Imposybilizm bierze się od takiego bardzo popularnego wyrazu w języku angielskim ‘impossible’ – niemożliwe. Wydawało mi się,  że nie było go w języku polskim. Okazuje się, że był. A źródła dość rzetelne i wiarygodne podają, że w polszczyźnie chodzi o imposybilizm polityczny, czyli o niemożność polityczną, czy o imposybilizm prawny. Autorstwo temu określeniu przypisuje się Jarosławowi Kaczyńskiemu, szefowi partii Prawo i Sprawiedliwość. Przy bliższej analizie okazuje się, że ‘impossible’ jako niemożność polityczna, było określeniem marksistowskim zdefiniowanym przez samego Marksa.

        Ze względu na ten imposiblilizm polityczny, pojawiała się konieczność zmian rewolucyjnych, takich dosłownie z dnia na dzień i wywrócenia wszystkiego w perzynę. Ponieważ reformy powolne, i polityczne, i społeczne, były niemożliwe w ramach istniejących struktur. O bardzo opłakanych skutkach (a także ofiarach) prób wprowadzania takiej rewolucji w życie, akurat nas nikt nie musi pouczać.

        Wystarczy pół wieku cierpień w budowaniu socjalizmu (który miał prowadzić kiedyś tam do świetlanego komunizmu – pełni szczęścia zmienionego, bo otumanionego ludu). Akurat historia pokazała tutaj, że czymś innym jest analiza wydarzeń i historii, na podstawie których wytacza się różne teorie wyjaśniające, a czymś innym próby wprowadzenia takich utopijnych teorii w życie.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Pozostaje odpowiedzieć na pytanie: dlaczego tym szaleńcom się to udawało i kto za tym stał (z dużymi pieniędzmi). Oraz, co najciekawsze, dlaczego ten sznurek zależności się jeszcze nie zerwał, bo dalej ci mocodawcy nie stracili rezonu, i dalej próbują przeforsować zmiany strukturalno-kulturalne od podstaw. Dalej zakładając (i słusznie), że niemożliwe są te zmiany bez wyrugowania tego co tradycyjne i naturalne.

        Tylko teraz zamiast ‘dyktatury robotników i chłopów’ wzięto na ogień dzieci za pomocą ideologii gender. Inaczej jest to politycznie i prawnie niemożliwe. I tym to sposobem w obecną polszczyznę weszło słowo imposybilizm.

        Jak ono stosuje się w życiu codziennym? Mój syn, zaraz po uzyskaniu prawa jazdy, był ze mną na wsi. Przed powrotem, trzeba było wywieźć śmieci na wysypisko, które jest otwarte tylko w określone dni. Droga krótka. A on mi mówi, że to się nie da, czyli że jest to ‘impossible’ ponieważ są okropne roztopy. Popatrzyłam na drogę i na niego i mówię: ‘Dziecko, przecież nawet nie spróbowałeś, a już wiesz, że się nie da?’. Na to burcząc pod nosem, powiedział, że i tak zobaczę, że się nie da.

        No i pojechał. Ale się dało. Czyli po prostu mu się nie chciało jechać, to i zastosował imposibylizm i powiedział, że się nie da.  My także bardzo często, jak nam się nie chce czegoś zrobić to mówimy,  że się nie da – jest to imposibylizm. Czasem tak jest. Ale u wielu, to jest mantra życiowa. Nic nie mogą zrobić, bo się nie da, najczęściej ktoś, albo coś, stoi im na przeszkodzie. Wystrzegajcie się takich, bo was wciągną w imposybilizm, i ani się obejrzycie, jak będziecie utopieni. To jest takie wygodne, bo wtedy nie trzeba być za nic odpowiedzialnym i można zwalić wszystko na innych, a tym samym dostąpić glorii bycia nieustającą ofiarą imposybilyzmu.

MichalinkaToronto@gmail.com                 15 listopada, 2021