Okazuje się, że w dzisiejszym świecie można być ukaranym za brak cenzury. Akcje Facebooka spadły o 8,3 proc. w piątek.
Zaczęło się od informacji Unilevera, jednego z największych reklamodawców na świecie. Ogłosił, że dołącza do innych marek, które bojkotują Facebooka i nie będą tam wykupywać reklam. Unilever w tym roku przestanie wykupywać reklamy we wszystkich serwisach należących do Facebooka (oprócz Facebooka jeszcze m.in. Instagram i Messenger) – podał Bloomberg.
Wysuwany argument, to krytyka niewystarczającej cenzury “mowy nienawiści”i dezinformacji pojawiającej się na portalach.
Z reklamowania w serwisach Facebooka zrezygnowały też Verizon i Hershey. Coca-Cola wstrzymała wszystkie płatne reklamy na wszystkich platformach Facebooka na 30 dni.
Zuckerberg odpowiedział w piątek na rosnącą krytykę. Wszystkie wiadomości związane z wyborami mają być od teraz specjalnie oznakowane z linkiem przenoszącym do nowego hubu informacyjnego Facebooka. Gdzie w domyśle mają być informacje wiarygodne. Facebook rozszerzył też definicję zabronionej mowy nienawiści. Nie będą dozwolone na portalu żadne reklamy, w których oznaczy się jakąkolwiek inną “grupę demograficzną” jako niebezpieczną.
Organizacje zajmujące się w USA “ochroną praw człowieka” opublikowały na całej stronie w “The Los Angeles Times” list z żądaniem od Facebooka usunięcia treści, które mogą potencjalnie podżegać do przemocy wobec mniejszości. Chodzi m.in. o posty Donalda Trumpa. Wpis brzmiał: “gdy rozpoczyna się grabież, rozpoczyna się strzelanie”. Twitter zamieścił w związku z tym wpisem ostrzeżenie, a Facebook pozostawił wpis bez reakcji. Szef Facebooka Mark Zuckerberg w odpowiedzi na krytykę takiej polityki tłumaczył, że w gruncie rzeczy treści publikowane przez Trumpa nie nawołują do przemocy. T
17 czerwca “sześć organizacji broniących praw człowieka w USA” zawiązało koalicję #StopHateForProfit, w ramach której wzywają reklamodawców do zawieszenia w lipcu działań marketingowych na Facebooku. Dołączyła do nich m.in. żydowska ADL Anti-Defamation League
