No proszę, ani się człowiek obejrzał i stuknęło nam 1000 wydanym numerów. W tym roku minie 20 lat od kiedy w 2003 roku z Jerzym Rosą założyliśmy „Gońca”. (Była jeszcze trzecia osoba, ale w ostatniej chwili stchórzyła). Niby te rocznice to tylko nasza „fetyszyzacja” systemu dziesiętnego, ale zawsze jest jakaś okazja do wspomnień.

        Dziękuję wszystkim Państwu, naszym Czytelnikom, że jesteście, z nami, że czytacie – a spotykam często takich, którzy mówią, że od pierwszego numeru – dziękuję Państwu, że nas wspieracie, dziękuję reklamodawcom zwłaszcza tym, którzy są z nami od samego początku, od tych pierwszych kilku numerów, jak: GoWest, Maciek Czapliński – Domator, PMA, Robert Kostrubiec, POLIMEX, Izabela Kosmowska z SUBARU, dziękuję również wszystkim tym, którzy wspierali nas swoją reklamą przez jakiś czas; dziękuję wszystkim współpracownikom, którzy pracowali w „Gońcu”, lub byli z „Gońcem” związani, Jurkowi Rosie, który do 2012 roku był moim wspólnikiem, Stanisławowi Tymińskiemu, który z chwilą zwolnienia mnie z Gazety, dla poprawy nastroju urządził w moim mieszkaniu „ucztę Babette”, i od 5 wieczorem od 12 w nocy nieprzerwanie gotował – łącznie kilkanaście wyszukanych dań, (jak płonące plantany, czy japońskie kotlety schabowe). Dziękuję  za bezpłatne użyczenie pokoju w jego firmie na pomieszczenia redakcyjne przez pierwsze trzy miesiące naszej pracy.

        Dziękuję Joannie Wasilewskiej, dzięki której „Goniec”, jeszcze kilka lat temu był pismem z porządną korektą, Katarzynie Nowosielskiej, której systematyczność i sumienność zawsze mnie inspirowały. Dziękuję mojej Żonie, bez której dawno pogubiłbym się w „Gońcowych” rachunkach, zwłaszcza teraz podczas kontroli Revenue Canada. Dziękuję wszystkim, osobom, które w „Gońcu” zamieszczały swoje teksty, Alicji Farmus, autorom z Polski, Stanisławowi Michalkiewiczowi, Krzysztofowi Ligęzie, wielu – jak naszego korespondenta z Białorusi, Aleksandra Pruszyńskiego, którego zwroty w rodzaju, „po przyjeździe do Kijowa, jak zwykle zatrzymałem się w hotelu dla matek z dziećmi”, rozjaśniały najsmutniejsze dni, czy Janusza Niemczyka autora ciekawych analiz politycznych – nie ma już wśród nas. Od dawna nie ma też tutaj  redaktora działu filmowego Michała Maryniarczyka.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

        Dziękuję wszystkim, osobom, które nas wsparły modlitwą, pieniądzem, dobrym słowem.

        Tych podziękowań powinno być o wiele więcej – „Goniec” zasługuje na spore opracowanie, jest to w końcu nasza historia tutaj, część losów tzw. „emigracji solidarnościowej”. Zawsze staraliśmy się uczciwie redagować pismo; uczciwie, czyli bez manipulowania, zawsze staraliśmy się zadawać pytania, o rzeczy wydawałoby się oczywiste; jeśli 99 procent była za, to pytać ten jeden procent tych, którzy są przeciwko; dawać głos ludziom, rugowanym z życia politycznego i debaty publicznej, jeśli tylko łączył nas z nimi wspólny mianownik, jakim jest Polska i nasz polski interes. Zawsze byliśmy przeciwko tym, którzy Polskę chcą sfolkloryzować, którym śmierdzi polska tożsamość i historia. Zawsze byliśmy przeciwko tym, którzy nastają na naszą wolność.

        Staramy się do końca wyciągać wnioski i „nie bać się własnych myśli”, wszak wyrośliśmy z czasów komunistycznego zamordyzmu informacyjnego, wydawnictw „drugiego obiegu”, więc tutaj w Kanadzie, w „wolnym świecie” wolność słowa wydawała się być czymś oczywistym. Niestety okazało się inaczej.

Podobno znaczenie ludzi i instytucji mierzy się wielkością wrogów. Polska i polskość wielu możnym tego świata staje w gardle, dlatego też nie mogliśmy narzekać na brak ataków. Od policyjnych śledztw, pomówień o antysemityzm, homofobię (z kampanią zniechęcania naszych reklamodawców włącznie), „dezinformację medyczną”, czy – obecnie – „promowanie rosyjskiej narracji”.

        Co ciekawe, czasem ludzie, których prezentowaliśmy na naszych łamach, w czasie gdy ich samych bito pałką po głowie, kiedy sytuacja się odmieniła, zarzucali nam, że przedstawiamy racje tych, których oni uznają za „niegodnych promowania”.

        Żyjemy w czasach, w których manipulacja jest metodą uprawiania polityki, a wolność słowa przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie; żyjemy w czasach przebudowy społecznej, w której media traktowane są jak łopata do mózgu. Jeśli nie jesteś z nowymi „murarzami”, jesteś ich wrogiem.

        Tymczasem naszą główną dewizą jest szacunek dla Państwa, naszych Czytelników, dla Państwa umiejętności myślenia i samodzielnego wyrabiania sobie opinii, szacunek dla Państwa wolności, bo w ten sposób szanujemy również nas samych i naszą własną wolność.

        Nie obiecuję kolejnego tysiąca numerów, ale idziemy dalej, dzisiaj już coraz bardziej w wersji internetowej, elektronicznej, filmowej borykając się z wieloma przeciwnościami, rzucaniem kłód pod nogi, walczymy o naszą własną i o Państwa wolność pozyskiwania informacji dających wiedzę o świecie i pozwalających wyrobić sobie opinię w  oceanie dzisiejszej propagandy.  Dziękujemy! „Alleluja i do przodu”! Ojcu Tadeuszowi Rydzykowi też dziękujemy! Nie tylko za to hasło…                

Andrzej Kumor