W niedzielę o 8 wieczorem ponad 51 000 klientów Hydro-Québec wciąż nie miało prądu. Operator deklarował, że przywróci zasilanie wszystkim w ciągu 24 godzin, chociaż Régis Tellier, wicedyrektor Hydro-Québec ds. operacyjnych, powiedział na konferencji prasowej w niedzielę, że w przypadku kilku najpoważniejszych awarii prace mogą przeciągnąć się do wtorku. W najgorszym momencie w czwartek bez prądu było 1,1 miliona domów. W środę nad Quebekiem przeszła burza śnieżna.

W niedzielę w terenie pracowało ponad 1500 pracowników Hydro-Québec. Naprawiano zerwane linie energetyczne. Najbardziej poszkodowane były okolice Montrealu, gdzie jeszcze w niedzielę rano 76 000 klientów nie miało prądu. W niedzielę do sieci nie byli podłączeni również odbiorcy z regionów Outaouais, Montérégie, Laval i Laurentians.

Burmistrz Beaconsfield, Georges Bourelle, narzekał w niedzielę rano, że w jego mieście liczącym 20 000 mieszkańców 60 proc. osób od czterech dni nie miało prądu. Sugerował, że należałoby poprowadzić przewody pod ziemią. Klienci nie byliby narażeni na przerwy w dostawach energii i nie musieliby płacić za ciągłe naprawy zerwanych linii. Może na początku koszt byłby większy, ale mieszkańcu Quebecu doceniliby niezawodność takiego rozwiązania. Mamy tyle energii, a nie potrafimy jej dystrybuować, powiedział Bourelle.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

W sobotę prowincja ogłosiła, że niektóre sklepy spożywcze w najbardziej poszkodowanych regionach, czyli w Montrealu, Laval, Lanaudière, Montérégie, Outaouais i Lower Laurentians, będą otwarte w Niedzielę Wielkanocną. W regionach tych otwarto też ponad 100 centrów kryzysowych, w których mieszkańcy mogli ogrzać się, coś zjeść i naładować sprzęty elektroniczne.