Przeszkodą dla lewicowej tyrani są więzi międzyludzkie tworzone przez takie instytucje jak wiara, rodzina, naród i kultura. By rozbić te więzi i swobodnie zniewalać ludzi, lewica szerzy demoralizację seksualną — ludzie patologicznie ograniczeni do fascynacji seksem zapominają, że są niewolnikami.

Kulturowe i obyczajowe demoralizowanie Polaków to nie tylko domena współczesnej tęczowej lewicy. Lewica od początku w dziele niszczenia zachodniej cywilizacji wykorzystywała demoralizację. Było tak i w czasie rewolucji francuskiej i podczas rewolucji bolszewickiej. By utrwalać władzę komunistów, demoralizowano też Polaków za czasów PRL. Przykładem takiej szkodliwej społecznie progresywnej obyczajowej propagandy był serial o poruczniku Milicji Obywatelskiej Borewiczu „07 zgłoś się”. Nie można się więc dziwić, że dziś ten wytwór PRL-owskiej propagandy jest chwalony przez lewicowe media.

Produkowany od 1976 do 1987 roku serial ”07 zgłoś się” emitowany był przez Telewizje ”Polską” od 1976 do 1989. Reżyserem i scenarzystą serialu był Krzysztof Szmagier. Główną postać (porucznika Sławomira Borewicza) kreował niedawno zmarły Bronisław Cieślak (od 1971 do 1990 członek PZPR, od 1997 do 2005 poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej),

Na wspieranym przez Sorosa lewicowym portalu „Krytyka Polityczna” ukazał się artykuł „„Żonaty? To do uśpienia!” Serial o Borewiczu nie był tak staroświecki, jak go pamiętamy” autorstwa Joanny Jędrusik.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Zdaniem autorki lewicowego portalu ”07 zgłoś się” na tle innych produkcji z lat 80 PRL to wspaniały serialu, „który pokazywałby […] ciekawy wachlarz postaci kobiecych i […] silnie podkreślałby ich indywidualność i podmiotowość. W „07 zgłoś się” zamiast galerii kur domowych oglądamy kobiety aktywne, silne i otwarcie mówiące o emancypacji”.

Według autorki lewicowego portalu Borewicz z MO nie był „seksistą i mizoginem” jak „James Bond”. Jak słusznie dostrzega lewicowa publicystka serial ”07 zgłoś się” był w pewnym stopniu przejawem socjalistycznej rewolucji seksualnej – „nie da się nie zauważyć, że praktycznie w każdym odcinku ”07 zgłoś się” oglądamy goliznę, najczęściej kobiece piersi”. Serial ukazał się „w telewizji na dwa lata przed wydaniem ”Sztuki kochania” Wisłockiej. […] Samo pokazanie nagości i seksu, […] było aktem pewnej odwagi i naruszeniem tabu”. W innych serialach seks i nagość były nieobecne, dodatkowo Borewicz kreowany był sprzecznie z modelem macho.

W opinii autorki lewicowego portalu serialowy „purytańscy służbiści wypadają przy Borewiczu wręcz karykaturalnie. […] Zubek, pod każdym względem człowiek starego porządku, regularnie docina Borewiczowi, że ten powinien się w końcu ożenić. Krytykuje jego styl życia (padają wspaniałe kwestie w rodzaju „porządny mężczyzna nie powinien spać poza domem”), wyraża niechęć do barów, dancingów i prostytutek, nie ma za grosz luzu ani poczucia humoru, nawet ubranie – szare płaszcze i kapelusze – ma w stylu poprzedniej epoki. Pięknie kontrastuje z zadziornym Borewiczem w modnych sztruksach, amerykańskiej wojskowej kurtce”.

Dla autorki lewicowego portalu milicjant Borewicz może być wzorem – „odnosi się przyzwoicie, a zwykle nawet z dozą szacunku, do kobiet z półświatka. Sam fakt, że często mówi do nich per „Pani”, jest wymowny. Poziom galanterii, z jaką rozmawia z pojawiającymi się w toku śledztwa kobietami, jest imponujący. Dla swoich współpracownic Borewicz jest fantastyczny – wspiera, chwali i słucha, co mają do powiedzenia. Kiedy okazuje się, że sierżant Sikora jest w ciąży, dyskretnie pyta, czy nie potrzebuje pomocy, a kiedy sierżant Olszańska zostaje ranna w akcji, porucznik wręcz wychodzi ze skóry. Jednocześnie Borewicz flirtuje z prawie każdą napotkaną kobietą (młodsze, starsze, bez znaczenia, nasz porucznik nie dyskryminuje)… chyba że ona najpierw flirtuje z nim, co wcale nie zdarza się rzadko”.

Lewicowa publicystka ceni z perspektywy feministycznej serial ”07 zgłoś się” za ukazanie postaci kobiet. W serialu „nie ma odcinka, w którym nie odgrywałyby ważnej roli. Po obu stronach barykady zdarzają się panie na wysokich stanowiskach albo wręcz na takich zarezerwowanych dla mężczyzn. Pojawia się pani kapitan z wydziału zabójstw, pani prokurator, pilotka wojskowego helikoptera, poza tym cała galeria lekarek, biznesmenek, badylarek (tak właśnie: nie żon badylarzy, tylko kobiet, które same prowadzą interes), historyczka sztuki i, last but not least, płatna zabójczyni. […]. Nie znam innego serialu z tamtych czasów pokazującego równie ciekawy wachlarz postaci kobiecych. Nawet jeśli są drugoplanowe, to Szmagier silnie podkreśla ich indywidualność i podmiotowość. […] W „07 zgłoś się” zamiast galerii kur domowych oglądamy kobiety aktywne, silne i otwarcie mówiące o emancypacji. Sporo bezceremonialnie odrzuca zaloty porucznika, inne równie bezceremonialnie proponują mu randki i seks”.

Feministki, gloryfikujące postawę „dumnej puszczalskiej dziwki” szczególnie doceniają to, że w serialu „jest też kilka scen, które są wkładanymi w usta bohaterek manifestami przeciwko slut-shamingowi, wyrazami niezwykle progresywnego podejścia Szmagiera do kwestii seksualności kobiet. Mamy rozwódkę, która podkreśla od razu, że nie jest nieszczęśliwie porzuconą (i dla kontrastu – Borewicza, który oświadcza, że on owszem, został porzucony), panią prokurator, która deklaruje, że nigdy nie wyjdzie za mąż, i nie daje się pocałować w rękę, a także psychiatrę, która mówi wprost, że może iść z facetem do łóżka na pierwszej kawie i nie trzeba jej zabierać wcześniej do opery. Jest nawet młoda pielęgniarka, która leżąc po seksie obok porucznika, odpowiada na jego pytanie o to, czy trenuje judo: „Nie. Ja po prostu lubię to robić”. Takie postaci kobiece ciężko znaleźć w innych filmach”.

Lewicowa publicystka z perspektywy feministycznej docenia to, że „Borewicz nie robi bezpośrednich aluzji seksualnych, nie ślini się do dekoltów, nie pcha się od początku z łapami i nie stosuje przemocy”.

Progresywny, postępowy, lewicowy charakter „07 zgłoś się” widać zdaniem lewicowej publicystki w tym, że „bohaterki wspominają, że nie po to chowają córki, żeby te stały przy garach; są zdrady małżeńskie i nietypowe związki, wielokrotnie powraca temat aborcji. Przez ekran przewija się cała plejada prostytutek, od dewizówek po dziewczyny z dancingów i barów. Kiedy Zubek mówi o nich z obrzydzeniem – że to wstyd, że kobiety robią takie rzeczy – Borewicz ripostuje, że wstyd to był, jak musiały to robić z biedy. Nawet podejście do pracy seksualnej porucznika jest dość nowoczesne”.

„07 zgłoś się” jest ceniony przez lewicę, bo promuje postawę kobiety odrzucającej wszelkie konserwatywne normy i wzory – „całkiem sporo innych bohaterek wybiera mężczyzn pod kątem zawartości ich portfela, szuka bogatego męża i wcale się z tym nie kryje. Postać grana przez Grażynę Szapołowską wygłasza kwestię: ”Schopenhauer mówił, że kobiety powinny traktować mężczyzn jako wspólnego wroga, którego należy podbić, aby wejść w posiadanie ich dóbr materialnych””.

Jan Bodakowski