Czy jest na świecie jakieś miejsce, gdzie nie ma Polaków, żywych lub umarłych? Jestem przekonany, że nie ma.

Walczyli za wiele narodów i ginęli. No dobrze, a Tanzania? Skąd tam się wzięli?

To byli uciekinierzy z zesłania na Syberię podczas represji cara przeciwko polskim patriotom. Potworne warunki życia a więc głód i zimno zdziesiątkowały tych ludzi. Musieli więc uciekać, ale gdzie?

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Najczęściej do Iranu, który wyciągał pomocną rękę dla uciekinierów dając im mieszkanie, żywność i pomoc lekarską. Ponieważ prawie wszyscy byli w bardzo złym stanie zdrowotnym toteż często umierali. Warto wiedzieć, że historia Iranu i historia Polski mają kilka punktów wspólnych, które pokazują dużą życzliwość Irańczyków wobec naszych rodaków. Normalnemu Polakowi może nie mieścić się w głowie jak to jest, że muzułmanie opiekują się polskimi, katolickimi grobami. A jednak. A jak się Polska odwdzięcza? Trzyma z USA jako wróg Iranu. Fe, to nieładnie.

Polski cmentarz w Teheranie to polska nekropolia położona w stolicy Iranu, stanowiąca część nekropolii Dulab.

Są na niej pochowani wychodźcy polscy z ZSRR armii gen. Władysława Andersa z Armii Polskiej w ZSRR, którzy opuścili Związek Radziecki w trakcie tzw. „ewakuacji armii Andersa” wiosną 1942 roku. Na cmentarzu tym pochowano 1937 osób, w tym 409 wojskowych. Zmarli głównie z powodu ogólnego wycieńczenia i chorób jakich nabawili się na skutek przebywania w katastrofalnych warunkach na Syberii. Znajduje się tam cokół, na którym umieszczono tablicę z polskim napisem: Pamięci Wygnańców Polskich, którzy w drodze do Ojczyzny w Bogu spoczęli na wieki, 1942-1944.

Po ewakuacji z ZSRR w Iranie znalazło się ponad 115 tys. Polaków, w tym około 25 tys. cywilów, wśród których 13 tys. to dzieci. Na ulicach Teheranu język polski był zjawiskiem powszednim. Polscy uchodźcy otwierali sklepy, kawiarnie, restauracje, pracowali w bazach amerykańskich i brytyjskich. Kilkaset kobiet powychodziło za mąż za Persów i pozostało tam na stałe.

Wędrówka do Tanganiki

Jednak celem uchodźców z Syberii była Polska lub USA, Kanada, Wielka Brytania lub Australia. Wielka Brytania podała pomocną rękę Polakom przenosząc ich do Tanzanii (wtedy Tanganiki, brytyjskiej kolonii). Umieszczono ich w przejściowych obozach, m.in. w obozie w Tengeru niedaleko Aruszy. W czasie II wojny światowej w Tengeru powstały osiedla dla polskich uchodźców, przez które w latach 1942-1950 przeszło ok. 5 tys. Polaków.

Do obozu trafiali Sybiracy, którym udało się wydostać z sowieckich łagrów i miejsc zesłania, a następnie opuścić ZSRR wraz z Armią Andersa. Kobiety, dzieci oraz mężczyźni niezdolni do służby wojskowej trafili do obozów przejściowych, następnie wyruszyli w dalszą tułaczkę, m.in. do Afryki Wschodniej. Z tymczasowego miejsca pobytu w Iranie, następnie w Indiach przeniesiono ponad 18 tys. Polaków.

Na terenie Afryki Wschodniej i Południowej założono 22 osiedla, jednak największe było w Tengeru, położone na wysokości 1200 m n.p.m. w masywie Kilimandżaro, a kolejne co do wielkości w Masindi i Koja w Ugandzie. Zbudowano osiedle, kościół, bożnicę, szpital.Uchodźcami opiekował się angielski Zarząd do Spraw Uchodźców w Afryce. Założono gospodarstwo rolne i ogródki, w których Polacy uprawiali pomidory, ogórki, słoneczniki, by stworzyć sobie mały kawałek Polski. Dla 8 tysięcy dzieci, które na sześć lat trafiły do osiedla polskich uchodźców, był to czas radości, beztroskich zabaw i wycieczek krajoznawczych. W tym samym czasie dzieci w Polsce żyły w ciągłym strachu. Miały też perspektywę wyjazdu do krajów dobrobytu, kiedy dzieci w Polsce takiej szansy nie miały. Jaka to przewrotność losu.

Tengeru

Tengeru miało najbardziej rozbudowaną ze wszystkich polskich osiedli w Afryce sieć szkół, zwłaszcza średnich, w tym zawodowych. (założono też sierociniec) i szkoły te działały najdłużej.

Zorganizowano tu największy ośrodek szkolny dla dorastającej młodzieży z gimnazjum i liceum ogólnokształcącym, liczącym kilkaset uczennic i uczniów, ponadto gimnazja kupieckie i krawieckie, średnią szkołę szkołę rolniczą i szkołę mechaniczną. Polacy mieli dobrych nauczycieli z wyższym wykształceniem. Nie wszyscy byli z zawodu nauczycielami, toteż uczyli inżynierowie i prawnicy. Jedną ze szkół dla ponad stu polskich sierot, zorganizował w Tengeru Józef Jagielski, były burmistrz Wieliczki i Sybirak.

W życie osiedla aktywnie włączyli się instruktorzy harcerscy (m.in. Zdzisława Wójcik) i księża. Harcerstwo stało na szczególnie wysokim poziomie. Rozwijało się życie kulturalne (teatr, chór), funkcjonowały drużyny sportowe (dużą popularnością cieszyła się piłka nożna), a czas – poza nauką i pracą – wypełniały różne uroczystości związane z obchodami polskich świąt państwowych i religijnych.

Obóz w Tengeru w Tanganice, którym opiekował się o. Królikowski, franciszkanin położony był malowniczo u stóp wulkanu Meru, skąd widać było górę Kilimandżaro.

Likwidacja osiedla

W 1947 r. rozpoczęły się naciski mające na celu likwidację obozów uchodźczych. Do obozu w Tengeru zwieziono dzieci ze zlikwidowanych obozów w Afryce i w Indiach. Polski rząd komunistyczny zaczął robić starania o szybką repatriację polskich sierot do kraju. Większość dorosłych i dzieci obawiała się jednak powrotu do Polski komunistycznej.

Międzynarodowa organizacja do spraw uchodźców IRA, następczyni UNRRA, zaproponowała, aby dzieci, które nie chcą wracać do kraju, przesiedlić do Włoch.

W czerwcu 1949 r. polska młodzież na pokładzie włoskiego statku przybyła do Bari. Tym razem obóz znajdował się w Salerno nad Morzem Tyrreńskim.

Niedługo po przybyciu obóz zaczęli nachodzić urzędnicy repatriacyjni. Rozpoczęły się przesłuchania, rejestracja dzieci i namawianie ich do powrotu do Polski.

Była to zaplanowana akcja komunistów, mająca na celu odebranie dzieci ich opiekunom. Wnet jednak pojawiła się w obozie przedstawicielka Episkopatu Amerykańskiego i Kanadyjskiego  Miss Dorothy Sullivan, której przeświecał jeden cel ratowanie katolickich dzieci i zorganizowanie im wyjazdu do Kanady.

Jeszcze będąc w Afryce zarządzający obozem w Tengeru zostali powiadomieni przez Watykan, iż episkopat kanadyjski chętnie przyjmie polskie sieroty.

Ostatecznie do Kanady wyjechało około 150 dzieci, a wraz z nimi ich opiekun o. Królikowski, któremu komuniści utrudniali wyjazd do ostatniej chwili, pragnąc odsunąć go od sierot i zastąpić swoimi ludźmi. W Kanadzie dzieci zostały bardzo serdecznie przyjęte, zapewniono im godne warunki życia, wsparcie moralne, mogły się uczyć lub pracować. O. Królikowski, który do ostatnich swych dni był prenumeratorem „Gońca”, nadal się nimi tutaj opiekował.

Cmentarz wygnańców w Tengeru

Jadąc drogą A23 z Arusha na wschód w kierunku Kilimandżaro, całkiem niedaleko jest miejscowość Tengeru.   Trzeba skręcić w prawo w Tengeru Rd koło banku CRDB Microfinance. Trasa do cmentarza jest dobrze oznakowana. Można też zadzwonić do opiekuna cmentarza i przewodnika, który ma na imię Simon (patrz dolne zdjęcie). Tel. 255-755-314-479. Simon mówi pięknie po angielsku i dysponuje olbrzymią wiedzą na temat cmentarza i historii polskich wygnańców.

Wszystkie groby są do siebie podobne. Białe ramy i wszędzie mech. I to powietrze o niezwykłym zapachu. Zapach zawierający przerażającą historię tych ludzi.

Przed XX wiekiem zesłano na Syberię i innych obszarów Rosji około 1 mln Polaków a w XX wieku aż do roku 1956 kolejny milion. Tanzania nie była miejscem przeznaczenia zesłańców. Tutaj choroby tropikalne dziesiątkowały Polaków. Kiedy byłem na tym cmentarzu dwa lata temu, było tam 148 grobów. W ubiegłym roku przybyło dwa nowe groby. W przyległych barakach ciągle jeszcze mieszkają Polacy.