Nie tylko pamięć historyczna. Powstanie zaczęło się w styczniu 1863 roku. Tak to już 160 lat temu. Formalnie rozpoczęło się 22 stycznia, 1863 roku, a trwało do października 1864 roku, choć pojedyncze oddziały walczyły znacznie dłużej. Przykładem takim jest ksiądz Stanisław Brzóska, którego Rosjanie pojmali dopiero w roku 1865. Powieszono go na oczach tysięcy Polaków (musieli udawać się na miejsce egzekucji pod przymusem), aby im pokazać jaka kara spotyka tych, którzy mają odwagę być tym kim są, czyli Polakami. Obojętnie jak nie oceniamy nasze powstania, czy chlubnie, czy jako bezsensowny rozlew polskiej krwi, to nie możemy przejść obok bez szacunku i pamięci. Ofiary już zostały poniesione, a my przez te ofiary ukształtowani.

        Na Powstanie Listopadowe dobrze jest spojrzeć w szerszym tle historycznym, politycznym i społecznym, osadzając je w międzynarodowym kontekście rozgrywek wielkich mocarstw. Te wielkie mocarstwa: Rosja, Prusy (Niemcy zjednoczyły się dopiero w 1871), Austria, Francja, Imperium Osmańskie) postrzegały sprawę polską jedynie jako swoją (a nie polską) kartę przetargową i element wielkiej polityki rozgrywanych przez siebie, i między sobą, wojen. Takie samo traktowanie Polski zadecydowało o pozbawieniu nas niepodległości przez Prusy, Rosję i Austrię. Polska przestała istnieć, rozebrana przez sąsiadów bez wypowiedzenia nam wojny. Rozbiór  Polski nie było wynikiem wojen z krajami ościennymi, ale wynikiem postanowień możnych ówczesnego świata, że tak dla nas będzie lepiej. Znacie to? Podobnie zlikwidowano Stocznię Gdańską, kopalnie, oraz wiele innych gałęzi produkcji. Tak również byliśmy potraktowani przez postanowienia na po-napoleońskim Kongresie Wiedeńskim (1815). Napoleońskie Księstwo Warszawskie zniknęło, a z części zaboru rosyjskiego utworzono Królestwo Polskie podległe carowi, choć z elementami autonomii (wojska, sądownictwo, Sejm, szkolnictwo).  Te elementy autonomii były sukcesywnie eliminowane, a po wcześniejszym Powstaniu Listopadowym (1831), w ramach drakońskich konsekwencji praktycznie zlikwidowane. I co z tego, że naruszało to układ Wiedeński? Żadne z mocarstw nie miało interesu protestowania u rosyjskiego cara w sprawie polskiej.

        Znamy to przecież z późniejszej historii naszego kraju, kiedy to założono nam ponownie kajdany rosyjskie, tym razem komunistyczne, w Jałcie kiedy z możnymi tego świata, kiedy to Churchill i Roosevelt oddali nas (pomimo tego, że walczyliśmy po stronie aliantów, ich stronie) bez zmrużenia oka Stalinowi.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Najlepiej to samemu być wielkim tego świata i samemu rozgrywać, a nawet rozdawać karty. No cóż, łatwiej powiedzieć niż zrobić w geopolitycznym położeniu naszej ojczyzny.  Jak wspominałam śruba antypolska po poprzednim Powstaniu Listopadowym była coraz bardziej przykręcana. I pomimo tego, że nowy car trochę ją poluzował, to sprzeciw naszych rodaków rósł. Nie bez znaczenia były tu ruchy rewolucyjne w Europie (Wiosna Ludów 1848) i coraz to wybuchające rewolucje w Paryżu, na Węgrzech, w Wiedniu. Te niepokoje ludowe spotęgowane coraz większym uciemiężeniem narodowu, doprowadziły do protestów ulicznych w Warszawie, czego efektem były śmiertelne ofiary z rąk wojsk rosyjskich.

        Historycy zgadzają się do tego, że bezpośrednią przyczyną wybuchu powstania z nocy 22 na 23 stycznia była powszechna branka (12 tys) do wojska carskiego. Należy tutaj przypomnieć, że służba w rosyjskiej armii trwała 25 lat. W brance do rosyjskiej armii carskiej, chodziło o zidentyfikowania aktywnych i potencjalnie aktywnych Polaków. Ten sposób miał zapewnić spokój w Królestwie Polskim pod zwierzchnią władzą rosyjskiego cara. To tak jak wiele lat później wyłapywano z wcześniej sporządzonych list tych do internowania w czasie Stanu Wojennego 1981. A potem ich ‘rozbrajano’, strachem, kłamstwem, albo dawaniem paszportu w jedną stronę na pozbycie się nas z kraju. Ja dostałam taki paszport w jedną stronę, z Polski. Mnie jako osobie rdzennie polskiej żaden zasiłek na zasiedlenie nie przysługiwał, tak jak poprzednim grupom z pozwoleniem na wyjazd tylko w jedną stronę: z Polski. Dodam tylko, że w przeciwieństwie do tych poprzednich grup nie znałam francuskiego na poziomie uniwersytetu, a mój angielski był ledwo komunikacyjny.  No cóż, mnie na języki nie posyłano. Matka nie miała nawet pieniędzy, na kursy językowe w Empiku. Ta różnica w traktowaniu nas samych w naszej grupie, miała dawne początki. Niestety trwa do dzisiaj. Nie współczujcie mi jednak, bo i angielskiego, i francuskiego nauczyłam się na poziomie uniwersyteckim. Niewielu jednak o tym wie, że już przed wybuchem Powstania Styczniowego w Polsce działały dwa obozy: Białych i Czerwonych. Tak jak nazwy sugerują jedni dążyli do ugodowych zmian i poprawy w ramach zaborów, a drudzy jedyną szansę  poprawy widzieli w ostrym zbrojnym buncie. Na czele powstania stał dyktator – ostatnim z nich był Romuald Traugutt (wcześniej oficer w armii rosyjskiej), powieszony na jesieni 1864 roku. Głównym organem zarządzającym był Tajny Rząd Narodowy. W powstaniu wzięło udział około 200 tys. Polaków, ale ponieważ działania odbywały się w trybie partyzanckim, to nie więcej niż 20 tys. jednorazowo brało udziału w akcjach. Powstanie rozprzestrzeniło się na obszar tzw. Ziem Zabranych i objęło Litwę, Białoruś i Ukrainę. Pomimo tego, że żadne z ówczesnych mocarstw w ostateczności nie poparło powstania (znamy to także z historii wieku 20-go) to na terenie innych zaborów szkolono powstańców oraz przesyłano stamtąd pomoc. Powstanie odbiło się szerokim echem w Europie, szczególnie wśród walczących w Wiośnie Ludów obywateli. Wielu z nich: z Węgier, Włoch, Austrii, Prus, Francji, a nawet Rosji zasiliło szeregi powstańców. Walczyliśmy przecież nie tylko o odzyskanie państwa polskiego, ale i odzyskanie go w nowoczesnym wymiarze  zapoczątkowanym w Konstytucji 3-go Maja, i działalności Komisji Edukacji Narodowej. Bohaterstwo i poświęcenie powstańców znalazło wyraz w utworach Elizy Orzeszkowej, Henryka Sienkiewicza, Józefa Piłsudskiego, jak i kardynała Stefana Wyszyńskiego, wyliczając tylko niektórych. Również w dziedzinie muzyki wiele pieśni jest żywych do dziś. Takich choćby jak: Jeszcze jeden mazur, czy Marsz, marsz Polonia. Na szczególne wyróżnienie należy tutaj marsz „Żuawy śmierci”. Na początku powstania styczniowego w Ojcowie Apolinary Krukowski przy pomocy oficera francuskiego Francois Rochenbrune powołał do życia formację złożoną głównie ze studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ze względu na treść składanej przysięgi Żuawi mieli do wyboru albo śmierć, albo zwycięstwo w boju. Bohaterstwo i sława, jaką zyskali podczas powstania styczniowego, zjednała im sympatię w społeczeństwie, a ich marsz szybko rozpowszechnił się w innych oddziałach powstańczych.

        Powstanie skończyło się klęską. Około 40 tys powstańców zostało zesłanych na Sybir. Wiele majątków szlacheckich przeniesiono w głąb Rosji, jeszcze więcej skonfiskowano. Podczas działań powstańczych całe wioski były palone. Jednak wznieciło ono ducha przetrwania poprzez pracę organiczną. W wielu naszych rodzinnych albumach fotograficznych widać panie ubrane na czarno, ze specyficzną popowstaniową biżuterią. Przez całe dekad społeczeństwo polskie było  pogrążone w żałobie. W żałobie po powstańcach, po pogrzebaniu Polski. Czy warto było? Na to pytanie są wielorakie odpowiedzi. Ocena to jedna sprawa, ale pamięć o zrywie narodu polskiego do odzyskania swojej tożsamości narodowej i państwowej poprzez zerwania kajdan obcej niewoli to nasza powinność.

Alicja Farmus  

Toronto, 19 stycznia, 2023