Policja w Toronto twierdzi, że wie o demonstracji, która odbyła się w ten weekend przed firmą należącą do Żydów, ale nikt nie złożył im skargi na ten temat.

Materiał udostępniony w mediach społecznościowych pokazuje grupę propalestyńskich protestujących zebranych przed restauracją w Toronto, a niektórzy członkowie tłumu nazywają ją „kawiarnią syjonistyczną” i wzywają do bojkotu.

Skand ten spotkał się z powszechnym potępieniem ze strony przywódców politycznych, w tym burmistrz Toronto Olivii Chow, która w oświadczeniu stwierdziła, że ​​„atakowanie biznesów w ten sposób jest niewłaściwe”.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Profesor kryminologii na Uniwersytecie w Ottawie, Michael Kempa, twierdzi, że ostatecznie do policji należy decyzja, jakie zachowanie przekracza granicę przestępczości, jeśli chodzi o wolność słowa i wolność zgromadzeń.

Służby policyjne w całej Kanadzie twierdzą, że mają do czynienia ze zwiększonymi obawami zarówno ze strony grup żydowskich, jak i muzułmańskich, odkąd ponad dwa tygodnie temu wybuchła wojna między Izraelem a Hamasem.

Policjanci zwiększyli swoją obecność w pobliżu miejsc kultu i monitorują protesty.

Premier Justin Trudeau potępił Hamas od czasu ataku na Izrael 7 października, przypominając, że grupa ta znajduje się na liście organizacji terrorystycznych.