Czy już zostałeś romero, palmero, a może peregrino?

Powyższe określenia odnoszą się do miejsca docelowego pątnika.

I tak romero to ten, który pielgrzymuje do Rzymu,

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

palmero ten, który podąża do Jerozolimy,

a peregrino to ten, który za drogą świętego apostoła Jakuba Starszego udaje się do Sanitago de Campostela w hiszpańskiej Galicjii.

To właśnie tam, w Santiago, mają spoczywać szczątki świętego Jakuba. Tradycyjnie pątnicy udają się do miejsc świętych ze względów religijnych, aby przeprosić za winy i je odpokutować, wznieść swoje prośby do Boga, albo po prostu mu podziękować. Do dzisiaj specjalny certifikat compostela po przebyciu wyznaczonej drogi  można uzyskać jedynie wtedy gdy przebyło się drogę w celach religijnych. Jeśli w innych, na przykład historycznych, kulturalnych, czy sprawności fizycznej, to otrzymuje się certyfikat zwykły. Taką compostelę ma prawo wydawania jedynie katedra w Santiago.

Czy wiecie, że w ostatnich latach ponad ćwierć miliona pątników otrzymuje compostelę co roku, czyli tyle odbyło pielgrzymkę w celach religijnych – a przejść trzeba niewiele ponad 100 km, co z reguły zajmuje 5-7 dni.

Oczywiście można przejść znacznie dłuższą trasę. Do liczby tych co się zarejestrowali, spełnili wszystkie wymogi i otrzymali compostelę  należy dodać co najmniej drugie tyle tych, którzy pielgrzymują bez zbierania pieczątek w celu  otrzymania certyfikatu, bądź nie czekają w długiej kolejce w Santiago, żeby udowodnić swoimi pieczątkami, że przeszli drogę zgodnie z wymogami, albo też tych, którzy przemierzają krótkie odcinki – krótsze niż wymagana minimalna  marszruta 100 km.

Nasz papież Jan Paweł II był w Santiago dwukrotnie. Podobnie jak i jego następca Benedykt 16. Obecnie trwają starania aby i obecny papież Franciszek zawitał do Sanitago. Nie zawsze jednak droga do Santiago była tak popularna. W roku 1970 było zaledwie 68 pielgrzymów. Wcześniej szlak był prawie zatarty. Popularność pielgrzymowania po el camino  zwiększyła się znacznie  po hiszpańskim filmie ‘Droga życia’ (The way), którego reżyserem był Emilio Estavez, a w roli głównej obsadzono Martina Sheen. Film ten obejrzało ponad 11 milionów widzów. Jest to film ukazujący  istotę i wyjątkowość pielgrzymowania. Jakoś tak szczególnie przemwia ta idea do nas Polaków. Wielu moich znajomych już przeszło el camino. Wielu powtarza szlak. Podczas moich ostatnich wizyt w Polsce prawie każdy krajan ten film obejrzał, i prawie każdy ma zamiar wybrać się na pielgrzymkę drogą el camino do Santiago de Compostela.


W 2005 Rada Europy podjęła decyzję odbudowania historycznej drogi św. Jakuba. Obecnie wiele szlaków (a jest ich kilkanaście) znalazło się na liście UNESCO jako światowe zabytki historycznego dziedzictwa.

Wszystkie te czynniki spowodowały, że ilość pielgrzymów z roku na rok rośnie. Tak liczni pielgrzymi nie tylko zasilają gospodarkę Galicji, ale i zasmucają lewaków, i tych chcących sterować światem jak na przykład członków grupy Bilderberga. Tego już miało nie być! A tu pielgrzymów coraz więcej, i nie zanosi się aby forma pielgrzymowania traciła na swojej atrakcyjności. Wręcz przeciwnie.

Do rzesz pielgrzymów religijnych dołączają inni, z innych niż katolicki kręgów kulturowych. Każdy z nich musi się zadumać nad historią  I osiągnięciami Galicjii, Hiszpanii i całej Europy. A historycznych miejsc jest wiele, praktycznie cała trasa.

W ostatnich latach pojawiają się szlaki także z Polski, Ukrainy, Litwy i Białorusi, poprzez trasę Via Regia. Co prawda nie ma jeszcze otwartej drogi z Kanady, co nie tylko ze względu na dzielący nas ocean byłoby trudne, ale jest sporo różnych kanadyjskich  towarzystw i organizacji promujących i służących pomocą tym, którzy się wybierają, jak i grupujących tych, którzy już doświadczyli przemienienia na el camino.

A droga ta ma niewątpliwy wpływ na życie. Dla nas katolików jest to przeżycie szczególne, tak jak każda pielgrzymka do miejsca świętego. Niedowiarki i innowiercy twierdzą, że to wpływ drogi mlecznej i konstelacji gwiazd na nieboskłonie powoduje przemienienie. Niech im tam! Tak długo jak jest to przemienienie w dobrym kierunku. A na drodze do Santiago dobry kierunek jest wyłącznie jeden.

Peregrinos to taki typ ludzi, którzy się łączą poprzez wspólną wędrówkę w celu religijnym. Tacy fajni kolorowi.

I ja postanowiłam do nich dołączyć.  Peregrino to po włosku pielgrzym. Wzięło swą nazwę od sokoła wędrownego (peregrine falcon).

I o tym jak to jest jak się zostaje sokołem wędrownym, wędrowcem, peregrino, albo zwyczajnym pielgrzymem na drodze do Santiago w następnym numerze.

Alicja Farmus