989 do 26 października 1993.

PS 2: Dzisiaj mamy koniec stycznia 2023. Kolejny miesiąc i nadal cisza. Redaktor Szymowski wciąż na wolności.