Staram się jak mogę żyć w dzisiejszym matrixie, ale przyznam szczerze mam kłopot. Bo ja chciałbym mieć matrix dopracowany taki w wersji deLuxe, a nie klecony na kolanie.

Skoro mamy już za oknami nową grę wideo, to człowiek by chciał, żeby ona była domknięta, sensowna i prezentowała logicznie alternatywną rzeczywistość. W końcu, jak wchodzimy joystickiem w takiego Wiedźmina to tam wszystko składa się do kupy, tymczasem, gdy słucham i oglądam  nasze rządowe konferencje prasowe czuję, że ktoś mi z marsową minką zapodaje jakieś patiomkinowskie obrazy, wioski z dykty, za którymi  czyha kompletna rozpadówa.

Słowem, mam pretensje, że nasz matrix nie jest dopracowany, że jest taki jakiś ad hoc; że ktoś nam żeni tani kit.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Weźmy na przykład oficjalne wytłumaczenie dlaczego w tegorocznym sezonie grypowym zabrakło grypy.

Przecież już latem zachęcałem się wewnętrznie do antygrypowego szczepienia drżąc przed atakiem na dwóch frontach epidemicznych. Ludzie matrixu wyświetlali mi w głowie obrazy przepełnionych charczącym tłumem szpitali, w których stojący w drzwiach bramkarze pokazują palcem kogo ratujemy, a komu każemy się iść zakopać.

Grypa taktownie usunęła się w cień. Tłumaczy się więc w gazetach, że to dlatego, iż nosimy maski, dystansujemy się społecznie, ograniczyliśmy podróże i nie wychylamy nosa z domu.

No dużo w tym racji, tylko skoro słabo to działa na covida, dlaczego działa na grypę? W czym ten covid jest gorszy, albo lepszy? Bo w końcu grypa to jest niezła zaraza. To tak łatwo możemy wygrać z grypą? I to bez masowych szczepień?!

Matrix nie daje mi tutaj racjonalnego wytłumaczenia, wujku dobra rada pomóż!

•••

Podobnie matrix rozczarował mnie wobec szczepionek. Już podwijałem rękawy obu rąk (szczepionka wymaga dwóch zastrzyków w  odstępie 2 tyg.), aby mi wszystko wróciło do nowej normalności, kiedy nawet bezobjawowy Covid mnie nie draśnie; kiedy nikogo już uśmiechem nie zarażę, już cieszyłem się na  nowy start w życiu, na moją szczepionkową legitymację; na naszą  odporność stadną, która przegoni wirusa,  skąd przyszedł…

A tu nagle runęła ściana matriksowego greenboxu, nastąpiła zmiana tonu, że mimo zaszczepienia będę musiał się maskować; ba, nawet sam mogę się drugi raz zarazić i jedyna korzyść z naszego eksperymentalnego wyszczepiania, „które jest całkowicie bezpieczne”, to że  będziemy mieli, w większości przypadków, bardziej łagodny przebieg choroby…

Hmm, ale przecież „w  większości przypadków” Covid ma łagodny, albo bezobjawowy przebieg, więc czy musimy wydać miliardy dolarów, zaszczepić miliardy ludzi, po to żeby choroba „miała łagodny przebieg”, skoro już ma? Poza tym, niech się szczepią, ci, którzy chcą – dobrowolność w domu i zagrodzie!

Hej panie, panowie, czegoś tu brakuje, coś jest niedorobione w tym zapędzaniu do wyszczepiania całego naszego stada!

Ta zmontowana z różnych doniesień i wypowiedzi rzeczywistość rozłazi się w szwach, a tu jeszcze – wisienka na torcie –  mój ulubiony autorytet, któremu prawdomówność kipi z oczu, (czy te oczy mogą kłamać,…) dr Anthony Fauci z Ameryki, mówi, że powinienem nosić trzy maski jedna na drugiej, niczym nie przymierzając, peerelowskie prezerwatywy, ja lecę, żeby dokupić, a dr Fauci tydzień później rzuca niedbale w jakimś wywiadzie, że to „nie ma większego znaczenia”…

To mam dokupić czy nie?

Nie tak dawno tłumaczono mi, że maski są po to, żeby kropelki rozbijały się na materiale, bo sam wirus saute i tak jest taki mikry, że przez wszystko przenika niczym duch Hopkirka; słowem, maski nas przed wirusem nie chronią, ale chronią tych, na których (kropelkujemy),  bryzgamy sprejem z ust.

Dzisiaj mówią zaś, że maskować trzeba się na grubo? To co, kropelki się zmniejszyły?

Po prostu, w tym naszym matrixie zbyt często każą nam ściągać aktualizacje. Gdyby jedną wersję potrzymali dłużej, to człowiek, by to jakoś przełknął, a tak, to aż się chce uciec na drzewo, do jakiegoś rezerwatu.

Dla tych dzikich i nieszczepionych.

Nawiasem mówiąc, czyż nie jest to dobry pomysł? Aby można było wyprowadzić się z matrixu? Niech ci wszyscy, którym matrix pasuje, żyją w jednych miastach, a dzicy w innych. Nie może tak być?

W końcu Chińczycy mają przetrenowane „jedno państwo, dwa systemy”; a więc jeden system dla zaszczepionych, a drugi…

Mówiąc szczerze, dopóki matrix nie uzyska jakiegoś liftingu, jakiejś wersji 2.0, to ja się na taki niedorobiony produkt nie piszę…

 Andrzej Kumor