Tylko Polska silna – i swoją armią i swoim patriotyzmem – będzie przeciwnikiem nie do zaatakowania – powiedział w niedzielę na spotkaniu z mieszkańcami Kielc prezes PiS Jarosław Kaczyński. Zapowiedział w przyszłości wzrost wydatków na zbrojenia – najpierw do 3, a później nawet do 5 proc. PKB.

Kaczyński mówił między innymi o bezpieczeństwie Polski i Polaków. Podkreślił, że chodzi mu nie tylko o zwiększenie wydatków na armię.

“Myśmy te wydatki zwiększyli od razu, kiedy doszliśmy do władzy i zaczęliśmy armię odbudowywać. Ona już (wcześniej) została zredukowana do takiej wielkości, że była mniejsza niż policja; to się nigdy przedtem w Polsce nie zdarzało. Była mniej liczna, na jednym dużym stadionie można było całe wojsko umieścić. Dzisiaj już chyba takiego stadionu w Polsce i chyba w Europie nie ma” – powiedział.

Zaznaczył, że obecne działania, w tym przyjęcie ustawy o obronie ojczyzny, to “tylko początek drogi”. Przekonywał, że sukcesywne zwiększenie liczebności polskiego wojska nie było odpowiedzią na wojnę w Ukrainie, bo proces ten rozpoczął się dużo wcześniej niż ona wybuchła.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Kaczyński podkreślał, że w ustawie o obronie ojczyzny są przewidziane wydatki na poziomie 3 proc. PKB na zbrojenia już od przyszłego roku.

“Ale to dojdzie do znacznie większej liczby, sądzę, że do 5, dlatego że my musimy mieć takie wojsko, które będzie w stanie odstraszyć Rosjan. Bo my chcemy żyć w pokoju, chcemy się rozwijać, chcemy wykorzystać tę historyczną szansę, żeby w końcu być na poziomie Zachodu, a może z czasem – jak się na przykład Irlandii udało – wyjść tam na czoło, ale to jest już nieco dalsza perspektywa” – oświadczył.

“Ale aby to się mogło dziać, nie może tu być wojny, oczywiście nie może być okupacji, czyli tego, co widzimy na Ukrainie. A jeżeli ktoś sądzi, że to sojusznicy nas obronią, to mnie najbardziej bawią ci, którzy mówili do niedawna z całą powagą +Niemcy nas obronią+. Czym? Ale proszę państwa, Amerykanie też nas nie obronią, jeśli my sami nie będziemy się bronić. A na to trzeba mieć silną armię. Ale to nie jest wszystko, armia jeszcze musi chcieć walczyć” – dodał prezes PiS.

Podkreślał, że “gdyby armia ukraińska nie chciała walczyć, gdyby przez te lata tam panował taki nastrój jak w Polsce, propaganda wstydu czy pedagogika wstydu, gdyby ciągle obrzydzano Polskę Polakom, gdyby panowała w wielu środowiskach ojkofobia, czyli nienawiść do własnej ojczyzny, gdyby jak dla niektórych – bardzo wpływowych, nielicznych, ale bardzo wpływowych – środowisk samo słowo +naród+ było nie do przyjęcia (…) to gdyby na Ukrainie tak było, to jej obrona pewnie by parę dni trwała”.

“Dlatego, my to wszystko musimy zmienić, my to odrzucamy, to wywołuje wściekły opór drugiej strony, szczególnie jeśli chodzi o sferę szkół, są naciski z zewnątrz” – mówił.

“Polska ma szansę jeżeli będziemy umacniać, a tam gdzie trzeba odbudowywać polski patriotyzm. Tylko Polska silna – i swoją armią i swoim patriotyzmem – będzie przeciwnikiem nie do zaatakowania. Oczywiście silna także swoimi sojuszami, ale wtedy one będą realne i to też jest nasz cel. Cel, którego nasi przeciwnicy na pewno nie podzielają” – powiedział prezes PiS.

Dziś stoimy przed wyborem między polityką interesu narodowego wszystkich grup społecznych i wszystkich regionów, a polityką partykularnego interesu pewnej grupy, która oszalała z nienawiści, bo straciła władzę – ocenił Jarosław Kaczyński.

“Nasz plan dla Polski jest planem wynikającym z najoczywistszych przesłanek. Tym kierował się mój śp. brat w polityce zagranicznej, która zmierzała do tego, żeby pozycja Polski rosła; w polityce wewnętrznej, gdzie odbudowywał pamięć historyczną, odbudowywał także pamięć o +Solidarności+, bo i o niej już też zapomniano” – mówił Kaczyński.

Dodał, że “w ramach swoich możliwości – bo większość czasu jego prezydentury przypadła na rządy Platformy Obywatelskiej – czynił wszystko, żeby podtrzymywać polski patriotyzm”. “Żeby Polska polityka zagraniczna służyła okiełznaniu rosyjskiego niebezpieczeństwa” – podkreślił.

W ocenie prezesa PiS “druga strona miała inne przekonania”.

“To były takie przekonania, że pan minister spraw zagranicznych Rosji bywał na spotkaniu polskich ambasadorów, na takiej wewnętrznej odprawie. Tutaj człowieka numer dwa w Moskwie, niejakiego (Nikołaja) Petruszewa, sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego – tam jest to niezwykle ważny organ, ważniejszy znacznie niż rząd – przyjmowano tutaj, można powiedzieć bardzo serdecznie, u prezydenta (Bronisława) Komorowskiego i w innych miejscach, gdzie doszło do koordynacji nawet działalności służb specjalnych” – mówił Kaczyński.

Zaznaczył, że “to są objawy polityki, która była podporządkowana w gruncie rzeczy jednemu celowi. W gruncie rzeczy chodziło o karierę jednego człowieka. Oczywiście z tą karierą były związane także szersze plany polityczne. Chodziło o to, żeby ten pan przewodniczący, który wczoraj wyłożył nam, jak bardzo nas nienawidzi i jak bardzo nas będzie niszczył, został kimś bardzo ważnym w Unii Europejskiej”.

Zdaniem prezesa PiS była to “swego rodzaju prywatyzacja polityki kilkudziesięciomilionowego państwa”. “Niebywałe zjawisko, ale tak to rzeczywiście wyglądało. Naprawdę, my polityki nie prywatyzujemy w żadnym stopniu. Realizujemy po prostu nasz interes narodowy. Sądzę, że go dobrze rozumiemy” – mówił.

“Dzisiaj stoimy przed takim wyborem: albo polityka interesu narodowego, interesu wspólnoty, interesu wszystkich grup społecznych i wszystkich regionów, albo też polityka partykularnego interesu pewnej grupy, która po prostu oszalała z nienawiści, bo straciła władzę. Ale przede wszystkim to jest polityka, która ma służyć innym. Ma służyć różnego rodzaju albo partykularnym grupom interesów w Polsce, ale co gorzej, także tym zewnętrznym” – powiedział Kaczyński.(PAP)

autorzy: Marcin Chomiuk, Wiktor Dziarmaga

mar/