Starożytne filozofie Wschodu głoszą monizm, czyli jedność rzeczywistości, w odróżnieniu od dualizmu Zachodu ( dusza i ciało). Wschód także głosi, oprócz reinkarnacji, twierdzenie, że nasz świat i byt to „maya”, czyli iluzja, postulując stan „nirwany”- wolny od iluzji. Możemy stwierdzić, że od początku dziejów ludzkości istnieje instynkt do poszukiwania prawdy i wielbienia Boga w różnych postaciach – kulty Słońca, zjawisk jak burze – przed Objawieniem, bo to Ewangelia kończy te spekulacje i wskazuje prawdę. Nowoczesna nauka podtrzymuje dualizm – istnienie materii-energii (po Einsteinie) i informacji w niej zawartej, która pozostaje po jej zniszczeniu.

Jednak w pojęciu „maya” – iluzji- jest coś ciekawego, bo przecież media i propaganda tworzą olbrzymie iluzje w języku, który jest naszym „systemem operacyjnym”. Czyli że w poznawaniu świata musimy obliczać prawdopodobieństwo, kto mniej kłamie – i być świadomym istnienia instynktu konfliktu w naturze i w naszej osobowości. Zamiast miłować bliźniego, walczymy z nim – i to się przekłada na wojny zorganizowanych grup przestępczej przemocy. Jakież to iluzje tworzą media społeczne – sztucznego istnienia – profil na Facebooku, grono przyjaciół, których nie ma, namiary popularności – i jaki to ma wpływ na dzieci, które zaczynają poznawać świat? Jaką też iluzją dla dorosłych jest demokracja, w której postawienie krzyżyka na papierku, co parę lat ma zapewnić nam polską rację stanu, a tu wchodzi jakiś reprezentant Niemiec?

„Jestem Polakiem, – więc mam obowiązki polskie” pisał Roman Dmowski. Czy w Polsce już mieszka mniej niż 50% Polaków? Czy konieczne jest stworzenie podziemia tak jak podczas okupacji? Każdy z nas ma obowiązki w swoim życiu- względem siebie, najbliższych, pracodawcy, wiary i narodu. Zamiast życia w matrixie, zacznijmy nareszcie je wypełniać!

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Krzysztof Jastrzembski, Londyn