Po ostatnim wywiadzie Jarosława Kaczyńskiego nie mam już wątpliwości. Szansę uniezależnienia się od Niemiec, w oparciu o amerykańską ofertę Joe Bidena, może wykorzystać tylko inna formacja polityczna. Patriotyczna i wolnorynkowa.

Obiecałem przed tygodniem przedstawienie mapy polskiego patriotyzmu i zrobię to … z lekkim tylko poślizgiem. Usprawiedliwionym.

Po długiej nieobecności, pojawił się w publicznych mediach Jarosław Kaczyński, udzielając wywiadu Małgorzacie Raczyńskiej. Cieszy dobra forma Doktora Prezesa.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

A ponieważ rysowanie naszej mapy zacząć wypada od Prawa i Sprawiedliwości – partii od 8 lat rządzącej – potraktujmy wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego, lidera tej formacji, jako dodatkowy impuls. W rzeczy samej wypowiedź Prezesa była na tyle ogólna, że możemy się nią posłużyć do ogólnych tez i ocen w stosunku do Obozu Zjednoczonej Prawicy – jak nazywa się ta lewicowa formacja.

Skoncentrujmy się na tym, czego Prezes nie powiedział, pozwalając się nam domyślać.

To nowa koncepcja bezpieczeństwa naszej części świata z bardzo poważną rolą Polski, przedstawiona przez Joe Bidena podczas ostatniej wizyty w Warszawie.

Jarosław Kaczyński nie podał szczegółów „z wiadomych względów”, ale od prawie roku wszystko jest już jasne. Amerykanie przejęli angielską koncepcję rozbicia Europy, budowanej teraz pod niemieckim przewodem, modyfikując ją na własne potrzeby.

W odwiecznej brytyjskiej doktrynie bezpieczeństwa, potwierdzonej przypadkami Napoleona i Hitlera, zjednoczona Europa stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo. Stąd wynikła niezwykła wręcz aktywność dyplomatyczna Borisa Johnsona w Polsce i na Ukrainie jeszcze przed rosyjską agresją.

Gdyby Ukraina upadła, albo została poważnie zdestabilizowana, o koncepcji angielskiej, w którą beztrosko zaangażowaliśmy się jako państwo, moglibyśmy mówić z lekkim przekąsem. Jednak Ukraina obroniła się, co pozwoliło Amerykanom dostrzec szansę również dla siebie. Dla własnej koncepcji światowego bezpieczeństwa.

Modyfikacja koncepcji amerykańskiej była wyraźna od dłuższego już czasu. Od  wzrostu potęgi i ambicji komunistycznych Chin. Teraz materializuje się ona na naszych oczach.  Z grubsza polega na wycofaniu się Ameryki z bezpośredniego zaangażowania własnego wojska, na rzecz wsparcia materialnego dla naturalnych sojuszników i ich wojska. Naturalnymi sojusznikami Ameryki są te państwa, którym zagrażają (potencjalni) przeciwnicy Ameryki.

Wymieńmy je. To Chiny, ale też Niemiecka Europa, pretendująca do roli światowego mocarstwa i Rosja, mogąca w tej nowej konstelacji światowej wzmocnić tak jednego, jak i drugiego amerykańskiego konkurenta. Sojusz chińsko-niemiecko-rosyjski, który zaczął się już dziać w przededniu wybuchu ostatniej wojny, stanowił ogromne zagrożenie dla roli lidera USA w świecie.

I wtedy Wladimir Putin postanowił uzyskać w tej układance jeszcze więcej, wzmacniając swoją pozycję o terytorium Ukrainy. Na szczęście dla nas. Wbrew całej durnej polityce polskiej ostatnich lat. Nazwijmy ją schizofrenią polityczną. Dlaczego?

Konsekwentnie oddawaliśmy się Niemcom przez ostatnie 30 lat. Oddaliśmy im gospodarkę. Tak przemysł, jak i handel. Nasza warstwa polityczna pozwoliła się im skorumpować politycznie. Przyjęliśmy ich rozwiązania dotyczące całej Europy. Uzależniliśmy się od funduszy przez nich kontrolowanych. I zbudowaliśmy państwo kadłubowe, bez rąk, nóg i bez głowy. Biurokratyczne i w pełni uzależnione od niemieckich decyzji.  Również odnośnie tego jak ma wyglądać nasze sądownictwo, jak mają być wychowywane nasze dzieci, czym mamy palić i jeździć. I kto, w imieniu Niemiec, ma nami rządzić. Tak, żeby Polska pozostawała wewnętrznie słaba, w pełni uzależniona i nie stała się niemieckim konkurentem w Europie.

Wojna na Ukrainie, obnażająca słabość Rosji i pokazująca determinację Ukraińców, zmieniła wszystko. Pozwoliła dostrzec Amerykanom nowe możliwości. Sojusz niemiecko-rosyjsko-chiński został zakwestionowany. A my dostaliśmy kolejną szansę na budowę silnego państwa.

Czy jest to możliwe pod rządami Prawa i Sprawiedliwości? Słuchając ostatniego wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego mam pewne wątpliwości. Dotyczą jego zdolności strategicznych.

Jeżeli ktoś publicznie oznajmia, że dogoni i prześcignie Niemcy, a jednocześnie pozwala im kontrolować własne państwo, to chyba nie jest to dowód na głębię myśli, która może nas doprowadzić do świetlanej przyszłości.

To, że Jarosław Kaczyński już wie, kto jest odpowiedzialny za taki, a nie inny przebieg polskich negocjacji w Brukseli, w tym za kamienie milowe, może oczywiście cieszyć jego zwolenników. Dla Polski niczego to nie zmienia. Stanowi natomiast dowód na to, że w szeregach Prawa i Sprawiedliwości, oprócz patriotów, występują też kosmopolici i orędownicy obcych interesów.

Wyzwolenie się teraz, dzięki Amerykanom, z kompletnej zależności od Niemiec, nie zmienia powyższego faktu. Ci sami, albo inni politycy i negocjatorzy Prawa i Sprawiedliwości będą tak samo rozumieć i realizować polskie interesy. Uzależniając Polskę w pełni od kolejnego zewnętrznego dysponenta. I nie jest to ich indywidualna wina, ale cecha całej formacji zbudowanej z ludzi niepotrafiących samodzielnie myśleć i zakompleksionych względem mitycznego Zachodu.

Z ludzi, którzy zawdzięczają swoją karierę samemu Prezesowi lub temu, że wiedzieli za kim nosić teczkę.

Jednak zgodzę się na koniec z Jarosławem Kaczyńskim, wykorzystując jego słowa, w końcu zgoda buduje.

1.  Nowa amerykańska koncepcja to dla Polski wielka szansa.

2.  Jeżeli chcemy w tym wziąć udział i odegrać znaczącą rolę, to musimy rozwijać się gospodarczo.

3.  Musimy też przełamać zapaść demograficzną.

4. Lepiej być państwem zadłużonym, niż być okupowanym (tu zgodzę się, jeżeli kredyt jest wykorzystywany do rozwoju, a nie przejadany).

Jednak, gdy Jarosław Kaczyński mówi przy tym, że państwo udziela wsparcia przedsiębiorstwom i obywatelom, to znaczy, że nie rozumie  gospodarki. I tego, że  zbudować silne państwo można jedynie w oparciu o obywateli i tworzone przez nich przedsiębiorstwa.

Nie miejmy o to pretensji. Nie urodzi wrona sokoła, a wół nie będzie latał. Silną Polskę, stojącą na wolności, odpowiedzialności i aktywności gospodarczej obywateli, musi zbudować inna formacja polityczna. Tworzona przez liderów potrafiących dostrzec i wykorzystać nasz wewnętrzny potencjał.

Także dla Amerykanów będziemy wtedy bardziej wiarygodnym sojusznikiem i junior partnerem.  Pozostawanie na ich utrzymaniu nie rokuje niczego dobrego. Jak teraz nie chcą tracić swoich żołnierzy, tak w przyszłości mogą nie chcieć tracić pieniędzy.

Jan Azja Kowalski

za https://abcniepodleglosc.pl/

Jan A Kowalski, rocznik 1964. Od roku 1983 działacz Liberalno-Demokratycznej Partii Niepodległość, od 1985 redaktor „małej” Niepodległości (ps. Azja Tuhajbejowicz). Autor „Dziur w Mózgu” i „Wojny, którą właśnie przegraliśmy”.