Oczy pieką. Mózgi bulgoczą pieniście, zalane szamponami. Czy tam szampanami.
Czy też spirytusem aptecznym, boć trafiają się i tacy wariaci. I nie mówię o spirytusie salicylowym. Mówię, iż nie dziwota, że łby człowiekowatym pękają. Że pamięć styka im niespecjalnie. Jakby coś w oddali świeciło, jak świecą zepsute jarzeniówki w podziemnych garażach. Czy może to ślepia tygrysie mrugają ku nim groźnie aczkolwiek zachęcająco? I jakkolwiek w kontekście tygrysów brzmi termin “groźnie”, zaś w kontekście ekscesów noworocznych termin “zachęcająco”.

A propos ekscesów. Ludzie otóż przepowiadają, że w tym roku nowego przewodniczącego sejmowej Komisji Gospodarki i Rozwoju (zarazem członka Komisji Finansów Publicznych) nie odwiedzi sześciu gości w koronach, ponieważ tym razem jakoby nie tyle dwoi mu się w oczach, jak onegdaj, lecz troi – zatem na dziewięciu postawił. Czy tam na osiemnastu, bo to zależy jak liczyć. Wszelako, na ilu by ów nie czekał, nieodmiennie mrocznie jawią się pierwsze dni po imieninach Sylwestra.

Czy precyzyjniej: mrocznie “we w sumie”. Jako, że – nie ma to, tamto – kac posylwestrowy swoje prawa ogarnia lepiej niż ordynację wyborczą większość tak zwanego elektoratu. Ale złośliwe tupanie? Gruba przesada. Mruczek, położysz się wreszcie, sierściuchu? Podobno koty gotują się raz chociaż długo, i podobnie raz w roku tupią, za to przeraźliwie, oraz – co bardziej przerażające – rok po roku. Wiem, co mówię. Tak głośno to chyba Tusk Donald wytupywał ongiś Nowaka Sławomira. Na stronie, bo jakoś nie rozniosło się. Nie zanadto. A Nowak oskarżony jest o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, pranie pieniędzy i przyjmowanie wielomilionowych korzyści majątkowych. Prokurator postawił mu w sumie aż 17 zarzutów. Więc.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

***

Troszku więc śmieszno, prawda, a troszku jednakowoż straszno, wygląda świat, gdy tygrys – czy to samopas w podziemnym garażu pozostawiony, czy też postawiony w określonej sytuacji, znanej nam z przedniego dowcipu – pocznie zarzucać zadem. Zaraz staje nam, w wyobraźni rzecz jasna, niejaki Śmiszek. Śmiszek, horrendum, Krzysztof. Kto powiedział, że wszystkie Krzyśki to fajne chłopaki są, to duży grandziarz był.

Proszę? Komuś Śmiszek w wyobraźni nie staje? Nieważne. Rzecz w tym, że tenże Śmiszek to dopiero jest tygrys. “Pozwalamy politycznym troglodytom grasować po Sejmie” – ogłosił publicznie (by the way: to nowy nadwiślański wiceminister od sprawiedliwości; aż strach pytać o kompetencje), w związku ze znanym wszystkim czynem posła z gaśnicą w herbie, na tym samym oddechu dorzucając to i owo o tolerancji. Co prawda z ust Śmiszka nie wyciekło przy tym ni echo powiązane z tezami dotyczącymi inkluzywności. Żal tak zmarnować propagację idei. Najwyraźniej nowemu pojęciu trudno przebić się przez stal magnitogorską kształtującą rozumy ludzi zlewaczonych. Czy tam przez inny jakiś beton umysłowy.

Tak czy siak, Śmiszek skończył wystąpienie frazą: “Ta władza, ten rząd, ta nowa koalicja, jest zdeterminowana, żeby gorącym żelazem wypalać wszystkie przejawy nacjonalizmu, szowinizmu, antysemityzmu, nietolerancji, ksenofobii, homofobii…” – na co wicemarszałek Bosak przytomnie zauważył, że posiadanie, weźmy: opinii sceptycznej wobec niektórych działań Żydów, nie jest nielegalne. Na co z kolei Śmiszek, wymachując palcem serdecznym kończyny pięciopalczastej górnej (prawej), odpyskował marszałkowi, że to, co słyszy, to język antysemityzmu ubranego w garnitur.

Słucham? Że wskazującym Śmiszek wymachiwał, nie serdecznym? To przepraszam. Podsumowując: zaprawdę powiadam nam, wyrażajcie się o posłach i ministrach, póki możecie. Zapowiedziana wyżej determinacja “a’la Śmiszek” zaprowadzi wielu z was pod celę. Szybciej, niżby to mogło przyśnić się komukolwiek. Za mowę nienawiści posiedzicie, a czy obstalują wam do tego dół z wapnem, to się jeszcze okaże. Ja bym się nie zakładał. W każdym razie biorąc pod uwagę dłuższą perspektywę.

***

I jeszcze coś a propos zarzucania zadem. Oraz a propos antysemityzmu. W połowie grudnia Katolicka Agencja Informacyjna zacytowała Abrahama Foxmana, szefa (do 2015 roku) Anti-Defamation League. Dowiedzieliśmy się, że Polska nie jest “mekką tolerancji” (cytuję depeszę zachowując oryginalną pisownię), więc myśli życzeniowo kto sądzi, że Polska uporała się: “Z historyczną plagą antysemityzmu”. Otóż uporać się nie zdołała – zdaniem wielu Żydów, a co najmniej w opinii Foxmana. Moim zdaniem natomiast Żydzi – a członkowie ADL co najmniej – nie uporali się z historyczną plagą polonofobii. Zatem czas najwyższy, by stanęli w prawdzie wobec niej (Foxman: “Polska powinna stanąć w prawdzie wobec antysemityzmu”).

Aż chce się warknąć panu tygrysowi… troszku jednakowoż straszno, przypominam, ponieważ, jak pamiętamy, i samo zwierzę zdaje się groźnie zadem zarzucać, i ciemno w garażu, a i ze Strefy Gazy niewiele już kamieni na kamieniach pozostało – tedy warczmy pod adresem ADL uważnie: “Z drogi, gadzino! Idź, kąsaj, gryź, ale Polski nie dostaniesz. Ona moja była, jest i będzie!”. O, to, to. Dewajtis, a nie byle topola. Jak stał, tak stać będzie. I my przy nim. Daj nam, Boże.

Krzysztof Ligęza 
Kontakt z autorem: widnokregi@op.pl