Niedawno pisałam o tym jak różne osoby różnie pamiętają wydarzenia z przeszłości. Bliscy sobie ludzie, którzy przeżyli to samo w tym samym czasie, a pamiętają inaczej. Niedawno uczestniczyłam w wędrówce pamięci grupy dawnych kolegów z ogólniaka, która zastanawiała się międzynarodowo, jakiego koloru była kurtka po mamie ze sztucznego misia, którą uporczywie nosił przez całe cztery lata szkoły średniej nasz dobry kolega. Padł brązowy (to ten mieszkający w Anglii), brudno szary (ta koleżanka ciągle mieszka w Polsce), bordowy (to ja mieszkająca w Kanadzie), szafirowy (ta mieszka w USA). A futerko było beżowe, co sprawdziliśmy u źródła, czyli u siostry tego kolesia. Niestety, nie mogliśmy zapytać jego samego, bo zaginął gdzieś w okolicy Nowej Zelandii, i nikt nie ma z nim kontaktu. Jako socjolog z wykształcenia zaczęłam się doszukiwać zależności między zapamiętanym kolorem kurtki misia, a miejscem obecnego zamieszkania? Byłoby ciekawie, ustalić, że pamięć wyrazistego koloru jest związana z silną postawą poszukiwania. Dlatego ci, którzy pamiętali wyraźne kolory (nieprawdziwe, bo kurtka miś była beżowa) wyjechali z Polski, wiedzeni potrzebą zmiany i podejmowania ryzyka, bo otaczający świat postrzegali w ostrych kolorach. I tak im zostało. Okazuje się, że poza pamięcią jednostkową, istnieje też mylna pamięć grupowa. Od dłuższego czasu już podejrzewałam, że zakłóceniom pamiętania podlegają nie tylko jednostki, ale i grupy. Wielu z nas ma wśród swoich znajomych takiego dobrego gawędziarza, który potrafi wszystko wszystkim sprzedać. Niedawno dowiedziałam się o szczegółach pewnej inwestycji grupowej, która od samego początku tym z branży wydawała się naciągana. Ale wielu dało się naciągnąć, bo uwierzyli w szybki obrót gotówki inwestycyjnej. Niestety cała grupa poszła ze stratą 20 centów za dolara. Niektórzy stracili oszczędności życia. Co ciekawe jednak, to potworzyły się grupki, które inaczej pamiętają to wykiwanie, a szczególnie kto zawinił. Łącznie z obwinianiem tych fachowców z handlu nieruchomościami, którzy w ten biznes nie poszli. Dlaczego to oni są winni? Bo za mało ostrzegali. No tak, ale każdy indywidualnie podejmuje decyzje, choć trzeba przyznać, że znacznie łatwiej jest zwalić na kogoś innego, szczególnie gdy inwestycja przerodziła się w inwestycyjną klęskę. Znana to prawda, że sukces ma wielu ojców, ale porażka jest sierotą. A tu okazuje się jest już określenie takiej grupowej dystorsji pamięci. Nazywa się to efekt Mandeli. Przeczytałam o tym w ostatnim numerze National Geographic Polska. Zresztą cały ten numer jest poświęcony pamięci.

‘Efekt Mandeli to jedno z najbardziej fascynujących zjawisk dotyczących ludzkiej pamięci oraz tego, jak funkcjonuje nasz mózg. Krótko mówiąc, są to fałszywe wspomnienia pewnych wydarzeń, szczegółów lub zjawisk kulturowych. O efekcie Mandeli mówimy jednak nie wtedy, gdy błędne wspomnienie ma pojedyncza osoba, a większa grupy ludzi. Fenomen został nazwany tak przez Fionę Broome na cześć południowo-afrykańskiego aktywisty i polityka Nelsona Mandeli. Broome sama nazwała się „konsultantką ds. paranormalnych”. Pewnego razu jej uwagę przykuło to, że pewna grupa niezależnych osób twierdziła, iż Mandela zmarł w więzieniu w latach 80. ubiegłego wieku. Było to jednak zniekształcone wspomnienie, ponieważ polityk w rzeczywistości wyszedł z więzienia, został prezydentem RPA, a zmarł dopiero w 2013 r.’

Innym przykładem jest położenie Nowej Zelandii w stosunku do Australii. Większość (także i ja) twierdzi, że Nowa Zelandia leży na południowym wschodzie od Australii, a nie na północnym wschodzie. Musiałam sprawdzić. Faktycznie byłam w błędzie co do położenia Nowej Zelandii.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Więc skoro pamięć grupowa może być zniekształcona, to zapewne wywołanie takiego zniekształcenia jest celem wielu manipulatorów społecznych. Przecież taką pamięć grupową łatwo można ukształtować poddając obróbce komunikaty je kształtujące. Z naszej historii można wymienić kilka przykładów: kiedy dowiedzieliście się o Mordzie Katyńskim? – czyli przedtem go nie było; jak pamiętacie obrady i ustalenia Okrągłego Stołu?; w jaki mit równości społecznej z dostępnością do elit społecznych wierzycie?

Dzięki temu, że mamy okazję wychodzić z naszej bańki społecznej, możemy także porównywać. I tak protesty rolników i ataki na nich są jakoś dziwnie podobne do protestów i ataków na studentów w marcu ‘68, kiedy to Zomo zaatakowało studentów zaczynających się rozchodzić. Studenci nie dali się sprowokować do rozróby, ale rozkaz i tak był, żeby ich pobić. To i przyłożono, bo tak było zaplanowane. To że nie było za co, to się nie liczyło. Rozkaz fizycznego pobicia i zastraszenia został spełniony. Podobnie teraz z naszymi kochanymi rolnikami. Z tego co wiem, to protestujący rolnicy w wielu krajach Europy wjechali swoimi maszynami do centrum stolic protestując przeciwko planowanym przeciw nim idiotycznym zarządzeniom biurokratów z UE. Nie czarujmy się, zboże lichej jakości, czy wręcz bez jakości nie wytworzy dobrych produktów. Nie zastanowiło was to, że zwykły chleb coraz gorzej smakuje? Nawet w Kanadzie. No cóż liche zboże (nie tylko z Ukrainy, ale i z Azji) jak pieniądz, wypiera dobre zboże. Liche zboże jest sprzedawane po starych cenach dobrego zboża piekarzowi, a kupowane jest od oligarchów i właścicieli latyfundiów za grosze zboża ‘spodlonego’, które jest mielone ma spodloną mąkę, na dodatek z dodatkiem świerszczy. Nie z każdej mąki będzie dobry chleb.

A tu proszę. Prezydent Warszawy (Trzaskowski ma na nazwisko) zablokował wjazd rolnikom do centrum. Ha, to jeszcze lepiej niż to co zrobił nasz premier Kanady Justin Trudeau z protestującymi Kanadyjczykami. Trudeau zanim się zreflektował i zwiał ze stolicy, to wprowadził Stan Wyjątkowy, choć żadnego zagrożenie nie było. Polscy rolnicy po długim marszu i proteście zaczęli się rozchodzić, i wtedy ruszyła na nich policja. Podobna sytuacja do marca ‘68. Prowokacja się nie udała, ale pobić i zastraszyć trzeba było i plan wykonano. Będą za to premie.

I jaka jest z tych wydarzeń fałszywa pamięć zbiorowa? Zależy, jak która grupa będzie pamiętać. Inaczej policjanci, inaczej politycy, inaczej protestujący (w naszym imieniu i za nas). A jak będą te wydarzenia pamiętane przez następne pokolenia? Tak jak się je zmanipuluje do wierzenia i tak jak się je nauczy. I tutaj dochodzimy do sedna rzeczy, że szeroko omawianej i oburzającej reformie nauki (a właściwie nie-nauki) wprowadzanej przez nowe Ministerstwo Edukacji Narodowej RP przyświeca jeden cel: wykreślenie polskich elementów z historii, szczególnie tych które stanowią o naszej tożsamości narodowej, i z których jesteśmy dumni. Jeśli w szkole się o tych elementach naszej historii nie będzie uczyć, to znikną one z pamięci grupowej Polaków. W powstałą dziurę wleją się natychmiast elementy innej historii – nie trudno zgadnąć jakiej. I jak w tym świetle będzie wyglądało szkolnictwo polonijne na emigracji? No cóż będzie oparte na nowych podręcznikach, z nowym programem MEN. Czyli grupowa historia Polski zostanie spłaszczona do wymogów innych racji, takich jak inne (silne i dobrze zorganizowane) narody, czy organizacje takie jak Unia Europejska, World Economic Forum, czy lobby żydowskie w Ameryce (to ostatnie określenie podaję za Johnem Mearsheimerem, ‘Lobby Izraelskie w USA’). Protest profesora Andrzeja Nowaka (Uniwersytet Jagielloński) jest zamieszczony w 9-tym numerze Gońca, oraz na portalu Goniec.net. Każdy powinien to nie tylko przeczytać, ale i zaprotestować.
Nie widziałam w tej materii zbyt wielu protestów polonijnych organizacji. Chyba ponownie się łudzimy, że historii nauczymy nasze dzieci w naszym polonijnym domu, tak jak i języka polskiego. A tu potrzebna jest akcja ‘na pomoc’ nam samym. Tylko któż się jej podejmie?

Alicja Farmus
Toronto, 10 marca, 2024