Zofia Rapp – Kochańska urodzona w roku odzyskania przez Polskę niepodległości jest jedną ze stu obywateli polskich, których dokonania wpłynęły na losy świata.

 

Podobnie jak  inna wybitna Polka Krystyna Skarbek była polską agentką wywiadu. Zofia Kochańska zasłynęła szczególnie z tego, że jej wywiadowcze ustalenia pozwoliły wykryć bazę, cumowanie niemieckiego super pancernika “Tirpitz”, który grasował na szlaku konwojów alianckich okrętów do Murmańska. To był niezwykle groźny pancernik, potrafił wraz z innymi okrętami niemieckimi w krótkim czasie pięciu dni zdobyć Spitsbergen i panować w tym rejonie, co było zmorą dla floty alianckiej. Dzięki  ustaleniom polskiej agentki udało się zniszczyć “Tirpitza”, choć nie od razu, gdyż pierwsza próba z użyciem sześciu brytyjskich miniaturowych okrętów podwodnych udała się połowicznie. Uszkodzono na tyle niemiecki pancernik, że został unieruchomiony. Alianci ponieśli jednak straty. Niemcy zastawili potrójne zabezpieczenie przeciw torpedowe, wszystkie łodzie brytyjskie zatopiono, część załogi tych łodzi zginęła, część Niemcy wzięli do niewoli. Dopiero rok później udało się ciężkimi bombami lotniczymi zatopić “Tirpitza”.  Uratowano dzięki temu tysiące istnień ludzkich i odblokowany został szlak konwoju okrętów.
Dzięki temu, że Zofia Rapp – Kochańska urodziła się i wychowała w Niemczech, w Berlinie,  znała perfekcyjnie język niemiecki, który tak bardzo przydał się jej w późniejszej działalności. Jak się bowiem okazało została jedną z najlepszych agentek w okresie drugiej wojny światowej. Cóż więc o tym zadecydowało, że odnosiła sukcesy? – w kręgach znawców tematu twierdzą, że szpiegiem trzeba się urodzić, a u kobiety oprócz wysokiej inteligencji trzeba się też odznaczać nieprzeciętną urodą, która w decydujących momentach “zwala” przeciwnika z nóg! Dodając do tego osobisty wdzięk kobiecy i znajomość kilku języków obcych, to wszystko Zofia miała.
Dość przytoczyć tu słowa Stanisława Jankowskiego “Agatona”, Szefa Wydziału lI Komendy Głównej AK, który mówi o Zofii z zachwytem: “Jakaż ona ładna !  Miała 22 lata, włosy koloru zboża, czarujący, trochę melancholijny uśmiech.  Na zdjęciach do kolejnych paszportów wyglądała równie pięknie”.  Zofia z rodzimy polsko niemieckiej z domu Konieczka mając 21 lat wyszła za mąż za poznańskiego kupca Janusza Rappa. Gdy w kwietniu 1940 roku brała ślub, to poznańskie, Wielkopolskę wcielono do III Rzeszy i był to już kraj Warty. Małżeństwo Rapp, jako czysto polskie przesiedlono do Generalnej Guberni, tak trafili do Warszawy.
Niestety, wkrótce w 1942 roku mąż Zofii zmarł na raka. Młoda wdowa zaraz po  śmierci męża, na fałszywych dokumentach volksdeutschki z Warszawy Marie Springer, rzuca się w wir pracy wywiadowczej. Już jako agentka wywiadu w strukturach AK kursuje między Warszawą a większymi miastami Niemiec. Odwiedza Berlin, Hanower, Hamburg i inne miasta. W Hamburgu nawiązuje kontakt z polskimi robotnikami przymusowymi zatrudnionymi w fabryce produkującej akumulatory do łodzi podwodnych. Dzięki uzyskanym informacjom, które następnie przekazała aliantom, zbombardowano fabrykę.  Pomagała też samym robotnikom przywożąc z Warszawy fałszowane przez komórkę AK kartki żywnościowe, czym ratowała zdrowie i życie Polakom. Jej oszałamiająca uroda wielokrotnie uratowała ją z opresji. Kiedyś jadąc pociągiem z Warszawy do Berlina okazało się, że po kolejnym bombardowaniu miasto zamknięte jest dla cywilów. Ona z pakietem meldunków, korespondencji uniknęła kontroli i przedarła się  ukryta przez niemieckich oficerów w wagonie którym jechali a który nie podlegał kontroli. Jadący oficerowie na urlop z frontu woleli mieć tak znakomite towarzystwo do końca, niż jakieś tam regulacje, nakazy, zakazy polityczno – wojenne.
Podczas jednej z jej kolejnych wizyt w Berlinie spotkała kuzyna, który służył akurat na super pancerniku “Tirpitz”. Ten młody porucznik marynarki dumny ze swojej służby na takim sprzęcie w szczegółach opowiedział jej o okręcie i o miejscu jego lokalizacji. Do tej pory nikomu nie udało się wytropić “Tirpitza”, a tu taki prezent!  Tak więc nie uchwytny dotychczas “samotny władca Północy” został namierzony. Ustaliła to właśnie polska agentka Zofia.
W 1943 roku wspomniane już miniaturowe alianckie okręty podwodne podłożonymi ładunkami wybuchowymi jedynie uszkodziły  kolosa, dopiero rok później w 1944 roku Brytyjczycy zaatakowali z powietrzna, użyto najcięższych bomb “Tallboy” ważących prawie 5,5 tony jedna (użyto dwie) i okręt poszedł na dno. Podzielił los bliźniaczego “Bismarcka” zatopionego w wcześniej, w 1941 roku.
Zofia Rapp wychodzi ponownie za mąż w 1943 r  za Jana Kochańskiego “Maćka” – cichociemnego,  działającego także w konspiracji. Działając razem w Warszawie zaczęto “deptać im  po piętach”, więc z rozkazu AK zmieniają wtedy nazwisko na Lubicz i wyjeżdżają do Lwowa.
We Lwowie też już ich rozpracowywano i akurat w Dzień Wszystkich Świętych w 1943 roku aresztowano. Zofia była w ósmym miesiącu ciąży, w czasie przesłuchania do niczego się nie  przyznała, ale Gestapowiec postraszył, że w ciąży też biją, dlatego Zofia w końcu przyznała, że jeździła do Niemiec, ale z kartkami żywnościowymi dla pracujących tam Polaków.
Widząc szansę w tym, że jest w ciąży Zofia powiedziała przesłuchującym, że już za dwa tygodnie rodzi, (chociaż faktycznie było to sześć tygodni), musi więc do szpitala, a wtedy może uda jej się uciec. Przesłali ją, ale, niestety zamiast do szpitala do obozu, do baraku z Żydami chorymi na tyfus, których wkrótce zlikwidowali, oszczędzili jakimś cudem Zofię i jeszcze dwie inne kobiety. Jak się później okazało w tym obozie zginęło 6 tys. osób.
Zofię znów przesłano do więzienia, tam dostała gryps, by udawać poród, to ją prześlą do szpitala. Lekarz więzienny potwierdził, że musi rodzić w szpitalu, ze względu na spodziewany trudny poród. Tam znowu miała szczęście, gdyż pilnował ją węgierski strażnik, który dał jej ciepły płaszcz, bo skarżyła się na zimno i  że musi często chodzić do toalety. Tym częstym chodzeniem do toalety uśpiła czujność strażnika i wykorzystała dzień odwiedzin pacjentów szpitala, większy ruch w budynku i udało jej się opuścić szpital. Tramwajami, pieszo, klucząc, udało jej się dotrzeć do znajomej we Lwowie. Jeszcze przed urodzeniem wyjechała do Warszawy i tam w styczniu 1944 roku mieszkając na ul Emilii Plater urodziła syna.
Niestety mąż jej Jan Kochański nie miał tyle szczęścia, trafił do gestapowskiej katowni na Pawiaku i już nigdy, ani swej pięknej żony, ani syna nie zobaczył. W lutym 1944 niemieccy oprawy zmaltretowanego, pół żywego więźnia rozstrzelali prawdopodobnie w ruinach getta warszawskiego. Zdążono jeszcze grypsem w ostatniej chwili powiadomić Jana o narodzinach syna.  Zofii z małym dzieckiem nie pozostało nic innego tylko ukrywać się aż do wybuchu Powstania Warszawskiego. W Powstaniu włączyła się do walki z niemieckim okupantem w szeregach AK. Brała udział w Powstaniu jako sanitariuszka w oddziale “Bakcyl”. Po Powstaniu w przejściowym obozie w Pruszkowie, z którego uciekła, będąc tam w szpitalu z chorym synem. Trafiła do Gdańska. Tam wyszła po raz trzeci za mąż za Zbigniewa Ścibor – Rylskiego. Mieszkali w Poznaniu, by w końcu osiąść w Warszawie. Zofia Rapp – Kochańska zmarła Warszawie i jest pochowana na Starych Powązkach.

Szczegółowo o losach polskiej agentki można poczytać w książce autorstwa Stanisława Jankowskiego – “Z fałszywym ausweisem w prawdziwej Warszawie. Wspomnienia 1939 – 1946)”.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

Ta historia z okresu II wonny światowej kończy się tylko częściowym “happy endem”. Ileż takich, podobnych, tragicznych wydarzeń “zafundowali” nam Niemcy – sąsiedzi, na których tak w normalnych warunkach powinna  opierać się dobra, między sąsiedzka relacja.
Teraz Niemcy chcą, by Polacy jak najszybciej mogli zapomnieć o ich zbrodniach.
Tutaj śledząc losy naszej bohaterki widzimy jej rodzinną tragedię i jej nieustającą walkę ze złem, walkę o przetrwanie. Teraz jakby znowu Europa  – Niemcy skłaniają się do narzucania swojego porządku innym, ale ludzkość musi zrozumieć, muszą zrozumieć Niemcy, musi zrozumieć imperialna Rosja, że ich dążenie do hegemonii w rejonie musi polegać na godnej, ekonomicznej rywalizacji a nie sięganie po argumenty przemocowe.
Każde, nawet największe imperia upadały, czy to niemieckie, rosyjskie, chińskie, tureckie, mongolskie, czy w Ameryce Łacińskiej. Nic stałego nie zwojował Napoleon, Aleksander Macedoński, Hitler i Stalin, nie sięgam w głąb historii Rosji. Ich dążenie do hegemonii zgotowało ludzkości ból, cierpienie i nienawiść.
Żeby odwieść ich od tego trzeba dążyć by tak jak Niemcy, tak i Rosja za ograbienie Polski zapłacili odszkodowanie, zapłacili za zniszczenia, za gwałty i śmierć na narodzie polskim.
Nie wystarczy powiedzieć przepraszam, chociaż i na to nie wszystkich stać, ale trzeba też zadośćuczynić za krzywdy zadane nawet przez poprzednie pokolenia, bo to jest ich spuścizna.
To wszystko właśnie dla dobrosąsiedztwa, dla wspólnego, pokojowego życia. Poszkodowani, ich rodziny oczekują czegoś więcej jak tylko przeprosin. Musi być spełniony warunek zadośćuczynienia finansowego, jeśli tak będzie wtedy dopiero premier polskiego rządu może poklepywać po plecach niemieckiego premiera.
Są dokładne wyliczenia strat, udokumentowane, starannie wszystko przygotowane, nie ma tylko kosztów bezcennych, ludzkiego życia, tego nie da się oszacować, życie ludzkie nie ma ceny, jeśli ktoś chciałby sobie wyobrazić koszt ludzkiego życia, wyobraźnia tego nie obejmie.  Nie znajdziemy tej ceny w naszej cywilizacji, cywilizacji łacińskiej, w której żyjemy i ją akceptujemy.
Było kiedyś niewolnictwo i handlowano ludźmi, ale chyba nikt nie chce wracać w tamte mroczne czasy.
Ktoś kiedyś wyrządził komuś zło i musi ponieść za to odpowiedzialność inaczej nie ma moralnego prawa, by nadawać ton swojej polityce, narzucać swoją doktrynę prawną, która nie ma żadnego odniesienia do rzeczywistości.
Dlaczego część społeczeństwa polskiego z tym się godzi, na to przystaje, czyż nie jesteśmy u siebie?!
Nie potrafimy odróżnić dobra od zła?!
Czy już zdajemy sobie sprawę jakie straty przynosi Polsce obecna zmiana rządu?!  Czy ci co wybierali ten akurat rząd, są świadomi, że to oni już płacą za widoczne gołym okiem błędy rządzących, których poprzedni rząd nie popełniał i teraz by nie popełnił?!
Jeśli nie są świadomi, to po cóż ten wysiłek poprzednich pokoleń, po co poświęcenie bohaterki tego tekstu w walce ze złem, po co te starania o lepsze jutro jednych, jeśli marnują dorobek pokoleń drudzy?!
Czy przyjdzie czas opamiętania?!
Nasza bohaterka walczyła z Niemcem, a teraz Polak bije Polaka !

Czy taka jest wizja przyszłości?!
Putin się cieszy, Europa się cieszy, Ursula się cieszy i gratuluje Tuskowi, tylko polski naród się nie cieszy!!!
Czytam czytam nagłówki gazet, a tam piszą: “Polacy się boją, bo nad krajem zawisła groźba wojny!
I to wszystko przez jednego człowieka, którego chore ambicje, wydumane fanaberie i nienawiść do własnego narodu pozwalają destabilizować życie spokojnych obywateli kraju. Kraju, który do ostatnich wyborów parlamentarnych rozwijał się i równał do najlepiej rozwiniętych krajów Europy !
Teraz nowy niekompetentny w większości rząd uchwałami rujnuje dotychczasowy porządek prawny i społeczny doprowadzając do anarchii i bezprawia.
Taki stan rzeczy nic dobrego nie wróży! – Zważywszy, że Polskę gnębi jeszcze jedna “zmora”,  tym razem dręcząca polskie i europejskie rolnictwo, to właśnie “zielony ład”.
Czy ktoś zatrzyma to zielone, jeszcze bardziej groźne niż tęczowe szaleństwo?!

Jerzy Rozenek