Część Kanadyjczyków sprawujących, po rozwodzie wspólną pieczę nad dziećmi, nie mogąc się zdecydować, czy posyłać dzieci na lekcje, czy uczyć je zdalnie, kieruje sprawę do sądu.

Sędzia Andrea Himel z Ontario zauważyła pod koniec sierpnia, że do sądu wpłynęło kilka tego rodzaju pilnych spraw. Himel spodziewa się, że we wrześniu będą kolejne. Dodaje, że niestety dla rozwiedzionych par lub tych pozostających w separacji może to być kolejne pole bitwy o dzieci.

Póki co decyzje zostały wydane w stosunkowo niewielkiej liczbie spraw, ale biorąc pod uwagę fakt, że prawo w Kanadzie uwzględnia precedensy, można się spodziewać, że następne wyroki będą odwołaniem do poprzednich. Sędziowie generalnie stwierdzają, że skoro rząd uznaje, iż wysłanie dziecka do szkoły jest bezpieczne, to tak jest. Opierając się na tym stwierdzeniu przyznają rację rodzicowi, które chce, by dziecko uczęszczało na tradycyjne lekcje.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Wyjątki są uwzględniane, gdy rodzic wybierający naukę zdalną może to bezsprzecznie umotywować. Czyli chodzenie do szkoły szczególnie naraża dziecko lub kogoś z jego otoczenia.

Warto tu przypomnieć wyrok sądu najwyższego w Quebecu, kiedy to sędzia Claude Villeneuve z Bedford, Que. stwierdził, że „nie jest rolą sądu ocenianie potencjalnego zagrożenia zakażeniem, to zadanie rządu”. Dwoje dzieci, o które chodziło w tamtej sprawie, miały wrócić do szkoły.

Sędzia Claudia Prémont z Chicoutimi, Que., zdecydowała z kolei, że 6-latek, którego dotyczyła spraw, nie wróci do szkoły, bo może zarazić członka rodziny znajdującego się w grupie podwyższonego ryzyka.

Później w wakacje sprawy ucichły, by znów zacząć napływać do sądów w sierpniu. 20 sierpnia w Ottawie zapadł wyrok, że matka może przeprowadzić się z 8-letnim synem do Nowego Brunszwiku i zabrać go od ojca, ponieważ m.in. w tamtej prowincji ryzyko zakażenia koronawirusem jest niższe.

Sędzia Himel z Newmarket, Ont., przyznała rację matce 9-letniego chłopca, która chciała go normalnie posłać do szkoły. Ojciec twierdził, że „protokoły bezpieczeństwa są nieskuteczne”. Pani sędzia powiedziała, że na razie końca pandemii nie widać i w tej sytuacji nie ma środków, które byłyby 100-procentowo skuteczne.

Sędzia Jasmine Akbarali z Toronto wymieniła kilka czynników, które powinno się brać pod uwagę. Są to: ryzyko zakażenia COVID-19 w szkole i poza szkołą; czy dziecko lub ktoś z rodziny znajduje się w grupie zwiększonego ryzyka; zagrożenia dla zdrowia psychicznego dziecka, dla jego rozwoju społecznego i rozwoju umiejętności podczas nauki zdalnej; proponowane sposoby eliminowania wymienionego wcześniej ryzyka; życzenie dziecka, jeśli jest znane; możliwości wspierania dziecka w edukacji zdalnej przez rodzica lub rodziców.