Szanowny Panie Kumor,
Również chciałbym uzupełnić rozmowę w Gońcu z parą emerytowanych Polaków chcących wrócić do Polski. Moja sprawa była znacznie prostsza. Kilka lat temu chciałem tylko przedłużyć mój polski paszport wydany w konsulacie na Lake Shore w 1991 roku z napisem na okładce Polska Rzeczpospolita Ludowa. Przeszedłem więc ten straszny korytarz i dostałem się do tej piwnicznej dusznej izby pod Pałacem, gdzie przyjmuje się interesantów.
Pani w okienku stwierdziła, że nie mogę przedłużyć paszportu bo taki kraj jak PRL nie istnieje. Szczęka mi opadła. “Jak to”, mówię, “co muszę zrobić aby uzyskać polski paszport, jestem obywatelem polskim, mam numer Pesel, przepracowałem w Polsce prawie 20 lat, mam stary dowód osobisty i szereg innych dokumentów”.
A pani w okienku: “musi pan udowodnić że jest pan obywatelem polskim, trzeba to zrobić przed polskim sądem w ostatnim miejscu zamieszkania w Polsce. Procedura jest długotrwała i kosztowna”.
Tak skończyła się moja przygoda z uzyskaniem polskiego paszportu.
Zrezygnowałem.
Pomyślałem tylko, że o wiele łatwiej byłoby udowodnić, że nikt mi obywatelstwa nie odebrał ani z niego nie zrezygnowałem.
Ten przypadek i tysiące innych udowadnia jak traktowana jest Polonia przez władze polskie i polskie konsulaty. Jak ostatnie śmiecie.
Nic się nie zmieniło – Polonia jest traktowana jako wróg od 1945 roku do dnia dzisiejszego. Pomimo szumnych deklaracji o “łączności z Polonią”.
Paszport jest we wszystkich krajach dokumentem podróży o ograniczonej dacie ważności i niczym innym. Nigdzie nie jest wymagane jego posiadanie.
Pytanie do Szanownego Pana Konsula: Czy jak mój paszport traci ważność to ja tracę obywatelstwo i wszelkie prawa z tym związane łącznie z prawem do głosowania w polskich wyborach?
Moim zdaniem, sprawa jest skandaliczna i świadczy o systemowej dyskryminacji milionów polskich obywateli mieszkających za granicą.
Dlaczego polskie władze nie wydają “karty obywatela” ważnej całe życie jak robi to większość krajów cywilizowanych (włączając Kanadę)? Jest wiele przyczyn logistyczno-geograficzno-czasowych, dzięki którym Polacy nie odnawiają paszportów chociażby dlatego że w danym momencie ich nie potrzebują. W tej całej sprawie: jak nie wiadomo o co chodzi to zawsze chodzi o kasę. Nie bedę rozwijał tego tematu.
Podsumowując: polskie władze traktują Polonie jak piąte koło u wozu. Kochają za to naszą kasę, gdy trzeba wesprzeć jakiś “zbożny cel”. Czy traktowanie Polonii per noga wynika z jakichś kompleksów, zawiści czy może jest to spuścizna PRL-u (Polonia zawsze traktowana jako element politycznie podejrzany)?. Nie wiem. Pozdrawiam Pana Redaktora.
M G.
Panie Andrzeju, jeżeli Pan zechce opublikować ten list to proszę bez mojego imienia I nazwiska. Mam ku temu powody. Z szacunkiem