Przemysław Górny utrzymywał bliskie kontakty z wieloma znanymi osobami. W gronie Jego znajomych byli pisarz Marek Nowakowski i „gwiazdor” rządu Tadeusza Mazowieckiego Jacek Kuroń. Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski dostał Przemek z rąk Lecha Kaczyńskiego. Oczywiście żaden z tych panów nie był narodowcem. Jak bowiem można nazwać  narodowcem Polaka, który twierdził, że w Izraelu czuje się jak u siebie w domu ? Jednak Przemek Górny tolerował ludzi o innych poglądach, choć jak u siebie w domu czuł się wyłącznie w Polsce.

        Dobry Bóg tak pokierował naszymi losami, że nie licząc rodziny byłem jedyną osobą, która regularnie odwiedzała Przemka Górnego w ostatnich latach jego życia. Mam  nadzieję, że moja obecność sprawiła, że ten czas był dla Niego trochę przyjemniejszy. Poznaliśmy się dzięki Hrabiemu Pruszyńskiemu, który wysłał mnie do Przemka z białoruskimi papierosami. Był to rok 2013 lub 2014.

        Przemek Górny darzył mnie wielkim zaufaniem i zwierzał mi się z różnych tajemnic. Z Jego ust usłyszałem komplementy, jakich nigdy wcześniej nie wypowiedział pod moim adresem żaden człowiek. Czułem się zaszczycony, kiedy w drugiej połowie 2017 roku poprosił mnie żebym w Jego imieniu przeprowadził kilku etapową procedurę w Instytucie Pamięci Narodowej i Urzędzie do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych w celu oficjalnego potwierdzenia, że Przemysław Górny był działaczem opozycji antykomunistycznej i osobą represjonowaną ze względów politycznych. W wyniku tej akcji Przemek otrzymał należne mu świadczenie pieniężne.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Nie wstawał już z łóżka, ale cały czas miał bystry umysł, w którym rodziły się świeże pomysły. Chciał żeby założyć partię o nazwie „Zdrowie i Nauka”. 15 procent PKB na służbę zdrowia i 15 procent na naukę i oświatę, bo zdaniem Przemka „tylko zdrowy i wykształcony naród może zbudować silne i nowoczesne Państwo Polskie”.

        Pod koniec 2018 roku Przemek poprosił mnie, żebym odwiedzał Go co tydzień. Może to trochę śmieszne, ale zacząłem te spotkania liczyć. W 2019 i 2020 roku w jego mieszkaniu, na parterze bloku przy ulicy Fieldorfa w Warszawie, byłem po 30 razy. W kolejnym roku 23 razy, ale w 2022 już tylko raz. Po raz ostatni widzieliśmy się 15 stycznia, na dziesięć dni przed Jego odejściem. Zadał mi wtedy pytanie: „Ile masz lat?”. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Młodzieniaszkiem już nie jestem.

W nocy z 24 na 25 stycznia 2022 roku kontynuowałem pracę nad książką Przemka Górnego „Życie dla Polski”. Ze Zbyszkiem Rutkowskim (dyrektorem poznańskiego Wydawnictwa WERS) zamierzamy ją wydać na 90. urodziny naszego bohatera. Przypadają one 23 kwietnia tego roku. Tej ostatniej nocy zacząłem przepisywać z książki Jacka Kuronia „Wiara  i wina. Do i od komunizmu” obszerny fragment dotyczący Przemysława Górnego. Następnego dnia obudził mnie telefon. W słuchawce usłyszałem głos Rolanda, brata Przemka. Mój przyjaciel odszedł rano, kiedy jeszcze spałem. Ostatnio na każde spotkanie z Przemkiem zabierałem ze sobą paczkę papierosów. Siedziałem obok jego łóżka, a on wypalał dwie czy trzy sztuki. Została mi po przyjacielu niedokończona paczka niebieskich Chesterfieldów…

        Nadszedł dzień pożegnania – 9 lutego 2022 roku. Tuż przed godziną 14 przybyłem do Kościoła św. Ignacego Loyoli, położonego obok warszawskiego cmentarza na Wólce. Niestety, nie było mi dane uczestniczyć w całej mszy świętej. W pewnej chwili podszedł do mnie wysoki, tęgi ksiądz w czarnej sutannie i wyprosił mnie z kościoła, ponieważ odmówiłem włożenia na twarz maseczki. Ten oczywisty przejaw dyskryminacji przekułem jednak w swoje zwycięstwo. Przed kościołem stała ekipa Mediów Narodowych i udzieliłem dość długiego wywiadu red. Janowi Bodakowskiemu. Mówiłem głównie o przygotowywanej przez Wydawnictwo WERS książce Przemysława Górnego.

W tym miejscu pozwolę sobie na pewną dygresje, którą uzasadnia moje prawo do obrony. Mogłem przebywać w kościele bez maseczki na twarzy, ponieważ jestem posiadaczem Dowodu Osobistego Suwerena II Rzeczypospolitej Polskiej (o czym poinformowałem tego księdza). Nie obowiązują mnie zatem rozporządzenia tymczasowych władz okupacyjnych. Suwerenem II RP nie jest posiadacz dowodu osobistego tylko podpisany na tym dokumencie Prezydent II RP na Uchodźstwie. Zgodnie z artykułem 2 Konstytucji Kwietniowej za losy Państwa odpowiada on jedynie „wobec Boga i historii”. Nie podlega zatem papieżowi i jego urzędnikom i powiedzmy to jasno już dziś – ani obecny Prezydent II RP, ani jego przyszły następca nie mają moralnego obowiązku spotykać się lub wymieniać korespondencję z przedstawicielami kościoła katolickiego.

        Przemek Górny miał pogrzeb państwowy, z wojskiem i salwą honorową. Nie było jednak tłumów. Trudno się dziwić.

        W przywołanej już książce ‘Wiara i wina” Jacek Kuroń napisał o innym zasłużonym działaczu narodowym Bolesławie Tejkowskim, do którego partii o nazwie „Polska Wspólnota Narodowa” mam zaszczyt należeć: „(…) Benek Tejkowski, późniejszy nasz współtowarzysz w opozycyjnych poczynaniach, potem ubek i faszysta, w końcu chyba zwariował”.

        Wielu Polaków wciąż czyta „Gazetę Wyborczą”, a Jacek Kuroń jest patronem placu w Warszawie. Opinie takich ludzi jak on nadal są w Polsce oficjalną wykładnią. Wierzy się Kuroniowi, a Górny i Tejkowski to jacyś niedorozwinięci umysłowo faszyści z marginesu polityki.. Na szczęście na Cmentarzu Północnym osobiście pożegnało Przemka spore grono jego dawnych współpracowników i wychowanków z Młodzieżowego Korpusu Ochrony Środowiska. Niestety, ze względu na stan zdrowia na pogrzebie nie byli obecni koledzy z Ligi Narodowo-Demokratycznej Marian Barański i Henryk Klata. Nie zawiódł Jerzy Marian Zieliński, jeden z najbardziej zasłużonych działaczy narodowych starszego pokolenia. Podczas pogrzebu rozdawał ludziom egzemplarze endeckiej „Myśli Polskiej’.

        Stara gwardia się nie poddaje.

        Był też Rafał Mossakowski, zasłużony działacz społeczny o proweniencji katolicko-narodowej, założyciel i lider warszawskiego Centrum Edukacyjnego Powiśle. W kondukcie pogrzebowym, tuż za trumną szedł obok mnie Dawid Berezicki, założyciel  i były prezes Zarządu Głównego Obozu Wielkiej Polski.

        W kościele i na cmentarzu trzymałem przed sobą duża fotografię – fotomontaż z wizerunkami Romana Dmowskiego, Jędrzeja Giertycha i Przemysława Górnego oraz słynnym zdaniem „Non omnis moriar” z Pieśni III Horacego. Na moment moje myśli uleciały w zupełnie inne czasy. Przypomniały się pełne sarkazmu słowa Jerzego Giedroycia. Nie miał on jednak racji. Polską nie rządzą żadne trumny. Polską rządzą Niezłomni i Nieśmiertelni. Lista członków tego elitarnego klubu nie jest zamknięta…

                                   Piotr Chróściel

Na zdjęciu: Przemysław Górny i Piotr Chróściel, Warszawa, 21 czerwca 2014 roku