Wiele niezwykłych rzeczy się wydarza w czasie zarazy. Na przykład: niespotykany dotąd brak sadzonek w sklepach ogrodniczych, wysprzedane kajaki, pontony, baseny, rakietki do gry w badmintona, itp.

Ostatnio facet złota rączka nie mógł wymienić zbutwiałej deski w moim patio, bo nie było desek w Home Depot. Ach, i wszystkie zwierzątka ze schronisk są zaadoptowane. Także niezwykle popularne stało się poszukiwanie prawdy poprzez studiowanie Biblii. Należę do tych ostatnich. Cotygodniową mszę wzbogacam wyszukiwaniem w Piśmie Świętym przypadających na ten dzień czytań i nauk. Szczególnie interesują mnie Psalmy. Na odświeżenia ustępów Ewangelii zawsze jest dobra pora. Tak jak na nowo odkrywanie ich uniwersalności.

Zapewne każdy z nas ma swoje ulubione przypowieści biblijne, które nie tylko głęboko wryły się w naszą pamięć, ale i nasz ukształtowały. Jednym z moich ulubionych wersów pochodzi z ostatniej księgi, Księgi Apokalipsy według Świętego Jana. Są to wersety dotyczące bycia gorącym, albo zimnym – ale nie letnim. Pozwolę sobie przytoczyć te wersety (15-16 według Biblii Tysiąclecia).

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

‘15 Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący!

16 A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust’

Częsta interpretacja tego urywku odnosi się do naszej relacji z Bogiem, która powinna mieć duży ładunek emocjonalny, a nie być nijaka, czyli letnia. Mamy gorąco miłować Boga.  Niemniej tak jak wszystkie nauki płynące z Pisma Świętego znajdują one także odzwierciedlenie w życiu codziennym. A tam gdzie wkrada się codzienna rutyna, zbyt często dochodzi do stagnacji. Należy wtedy dążyć do odnowy, czasem koniecznej transformacji, aby nie być letnim.

Miałam takiego dobrego znajomego. Chłopak był taki gorący w swoich poglądach, tak jasno formułował myśli, taki był nieprzejednany. I co?

Zletniał. Jest tak letni, że koleguje się z tymi co na niego donosili, choć ci donoszący nigdy nie wykazali ani krzty skruchy, i nie za nic go nie przeprosili. Choć mogli (i chcieli, bo donosili celowo i świadomie) mu złamać życie. A ten to przyjął.

Ktoś mu pluł w twarz, ktoś chciał mu złamać życie, a ten mówi to było dawno.

Nie dawno. Normy i wartości się od tego czasu nie zmieniły. I odpuszczenie grzechów wymaga i odbywa się pod tymi samymi warunkami co kiedyś. Nie rozumiem, ach nie rozumiem, jak on może mieć na swojej stronie portalu społecznościowego tylu kapusi jako kolegów?

Udokumentowanych. To oni jemu mówią, że jak raz cham, to cham na wieki wieków, tak i ja mówię, że jak raz kapuś to na wieki wieków.

Po moim przyjeździe do Kanady spotkałam się z takimi działaczami młodzieżowymi i studenckimi (nota bene to między innymi od takich typów uciekałam z PRL-u), którzy pogardliwie na mnie spoglądali bo oni byli działaczami szczebla narodowego z Warszawy.

A ja? No cóż nie tylko nie działacz, ale i z prowincjonalnego Krakowa.

A skąd ja w tym Krakowie, to ich już zupełnie nie interesowało.

Wkrótce potem jeden znany polonijny literat wyjawił mi prawdę, o której nie wiedziałam, że jak ktoś prowadzi się niemoralnie w życiu prywatnym, to i niemoralnie się prowadzi w życiu społecznym. To odkrywcze dla mnie stwierdzenie potwierdziło się w jakiś czas potem, kiedy IPN udostępnił rekordy (szkoda, że tylko nieliczne) tych co na naszym terenie donosili na nas, a jednocześnie wypinali piersi po odznaczenia i pretendowali dalej do roli liderów polonijnych. Wtedy sądziłam, że świat jest posiekany, bo w realu komunizmu, i w domu, i w kościele była jedna prawda, a w szkole inna. Na ulicy też, a przy sąsiadach – to zelży których. Na jednego takiego to trzeba było uważać. Jak przychodził, a wtedy wpadało się bez zapowiedzenia, to wszyscy milkli. Mówiono, że kapuje. To tak jak z Bolkiem Wałęsą.

Dlaczego to zabrało tyle lat badań naukowca profesora Sławomira Cenckiewicza, że Wałęsa to kapuś Bolek, i został przywieziony na strajk motorówką, skoro cała załoga stoczni to wiedziała? I w stoczni na przerwie w pracy jak zjawiał się w pobliżu Wałęsa to milkli, bo było wiadomo, że to kapuś. O tym też nieustannie i niestrudzenie mówili inni twórcy ruchu Solidarność, jak ś.p. Anna Walentynowicz (zamordowana w Katastrofie Smoleńskiej), czy Andrzej Gwiazda.

Dlaczego im nie wierzono? Daliśmy się prawie wszyscy dość długo wodzić za nos. A zaserwowano nam taką breję, bo byliśmy letni, ani zimni, ani gorący. Dla głupiego.  Dla chama, dla Polaka.  Rafał Ziemkiewicz w swojej ostatniej książce ‘Cham niezbuntowany’, opisuje jak to Michnik z Urbanem (czyli Schechter z Urbachem) wyśmiewają się z nazwisk osób biorących udział w panelu telewizyjnym. Tak, tak dalej się podśmiechujemy, bo te nazwiska zdradzają skąd ci ludzie są. Jakieś tam Warzechy, Ogórki, i Parzybuty. Nawet nie raczyli sobie pozmieniać nazwisk, żeby ich nie rozpoznano. Ci krytykujący ich panowie zmienili (i wielu innych też dla zmyłki przeciwnika czyli Polaka), ale i tak ich się rozpoznaje.

Po czym?  Po sposobie traktowania wszystkich innych z lekceważeniem, pogardą i szyderstwem. Rozejrzyjcie się dookoła a po zachowaniu ich poznacie. Takie zimne dranie. Tylko patrzą jak innych wykorzystać i użyć do własnych celów i interesów.

Więc przykro mi bardzo, że ten mój dobry znajomy zrobił się z gorącego letni. Nie wiem, czy to wiek, czy wzrok zamglony, ruchy niepewne, a i umysł zapewnie niejasny, czy też znużenie bycia ciągle gorącym – bez odnowienia – tak go zdołowało?

Nie wiem. Ale mam osobisty dylemat, jak ja mogę się kolegować z facetem u którego na jego wirtualnej stronie aż roi się od byłych szpicli i agentów (udokumentowanych).

Co prawda wasal mojego wasala nie jest moim wasalem, ale to jest powiedzenie sprzed życia wirtualnego. Przecież oni i mnie mogą podglądać. Z drugiej strony jak go skasuję, to nie będę wiedziała z kim się on zadaje i co myśli, więc też niedobrze. Już tak kiedyś zrobiłam.

Odkolegowałam tych co mnie straszyli jako katola nowym kulturkampfem. No i co?

Odkolegowałam, i nawet nie wiem co myślą. Nowe wyzwania świata wirtualnego.

A wracając do tego faceta, co się nagle zrobił letni, to jednak skłaniam się ku temu aby go skasować. Co prawda moje oburzenie na to jak kiedyś gorąco jasny chłopak, mógł się tak złachmycić, nie powinno być przyczyną do mojej letniości.

Nie będę się staczać do letniości po równi pochyłej, aby zrównać się z tymi łachmytami, którzy na nas donosili i brali za to pieniądze i otrzymywali różne inne przywileje, tylko dlatego, że było to dawno.

To przecież o utrzymanie prawdy na powierzchni chodzi.

Alicja Farmus