Farmus: Jeszcze jedna zaraza: dżuma

W zeszłym tygodniu było o syfilisie (kile), który został  przywleczony przez załogi wielkich odkrywców (Kolumb – Haiti, Cortes – Meksyk, i Pissaro – Peru) z Ameryki Południowej. U Indian z Ameryki syfilis miał łagodną formę i nie zagrażał życiu. Powiedzielibyśmy, że byli na niego uodpornieni.  Z kolei  Europejczycy zawlekli do królestwa Majów w Meksyku, i Inków z Peru czarną ospę, tak wielcy żeglarze i odkrywcy Ameryki przywieźli z powrotem do Hiszpanii nie tylko złoto, srebro, różne gatunki nieznanych roślin, ale i różne nieznane mikroby, wirusy i bakterie – a co za tym idzie choroby. Ta sama czarna ospa później przywieziona do Ameryki przez brytyjskich osadników zdziesiątkowała rdzenną ludność indiańską na północy. W Kanadzie nieznane wśród Indian choroby były  roznoszone przy kontaktach z Francuzami, często Jezuitami. Okrutny los spotkał ośmiu pomordowanych w okolicy Midland, w osiedlu Saint-Marie Among the Hurons  misjonarzy. Zostali później wyniesieni na ołtarze jako męczennicy kościoła katolickiego (martyrs). Zostali oni zamordowani między innymi za kojarzenie ich przybycia z roznoszeniem się śmiertelnej choroby ospy (smallpox). Przyczyna śmierci Jezuitów nie jest jednoznaczna, gdyż był to czas wielkich wojen między plemionami Irokezów, Huronów i Wendatów. Niemniej w tamtym czasie (1640-60) ospa spowodowała śmierć całych plemion rdzennej ludnośc zupełnie nie odpornej na tę chorobę. Jeżdżąc nad zatokę Georgian Bay (zaledwie 1.5 godziny na północ od Toronto) nie zastanawiamy się skąd wzięła się geograficzno turystyczna nazwa tego terenu: Huronia. Jest to ulubione miejsce Polonii do wypadów nad wodę. Wielu ma tam swoje domy letniskowe. Plaża jest podobna do plaży nad Bałtykiem tylko piasek bardziej szorstki. Mnie przypomina Międzyzdroje z Kawczą Górą na horyzoncie.  Nazwa Huronia bierze się od nazwy rdzennych plemion Huronów.

        Niemniej największą zarazą ludzkości, tak się przynajmniej szacuje, była dżuma (the plaque). Dżuma była powodowana, nie przez wirusa ale przez bakterie przenoszone przez różne gryzonie, a szczególnie pchły żerujące na szczurach, które przenosiły bakterię na ludzi. Dżuma przesuwała się stosunkowo wolno, a jej droga rozprzestrzeniania się często wynosiła kilka lat. Ale jak już dotarła do jakiegoś terenu to zostawiała bardzo krwawe żniwo. W ostatnich latach zwiększono śmiertelność jej śmiertelność z 40% do 60%. Jest kilka odmian dżumy, zwanej także czarną śmiercią.

        Do niedawna wierzono, że Polskę Kazimierza Wielkiego ominęły straszliwe fale dżumy 14 wieku. Jednakże ostatnie badania genetyczne pogrzebanych osób nie potwierdzają tej hipotezy, gdyż znaleziono ślady zniszczeń powodowanych dżumą przy uzębieniu ofiar. Być może jednak plaga ta miała łagodniejszy przebieg na terenie Polski i Czech? A może po prostu inaczej liczono? Szacuje się, że dżuma była najbardziej śmiercionośną chorobą Europy i Azji. Ile osób na nią umarło? Szacunki są różne, ale dochodzą do 60 milionów, co przy znacznie mniejszym zaludnieniu stanowiło częstokroć więcej niż połowę ludności. Zachorowalność spadła wraz z ogólną poprawą warunków bytu, oraz wynalezienie penicyliny i innych antybiotyków. Dżuma dalej  od czasu do czasu się odzywa, szczególnie w krajach Afryki.  Należy ona także do utajnionego arsenały broni biologicznej, podobnie jak i ospa, syfilis, cholera i grypa. Jak już drony nie pomogą, to ześle się na wroga jedną z tych chorób.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Współczesny problem natomiast, to taki, że zmieniła się klasyfikacja wroga, który nie jest już jednoznaczny z państwem, czy nawet z narodowością.  No bo jak zaatakować tylko neo-marxistów, czy też tylko konserwatystów w obecnych wymieszanych społecznościach? Jestem pewna, że i na to współczesna armia ma już odpowiedź, bo wraz z każdym naszym kliknięciem na klawiaturze jesteśmy jakoś tam rejestrowani, i z każdym naszym zdjęciem zrobionym przez kamerę w sklepie, na ulicy, czy banku, także.

        Filmy fantastyczno naukowe to nasza rzeczywistość, o której nie wiemy, ba! Nawet jej nie podejrzewamy.

        W naszej literaturze zaistniał poemat Juliusza Słowackiego ‘Ojciec Zadżumionych’, pisany w latach 1634-38. Poemat powstał na podstawie kwarantanny, której Słowacki był poddany w Palestynie. Jest to poemat bardzo plastyczny i wstrząsający, opisujący Araba, który traci całą swoją rodzinę – wszystko co kocha. Nie, to nie jest biblijny Hiob. W jego życiu się nic nie odwraca. Słowacki jak nikt inny, potrafił oddać grozę dżumy jako niszczycielskiej siły, która odbiera człowiekowi wszystko co ważne. Do dziś pamiętam gorzkie łzy, które toczyły się z moich oczu, czytając ten dramat.  Wszystkim zainteresowanym literaturą polecam stronę www.wolnelektury.pl, gdzie można znaleźć za darmo wiele pozycji literatury, nie tylko polskiej, ale i światowej.

        Uważano, że dżuma jest karą przynoszoną przez nieuczciwych polityków. Gdyby tylko zawrócili na uczciwą drogę!  Rzym, prawie milionowe miasto w okresie rozkwitu Cesarstwa Rzymskiego, po ataku Wandali w roku 455 zaczął szybko upadać. Co prawda słabość i schyłek zaczął się znacznie wcześniej, ale po zniszczeniach Wandali, którzy kradli głównie metale, nawet klamry spinające mury, jak również wywieźli mnóstwo mieszkańców Rzymu (nawet z rodzin cesarskich), jako niewolników do Kartaginy w Afryce, miasto zaczęło się sypać. Historycy szacują, że w najgorszym okresie zamieszkiwało je jedynie 30 tys., a dzikie zwierzęta paradowały po zdewastowanych ulicach. Nie sprzyjała odrodzeniu miasta dżuma. Choroba ta poprzez stulecia wielokrotnie nawiedzała miasto. W zeszłym roku papież Franciszek, w początkowej fazie pandemii modlił się przed cudownym krucyfiksem świętego Marcelego, który w roku 1519 uratował Rzym przed falą dżumy. Pisałam o tym cudownym krucyfiksie (ocalałym z pożaru) w zeszłym roku, w Gońcu o pierwszej wirtualnej Wielkanocy. Modlący się, samotny papież Franciszek na pustym placu świętego Piotra przejdzie do rozpoznawalnych symboli czasu covidu. Zapamiętamy ten obraz. Nieprzypadkowo modlitwa i przesłanie papieskie były związane z religijnymi symbolami pomagającymi przezwyciężyć zarazę.

        Z Ojcem Świętym modliliśmy się przed czczoną przez Rzymian ikoną Matki Bożej Salus Populi Romani znajdującej się w Santa Maria Maggiore (Mariackiej Bazylice Większej) w Rzymie. Ikona ta, nazywana także Matką Boską Śnieżną, bo pojawiła się na zaśnieżonym wzgórzu w sierpniu 352 roku (jeszcze przed najazdem Wandali), jest szczególnie czczona w Rzymie – stąd jej nazwa Ocalenie Ludu Rzymu – Salus Populi Romani. Te religijne symbole wzmacniają w nas nadzieję jednocześnie wskazując na ciągłość.  W następnym odcinku będzie o cholerze. Choroba ta funkcjonuje dalej w naszym języku, np jak jesteśmy zdenerwowani to mówimy do ‘jasnej cholery’. Liczymy, że z wiosną sytuacja z covidem zacznie się poprawiać, tak jak w zeszłym roku. Czekamy na to niecierpliwie.  Zatem po roku już pora do podsumowań, i błędów, i tych dobrych decyzji. Z dużym  zainteresowaniem zajmę się tymi strategicznymi błędami i osiągnięciami w zarządzaniu pandemią.

Alicja Farmus

Toronto, 15 marca, 2021