Ludzie się pytają, dlaczego nie chcę przyjmować chorych z nowotworami. Powodów jest sporo.

Pierwszy jest taki, że nie jestem lekarzem-onkologiem; jestem tylko zielarzem, naturopatą. Pomagam jedynie powrócić do zdrowego funkcjonowania korzystając z lokalnych szamanów czy zielarzy, bo moje wiadomości są dość skromne. A jeśli potrzeba to i korzystając z tutejszych lekarzy czy laboratoriów. Na przykład, z kliniki Dr Ellera w San Ramon czy kliniki Wilder Abel de La Cruz, Dr Abla. W tych klinikach jest możliwość zrobić prześwietlenia usg czy innych badań. Dr Abel mówi w miarę dobrze po angielsku.
Ale najtrudniej jest pokonać problemy psychiczne; trzeba zacząć od znalezienia przyczyny i to trzeba cofać się czasem wiele lat w czasie. Bardzo trudno walczyć z programem post-hipnotycznym zaszczepionym przez personel w białych fartuchach.
Wracając do mojej pacjentki, która według nich już powinna była wczoraj odejść, bo dawano jej góra 3 tygodnie i mówiono, że będzie coraz gorzej i w porównaniu do poprzednich wyników, co miała na dysku, to jednak nie chce uwierzyć ani szamance, ani lekarzowi, ani zdjęciom rentgenowskim ani usg.
Choć lekarz mówi, że sok z bananowca świeży czy mąka z jogurtem Iguana Bananoni z mango i papaja i jedzenie dużej ilości warzyw i owoców, to ona prosi o tabletki, bo ta wiara w chemię została głęboko zaszczepiona.
Lekarz mówi, że to jest niepotrzebne, że to matka natura ma tyle możliwości i trzeba z tego korzystać, dopóki to jest, że bóle są, bo organizm walczy, że znikło sporo nacieków i małych guzów i ubyło płynów pomiędzy poprzednim badaniem; że boli i trochę kaszle, to normalne, bo odstawiła tabletki przeciwbólowe, a masaże szamanki też swoje robią; ma zapomnieć o tym, co jej wpajano, a żyć tu i teraz i myśleć bardziej pozytywnie. Bo wyleczyć ciało jest stosunkowo łatwo, a z psychiką dużo trudniej, a czasem wręcz niemożliwe i pacjent odchodzi nie dlatego, że rak go zabił, ale własna psychika i wpojony program.
Wiem, że wielu osobom te metody się nie podobają, ale tutaj tak się podchodzi i jak jej powiedział o Kokosz, że śmierdzi, ale pomaga, a to są zgniłe ziemniaki i ta flegma z Nich śmierdząca i cuchnąca jest dobra na oczyszczenie układu trawiennego i przywrócenie właściwego balansu bakterii i drobnoustrojów. Wszak one odpowiadają w 80% za właściwe trawienie; żołądek maksymalnie tylko za 20%…
Dlatego po rozmowie generalnie odmawiam, bo większość jest niegotowa, a więc szkoda ich kosztów na przyjazd i naszego czasu, jeśli ich psychika się nie chce zmienić, bo co z tego, jak pomoże się ciału, ale jak nie znajdzie się przyczyny nie wywali starych programów, to choroba może wrócić w jeszcze ostrzejszej formie. Może to staroświeckie, ale tutejsi, niektórzy mówią że to nie pasuje do nowoczesnej medycyny, że nasi lekarze żyją mentalnie w średniowieczu. Może prawda, choć dotyczy to tylko starszych lekarzy, bo młody narybek już myśli nowocześnie i dziwią się że mają mało pacjentów, bo tutejsi wolą te stare metody.
Tyle morałów na dziś, wiem że wielu uważa mnie za dziwaka, ale przez tyle lat, jak mówią wylazłem między wrony…
U nas się mówi że pracę domową w głównej mierze pacjent musi wykonać sam i tylko to się liczy, można mu pomóc naprowadzić go, ale reszta należy do pacjenta. A ludzie myślą, że onkolog jest dla nich wyrocznią i tak jest wygodnie, bo za nich wszystko zrobią z niewielkim lub żadnym wysiłkiem z ich strony.
Dlatego wyniki chemio- czy radioterapii są tak mizerne, a wystarczy do tego dodać zmianę diety, więcej soków, zioła wzmacniające i przede wszystkim zmianę nastawienia, a efekty są nadspodziewane, ale o tym wielu lekarzy nawet nie napomknie.

Pozdrawiam i czekam na opinie Mitch

Dziki Mietek

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Adres:
La Merced – Nijandari Caratera Central km 113.2, Chanchamayo, Junin, Peru

Z Limy dojazd najlepiej autobusem linii La Merced, Lima Av 28 de Julio 1575 La Victoria tel. +51 930 232 936. Na tej samej ulicy trochę dalej mieszczą się agencje Molina,Central i Junin.