Były premier Jean Chrétien stwierdził w kontekście budowania rządu, że gdyby Justin Trudeau posłuchał jego rad, to wcale by źle na tym nie wyszedł. Obecny rząd nie był jednak zainteresowany korzystaniem z doświadczeń z przeszłości. Chrétien zaznaczył, że nie chce osądzać obecnego rządu liberalnego i nie krytykuje Trudeau, raczej pokazuje, że ma odmienne podejście do polityki. Były premier był gościem Rosemary Barton w niedzielę.

W swojej nowej książce ” My Stories, My Times, Vol. 2″ Chrétien pisze, że “Trudeau i jego ekipa chcą być reformatorami na wielką skalę, ale ich brak doświadczenia w osiąganiu tego celu staje się coraz bardziej ewidentny”. Odcinanie się od starych polityków i w ogóle polityki z przeszłości stało się znakiem rozpoznawczym liberałów Trudeau. Chrétien przyznaje, że on przykłada wagę do doświadczeń poprzednich pokoleń, bo w ten sposób został ukształtowany. Wspomina też swoją polityczną drogę, gdy w 1966 roku za czasów premiera Lestera B. Pearson został sekretarzem parlamentarnym Mitchella Sharpa, który potem został ministrem finansów i wziął przyszłego premiera pod swoje skrzydła.

Chrétien mówił też o trudnościach związanych z formowaniem gabinetu. Zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony, a trzeba to zrobić tak, by w rządzie znalazł się przedstawiciel każdej prowincji, by były osoby różnych religii, płci, itd. Wspomniał, że po drugich wyborach powiedział do Justina Trudeau, że w pewnym sensie ma szczęście. “Ja, który kocham politykę, zawsze sądziłem, że kierowanie rządem mniejszościowym jest kwintesencją polityki”, stwierdził.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Chrétien stał na czele rządu trzy razy w latach 1993–2003, za kazdym razem rządził w większości.