W niedzielę 9-go sierpnia, 2020 uczestniczyłam w porannej (8:00 a.m.) Mszy świętej w mojej parafii, u świętego Kazimierza w Toronto. Po mszy udałam się do zakrystii po magazyn Niedziela. Wychodziłam z kościoła jako jedna z ostatnich. Wolontariusze już dezynfekowali ławki w kościele na następną mszę.
Na ulicy Roncesvalles panował jakiś niezwykły rejwach. Byłam zagadana z koleżanką z chóru więc nie specjalnie zwracałyśmy uwagę na to co się dookoła nas dzieje.
I nagle zobaczyłyśmy; w czasie trwania Mszy świętej ktoś zawiesił na wysokim krzyżu (jakieś 4 metry?) tuż za pomnikiem św. Jana Pawła 2-go, przed polską kasą kredytową tęczową flagę LGBT. Podobnie jak zrobiono w Warszawie, kiedy to z nocy z 28 na 29 lipca tęczowa flaga zawisła na ocalałej z Powstania Warszawskiego figurze Chrystusa niosącego krzyż spod bazyliki Świętego Krzyża. Taka flaga zawisła także na pomnikach Piłsudskiego, Witosa, Kilińskiego, Kopernika, a nawet na Warszawskiej Syrence. Ta profanacja w Polsce wywołała natychmiastową reakcję premiera Mateusza Morawieckiego i metropolity warszawskiego kardynała Kazimierza Nycza. Wiceminister Sprawiedliwości Sebastian Kaleta złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
A u nas w Toronto?

Co to wszystko oznacza?
Ludzie z LGBT niby to walczący o wolność i tolerancję zachowują się nietolerancyjnie wobec wszystkich innych, którzy nie są tacy jak oni. Nietolerancyjnie z perfidnym zaplanowaniem. Ktoś wiedział, że msza jest o 8-mej rano, i większość na tej mszy to ludzie starsi. Ktoś wiedział, że wychodzący z kościoła będą tą profanacją zbulwersowani. Ktoś zrobił to umyślnie. Ktoś chciał nas sprowokować do niekontrolowanego gniewu. Nie pod osłoną nocy (tak jak w Polsce), ale w czasie pierwszej niedzielnej mszy świętej dopuszczono się profanacji symbolu i miejsca dla nas świętego. Komuś zależało na wywołaniu gniewu tłumu. Ktoś zapewne w okolicznych kawiarniach, albo z okien otaczających domów obserwował całe zajście czekając na odpowiedni moment, aby się pojawić w obronie flagi i być zaatakowanym przez katolików etników.
Ktoś inny miał filmować jak to grupa miłujących Boga i bliźniego ‘katoli’ atakuje broniącego tęczowej flagi. A tu nic. Szybko znalazła się drabina i sprawnie flagę ściągnięto. Dwie panie flagę ładnie złożyły w kostkę, aby służyła jako dowód rzeczowy dla policji.
Pomnik świętego Jana Pawła 2-go jest monitorowany kamerą z Credit Union, więc zapewne uda się zidentyfikować sprawców. Zrobiono wiele zdjęć. Ja jednak celowo zdecydowałam się ich nie publikować, żeby sprawcom zadymy nie dać satysfakcji i nie robić reklamy.
Przecież o to im chodziło tą prowokacją: wywołać gniew katoli i zrobić zadymę. Niech wesołkowie z Roncesvalles sami się ośmieszają. Już tacy butni przed nimi tam byli. Wyprowadzili się. A najlepiej, tak dla równości, to niech zawieszą taką flagę tęczową w biały dzień na jakimś meczecie, albo synagodze. Co, nie chcą być oskarżeni o antysemityzm? Co, boją się gniewu muzułmanów?

Ta prowokacja to antypolonizm wymierzony w Polonię
Sam fakt całego incydentu świadczy dobitnie, że był on wymierzony w społeczność polonijną, i był aktem profanacji chrześcijańskiego krzyża, oraz świętego Jana Pawła 2-go, w polonijnym miejscu kultu.
Ale to nie tyle o flagę chodziło, ale o wywołanie gniewnej i gwałtownej reakcji wychodzących z kościoła. Zbieżność czasu nie jest przypadkowa. Zapewne czekano, aż zdjęta flaga zostanie darta, deptana, pluta i palona. A tu nic z tych rzeczy, przysłowiowa figa z makiem. Ktoś po staremu rozpracował profil naszej grupy, licząc na wściekłą reakcję ‘katoli’ i porywczych ‘Polacks’. Ale się pomylił! I to grubo. Bo reakcja, poza zawiadomieniem policji ze strony wychodzących z kościoła była nie taka jakiej oczekiwano. Zyg, zyg marchewka!
Widać ktoś, kto rysował profil grupy, robił to dawno temu, a grupa i zmądrzała, i jest bardziej dojrzała. Ale to przecież nie o to chodziło. To chodziło o zdjęcia rozjątrzonych i wściekłych z nienawiści katoli – etników znęcających się na flagą LGBT. Im nie wyszło to, co planowali. A nam należy się pochwała.
Pamiętam dawno temu podczas demonstracji pod konsulatem PRL-u ktoś nalegał, aby konsulat obrzucić kamieniami. Na całe szczęście grupa nie dała się sprowokować. Po latach z odtajnionych danych z IPN o działalności agentury w Toronto okazało się, że był to płatny TW (tajny współpracownik) agentury PRL-u zainstalowanej w tymże konsulacie.
Pewnie już i policja była powiadomiona i w gotowości do obrony przed kamieniami budynku konsulatu PRL. Pewnie ci, co rzucają tymi kamieniami byliby natychmiast zidentyfikowani i zatrzymani przez policję torontońską jako chuligani.
Nic z tego nie wyszło wtedy. Nic z tego nie wyszło teraz. Pewnie ten co miał robić zdjęcia rozsierdzonych ‘katoli’ do teraz zgrzyta z wściekłości zębami bo mu popsuliśmy swoim wyważonym zachowaniem zabawę za którą miał mieć zapłacone i czeka teraz na wytyczne z centrali do rundy następnej. My też.
Obmyślamy i planujemy rundę następną jak z klasą nie dać się złamać – mądrze i po polsku.
A co? Polonia nie ma klasy? Ależ ma, i zawsze miała. Zawsze także potrafiła się obronić, i obronić to co dla niej ważne. My klękamy przed pomnikiem świętego Jana Pawła 2-go na Roncesvalles. To jest nasza klasa. Nie uginamy się łatwo, jeśli wcale.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Ponownie o wzorach
Pamiętacie wariatki z marszów czarnych parasolek? W Polsce było kilka takich marszów, w Kanadzie też, także na Zachodzie. Czarne, rozdawane za darmo parasolki to była chińska robota, więc po jednym razie się rozpadły, więc następne marsze były już kolorowe, ale gębunie babory dalej miały poczernione jak Winnetou. Niedojrzałe jakieś, czy co? Taka zabawa w wojnę Indian z fantazji Karola Maya (autora całej serii wydumanych książek). Sprawa się rypnęła, jak uczestniczki z Nowego Jorku zażądały większej zapłaty za uczestnictwo. Czyli ktoś te marsze organizował, bulił kasę na zapłatę uczestnikom, za parasolki, za profesjonalnie wykonane transparenty i napisy. Podobnie teraz. Ktoś podjechał samochodem z drabiną, na którą jeden wlazł, a drugi trzymał drabinę, żeby ten pierwszy nie zleciał jak zawieszał flagę. Czyli ktoś organizuje ten cały cyrk i ma na to budżet Po to aby nas wyprowadzić z równowagi. Ale chyba nie tylko o to chodzi, w tym jest drugie dno, bo dlaczego akurat nasza społeczność i Kościół katolicki w tej społeczności jest wybrany? Więc miejmy się na baczności, bo to jest tylko jeden etap walki, w której chodzi o pokazanie nas z jak nagorszej strony. I nie dajmy się sprowokować. W przeciwieństwie do innych my wiemy kim jesteśmy, potrafimy oddzielić ziarno od plewy i wiemy kto nas prowadzi.

Alicja Farmus