Dzisiaj o wypożyczaniu samochodu w Polsce, bo tak się właśnie składa że wróciłem ze starego kraju. Tym razem wypożyczyłem w środku miasta, na dworcu kolejowym. Okazało się, że wszystko bardzo sprawnie poszło samochód (VW golf or similar) okazał się być Oplem Astrą z przebiegiem 10 000 km, kosztował nieco ponad 80 dolarów kanadyjskich za 3 dni, oczywiście wypożyczany stąd, i oczywiście plus benzyna.

Auto wygodne, kombi ze wszystkimi współczesnymi gadżetami; można było podłączyć telefon komórkowy przez icar czy coś w tym rodzaju. Przed wypożyczeniem warto nagrać na komórkę całe auto aby później nikt nam nie usiłował wmówić jakiegoś zadrapania.

Samochód nie miał limitowanych kilometrów i nie wiem czy potrzebnie dokupiłem ubezpieczenie, które płaciło za takie rzeczy, jak rozbite lusterko zadrapania, zwalniając mnie z jakiejkowliek odpowiedzialności.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Jeżdżenie po Polsce to rzecz do której trzeba się przyzwyczaić; poza głównymi trasami drogi jednak są bardzo wąskie, a pędzą po nich autobusy i wielkie ciężarówki więc czasem człowiek czuje się spychany.

Tym razem miałem swój zwykły telefon z Kanady na roamingu Fido za 12 $ dziennie, co sprawiało, że mogłem w nieograniczony sposób korzystać z Internetu, a pod tym względem w Polsce jest bardzo nowocześnie; w wielu miejscach jest szybka sieć LTE, a jeśli chodzi o jazdę samochodem to chyba jednak nawigacja Google’a jest najlepsza, pozwala na dosyć dokładne wykorzystywanie informacji o korkach i wypadkach, robotach drogowych i tak dalej, a więc mamy możliwości sprawnego i szybkiego poruszania się również w dużych miastach.

Sprawdziłem to na własnej skórze chociaż muszę powiedzieć, że były momenty, w których trudno  mi przychodziło zaufać „wujkowi Google’owi”; pojechałem w jakąś ciemną uliczkę z dala od korka, z  uliczka co prawda miała ograniczenie do czterdziestu km/h, ale zostałem wyprowadzony z obszaru zakorkowanego.

Po raz pierwszy przez dłuższy czas jeździłem samochodem z tymi wszystkimi piszczącymi czujnikami z przodu, z tyłu, z boku.

Muszę powiedzieć że jednak jestem człowiekiem starej daty, zupełnie mi się to nie podoba, tym bardziej że czujniki reagują czasem niepotrzebnie. Jednym słowem jest to rzecz, która rozprasza; każdy normalny kierowca zdaje sobie sprawę z tego na co może pozwolić parkując, cofający dojeżdżając, a tymczasem piszczy mu jakiś głupi czujnik. Oczywiście kamera biegu wstycznego to fajna rzecz i rzeczywiście pomocna, ale te wszystkie utrzymywanie środku pasa ruchu i inne takie półautomaty to dla mnie rzecz denerwująca.

Pożyczałem samochód ze zwykłą skrzynią biegów i przyznać muszę że była to bardzo dopracowana skrzynia, która bardzo ładnie się synchronizowała z obrotami.

Samochód też wcale nie leciał do tyłu na podjazdach i nie było mowy o żadnym ruszaniu z ręcznego czy osławionej pięta-gaz.

Słowem, wygląda na to, że pożyczanie samochodu w Polsce to rzecz wygodna, łatwa i przyjemna.

        O czym zapewnia

Wasz Sobiesław