Akcja miała być próbą pojednania z rdzennymi mieszkańcami Kanady – Indianami, Inuitami i Metysami. Skończyło się – kompromitacją, której skutki może odczuć nawet premier Kanady Justin Trudeau. Katolickie kuratorium w Ontario wstrzymało projekt palenia książek, które – jak samo wcześniej uznało – przedstawiają rdzenne narody w nieprawdziwy sposób. Okazało się też, że „strażniczka wiedzy” nadzorująca wybór książek nie jest Indianką.

„Poddajemy całość pod ponowną ocenę i wstrzymujemy projekt »Oddajemy Matce Ziemi«. Żałujemy, że nie interweniowaliśmy w wybór bardziej stosownej formy tego projektu i szczerze żałujemy z powodu negatywnych skutków, które mogła przynieść ta inicjatywa, której celem był gest pojednania” – napisało w środę w komunikacie CSC Providence.

Książki rzucające „niekorzystne światło”

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

To kuratorium zarządzające trzydziestoma katolickimi francuskojęzycznymi szkołami w południowo-zachodnim Ontario, które wcześniej postanowiło, że usunie z bibliotek szkolnych książki, które – jak uznano – przedstawiają rdzennych mieszkańców Kanady w niekorzystnym świetle i w przestarzały sposób.

Na liście usuwanych książek znalazły się niektóre części komiksów takich jak „Tintin” tworzonego przez Hergé, czy „Asterix” Rene Goscinnego i Alberta Uderzo, a nawet książkowy pierwowzór filmu „Avatar”.

200 książek nadal czekało na ocenę

Według komunikatu CSC Providence, celem projektu nazwanego „Oddajemy Matce Ziemi” miało być pojednanie z rdzennymi mieszkańcami Kanady – Indianami, Inuitami i Metysami. Jak informował francuskojęzyczny publiczny nadawca Radio-Canada, zniszczono 5 tys. książek, część z nich wyrzucono, część spalono, a pozostało jeszcze ok. 200 książek do oceny.

Jednak po krytyce ze strony opinii publicznej, do której dołączyli kanadyjscy politycy wskazujący, że palenie książek to nie jest najlepsza metoda naprawiania historycznych krzywd, kuratorium wstrzymało działania. Krytycznie do pomysłu odniosła się też opinia publiczna m.in. we Francji, Belgii i Szwajcarii.

Weryfikatorka rezygnuje ze stanowiska

W dodatku Radio-Canada podało, że nadzorująca projekt Suzy Kies, mianowana “strażniczką wiedzy” nie ma „rdzennego” pochodzenia, o którym wcześniej zapewniała w rozmowie z dziennikarzem Radio-Canada, powołując się na rodzinne tradycje i poszukiwania genealogiczne w sprawie białych oraz rdzennych przodków.

Zniszczony pomnik pierwszego premiera Kanady. Trudeau: Rozumiem niecierpliwość
Rozumiem niecierpliwość, nie zgadzam się z wandalizmem – tak premier Kanady Justin Trudeau skomentował zniszczenie podczas antyrasistowskiej…

Dziennikarze udowodnili, że Kies nie ma formalnego statusu indiańskiego, ani nie znajduje się w spisach plemiennych Indian Abenaki, ani też przynajmniej od 1780 r. w jej rodzinie nie było żadnych indiańskich czy inuickich przodków. Kuratoriom Providence wyraziło swoje ubolewanie, pisząc, że zaufało zapewnieniom Kies.

Kies stała się nagle problemem politycznym, ponieważ była ona współprzewodniczącą komisji rdzennych mieszkańców Partii Liberalnej, a w Kanadzie właśnie toczy się kampania wyborcza, w środę i w czwartek wieczorem odbywają się debaty liderów. Kies zrzekła się w środę wieczorem swojej funkcji, pisząc w komunikacie, że nie zgadza się, by jej sprawa była wykorzystywana przeciwko Justinowi Trudeau i Partii Liberalnej.

za PAP