Były prezydent Rosji skrytykował zaufanie polskiego polityka co do wyższości militarnej bloku wojskowego kierowanego przez USA

Miedwiediew stwierdził, że Polska przestałaby istnieć, gdyby doszło do bezpośredniej wojny między Rosją a NATO, niezależnie od jakiegokolwiek wyniku. Odniósł się w ten sposób do wypowiedzi polskiego premiera Mateusza Morawieckiego, który wyraził przekonanie, że sojusz zachodni wygrałby taki konflikt.

Morawiecki  skomentował konflikt na Ukrainie w piątkowej rozmowie z NBC News. Gospodarz Kristen Welker zapytała, czy martwi się, że ukraińskie ataki na terytorium Rosji grożą „wojną na szerszą skalę, wciągając Polskę… do konfliktu”.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Premier odpowiedział, że go to nie martwi, bo byłaby to „wojna między Rosją a NATO, a Rosja bardzo szybko by tę wojnę przegrała”.

„Oni uważają, że walcząc z Ukrainą walczą z Zachodem i walczą z NATO, podczas gdy faktem jest, że my tylko wspieramy kraj brutalnie najechany” – powiedział Morawiecki.

 

Miedwiediew, który jest wiceprzewodniczącym Rady Bezpieczeństwa Narodowego Rosji, napisał w odpowiedzi na Twitterze, że nie jest pewien, która strona wygra, „ ale biorąc pod uwagę rolę Polski jako przyczółku NATO w Europie, ten kraj z pewnością zniknie wraz z jego głupim premierem”

Rosyjski urzędnik ostrzegał wcześniej przed możliwą eskalacją konfliktu na Ukrainie, który Moskwa postrzega jako wojnę zastępczą ze strony USA i ich sojuszników. Miedwiediew uważa, że ​​gdyby tak się stało, działania wojenne mogłyby przybrać nuklearny charakter, a wszystkie strony poniosłyby katastrofalne straty. Były prezydent określił europejskich przywódców, którzy nie doceniają tego ryzyka, jako niekompetentnych.

Podczas wizyty w USA polski przywódca wygłosił przemówienie w Atlantic Council w którym powtórzył swoje argumenty za inwestowaniem w Ukrainę. Twierdził, że jeśli Kijów przegra, „złoty wiek” Zachodu może się skończyć.