W Polsce doszło do absurdalnej sytuacji. Sprzęt za 300 mln zł leczy tylko 200 osób rocznie. „Ludzie umierają, dzieci umierają, bo nie wolno nam ich leczyć”.

Polska to kraj pełen absurdów. Zdesperowani ludzie zbierają 200 tys. dolarów na leczenie w USA sprzętem, który jest w Polsce i gdzie terapia kosztuje 80 tys. zł.

W Polsce leczenie na Narodowy Fundusz Zdrowia nie wchodzi w grę, ponieważ krajowy konsultant wskazał tylko 5 rodzajów nowotworów, które można leczyć. Za kasę też nie można, ponieważ sprzęt pochodzi z grantu.

PONIŻEJ KONTYNUACJA TEKSTU

To miało być coś! Otwarcie Centrum Cyklotronowe Bronowice miało być dumą Polski. To zaledwie jedno z siedmiu takich miejsc w Europie. Koszt powstania tego miejsca kosztował 300 milionów złotych.

Centrum to posiada sprzęt umożliwiający skuteczne leczenie raka. Sprzęt ten pozwala skierować wiązki protonów z dokładnością do pół milimetra w raka i rozerwaniu nici DNA nowotworu, bez naruszenia zdrowej tkanki.

Pomimo bardzo dobrego sprzętu, leczy się tylko 15% chorych. Pozostali pacjenci są skazani na śmierć. Centrum działa cztery godziny dziennie. Mogłoby szesnaście.

–O ile rocznie mamy 70 pacjentów, to nasze możliwości to około 500 pacjentów rocznie – mówi dr inż. Renata Kopeć, dyrektor Centrum Cyklotronowego Bronowice.

Pracownicy Centrum Cyklotronowe Bronowice postanowili nagłośnić sprawę, ponieważ aż się nie chce wierzyć, że doszło do tak druzgocącej sytuacji. Napisali oni błagalny apel o zmianę tej absurdalnej sytuacji.

Publikuję wpis w całości i proszę o rozpowszechnianie. Tu chodzi o ludzie życie, które jest najcenniejsze.

„Mamy w Polsce super zaawansowany sprzęt – akcelerator protonowy. Znajduje się w Krakowie-Bronowicach. Kosztował 300 (słownie: TRZYSTA) milionów złotych, umożliwia niszczenie komórek nowotworowych wewnątrz ciała praktycznie bez naruszania okolic guza, można nim napromieniać wnętrze mózgu, kręgosłupa, wrażliwych narządów.


Ale co z tego… Krajowy konsultant zdrowia wskazał 5 (słownie PIĘĆ) typów nowotworów, które możemy nim naświetlać. I są to guzy tak egzotyczne jak struniak policzkowy – miała go 1 (słownie JEDNA) osoba w Polsce – już została wyleczona.

Leczymy rocznie 80-90 osób (słownie OSIEMDZIESIĄT do DZIEWIĘĆDZIESIĄT). Mamy możliwość leczyć 400-600 osób (słownie CZTERYSTA do SZEŚĆSET) a być może więcej. Ale NIE MOŻEMY… Nie możemy, ponieważ NIE MA TYLU CHORYCH W POLSCE ZE WSKAZANIAMI, KTÓRE REFUNDUJE NFZ.

Nie możemy też leczyć odpłatnie tych, którzy chcieliby próbować ratować się za pieniądze – sprzęt jest z grantu, NIE MAMY NA TO ZGODY…

Sprzęt za TRZYSTA milionów złotych jest wykorzystywany w 15-20% a ludzie umierają, dzieci umierają… Albo zbierają po dwieście tysięcy dolarów na zabiegi na tak samym sprzęcie w USA, gdy w Polsce taka terapia kosztuje 80-90 tysięcy złotych (pełna terapia, 35 frakcji) mniejsze terapie są nawet tańsze.

Życie kosztuje tyle, co auto ale nie można go ratować, po prostu nie ma na to zgody… W prywatnej klinice w Czechach można wykonać taki zabieg prywatnie – kosztuje ok. 210 tyś. zł, ludzie z Polski tam jeżdżą, ci których na to stać i o tym wiedzą… Czy to nie jest straszne???

Jeżeli ktoś może coś z tym zrobić – zróbcie… Nawet profesor zarządzający tym ośrodkiem trafił na mur obojętności, od którego się odbił…

My tylko możemy obsłużyć najlepiej jak umiemy ludzi, którzy są tam skierowani, nic więcej…”

Udostępnij ten apel, niech więcej ludzi jest świadomych o absurdalnej sytuacji. Może znajdzie się ktoś, kto będzie mógł to zmienić. W końcu rozwiązanie wydaje się łatwe.