Panie Andrzeju powiem Panu szczerze, przeczytałem książkę; fascynujące losy, w ogóle Pana życiorys jest fascynujący. Zawsze fascynowała mnie Pana energia działania – to jest to, czego wielu z nas brakuje, że jednak poprzestajemy na życzeniach, chciejstwie, skąd u Pana ta siła?

Maestro Andrzej Rozbicki: – Myślę że mam taką motywację, że cokolwiek robię, postanawiam to skończyć, to musi być do końca, to musi być zrobione. Gdy mi ktoś mówi, że nie wyjdzie, to ja wręcz odwrotnie.

        Podobnie jest z tą książką, gdy się zaczął ten cały covid, powstał problem, co będziemy robili, opowiadałem jakieś fragmenty jednemu z moich kolegów, a on mówi, Andrzej, ty musisz napisać książkę.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Oczywiście były problemy, bo to drukarnie nieczynne i tak dalej, i tak dalej, ale książkę mam i cieszę się, bo to jest następny etap mojej działalności.

        Teraz potrzebuję, zorganizować jakiś dobry koncert, żebyśmy mogli książkę pokazać  naszej widowni.

– Śmieję się czasem, że stanowimy tutaj taki „powiat”, że mamy też taką powiatową, naszą – nie w złym tego słowa znaczeniu  – elitę, i to jest bardzo ciekawe, bo to jest życie polskie poza Polską. Ta książka to jest doskonały opis fragmentu tego życia, co tutaj stworzyliśmy przez te 30 – 40 lat, bo chyba jest to dosyć imponujący dorobek?

– Tak, w książce są opisane moje chóry, które prowadziłem przez 7 lat, w Hamilton prowadziłem chór, przez 4 lata przy parafii Kolbe, 3 lata orkiestra w Brampton, 25 lat Celebrity Symphony Orchestra.

        Ci wszyscy soliści, którzy tutaj przyjeżdżali to są już nazwiska-legendy; jak czytam i oglądam zdjęcia z panem Wojciechem Kilarem, którego już nie ma, czy Bogusławem Kaczyńskim, który był tutaj 6 razy na nasze zaproszenie i myśmy poza tym zrobili coś, co bym powiedział, po raz pierwszy się wydarzyło, grałem po raz pierwszy muzykę Kilara w Kanadzie, Henryka Góreckiego trzecią symfonię, żeśmy wykonali również w Nowym Jorku, do dzisiaj nikt tego nie powtórzył. Tak że to są takie elementy, które są zauważalne.

– Panie Andrzeju, polska kultura to jest w bardzo dużej części kultura wysoka, to jest wielki wkład w kulturę europejską, dzisiaj troszeczkę nam się, jak gdyby odbiera tę zasługę i chyba każdy z nas – Pan to robi w doskonały sposób – powinien pokazywać tę polską cywilizację, która  odcisnęła piętno nie tylko na Europie środkowej czy wschodniej, ale jest wyraźnym elementem kultury europejskiej?

– Zdecydowanie tak, ja oprócz tego, że robię te tak zwane „polskie” koncerty, które również robimy w wykonaniu kanadyjskim, również dla naszych przyjaciół; na przykład, był koncert dla Ukrainy, dla Słowenii robiliśmy koncert z okazji 20-lecia odzyskania niepodległości Słowenii, tak że tego nam się uzbierało dosyć sporo.

        Jestem przekonany, myślę że już może w maju, może w czerwcu, uda nam się zaprosić państwa na jakieś duże widowisko, którego jesteśmy spragnieni.

        Rozmawiam z ludźmi,  pytają, panie Andrzeju, kiedy, kiedy? To pierwsze pytanie.

–  Pan też woził młodzież tutaj urodzoną, nie tylko Polaków, młodzież ze szkół średnich właśnie do Europy wschodniej właśnie do Polski, pokazując ten wspaniały dorobek i kulturę.

– Tak zdecydowanie, tutaj ze mną są dzisiaj jest pani Basia Popławska, która przez 35 lat była  w katolickim School Board. Myśmy razem to założyli, razem żeśmy robili pierwsze spotkania w konsulacie, a potem przez 7 lat braliśmy 35 osób – uczniów po Europie, zaczynając oczywiście w Polsce, w Krakowie w naszym pięknym cudownym mieście.

        Ta młodzież, co ciekawe, do dzisiaj się spotyka.

 – Panie Andrzeju jak zarazić polską innych ludzi? Jak to zrobić żeby ta Polska fascynowała?

– Myślę że to musi być na dużym poziomie, w dobrych salach, najlepiej jak tylko można, bo jak mówię, w dobrej orkiestrze chce grać każdy dobry muzyk, a żeby była dobra orkiestra to musi być krąg bardzo dobrych muzyków to jest takie koło; jeśli ktoś przyjdzie raz, drugi zobaczy że to są najlepsi soliści z możliwych i z tej górnej półki to będzie przychodził, będzie się pytał kiedy jest następny koncert.

        Na przykład, mam sporo moich studentów i przyjaciół w środowisku portugalskim, którzy niewiele może zrozumieją z tych naszych polskich tekstów, ale mówią, jesteśmy, tak jak wy Polacy,  jesteśmy Europejczykami i my chcemy żeby tego było jak najwięcej.

        Myślę, że  jeszcze dużo rzeczy mamy do zrobienia.

– Bo chyba trzeba odnotować, że polskość dawniej była jak cywilizacja, Polska przyciągała, asymilowała tyle różnych narodowości; że to jest niesamowicie atrakcyjna propozycja cywilizacyjna, na życie, na kulturę, na to, jak myślimy.

– Oczywiście. Teraz wszyscy mówią bardzo dużo o Chopinie, bo jest rok chopinowski, bo są zwycięzcy, dwóch wspaniałych Kanadyjczyków, którzy są laureatami tego konkursu, a co ciekawe, pamiętam taką sytuację w poprzednim konkursie, gdzie było drugie miejsce i piąte miejsce Kanadyjczyków, a ten który zajął piąte miejsce był uczniem szkoły  im. kardynała Cartera i chłopak wyjechał, szkoła nie wiedziała nawet i dopiero w Toronto Star udało się zauważyć, że ma takiego wspaniałego szopienistę tutaj, w Kanadzie.

        Ci ludzie wyjeżdżają później, wszędzie mówią, opowiadają o Polsce. Podobnie, jak ci moi studenci i to jest piękne. Mało tego, chcą jechać następny raz. Ci młodzi ludzie idą potem w świat; jeden z moich studentów właśnie został prawnikiem w jednej z dużych firm, tutaj w Toronto, kilka dni temu rozmawiałem, panie Andrzeju, co pan robi dużego – pytał. I on będzie opowiadał o naszej wspaniałej Ojczyźnie.

– Panie Andrzeju, dziękuję Panu bardzo, jako Polak za to, co Pan robi, a na koniec zapytam gdzie można książkę kupić?

– Książka jest w biurach firmy Piast, oprócz tego w księgarni Pegaz, w Something Special  na plazie Wisła, zapraszam wszystkich do Jo and John, też tam można książkę kupić; oczywiście również na internecie i ja będę tutaj za tydzień w Centrum Kultury, bo jest wspaniały jarmark świąteczny na który zapraszam.

        Będę podpisywał, bo wiele osób życzy sobie taką personalną dedykację, żeby mieć to na te święta.

– Bardzo dziękuję.