Czwartego dnia po zamknięciu lokali wyborczych w Ameryce, w sobotę siódmego listopada 2020, dokładnie czterdzieści dwie minuty po jedenastej, internetowy portal „The Washington Post” wystrzelił nowym tytułem: Biden Defeats Trump (Biden Pokonał Trumpa). Działo się to na moich oczach. Najpierw pojawiła się liczba głosów elektorskich 273 obok portretu Bidena – gdy przy zdjęciu Trumpa ciągle wisiała liczba 214 – i po jakiejś minucie właśnie ten tytuł. Pewnie redagujący zastanawiali się jak sformułować tę wiadomość, która zapoczątkowała nowy etap w tym niewątpliwym reality show. Dwadzieścia głosów elektorskich z Pensylwanii pozwoliło mediom amerykańskim na ogłoszenie  Joe Bidena 46. prezydentem USA.

Kiedy piszę te słowa jeszcze nie wiadomo jaki obrót przybiorą sprawy. Tytuł w ‘The American Conservative’: No Surrender — At Least Not Yet – piórem Declana Leary zapowiada jednak, że Donald Trump będzie rozmawiał z połową Ameryki głosującą za Śpiącym Joe i stalową Kamalą Harris – wielką orędowniczką demokracji i społecznej sprawiedliwości. Leary stawia na hardość i wolę walki prezydenta o prawdę wyborów 2020. Prezydent oznajmia, że batalia o tę prawdę – czyli o władzę w Ameryce – przeniesie się do sądów.  O prawdę. O wszystkie cuda nad urnami, które miały miejsce kiedy nawet „czarownice idą już spać”. Popatrzcie na argumentację mainstreamu – pisze Leary: Oskarżenia Trumpa nie są niezbicie udowodnione. Same sugestie również są nie do przyjęcia. Dla wielu prezydenckie twierdzenie, że 1) zauważono  nadużycia na wielką skalę we wszystkich tych kluczowych miejscach i 2) te nadużycia będą rozpatrywane w sądach, jest  niezbitym dowodem, że pogrążamy się w dyktaturze. Proces ten przewidzieliśmy cztery lata temu. Wątpliwości są odrzucone najczęściej stosowanymi określeniami – ‘niepotwierdzone’,  ‘niewyjaśnione’, ‘nieuzasadnione’, ‘bez dowodów’ i narracja, że Biden jest jedynym zwycięzcą zaciska swój chwyt z każdym słowem prowadzącego audycję telewizyjną. Ale aż nadto – dotychczas wskazane ślady z każdego z tych miejsc usprawiedliwiają – nawet żądają – przeprowadzenia dochodzenia.

 

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Na żywca w biały dzień

Jeśli mowa o przykładach, to w hrabstwie Oakland (część metropolii Detroit w stanie Michigan – WJD) oficjalnie wykryto usterkę w oprogramowaniu do zliczania głosów. Sześć tysięcy  głosów oddanych na Trumpa przypadło  Bidenowi. System zastosowano w 30 stanach, w tym we wszystkich spornych (Arizona, Georgia, Michigan, Nevada, Pennsylvania, and Wisconsin – WJD).

Z kolei  północnym hrabstwie Antrim, tysiące głosów mylnie naliczono Bidenowi i kandydatowi Demokratów do Senatu (Sen. Gary Peters) zamiast przedstawicielowi Republikanów (John James). Laura Cox – przewodnicząca partii republikańskiej w stanie Michigan oznajmiła w piątek na konferencji prasowej: w hrabstwie Antrim 6,000 głosów przeznaczonych dla Trumpa naliczono Bidenowi. Czterdzieści siedem hrabstw, czyli więcej niż połowa (w sumie w stanie Michigan znajdują się 83 hrabstwa) używały tego samego oprogramowania. The Detroit Free Press  poinformował, że hrabstwo Antrim stosowało maszyny do głosowania firmy Dominion Voting Systems – to kanadyjska firma z siedzibą w Denver’ Być może w necie można jeszcze obejrzeć film z konferencji prasowej, na której podano tę wiadomość: https://streamable.com/z9pno8)

Pomimo przedstawienia tych faktów sędzia sądu w Michigan odrzucił żądania komitetu wyborczego Donalda Trumpa o przerwanie liczenia głosów w „Stanie rosomaka” czyli Stanie Michigan. Więc? Media ogłosiły Joe Bidena zwycięzcą wyborów prezydenckich. Podobno Associated Press dał przykład innym. Twierdzą w swoim komunikacie, że tak jak od ponad 170 lat, również w tych listopadowych wyborach na prezydenta USA będą liczyli i  informowali  o rezultatach głosowania szybko i dokładnie, bez strachu i bezstronnie.

 

Kreujmy fakt medialny

W sobotę  wieczorem (7 listopada) Joe Biden i Kamala Harris na scenie – chronionej grubymi pancernymi szybami – w Wilmington, Delaware przemówili do Amerykanów. Ogólnie: „Kochajmy się”.  Nie mam wątpliwości, że przydomek Sleepy Joe nadany Bidenowi przez urzędującego prezydenta pasuje jak ulał. Jeśli Ameryka za swój aktualny symbol wigoru i trwania przyjmie pana Bidena, to nie spodziewajmy się niespodzianek. Odpowiedzią na wszelkie wątpliwości jest pani wiceprezydent. Właśnie ona ma te wszystkie cechy dynamicznego i pełnego asertywności polityka. I jeszcze do tego jest ciemnoskórą kobietą. Propaganda Demokratów podkreśla ten atrybut – zdolni ludzie potrafili w jej image umieścić ikoniczny cień Ruby Bridges z obrazu Normana Rockwella zatytułowanego The Problem We All Live With (1964). Nie bez powodu pani Kamala Harris jest stawiana w Stanach obok House Speaker Nancy Pelosi. Jedno je łączy na pewno: przepiękna niechęć do Donalda Trumpa. Speaker Pelosi ćwierka tweet, a po nocy 231 tysięcy ofiarowuje pod jej wypowiedzią serduszko: Utrzymaliśmy republikę! Gratulacje dla Joe Bidena za zwycięstwo dla ducha naszego kraju. Gratulacje dla Kamali Harris za tworzenie historii. Czas przyjść do siebie i czas by wzrastać razem. E Pluribus Unum.

Warto przypomnieć, że jeszcze październiku Donald Trump w swym bezpretensjonalnym stylu powiedział, że Nancy Pelosi ujawniła nowelizację do 25 poprawki konstytucji USA, która umożliwi przejęcie władzy prezydenta USA w szczególnych okolicznościach. Pelosi zapewniała jednak, że nowelizacja do Commission on Presidential Capacity to Discharge the Powers and Duties of Office Act — przedstawiona zaledwie miesiąc przed wyborami 3 listopada nie była wymierzona w Donalda Trumpa. Prezydent wyjaśnił całą intrygę związaną z nominacją pani Harris na stanowisko wiceprezydenckie. Joe Biden wszak może nie doczekać końca kadencji, a po dwóch latach od zaprzysiężenia prezydentura może przypaść już bez wyborów temu, kto jest cieniem CEO USA (A chief executive officer – WJD). Kogo może pani Harris wybrać na swoją zastępczynię? Prasa niezależna wskazuje na Nancy Pelosi. Jajogłowi Partii Demokratycznej nie zdecydowali  się na wystawienie pani Pelosi – sami pomyślcie  – para prawie osiemdziesięciolatków rządząca USA. Bezpardonowo przypomina się obraz stetryczałego Kremla za Leonida Breżniewa i jego kamratów, nieprawdaż?

Więc mimo tylu wątpliwości media jako czwarta władza ogłosiły Joe Bidena 46. prezydentem USA. Stąd konsekwentny ruch i przemówienie Bidena i Harris w Wilmington. Oglądali wszyscy, bo wszyscy mają na czym oglądać. Połowa Amerykanów wściekła, połowa Amerykanów szczęśliwa. Do styczniowej inauguracji prezydenckiej jeszcze trochę czasu. Panujący prezydent Trump, już wiemy (chyba, że nieznana perswazja czeka u schyłku tej kadencji) nie zamierza wycofać się ze swoich spostrzeżeń o przekrętach wyborczych. Ale ów magiczny moment, kiedy kibice, świadkowie i klienci zajmują jakieś stanowisko – kogo poprzeć, komu gratulować – jakby zaczął „faworyzować” Joe Bidena. Gratulacje płyną z całego świata. Premier Kanady, skorumpowany Justin Trudeau aż przebiera nogami, wszak twierdzi, że ma z Bidenem przyjazne relacje. W podobny samokanibalizm popada wyskakując przed szereg prezydent RP, Andrzej Duda. Ale Russia And China Among Countries Holding Off On Congratulating Biden – Rosja i Chiny między krajami wstrzymującymi się z gratulacjami dla Bidena. (Brazylia i Meksyk również czekają– WJD). Pewnych spraw, dokonań już się nie cofnie. Nawet mając rację, siły wyższe mogą tu zainterweniować. Wszak speaker Pelosi napisała, że Najważniejsza jest republika.

 

Myślą, że mają czapki niewidki

Nie ulega wątpliwości, że obóz Bidena dąży teraz, by fakt prasowy stał się rzeczywistością. A bycie leaderem, w każdej dziedzinie, zmusza do posiadania własnej sfory i pochlebców i zagończyków. Zdaje się media amerykańskie stanowią doskonały model. Poszły niczym w dym za Associated Press.

Jest tak: sześć wielkich organizacji kontroluje rynek mediów Stanów Zjednoczonych. W różnych opracowaniach sumuje się, że szóstka zabiera 90 procent całego tortu, a stanowi to w sumie ponad $430 miliardów (dane z maja 2017). Największym graczem jest COMCAST  wyliczony na $148,2 mld zaś najmniejszym z tej szóstki, SONY, $34,1 miliardów. Pozostałe to DISNEY ($88,1 mld), TimeWarner ($60,6 mld), News Corp ($56 mld) i National Amusements ($43 mld).

Tak się zdarzyło, że większość managementu owej szóstki jeśli nie posiada, to mogłaby mieć paszporty z podwójnym obywatelstwem. Oprócz mediów nie zapominajmy o innym potentacie: social mediach. Siła tych organizacji wyraża się w ilości użytkowników, a więc wpływem na ich świadomość i decyzje. Za tym idą oczywiście pieniądze i to ogromne, ale w tym wypadku użytkownik jakby sam, z własnej woli nabija się na haczyk. Ocenia się, że w roku wyborów w Ameryce na świecie było prawie 4 miliardy użytkowników [tzw. miesięcznie aktywni użytkownicy – Monthly Active Users – MAUs)], a połowa tej liczby praktycznie nie potrafi oddzielić swego życia od wirtualnej rzeczywistości: Facebook wiązał 2,6 mld użytkowników (w USA 190 milionów); WhatsApp – 2 mld; Messenger – 1,3 mld; Instagram – prawie 1,1 mld; YouTube – 2 mld; Tweeter – 326 mln; TikTok – 800 mln.

Faktycznie social media i szóstka holdingów medialnych nadają ton i kierunek życia społecznego współczesnych obywateli planety. Liberałowie kontrolują media i popychają swoją lewicową agendę i to nie jest w porządku głosi jeden z tytułów (https://joedubs.com/liberals-control-the-media-and-the-world/). Sam tytuł nie gryzie i stwierdza jedynie fakt. Erozja zasięgu wolnej ekspresji i świat z coraz częściej stosowaną cenzurą  nikogo już nie dziwią.

Prezydent Trump jako przywódca ciągle najpotężniejszego państwa na Ziemi również został poddany represjom cenzury. Nie tylko blokowano jego wypowiedzi w mediach społecznościowych, etykietowano je, ale doszło do sytuacji kiedy prowadzący program telewizyjny (CNBC) przerwał bezpardonowo prezydencką wypowiedź nazywając ją kłamstwem. Akcja jakby przypominało bolszewickie metody walki z kontrrewolucją w sądach, na uczelniach, na wiecach. Pływanie w kisielu. Kto to lubi? Donalda Trumpa nie  uchronił urząd a nie jego argumenty. Monopol czwartej władzy dał o sobie znać i to w krytycznym momencie.

Popatrzmy tylko na nagłówki zaprezentowane przez niektóre stacje telewizyjne i gazety. Ton i budowa ich argumentacji nie pozostawia odbiorcy chwili na własną refleksję. Obiektywny fakt, że nikt z oficjeli przeprowadzających wybory nie podsumował ich i nikt z tych oficjeli nie naznaczył przyszłego prezydenta  mocarstwa, jakim w końcu są Stany Zjednoczone. Taki stan ma miejsce jeszcze 11 listopada, czyli tydzień po zamknięciu lokali wyborczych. Więc:

Trump delivers the most dishonest speech of his presidency as Biden closes in on victory By Daniel Dale, CNN – Trump wygłasza najbardziej nieuczciwe przemówienie w swojej prezydenturze kiedy Biden zbliża się do zwycięstwa.

Donald Trump’s speech Thursday showed if he can’t win, he’ll make sure all of America loses By Robert Schlesinger, www.nbcnews.com – Czwartkowe wystąpienie Donalda Trumpa pokazało, że jeśli on nie może wygrać, to uczyni tak by straciła cała Ameryka.

In a speech of historic dishonesty, Trump tried to reinforce his long-planned effort to retain power By Philip Bump, www.washingtonpost.com – W przemówieniu o historycznej nieuczciwości, Trump próbował wzmocnić swój wysiłek od dawna planowanego utrzymania się u władzy.

MSNBC, major networks interrupt Trump’s falsehood-laden speech to fact-check; Fox, CNN carry in full By Bill Keveney, USA TODAY – MSNBC, główne stacje telewizyjne przerywają pełne kłamstwa przemówienie Trumpa aby je zweryfikować; Fox, CNN dokończyły relację w całości.

 

Jak to się pichci?

Prezydent Trump mimo swojej szorstkiej przyjaźni z mniejszościami etnicznymi miał niewątpliwie słabość do premiera Izraela Benjamina Netanyahu. Oskarżony przez izraelskiego prokuratura o korupcję, może dlatego Bibi nie potrafił pomóc Trumpowi z dobrym PR (ale gratulacje Bidenowi wysłał, hmm). Choć państwo Izrael doznało od aktualnego prezydenta USA wielu faworów – choćby uznanie Jerozolimy za stolicę Izraela – to obywatele i diaspora nie darzyły go zbyt wielką atencją, szacunkiem. Dziennik Haaretz podał w październiku 2020, a więc niedługo przed wyborami, że jedynie 22 procent Żydów amerykańskich będzie głosowało za Donaldem Trumpem (tylko trzy procent było niezdecydowanych).

Książka John J. Mearscheimera i Stephena M. Walta Lobby Izraelskie w USA wiele wyjaśnia i jednocześnie pokazuje jak chimeryczna i skuteczna może być właśnie ta diaspora dla tych nielubianych. Właśnie reakcja mediów na nazwisko Trump udowodniły, że wyimaginowany konflikt, brak wspólnych wartości państwowotwórczych, zadawnione pretensje z etniczną konkurencją na polu biznesu są nie do przezwyciężenia. Network egoizmu poszczególnych kapitalistów tworzących świat medialny USA był dla prezydenta Trumpa miejscem klęski.

Tu w kontekście kwestii etnicznej mała dygresja. Nie należy zapominać o specjalnym prezencie ze strony oponenta Donalda Trumpa dla społeczności polskiej. Sekowana przez warszawski MSZ i ciągle aktywnych polskojęzycznych ubeków, Polonia amerykańska otrzymała recenzję na swój temat ze strony Joe Bidena.

Ot kolejny Joe Biden’s Polish Joke nawiązujący do wywiadu udzielonego The New York Times. Polacy amerykańscy nie zostali uznani za smart ludzi. Swoją drogą może to i prawda – wszak ich rodacy w Kraju dają się wodzić za nos różnym pinokiom, czyli nie są rozgarnięci za bardzo. W oczekiwaniu na 447, na efekty H.R. 943 (Never Again Education Act, który daje pożywkę dla fałszowania historii 20. wieku, a szczególnie w złym świetle – po dotychczasowym doświadczeniach antypolskich hucp – stawia rolę Polski i Polaków w czasie II wojny światowej), w ciszy na temat Jedwabnego, KL Warschau, tolerowanego ruchu w stronę eksterytorialności KL Auschwitz i aktualnie wszystkich posunięć pauperyzujących ludność polską włącznie z jej programowaną eutanazją… Czyli nie są smart.

 

Bösewicht i Leśne Ludki

Wiemy, że Donald Trump nie należy do ludzi lubianych. Ale czy polityka trzeba lubić? Ważne by był skuteczny i realizował to do czego się zobowiązał. Polsce potrzebni są politycy  dbający o polską rację stanu, polskie sprawy. W Stanach potrzebni są i będą uznani ci, którzy dbają o Amerykę i jej obywateli. Trump obiecał kiedyś „osuszyć bagno”. Ale po drodze zwasalizował Polskę. Amerykański prezydent realizował agendę, której nie przeciwstawili się mali ludzie mówiący po polsku. Trump podpisując akt 447 musiał wiedzieć co podpisuje. Skoro żaden polityk znad Wisły nie oponował – pomyślał Trump – więc musieli się widocznie dogadać z tymi naciskającymi na ten finansowy numer. I tak odnosi się wrażenie, że to rzecz nieuchronna narzucona przez silniejszych i mądrzejszych.

A w Izraelu w pewnym momencie zauważono, że bez Trumpa trzeba będzie żyć: Israel must kick its Donald Trump addiction (https://www.ynetnews.com/article/r1VKuPHdD). Bo i owszem, każda gazeta w Izraelu pisze na temat Trumpa jak chce ta część obywateli państwa położonego w Palestynie, która właśnie czyta tę gazetę. Były nawet demonstracje popierające Donalda Trumpa i potępiające tę część diaspory, która prezydenta USA po prostu nienawidzi. (Demonstranci Popierają Trumpa w Jerozolimie pod ambasadą USA  – https://www.ynetnews.com/article/S1b00LyIdw).

Żydowscy przyjaciele prezydenta Trumpa potrafili zauważyć, że jego kredyt w kontekście Izraela jest idealny. Czytelnicy i okolice The Times of Israel wprost twierdzą, że Prezydent USA doprowadził do sytuacji, że marzenia Izraela się spełniły (https://www.timesofisrael.com/why-trumps-jewish-supporters-say-hes-been-a-dream-come-true-on-israel/).

A Biden choć popierany przez diasporę w Stanach z czterokrotnie większą siłą dopiero może się zasłużyć, a i tak jego przyszła postawa budzi wiele obaw w samym Izraelu – sprawa Palestyńczyków i nielegalnych osiedli na terenach okupowanych choćby. Czy ton takim i innym nastrojom nadaje ponad trzystutysięczna rzesza obywateli amerykańskich na stałe mieszkająca w Izraelu? Co rzeczywiście odpowiedzieć dziecku na pytanie? Dręczy mnie pytanie mojej córki: Czy będziesz nosił myckę w Ameryce? (‘Are you going to wear your kippah in America?’) Nasze poczucie bezpieczeństwa w ciągu ostatnich czterech la zostało poważnie nadwyrężone. Dlatego, jako African-American Jew, moje poparcie dla Bidena jest jedną z najłatwiejszych decyzji podjętych przeze mnie. I to wszystko pod nagłówkiem: ‘In America, Do They Hate Blacks or Jews More?’: The Terrible Cost of Four Years of Trump [Czy w Ameryce oni bardziej nienawidzą Blacks czy Jews?: Straszne koszty czterech lat władzy Trumpa (https://www.haaretz.com/us-news/.premium-in-america-do-they-hate-blacks-or-jews-more-terrible-cost-of-four-trump-years-1.9282306)].

Do kilkudziesięcioletniej praktyki, a może jest to atrybutem permanentnym, świat już się już przystosował. Rzeczywiście dzisiaj bycie ofiarą równoznaczne jest z posiadaniem racji moralnej.  Więc jak to teraz będzie na przyszłym pobojowisku?

 

Zbawienie z nieoczekiwanej strony

A przecież krajobraz amerykańskiej polityki nie jest tak ponuro antytrumpowy.

Dziesięć dni przed wyborami były Nunciusz Apostolski do USA – Arcybiskup Ulpiany Carlo Maria Viganò – jakby oświecony Duchem Świętym napisał już drugi list do prezydenta. Padają w nim sformułowania, których boją się w nie tylko w episkopacie Polski ale i Stanów: global conspiracy (konspiracja globalna), the forces of Evil  (siły diabła), those who want to destroy the very basis of society: the natural family, respect for human life, love of country, freedom of education and business (ci, którzy chcą zniszczyć podstawy funkcjonowania społeczeństwa, rodziny, poszanowanie życia ludzkiego, miłość do kraju, wolność edukacji i gospodarowania). List Arcybiskupa przestrzega przed Great Reset – koncept, który zasygnalizował w Polsce Mateusz Morawiecki nazywając to nową normalnością (https://www.lifesitenews.com/news/abp-vigano-warns-trump-about-great-reset-plot-to-subdue-humanity-destroy-freedom).

Później słyszymy echo przestróg księcia Kościoła z Ulpiany: Ameryka jest w środku ‘kolosalnego oszustwa wyborczego’. Trzeba się modlić! Podziały. Podziały. Podziały. Szerzą się wieści o fałszerstwach wyborczych mimo „haniebnych prób cenzurowania prawdy” przez główne media, które faworyzowały Bidena (https://www.pch24.pl/abp-vigano–ameryka-jest-w-srodku-kolosalnego-oszustwa-wyborczego–trzeba-sie-modlic-,79740,i.html). To również słowa byłego Nuncjusza: Widzieliśmy, jak głębokie państwo (‘deep state’) organizuje się z dużym wyprzedzeniem, aby dokonać najbardziej kolosalnego oszustwa wyborczego w historii, by zapewnić klęskę człowieka, który usilnie sprzeciwia się ustanowieniu Nowego Porządku Świata, którego domagają się dzieci ciemności.

 

Dobroczyńcy

Bez pieniędzy nie ma władzy. A władza daje siano. Daje też wiele możliwości pozyskania różnych aktywów. By zrozumieć te kwestie popatrzmy w skali rzeczy, które znamy. Pomyślmy o rodzinie Szumowskich. Pytających o problem najlepiej odesłać do źródeł. Nie zapominajmy też o przygotowaniach premiera Mateusza Morawieckiego do objęcia funkcji CEO RP. Prasa krajowa opisała jak majątek rodziny premiera zmienił właściciela. Jakich niesamowitych „dealów” dokonywał przy pomocy przyjaciół z Kościoła. A w Ameryce pieniądze również są kwestią delikatną. Tym bardziej w kampanii prezydenckiej.

Czy wiecie, że Joseph R. Biden Jr. w samym sierpniu 2020 zebrał więcej donacji aniżeli ktokolwiek przed nim – mowa tu o miesięcznym przychodzie – $364.5 milionów (prezydent Donald Trump jedynie $210 milionów). Ponownie rekord ten pobił we wrześniu, coś w okolicy $400 milionów. Te fascynujące informacje przytacza Shane Goldmacher z NYT, który jest bardzo skrupulatny i domyślam się, że w niektórych wypadkach nawet dyskretny.

Pan Biden we wrześniu miał na ręku $466 milionów do dyspozycji, a prezydent $141 milionów mniej. Ta różnica pozwoliła kandydatowi Bidenowi na opłaty w telewizji, na pozyskiwanie nowych przyjaciół. Ile tak mogły kosztować fajerwerki na przyspieszonej inauguracji prezydentury in spe, a przecież nikt nie zaklepał ostatecznych wyników. Tylko media. No więc za ile te ognie sztuczne nad Wilmington? A balet dronów na wieczornym niebie Delaware? Były i nazwiska, i podziękowania, i gwiazdy, i serca, i flagi wszystko jak na paradzie, bo z dronami dzisiaj można wiele zrobić.

Podobno od Bożego Narodzenia 2019 do października 2020  kandydat Biden przyciągnął do swego funduszu więcej niż $1,2 miliarda dolarów. Wtedy też w grudniu Joe Biden przedstawił nazwiska 235 donatorów i od tego czasu po dżentelmeńsku zamilkł w tej kwestii.

Przytoczmy jedynie, tytułem ciekawości, jacy ludzie dają się poznać z tytułu swojej szczodrości. Ot kilka przykładów: Jeffrey Katzenberg, hollywoodzki producent z żoną dali $1.4 miliona; Sean Parker z żoną przekazali $1.2 miliona; Reed Hastings, CEO Netflixa z żoną ofiarowali $1.4 miliona; Howard Schultz, były dyrektor Starbucksa, oczywiście z żoną, przeznaczyli na fundusz Bidena $825,000; Sean Parker, inwestor a wcześniej dyrektor Facebooka, z żoną przekazali na kampanię $1.2 miliona; przedstawiciele, dyrektorzy takich firm, jak Blackstone, Bain Capital, Kleiner Perkins czy Warburg Pincus również okazali się szczodrzy… Zresztą każdy może sobie powędrować i poszukać. Z tych darczyńców i donatorów można by wydrukować poważną „książkę telefoniczną” (https://www.nytimes.com/2020/10/20/us/politics/joe-biden-donors.htmlpcfinancial.ca/gas).

 

Mikrostudium

The New York Times? The Washington Post? Właściwie to nie wiadomo, na którym z tych tytułów modeluje się Gazeta Wyborcza?

Wszystkie razem są wyjątkowo słuszne i postępowe. No, może warszawski odpowiednik nie do końca może zbierać żniwa swej postępowości (nie zapominajmy jednak, że współwłaścicielem warszawskiego dziennika jest sam George Soros z funduszem przeznaczonym na wywołanie rewolucji). Ale pozostałe tytuły jota w jotę. A dlaczego wspomniałem Wyborczą? Żeby czytelnik miał porównanie z czym w rzeczywistości do czynienia ma Amerykanin biorący do ręki jeden z tych dzienników. Czy wie, że tak jak inne media z wielkiej szóstki również te dzienniki spijają chińska melasę finansową. Ot, po prostu, tak jak część establishmentu amerykańskiego, również właściciele mediów szukają pieniędzy w komitywie z Chińską Partią Komunistyczną, bo przecież ona decyduje o społeczno-ekonomicznej „nadbudowie” nie tylko w Państwie Środka, a przede wszystkim o szmalu, który umiejętnie jest transferowany na kontynent amerykański (A Rundown Of Major U.S. Corporate Media’s Business Ties To China By Chrissy Clark + https://thefederalist.com/category/media/).

Popatrzmy bliżej na The Washington Post. Wielki orędownik wolności, demokracji i wszystko, co na sztandarach dzisiejszej oświeconej metodologicznie etnicznie określonej bolszewii. Jak to wyglądało i wygląda postępowy czytelnik spoza kręgu tworzącego historię nie musi wiedzieć, a cechą większości ludzi jest ich brak spostrzegawczości.

Niezależność czwartej władzy kończy się przy kasie – tak też w tym przypadku. Od października 2013 roku WP stał się aktywem Nash Holdings LLC z siedzibą w Washingtonie, DC (USA) i jest częścią the Newspaper Publishers Industry. Z kolei Nash Holdings jest prywatną kompanią  Jeffa Bezosa (CEO Amazona – majątek prywatny wyceniany na ok. $200 mld), która zapłaciła za The Washington Post $250 milionów. Holding zatrudnia około 10,000 pracowników i generuje coś tam $1.72 mld dolarów. poprzez 54 kompanie córki. Bezos Family Foundation jest kierowana przez rodziców Jeffa Bezosa i finansowana przez akcje giełdowe Amazona (we wrześniu 2020 wartość wyceniano na $1,7 bilionów – bilion ma dwanaście zer).

Jednak w rzeczywistości „kupcem” WP był Explore Holdings LLC, który znowu, tak naprawdę, pozostaje  osobistą firmą inwestycyjną założyciela i szefa Amazona.  Żeby nie było tak łatwo to Explore Holdings pozostaje jedynie żyrantem transakcji, bo nabywcą prawnie jest założona w „piątek” korporacja z ograniczoną odpowiedzialnością z Delaware – Nash Holdings.

I  tak dalej. Opiniotwórcza rola The Washington Post w całym szeregu innych tytułów i stacji telewizyjnych nieprzychylnych Donaldowi Trumpowi jest istotna. Kate Vinton była dziennikarka Forbes w artykule These 15 Billionaires Own America’s News Media Companies rzuca pewne światło na obraz, jak wygląda życie bogatych i nieustraszonych, a Jeff Bezos niewątpliwie jest jednym z nich.  W czasie pierwszych wyborów Trumpa o fotel prezydenta USA (2016), kandydat Trump oskarżył Bezosa o wykorzystywanie  WP  do uzyskania pewnych przywilejów podatkowych dla Amazona. Reporterzy WP śledzili Trumpa. Bezos  jednak zaprzeczył. Reporterzy bronili siebie twierdząc, że gazeta zajmowała się również problemami podatkowymi Amazona. Wskazywali, że linia redakcyjna na temat podatków płaconych przez organizacje zajmujące się handlem przez internet nie uległa zmianie od czasu zmiany właściciela. Ale przecież nie ulega wątpliwości, że każdy z zainteresowanych trzymał, trzyma i będzie trzymał w rękawie taki sobie kozik…

 

Piekło a sprawa Polski

Będą się zastanawiali znawcy tematu, czy nie można by amerykańskiej sprawy załatwić a’la Polacca. Pamiętacie? Katowice 12 stycznia 2015 r. Odbyła się druga rozprawa w związku z protestem wyborczym dotyczącym podejrzenia sfałszowania 130 000 głosów wyborczych w wyborach samorządowych w Województwie Śląskim. (…) Wobec bardzo twardych wniosków dowodowych złożonych przez świadka w sprawie nieprawidłowości, sąd zarządził 20 minutową przerwę. Po przerwie SĄD odrzucał kolejno wszystkie wnioski o ponowne przeliczenie głosów (http://solidarni2010.pl/29829-nbspskandal-w-katowicach-sad-odrzuca-wniosek-dotyczacy-130-tysiecy-glosow—relacja-na-goraco.html?PHPSESSID=6d6afa9503464fdc851f3b7944dd112e). Jak Amerykanie mówią – połknąć ten bullet (pocisk) dla świętego spokoju. Sprawy wszak się komplikują a strona Bidena – to znaczy siły stojące za kandydatką Ms. Kamalą Harris i reszta klakierów, również tych ze sceny międzynarodowej – chciałyby jak najszybciej ukryć tę tragedię demokracji przed niewiele rozumiejącymi gapiami.

Stosuje się taktykę faktów dokonanych. Negocjuje pod stołem ewentualne koalicje i zmiany lojalności. Propagandowo mami narody.

W przestrzeni polityki międzynarodowej, w tym chaosie i bezkrólewiu, pojawia się nagle okazja na załatwienie interesów innych graczy, którzy niczym hieny, mogą się wybić na niezależność w innych częściach świata, gdzie Pax Americana będzie podważany.

Nas niech interesuje Europa Środkowa.  Ustawa 447, podpisana jednak przez Donalda Trumpa, wzmacnia wektor interesów i Niemiec, i Rosji, i Izraela. A wewnętrzna piąta kolumna umiejscowiona w RP nie kieruje się interesem polskich obywateli. Widać jak na dłoni, że Donald Trump nie znalazł wcześniej równych partnerów wśród aktualnego establishmentu Rzeczypospolitej i doszło do Jej wasalizacji. Stan przejściowy między prezydenturami – czyli de facto interregnum w Stanach – generuje w Polsce i okolicach ową czarną dziurę, z której nie wiadomo czy Polsce uda się wyrwać. Chaos będzie trwał, bo obóz Bidena i Ms. Harris zapowiedział zaraz po przejęciu władzy cofnięcie ustawodawstwa ostatnich czterech lat. W ciągu nadchodzących kilka miesięcy należy się liczyć z sabotowaniem (także na arenie międzynarodowej) działań dotychczasowej administracji Białego Domu. Chyba, że prezydent Trump dokona czegoś nadzwyczajnego – choćby zatrudni rzekę Alpheus jako swoją praktykantkę.

Waldemar J. Dabrowski

        PS. Premier Mateusz Morawiecki całkowicie wypełnia profil autora autobiografii – napisanej przez Johna Perkinsa (2004) –  który opowiedział w Confessions of an Economic Hit Man jak ujarzmia się narody, państwa, wielkie organizmy gospodarcze. Kilka razy wspominałem w Debacie czym się je ten temat i do czego prowadzi przewodnictwo tego historyka z wykształcenia u steru nawy RP. Wspominałem również o doktrynie Szkoły Chicagowskiej  tzw. szoku ekonomicznym, koncepcji dostępnie opisanej w pracy Noami Klein – The Shock Doctrine z roku 2007. Scenariusz tam przedstawiony odpowiada rzeczywistości dzisiejszej. W skrócie: oczekiwanie na kryzys, a czasami jego generowanie, a potem kuracja szokowa.  Problem, że inżynierowie społeczni w polskim krajobrazie nie reprezentują polskiej racji stanu. Kto zdąży, niech czyta i działa.

PS 2. Uzupełnieniem do powyższego jest informacja, że w Olsztynie zamknięto księży w swoich „miejscach postoju” na trzydniową kwarantannę. Zaczęła się ona w przeddzień Zaduszek, a skończyła we wtorek. Najpierw zastosowany „areszt” tłumaczono możliwością rozprzestrzeniania się COVID-19 od podobno chorego czy zarażonego intelektualisty-oficjela w koloratce, a po trzech dniach powiedziano tylko żeby uważać i nie przyjmować gości. I kwarantannę zdjęto. Nie mam wątpliwości, że bano się by w rzeczywistości Duch Święty nie dotarł do duchownych. Warto więc zobaczyć – również w języku polskim – co mówią na temat COVID-19 ludzie, którzy w profesjach medycznych osiągnęli pewien pułap wiedzy i doświadczenia na świecie. Patrzcie na: https://gbdeclaration.org/great-barrington-declaration-polish/. Tytuł: Deklaracja Z Great Barrington.

PS 3. Edward Wojciech Jeśman – Prezydent Polish American Strategic Initiative, Inc. (PASI): Jest to góra, którą tworzy establishment amerykański. Wyborcom przed tą górą pozostaje wybór: w lewo albo w prawo. Na końcu i tak wszyscy się spotkają po obejściu tej góry na wspólnej ścieżce. Pan Jeśman pytany o konflikt o urząd prezydenta  Stanów Zjednoczonych stwierdził, że media amerykańskie – a więc owa „szóstka”, o której wspomniałem powyżej – pcha Partię Demokratyczną do zamachu stanu. Jesteśmy na początku wielkiej batalii, która potrwa jakiś czas… (z wypowiedzi w telewizji wrealu24.tv)

PS. 4. Studyjny przykład wojny informacyjnej na poziomie taktycznym: The New York Times piórem Jamesa Gormana. (Gorman ukończył Princeton w 1971 z licencjatem z literatury angielskiej.) Podrzuca „rybę”, której jeśli nie połknie norka, to mogą wykorzystać majstrujący przy ustawie o polskim rolnictwie. Pod tytułem: Mink and the Coronavirus: What We Know kryje się sugestia. że norki są jedynymi zwierzętami, które nie tylko łapią wirusa od ludzi, ale potrafią też go im przekazać. W Danii norki zaraziły się wirusem i przeniosły go na ludzi. To samo w tym roku wydarzyło się w Holandii. Tytułem rezonansu wiadomość została powtórzona w wielu innych mediach, wyliczanie ich będzie powtórzeniem co napisałem. Wnioski są, że trzeba będzie norki uśpić. Po tzw. ptasiej grypie nadal jednak się hoduje drób. Nie napisano o likwidacji ferm w obu krajach, a wiemy, że nadal się kombinuje z ustawą o hodowli w RP. I nie zapominajmy, że The New York Times jest takim samym przedsiębiorstwem jak choćby The Washington Post i cała ta reszta przyjmująca zlecenia a działająca na nasze zmysły.