Według Statistics Canada w 2021 roku Kanadyjczycy zarejestrowali 86 000 nowych samochodów elektrycznych i hybrydowych. Oznacza to, że średnio jeden na 20 rejestrowanych samochodów jest przyjazny dla środowiska. W 2020 roku statystycznie było to jedno takie auto na 30. W ubiegłym roku sprzedaż EVs wzrosła prawie o 60 proc.

Electrical Safety Authority (ESA), które zajmuje się inspekcjami instalacji elektrycznych w Ontario, zwraca uwagę na problem nielicencjonowanych domowych stacji ładowania, które potencjalnie mogą być niebezpieczne. James Fraser, menedżer ESA w regionie centralnym, mówi, że w ostatnich latach inspektorzy widzieli tysiące instalacji do ładowania pojazdów elektrycznych. Liczba takich urządzeń będzie zapewne rosła, zwłaszcza że rząd federalny obiecywał niedawno 700 milionów dolarów na budowę 50 000 stacji ładowania.

ESA przeprowadziła ostatnio kontrolę punktów ładowania i stwierdzono kilkaset niebezpiecznych przypadków. Fraser tłumaczy, że zdecydowano się na masowe kontrole po tym, jak organizacja zauważyła, że Kanadyjczycy rejestrują tysiące nowych pojazdów i zupełnie nie idzie to w parze z liczbą wydawanych pozwoleń na instalację ładowarek. Tylko w rejonie Toronto w ciągu 10 miesięcy stwierdzono ponad 400 nielegalnych stacji ładownia, zamontowanych bez zezwolenia.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Fraser mówi, że wiele z nich właściciele zakładali na własną rękę lub wynajmowali „złotą rączkę”, nie wiedząc właściwie, co robią i czym to grozi. Inspektorzy widzieli na przykład przedłużacze podłączane do gniazda zasilającego do kuchenek, które potem puszczano przez okno i wieszano na drzewie.

ESA w przypadku stwierdzenia obecności takiej domowej instalacji stawia zarzuty i wszczyna dochodzenie, przeważnie przeciwko wykonawcy. W przypadku najcięższych wykroczeń kary mogą sięgać 50 000 dol., a nawet roku pozbawienia wolności.

Organizacja zauważa wzrost liczby niecertyfikowanych urządzeń kupowanych przez internet. Na YouTube można nawet znaleźć filmy instruktażowe, jak samodzielnie zrobić stację ładującą. Fraser przypomina, że ESA na swojej stornie internetowej daje możliwość sprawdzenia, czy dany produkt jest certyfikowany i zachęca, by z takiego narzędzia korzystać przed zakupem.

Władze Toronto widzą, że na ulicach pojawia się coraz więcej pojazdów elektrycznych i pracuje nad dostępnością publicznych stacji do ładowania. Do końca 2024 roku w Toronto ma być 650 stacji, a rok później – 1200 w 100 lokalizacjach, na parkingach ulicznych i na parkingach oznaczonych zielonym P. Do tego pod koniec drugiego kwartału 2023 roku miasto ma opublikować plan rozwoju infrastruktury pozwalającej na ładowanie aut elektrycznych na lata 2023-2040.

Charles Hatt z miejskiego wydziału środowiska i energetyki mówi, że w 2030 roku pojazdy elektryczne powinny stanowić 30 proc. wszystkich zarejestrowanych w Toronto. Koszt korzystania z miejskiej ładowarki ma wynosić 2 dol. za godzinę w dzień i 3 dol. za całą noc.

W Ontario obecnie znajduje się ponad 1860 publicznych stacji ładowania z 5200 gniazdami.

Prowincja planuje przeznaczyć 91 milionów dolarów na ładowarki na parkingach przy autostradach, parkingach typu carpool i w parkach prowincyjnych.